Rozdział 4
"Bliźniacy bez wahania rzucili się na mężczyznę, który złapał ich ze stęknięciem. Bliźniacy bardzo urośli przez ten czas, kiedy się nie widzieli, i choć nigdy by się do tego nie przyznał, nadwyrężyli jego stare kości. Niemniej jednak nie zamieniłby tej chwili za nic w świecie. Dipper i Mabel wreszcie z powrotem w jego ramionach."
— Czyli przyznajesz się, że się starzejesz? — Wendy spojrzała na swojego wcześniejszego pracodawcę z lekkim wyzwaniem w oczach gdy Dipper udawał, że się zakrztusił żeby zakryć śmiech.
— Nie pozwalaj sobie młoda, nadal mam w sobie to coś — Wypiął dumnie pierś tylko po to żeby coś strzyknęło mu w krzyżu.
"Rozdzielili się i przez chwilę po prostu na siebie patrzyli. Stanowi urosło tylko więcej zmarszczek, jego włosy stały się jeszcze jaśniejsze, ale bliźniakom wydawał się równie sprawny – jeśli można go tak nazwać – jak zawsze."
— I wy przeciwko mnie — Mruknął tylko pod nosem gdy Ford poklepał go pocieszająco po plecach.
"Młodsza dwójka po drugiej stronie bardzo się zmieniła. Na przykład ich wzrost był z pewnością nieco większy. Dipper jest teraz tylko kilka cali niższy od starca, a Mabel tuż za nim. A także sposób, w jaki stylizowali swoje włosy. Dziewczyna przechodziła tuż za jej ramionami, a jej brat wciąż był zaniedbany, nie kryjąc już swojego piętna urody.
Ale poza tymi oczywistymi zmianami, ich ubrania przypominały ich stare z ostatniego lata, kiedy u niego przebywali. Mabel, jak zawsze, miała na sobie sweter, choć spódnicę zastąpiono parą kolorowych spodni, a opaską do włosów była teraz spinka do włosów z jej charakterystyczną spadającą gwiazdą jako motywem."
— Huh — Dipper zdziwił się lekko słysząc tą wzmiankę. Faktycznie wyglądało na to, że nawet po tylu latach motywy z koła nadal je prześladowały, zupełnie tak jakby nie byli w stanie się od nich uwolnić i one goniły za nami nie chcąc pozostawić ich bez cząstki siebie. Już samo to w jaki sposób ciągnęło ich do Gravity Falls mówiło samo przez sie. To wyglądało niemal tak jakby byli częścią tego miejsca.
"Dipper miał na sobie kapelusz, który dała mu Wendy na pożegnanie, jego kamizelka była teraz cienką niebieską marynarką, a szorty również zostały zastąpione parą spodni, ale nie tak kolorowych jak jego siostry.
Tak łatwo było wyobrazić sobie ich znowu jako dwunastolatków. Stan był zdenerwowany, kiedy rodzice wysłali ich do niego, bez większego pytania. Nie był przygotowany na oglądanie pozostałych dwóch nastolatków, ale w końcu udało mu się i znalazł ludzi, których w końcu mógł ponownie nazwać swoją rodziną. Wszystko to dzięki tym punkom stojącym przed nim, teraz u progu wkraczania w dorosłość."
— Ooooo, wiedziałam, że ci zależy — Mabel posłała w stronę mężczyzny szeroki uśmiech wypełniony miłością. Dipper również spojrzał w jego stronę nie kryjąc lekkiej czułości na padłe słowa.
— Na starość muszę robić się sentymentalny — Wywrócił lekko oczami mimo wszystko czując jak coś wgłębi niego rozgrzewa się na myśl, że to faktycznie była prawda i nie mógł prosić o lepszy dar od losu.
"— Wszystko w porządku? Nie widzieliśmy się od lat — Jego głos był tak samo szorstki, jak rodzeństwo zapamiętało, jeśli nie trochę bardziej, z biegiem czasu. Trzymał ich obu za ramię, nie chcąc puścić. Ponieważ to wszystko może być snem, a gdy on odpuści, bliźniacy znów znikną.
— Jesteśmy — odpowiedziała Mabel z najjaśniejszym uśmiechem. — Bardzo za tobą tęskniliśmy — Położyła dłoń na ramieniu, które ją trzymało.
— Naprawdę przegapiliśvie pewne rzeczy. Soos prowadzi sklep, kiedy Sixer i ja byliśmy w podróżach, ale stary Stan o' War II musiał na razie zostać wstrzymany — Zatrzymał się, jakby coś sobie przypomniał. Następnie odwrócił głowę w stronę korytarza prowadzącego do sklepu z pamiątkami. — Ford, rusz tu swoją starą dupę! — Krzyknął."
— Na razie wstrzymana? — Ford zmarszczył brwi słysząc tą wypowiedź.
Czyżby coś postanowiło zatrzymać ich z powrotem na dłużej w Gravity Falls? A jeśli tak, to co to było? Nie sądził żeby po Dziwnodegonie musieli się zająć czymkolwiek jeszcze. Co prawda istniała możliwość, że chcieli stworzyć nowe dzienniki jednak nie do końca potrafił w to uwierzyć. I tak znał już je na pamięć, a nawet jeśli ktoś by ich potrzebował pozostawił dokładne instrukcje w związku z tym jak powinno się postępować w sytuacji kryzysu.
Mieszkańcy miasteczka również po tym wszystkim co się stało zdawali się być o wiele bardziej zaradni niż przedtem. Nawet widok zombie stał się niezwykle normalny i czasami wręcz monotonny dla grabarzy, ale również osób, które po prostu odwiedzały cmentarz. I nawet wtedy dokładnie wiedzieli, że trzeba to zgłosić komuś kto będzie wiedział co robić i nie wpakować się w żadne sytuację z nimi. Nie wydawało się mu również, że było to ze względu na to, że starość zdołała ich dosięgnąć. Mimo wszystko było to tylko pięć lat. I biorąc pod uwagę, że nawet w takim wieku był w stanie przeżyć bez problemów w innym wymiarze wiele świadczył o jego sprawności. Był również pewny, że Stanley nie trzymał się dużo gorzej od niego. Więc co mogło się wydarzyć?
— Masz jakiś pomysł Sixer? — Zapytał jego brat bliźniak najwyraźniej dochodząc do takich samym konkluzji.
— Szczerze mówiąc nie, będziemy musieli najwyraźniej bardziej uważać przy wypowiedziach związanych z tym — Odszepnął mu po czym oboje pokiwali głową w zrozumieniu.
"Niedługo po tym, jak cała trójka usłyszała ciężkie kroki na schodach, trzask – prawdopodobnie automat z przekąskami otworzył się i uderzył w ścianę – tuż przed tym, jak Ford wbiegł do pokoju z futurystycznie wyglądającym pistoletem w dłoniach."
Ford zmarszczył brwi w zastanowieniu. Skoro w taki sposób zareagował na zwykłe zawołanie go to musiało świadczyć, że coś się działo. Albo po prostu wolał się zabezpieczyć na wszelki wypadek. To też było opcją.
"— Co się dzieje? — Zapytał, chcąc wiedzieć, jego wzrok wędrował po każdym wejściu, aż padł na brata i młodsze bliźniaki. Natychmiast zamarł w miejscu, po czym zorientował się, włożył broń do kabury na pasku i podszedł do trzech wciąż na wpół przytulonych osób w swoim salonie. — Jak tu jesteście? — Głos Forda był teraz miękki, ani śladu surowego tonu, jaki brzmiał jeszcze sekundę temu. Zatrzymał się kilka stóp przed nimi, spoglądając na wszystkich raz jeszcze.
— Na co czekasz? Chodź tutaj — Stan chwycił brata za kołnierz i pociągnął go do grupowego uścisku. Szczuplejszy mężczyzna zatonął w serdecznych uściskach rodziny. Dotarcie do tego punktu zajęło mu wiele czasu, często jedynie poprzez uścisk dłoni lub skinienie głową, ale wśród tych ludzi czuł się jak w domu i bezpieczny.
Przerwało im głośne chrząkanie. Wszyscy czterej spojrzeli w stronę, z której dochodził dźwięk; W drzwiach stał blondyn z rękami skrzyżowanymi na piersi."
Praktycznie wszyscy skrzywili się na wyrwanie z tej miłej sceny w tak gwałtowny i nieprzyjemny sposób. Obie pary bliźniaków zdążyły już zapomnieć o tym, że w pomieszczeniu z nimi znajdował się również obcy mężczyzna, który najwyraźniej przyglądał się całej tej intymnej sytuacji w kompletnej ciszy i najwyraźniej oceniał ich cicho w głowie. Dipper poczuł się zawstydzony chociaż na dobrą sprawę nawet nie miał pojęcia dlaczego. W końcu miał pełne prawo tam być i przytulać swoich wujków za którymi się stęsknił. Już prędzej to blondyn byłby tam intruzem jednak i tak wszyscy zdawali się opuścić przy nim gardę lub o nim zapomnieć. Więc musiał on być raczej nieszkodliwy skoro pozwoli sobie na to.
"— Przepraszam, że przeszkadzam, cokolwiek to jest — Blondyn wskazał na nich wszystkich. — Ale czy ktoś mógłby wyjaśnić, co ci obcy tutaj robią?” — Jego ton przypominał Dipperowi Pacificę, kiedy ją spotkał po raz pierwszy. Ale było coś w tym facecie, co było aż nazbyt znajome. Blond włosy i sposób, w jaki mówił. Dipper wewnętrznie potrząsnął głową, może był spokrewniony z dziewczyną, kto wiedział?"
— W sumie jak tak teraz o tym wspomniałeś... To faktycznie wydaje się znajomy? — Wendy przekrzywiła nieco głowę mrużąc oczy i wpatrując się w sylwetkę młodszego. Faktycznie wyglądał na kogoś w wieku bliźniaków, a co za tym idzie również i byłby rówieśnikiem Pacifici. Zachowywał się również podobnie do niej jednak nie sądził by był jej krewnym. Gdyby tak było to z pewnością nie mieszkałby u Pines'ów, z którymi odkąd tylko pamiętała, że rodzina Northwest od zawsze miała z nimi na pieńku.
Mabel za to skrzywiła się lekko ze swoimi przyjaciółkami pamiętając to jaka była dla nich blondynka i z pewnością nie miały ochoty na powtórkę. Już teraz było im naprawdę trudno znieść takie zachowanie u ktokolwiek, a zmienienie nastawienia potrwało jeszcze dłużej. A szatynka naprawdę nie miała ochoty się z tym męczyć poraz kolejny.
"— Masz rację, technicznie rzecz biorąc, nie znacie się — Uścisk rozpłynął się, a młodsi bliźniacy stanęli pomiędzy starszymi."
— Technicznie rzecz biorąc? Co to w ogóle znaczy? — Dipper zmarszczył brwi.
— Nie wiem stary, ale to chyba znaczy, że powinniście się kojarzyć, nie? — Soos odpowiedział wzruszając ramionami.
Ford za to wpatrywał się tylko i wyłącznie w ekran nie słuchając pojedynczych zdań rzucanych koło niego i analizował tylko to jedno zdanie. Wiedział, że mogło ono znaczyć wszystko jak i również nic, ale nie zmieniało to faktu, że jednak przykuło jego uwagę. W normalnych okolicznościach podejrzewałby, że chodziło o wymazywacz pamięci stworzony przez McGucketa jednak Mabel dosłownie nie dawno zniszczyła go na oczach wszystkich. Postanowił więc to pozostawić na obecny moment.
"— Chodźmy do kuchni, musicie być oboje głodni — Nie czekając na odpowiedź, Ford ruszył. Dipper i Mabel wymienili zdezorientowane spojrzenia, ale poszli za nimi, pozostała dwójka była już przed nimi.
Kuchnia wyglądała tak samo, jak pamiętają bliźniacy, jedynie notatki na lodówce i stole zostały przez lata wymienione. Nikogo nie zdziwiłoby, gdyby lodówka w każdej chwili przestała działać. Myśleliby, że Ford zmodernizuje Chatę, gdy wszystko się uspokoi.
Cała piątka siedziała przy przenośnym, plastikowym stole, miejsce było trochę ciasne. Ostatni raz siedzieli tam w dniu swoich trzynastych urodzin, tuż przed wyjazdem. Wtedy bliźniacy byli jeszcze dziećmi. Teraz stół przeznaczony dla małej rodziny musiał zapewnić miejsce dla pięciu dorosłych osób.
— Może to być trudne do zrozumienia, wiemy o tym — Ford drgnął, bawiąc się palcami. — Próbujemy to zbadać już od dłuższego czasu. Może mógłbyś nam w tym pomóc, Dipper — Jego twarz się rozjaśniła, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dwaj geniusze w rodzinie mogli w końcu współpracować, wymieniać się teoriami i rozwiązywać zagadki!"
Dipper poczuł jak czerwieni się na twarzy wypuszczając powietrze z ust, które nawet nie wiedział, że wstrzymuje. Sam fakt pochwały od wujka Forda już sprawił, że poczuł się wspaniale jednak jeszcze praktycznie postawienie go na swoim poziomie? To było coś o czym szatyn nigdy nie śmiał marzyć. Oczywiście, że chciałby kiedyś dorównać starszemu jednak wydawało mu się to poza jego zasięgiem, jakby nigdy nie był w stanie tego osiągnąć. Jego siostra jakby widząc jego zakłopotanie zaśmiała się tylko pod nosem po czym położyła mu rękę na ramieniu, po momencie uniósł kąciki ust w jej stronę w odpowiedzi.
"— Chciałbym! Nawet nie masz pojęcia, jak długo czekałem na ten dzień!
Zanim obaj zaczęli gadać o swojej nauce, wtrącił się Stan.
— Sixer, skup się — To sprawiło, że Dipper i Mabel się skoncentrowali. Rzadko zdarzało się, aby jego chrząknięcie było tak poważne. Kiedy Dipper pokazał mu dzienniki po zombie, zachowywał się, jakby to wszystko było żartem i nie było warte kłopotów, przez które przechodzili nastolatkowie."
— Mieliście kłopoty z zombie? — Spojrzał na brata gdy ten tylko chrząknął nerwowo.
— No co ty. Skąd ten pomysł?
"— Jasne — Przełknął ślinę. — Moje komputery zaalarmowały mnie o dziwnym sygnale. Może być równie silny jak portal, jeśli nie silniejszy. Zacząłem badać sprawę i podążałem za sygnałem. Zaprowadził mnie on w głąb lasu.”
Wszyscy w jednym momencie się wyprostowali czując jak czujność wypełnia ich po koniuszki palców i końcówki włosów. Wszyscy pamiętali portal, czy to z opowieści młodszych bliźniaków czy brania udziału w wydarzeniach. I wszyscy wiedzieli do czego potrafił on doprowadzić i jaką moc posiadał. Okularnik pobladł znacząco na twarzy najlepiej ze wszystkich znając siłę jaką posiadała maszyna do innego wymiaru. Była to moc ogromna, taka której większość demonów nawet w swoim ootrfornie długim życiu nie była w stanie nawet zobaczyć, a tym bardziej zdobyć. Moc przez, którą jego najdroższy i jedyny przyjaciel oszalał i zniszczył sobie psychikę. Jakim więc cudem coś po pokonaniu Billa mogło dorównać tej potędze, która była w stanie rozerwać całą planetę?
"Dipper siedział na skraju swojego siedzenia. Zrobiłby wszystko, żeby rozwiązać jakąkolwiek dziwną zagadkę, jaką był ten sygnał. Jego myśli szły milę na minutę, tworząc jedną niedowierzającą teorię za drugą. Wydawały mu się realistyczne, biorąc pod uwagę, że było to Gravity Falls, a nie jakieś małe miasteczko w lesie, jak każde inne. W tym mieście, nieważne jak dziwne, było pewne, że tak się stanie. Duchy? Więcej niż trzeba. Niedźwiedź z wieloma głowami? Zaśpiewaj mu piosenkę, może mu się spodoba. Demony? Z pewnością widzieli ich wystarczająco dużo.
— Byłem przygotowany na wszystko, ale kiedy w końcu dowiedziałem się, skąd dochodzi sygnał, nie wiedziałem, co robić."
Tym razem to Stanelyowi zabrakło słów. Skoro jego najdroższy brat geniusz, mężczyzna, który zgłębiał tajemnice tego miasta przez lata i przetrwał w jakimś równoległym uniwersum nie wiedział co miał robić to był to oficjalnie koniec dla nich wszystkich. Gdyby nie fakt, że właśnie przyszły Sixer opowiadał właśnie tą historię to byłby pewny, że już wszyscy nie żyją.
"— Co znalazłeś? — Mabel była równie ciekawa jak zawsze. — Zawsze wiesz, co robić!
— Wiem, wiem. Znalazłem młodego mężczyznę, leżącego nieprzytomnego w środku lasu — Ramiona blondyna zesztywniały — To było dokładnie tam, gdzie pokonaliśmy Billa, jego posąg znajdował się zaledwie kilka stóp dalej."
Dipper i jego siostra natychmiast podnieśli się do pozycji stojącej patrząc z niedowierzaniem wymalowanym na twarzach na ekran, reszta towarzystwa również nie była o wiele lepsza.
— Tylko mi nie mów... — Ford miał wrażenie, że zaraz zrobi coś nie na miejscu słysząc tą wiadomość.
"Oczy młodszych bliźniaków rozszerzyły się.
— Tylko mi nie mów, że ten idiota zawarł z nim umowę — Zapytał z niepokojem Dipper, a jego głos ledwie przypominał szept.
— Nie, nie zrobił tego. Ford zawahał się, jakby próbował znaleźć sposób na wyjaśnienie tego, co niewytłumaczalne."
Większość osób odetchnęła z ulgą jednak ich sylwetki nadal były spięte.
"— Posąg został złamany — Kontynuował, ignorując westchnienia nastolatków. — Po upewnieniu się, że mężczyzna żyje, zabrałem go tutaj.
— Tak, cześć, to byłem ja. Wiesz, że tu siedzę, prawda? — Blondyn arogancko machnął ręką, po czym skrzyżował ramiona na piersi. Jego blond włosy opadły na bok, gdy uniósł brodę i odsłonił jasnobrązowe, prawie złote oko, a jedno prawie białe. Ze swoją złotą, ciemnobrązową skórą Dipper spodziewał się ciemnobrązowych oczu. Zanotował sobie w pamięci, aby później przyjrzeć się bliżej genetyce i kolorowi oczu."
Właściwie ja też bardziej bym obstawiał ciemny brąz - Ford pomyślał mrużąc powieki. Taki kolor oczu był raczej niespotykany u ludzi. Natomiast jeśli chodziło o jego myśli w związku z drugim - białym - okiem chłopaka obstawiałby, że jest on na wpół ślepy lub nosi soczewki. Jednak nic nie wskazywało na żadne kłopoty z widzeniem, kto normalny również nosi soczewki do snu?
"— Poczekaj, to nie jest łatwe.
— Po prostu im powiedz, jak złe to może być? — Mężczyzna przewrócił oczami."
Zdenerwowanie bliźniaków coraz bardziej wzrastało z coraz kolejnym słowem padającym z ust osób na ekranie. To było tak jakby ktoś powiedział, że ma dla was niespodziankę, a następnie wszystko przeciągał. Tylko, że pozytywne doświadczenia w takiej sytuacji zostały obrócone o sto osiemdziesiąt stopni w całkowicie negatywne. Jednak już lepiej by było usłyszeć coś złego od razu niż tylko pozwalać by złe emocje tylko bardziej mąciły w głowach kreując coraz to bardziej okrutne scenariusze. Nie mogło być przecież aż tak źle, prawda?
"Stan rzucił mu spojrzenie, które krzyczało: zamknij się .
— A może ja to zrobię? Poszłoby szybciej i w końcu moglibyśmy wrócić do snu.
— Tak, to musi być dla ciebie łatwe — Burknął Stan.
— Nie możesz oczekiwać, że będzie inaczej, kiedy wy dwoje nic mi nie powiecie — Blondyn wskazał oskarżycielsko palcem na dwóch starszych mężczyzn."
Dwójka najstarszych osób w pomieszczeniu zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o czym niby miały by mu mówić. Stan był pewny, że w stu procentach nie mogło to być tak jak w sytuacji gdy Dipper i Mabel próbowali mu powiedzieć, że w miasteczku są istoty nadprzyrodzone, nie było mowy o tym, że gdyby ukrywano przed nim istnienie magicznych stworów i innych cudaków to zareagowałby tylko lekkim spięciem ramion na wzmiankę o całym cholernym portalu i jakimś pomniku w środku lasu. Musiało być coś zdecydowanie bardziej na rzeczy. Nie wiedział jeszcze tylko co.
"—Czekaj czekaj czekaj! — Krzyknęła Mabel, zanim sytuacja zdążyła się pogorszyć. — Co się dzieje?
Dipper zauważył, że dłonie Stana zacisnęły się w pięści, a Ford wyglądał, jakby wolał być gdziekolwiek indziej.
— Ten człowiek — wskazał na nieznajomego obok siebie, — to Bill Cipher.”
I wtedy zapanował chaos.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro