kawałek nieba.
KOŃCZYŁA MI SIĘ CIERPLIWOŚĆ, gdy Enzo ciągle mi dokuczał.
— Jak było? — zapytał, uśmiechając się pod nosem.
— Nie wiem. Dość mokro — odparłam, próbując ukryć swój rumieniec.
— Mokro? Świetny dobór słów, Nina!
— Wiesz co? Nie powiedziałabym ci o pocałunku, gdybym wiedziała, że będziesz się tak zachowywał.
— Okej, okej. Wybacz. Po prostu dorastałem z tobą, a teraz popatrz na to, jaka jesteś dorosła. Przeszłaś z małej dziewczynki, która była nieśmiała i lubiła ciągle bawić się lalkami do kobiety, która lata i całuje chłopaków.
— Hej, to był tylko jeden chłopak. I to był mój pierwszy pocałunek.
— To był twój pierwszy pocałunek? — zapytał, podejrzliwie unosząc brwi.
— Oczywiście, że tak. — Zmrużył oczy. — Chyba bym ci powiedziała, gdybym pocałowała jeszcze kogoś.
Westchnął.
— To ma sens.
Uśmiechnęłam się, wracając do zrywania jabłek z drzewa.
— Po co zbierasz tyle jabłek? Myślałem, że będziesz wolała zbierać pomarańcze, skoro są twoimi ulubionymi — zapytał zamyślony.
— Chyba ostatnio polubiłam jabłka — wytłumaczyłam, przypominając sobie smak ust Gilberta.
— Jesteś dziwna.
— Powiedz mi coś, czego nie wiesz.
— Więc... — zaczął. — Robiliście coś oprócz całowania?
Uniósł brew i uśmiechnął się złośliwie. Wywróciłam oczami, a następnie wróciłam do domu.
— Nie zaprzeczyłaś!
Och, tak bardzo nienawidzę tego chłopaka.
☁
Postanowiłam pójść na Zielone Wzgórze, by zapytać Ani, czy chce pójść ze mną nad jezioro i może po drodze zabrać Jerry'ego. Tylko Bóg wie, ile ten chłopak pracuje.
Gdy dotarłam na miejsce, nie zobaczyłam na dworze Jerry'ego ani Mateusza, więc postanowiłam podejść do domu.
Zapukałam trzy razy.
Czekałam kilka minut, zanim Maryla otworzyła drzwi.
— Nina, jak się masz? — zapytała z uśmiechem.
— Dość dobrze. A ty, Marylo?
— Ja również. Podejrzewam, że przyszłaś do Ani?
— Zgadza się.
— Pójdę po nią.
Kobieta zostawiła mnie samą przy drzwiach. Kilka sekund później Jerry i Mateusz pojawili się przy bramie wejściowej. Jerry pomógł panu Cuthbertowi rozpakować powóz i odpiąć konia.
Przez kilka chwil obserwowałam ich rozmowę, zastanawiając się, dlaczego Ani tak długo nie ma. Jerry podbiegł w moim kierunku.
— Witaj, Nina.
— Cześć, Jerry.
— Przyszłaś do Ani?
— Tak, dokładnie. Ale chciałabym cię zaprosić na wycieczkę nad jezioro ze mną i Anią.
— Nad jezioro?
— Tak.
— Cóż, muszę zapytać Cuthbertów.
Jak na zawołanie, Mateusz pojawił się za brunetem.
— Jest okej, Jerry. Jestem pewny, że poradzę sobie sam przez kilka godzin. Poza tym przydałoby ci się trochę zabawy.
— Dziękuję, panie Cuthbert.
Mężczyzna ruszył w kierunku stodoły, kiedy Ania stanęła w drzwiach.
— Aniu! Co zajęło ci tak długo?
— Wybacz.
— To nic. Więc Jerry i ja idziemy nad jezioro. Chcesz dołączyć?
— Tak, oczywiście — stwierdziła, ale po chwili jej uśmiech trochę zgasł. — Ale nie będę mogła wejść do wody. — Zerknęła na Jerry'ego. — Jest... Za zimno.
— Jak wolisz, Aniu.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła do środka, by zabrać swoje rzeczy.
☁
NASZA TRÓJKA szła obok siebie w kierunku jeziora.
Nadal nie zapomniałam o tym, że Ania powiedziała, iż nie może wejść do wody, bo jest dla niej za zimno.
— Jerry. — Chłopak odwrócił się do mnie. — Mógłbyś dać mi i Ani chwilę?
Skinął głową i przyspieszył. Rudowłosa popatrzyła na mnie zaskoczona.
— O co chodzi?
— To nadal trwa?
— Co nadal trwa?
Kilka chwil później jej twarz rozjaśniło zrozumienie.
— Och, tak. To dlatego nie mogę wejść do jeziora.
— Aniu, jesteś okropna w wymówkach. „Jest za zimno". To zbyt oczywiste.
— Och, ucisz się.
☁
Byliśmy nad jeziorem już od kilku godzin.
Było bardzo fajnie.
Ania nie mogła wejść do jeziora, ale ja i Jerry i tak ochlapaliśmy ją wodą, przez co krzyknęła i szybko wstała, ale i tak się przewróciła.
Dziewczyna zasnęła, podczas czytania swojej książki, kiedy Jerry i ja chodziliśmy po brzegu, zmęczeni pływaniem.
— Więc... — Odwróciłam się do Baynarda. — Dobrze się dzisiaj bawiłeś?
— Bardzo dobrze. Szczególnie kiedy wygrałem z tobą w wyścigu.
— Wygrałeś tylko dlatego, że oszukiwałeś.
Ochlapałam go wodą, a on nie pozostał mi dłużny. Po krótkiej chwili się poddaliśmy, będąc zbyt zmęczeni, by kontynuować. Jerry odwrócił się do mnie zdenerwowany.
— Nina. — Mruknęłam w odpowiedzi. — Chcę ci coś powiedzieć.
— W takim razie mów.
Czekałam, aż chłopak się odezwie, kiedy nagle usłyszałam głos Mateusza Cuthberta.
Kiedy stanęłam na ziemi, zobaczyłam mężczyznę podbiegającego do nas.
Przez jego krzyki Ania obudziła się, mając na twarzy zmieszany wyraz.
Jerry i ja wyszliśmy z jeziora.
Mateusz dotarł do nas, cicho dysząc.
Odwrócił się do mnie, a jego twarz była przepełniona zmartwieniem.
— Chodzi o Enzo.
Moje serce na sekundę przestało bić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro