Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyznanie

Siedziałam w budce może z 5 minut aż nie usłyszałam szybkich kroków. Ktoś biegł w moją stronę. Bojąc się że to Jack schowałam się pod ladą. Ten ktoś stanął koło budki. Słyszałam jego szybki oddech.

- An!!! Gdzie jesteś?!

To był Jack. Zatkałam dłońmi usta by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.

- An błagam cię porozmawiajmy!!! 

Jack krążył po cyrku z 15 minut aż wrócił do budki i usiadł przy niej opierając się o nią plecami. Był tuż za mną.

- An proszę wróć...

Głos mu się łamał i cały drżał co czułam przez spróchniałe i cienkie deski.

- J..ja ciebie też kocham...

Zamurowało mnie. Do oczu cisnęły mi się łzy i ja również zaczęłam łkać. Jack to usłyszał. Po sekundzie przeskoczył ladę i znalazł się przy mnie.

- An...

Jack patrzył mi w oczy a ja w jego. Rzuciłam się na niego mocno go przytulając. Polecieliśmy na ziemię. Jack leżał na plecach a ja na nim. Mocno go przytulałam. On też mnie obiął. Trwaliśmy tak dość długo. Może z 15 minut albo 30. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Na twarzy gościł mu uśmiech a w oczach widziałam szczęście i miłość.

- Kocham cię Crybaby.

- Ja ciebie też Jack.

Zeszłam wzrokiem na jego usta i zaczęłam się do nich powoli zbliżać. Gdy moje blade delikatne usta zetknęły się z jego czarnymi i szorstkimi wargami poczułam jakbym miała zemdleć. Zrobiło mi się gorąco ,brzuch mnie łaskotał a w głowie miałam tysiące myśli. Nasz niepewny pocałunek powoli stawał się coraz namietniejszy. Gdy zaczęło mi brakować tchu odczepiłam się od clowna.

- Co teraz?

- To znaczy?

Clown patrzył na mnie z lekkim smutkiem.

- Będziesz moją... Dziewczyną?

Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w rozszerzone oczy Jack'a.

- Tak Jack. Z przyjemnością.

Wtuliłam się w ciało clowna i wsłuchiwałam się w szybkie bicie jego serca.

Spędziliśmy jakąś godzinę w tej budce aż Jack uznał że trzeba wracać. Szliśmy trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy do salonu spotkaliśmy kilka ździwionych spojrzeń.

- Czy wy...?

- ..Jesteście razem?

Puppeteer dokończył zaraz po Jasonie. Kiwnęłam głową na ,,Tak,,.
Jason podszedł do nas i mnie uściskał.

- Tak się cieszę! Tylko masz o nią dbać Jack! Jest dla mnie jak siostra!

Jason zaśmiał się i wrócił do Puppeter'a którego pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie i zwróciłam uwagę na Candy Pop'a. Nie wyglądał na zadowolonego. Patrzył na Jacka z iście morderczym wzrokiem. Następnie poszedł do nas i wyszedł z domu.

- A jemu co?

Zapytał Jack. Puppeteer spoważniał.

- Candy Pop mi coś dzisiaj wyznał...

Wszyscy zwróciliśmy się w stronę lalkarza.

- Powiedział, że mu się podobasz An.

- Co?! Ten dupek nie ma prawa jej skrzywdzić!!!

Jack złapał mnie mocniej za rękę. 

- Jack spokojnie! O co chodzi?

- Ilekroć jakąś dziewczyna podoba się Candyiemu... To zostaje ona zgwałcona.

-Co...?

- On nie ugnie się przed niczym by zaspokoić swoje rządzę.

- Musimy cię ochronić cukiereczku.
























CDN
ಡ ͜ ʖ ಡ






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro