- 10 -
Clifford tamtego ranka zajmował się końmi. Miał je przygotować do wieczornego występu, poza tym chciał upewnić się, że wszystko jest w porządku. Nie mogli sobie pozwolić na stratę kolejnego zwierzęcia, bo zaczęłoby się robić podejrzanie, a wiadomo, do czego by to doprowadziło. Czekał, aż Red do niego dołączy, bo gdy zabierał się już do pracy to ona nadal słodko spała i nie miał serca jej budzić, poza tym potrzebowała snu, po tym wszystkim, co się działo.
- Kobalt, współpracuj, proszę cię. - mruknął, gdy koń nie chciał unieść kopyta, aby mógł sprawdzić, że wszystko w porządku i nic go nie boli.
- Musisz grzeczniej poprosić. - zachichotała Jade, pojawiając się przy nich z kilkoma kostkami cukru w dłoni. - One też mają uczucia, prawda Kobalt? - dodała, podsuwając mu pod chrapy smakołyki, które z radością przyjął.
- Trochę się śpieszę. To nie jedyna gwiazda tutaj. - przyznał ostrożnie, nie wiedząc, o co jej dokładnie chodzi. Odkąd pojawiła się Red, starał się jej unikać i wolał nie flirtować z dziewczyną szefa, bo mogło się to dla niego także źle skończyć.
- Ale jedna z najlepszych i powinien mieć wszystko, co najlepsze. - przyznała, gładząc konia po pysku.
- Nie za taką płacę i wyposażenie, a także pokarm dla nich. - pokręcił głową, sunąc dłonią po nodze zwierzęcia, prosząc go tym samym, aby ją uniósł. Kobalt wykonał jego nieme polecenie, kończąc chrupanie cukru, po czym z dumą zarzucił głową.
- Nie jest tak źle, poza tym ostatnio sprzedajemy komplety, mam nadzieje, że odbije się dobrze na waszych wypłatach. - przyznała, zakładając kilka kosmyków włosów za icho.
- Oby. - zgodził się z szatynką i wziął głębszy oddech. Zaczął prosić w myślach, aby Red tutaj nie przyszła i ich nie zobaczyła. Nie potrzebował kolejnych spięć pomiędzy nimi, kiedy na nowo zrobiło się dobrze.
- Jesteś dzisiaj jakiś nieswój. - zauważyła, zmieniając temat i podchodząc do niego bliżej. Położyła mu dłoń na ramieniu, przez co spojrzał na nią pytająco i odsunął się.
- Po prostu mam dużo na głowie. - wzruszył ramionami, jakby to nie było nic nowego i złapał za szczotkę, aby wyczesać sierść konia. Chciał ustanowić pewien dystans i uświadomić kobiecie, że to już chyba koniec tych flirtów i nie ma na co liczyć.
- Zawsze tyle miałeś. - przyznała, podchodząc znowu do niego, na co niezauważenie przewrócił oczami.
- Być może, nie wiem, nie zwracam na to uwagi. Po prostu mam trochę do zrobienia. - przyznał obojętnie, klepiąc i gładząc w nagrodę konia po grzbiecie. Zarzucił znów z gracją głową, a później wsunął chrapy w dłonie weterynarza, aby ten nie przestawał na co Michael zachichotał.
- Wydajesz się taki zapracowany. - powiedziała, nadal nieustannie próbując podtrzymać rozmowę, której nie chciał.
- Bo to prawda. Dzięki Red przynajmniej mogę niekiedy odetchnąć. - powiedział, uśmiechając się pod nosem. Zawsze tak robił, gdy o niej myślał. Jade uniosła przez to pytająco brwi. Nie spodziewała się czegoś takiego z jego strony. Przeważnie bywało inaczej i dał się podrywać, ale odkąd pojawiła się ta mała, to nie mogła sobie na to pozwolić.
- Widać. - odpowiedziała w końcu chłodno, niezadowolona z obrotu spraw i zauważyła, że właśnie rzekoma brunetka zmierzała w ich stronę. Zatrzepotała przez to rzęsami i zmniejszyła odległość pomiędzy sobą, a Michaelem jeszcze bardziej.
- Co ty robisz? - zapytał, unosząc brew. Stał w takim miejscu, że jeszcze nie widział Red.
- Nic, po prostu chciałabym, abyś wpadł do mnie wieczorem, hm? Co ty na to? - spytała słodko i niewinnie akurat wtedy, kiedy Red pojawiła się przy koniach.
- Nie. - pokręcił głową i przewrócił oczami. - Mówiłem ci już, że mam trochę do zrobienia i obiecałem już Red, że zajmiemy się razem Rosie. - dodał, a ona po otrząśnięciu się z widoku, jaki zastała uśmiechnęła się sztucznie.
- Spokojnie, dam sobie radę sama. Miłego wieczoru. - rzuciła, odwracając się na pięcie, po czym odeszła. Michael przeklnął pod nosem i spojrzał mściwie na Jade. Ta tylko roześmiała się i uśmiechnęła zwycięsko, ale jej uśmiech zniknął, gdy Clifford pobiegł za nastolatką.
- Red!
- Co? - zatrzymała się, przez co prawie na nią wpadł. Poczuła się urażona. Tym razem już nie chodziło o żadne zwierzęta, ale po prostu o niego. Chyba była zazdrosna. Było już dobrze i chciała, aby tak zostało, ale najwidoczniej nie była, aż tak atrakcyjna, jak starsza Jade.
- Dlaczego sobie poszłaś? Przecież obiecałaś, że mi pomożesz. - powiedział na początek, próbując wybadać sytuację.
- Miałeś już pomoc. - rzuciła, krzyżując dłonie na piersi. Zmierzyła go wzrokiem, chcąc w duchu wtulić się w niego i wrócić tam do koni, ale chciała coś sobie udowodnić i wiedzieć, że nie bawi się nią w szczeniacki sposób.
- Jade to nie pomoc, ona ciągle mi przeszkadza. - pokręcił głową, posyłając jej przepraszający uśmiech. - Wieczorem chciałem pobyć z tobą i Rosie. Nigdzie się nie wybieram i nie rozumiem, czemu jesteś zazdrosna. To na tobie mi zależy, a nie na niej.
- Nie jestem zazdrosna. - zaprzeczyła szybko, choć chyba tak było.
- Nie? - zaśmiał się, przyciągając ją do siebie.
- Po prostu...
- Jesteś zazdrosna. - powiedział za nią, opierając ich czoła o siebie. Było to dla niego całkiem urocze. I wiedział, że on też byłby, gdyby ktoś zaczął ją podrywać.
- Ugh, jesteś niemożliwy. - uderzyła go z pięści w ramię, ale nawet go to nie ruszyło, a wręcz przeciwnie bo znowu się roześmiał i uśmiechnął w jej stronę.
- Oj tam. - wzruszył niewinnie ramionami, trzymając w nich brunetkę.
- Nie oj tam, tylko tak. - stwierdziła, kręcąc ze zrezygnowania głową. - Ale skoro tak stawia pan sprawę, panie Clifford, to możemy jednak razem pójść do Rosie. - dodała, nie zmieniając tym samych ich planów na później.
- Cieszy mnie to bardzo. - powiedział, patrząc się na jej usta. Miał ochotę je pocałować. Długo czekał, ale dla niej mógłby jeszcze dalej.
- Red! Mike! Pomocy! - Bella zaczęła krzyczeć, pojawiając się na widoku. - Sandy mówi, że zaczął się poród! - dodała, wymachując rękoma, a dwójka spojrzała na siebie i pobiegli pomóc, nie mając jeszcze pojęcia, że to będzie długa noc.
~*~
zdążyłam przed północą, jupi
+ gdzie jesteście? brakuje mi was:c
all the love, red x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro