Wyznanie
Siedziałam w budce może z 5 minut aż nie usłyszałam szybkich kroków. Ktoś biegł w moją stronę. Bojąc się że to Jack schowałam się pod ladą. Ten ktoś stanął koło budki. Słyszałam jego szybki oddech.
- An!!! Gdzie jesteś?!
To był Jack. Zatkałam dłońmi usta by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
- An błagam cię porozmawiajmy!!!
Jack krążył po cyrku z 15 minut aż wrócił do budki i usiadł przy niej opierając się o nią plecami. Był tuż za mną.
- An proszę wróć...
Głos mu się łamał i cały drżał co czułam przez spróchniałe i cienkie deski.
- J..ja ciebie też kocham...
Zamurowało mnie. Do oczu cisnęły mi się łzy i ja również zaczęłam łkać. Jack to usłyszał. Po sekundzie przeskoczył ladę i znalazł się przy mnie.
- An...
Jack patrzył mi w oczy a ja w jego. Rzuciłam się na niego mocno go przytulając. Polecieliśmy na ziemię. Jack leżał na plecach a ja na nim. Mocno go przytulałam. On też mnie obiął. Trwaliśmy tak dość długo. Może z 15 minut albo 30. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Na twarzy gościł mu uśmiech a w oczach widziałam szczęście i miłość.
- Kocham cię Crybaby.
- Ja ciebie też Jack.
Zeszłam wzrokiem na jego usta i zaczęłam się do nich powoli zbliżać. Gdy moje blade delikatne usta zetknęły się z jego czarnymi i szorstkimi wargami poczułam jakbym miała zemdleć. Zrobiło mi się gorąco ,brzuch mnie łaskotał a w głowie miałam tysiące myśli. Nasz niepewny pocałunek powoli stawał się coraz namietniejszy. Gdy zaczęło mi brakować tchu odczepiłam się od clowna.
- Co teraz?
- To znaczy?
Clown patrzył na mnie z lekkim smutkiem.
- Będziesz moją... Dziewczyną?
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w rozszerzone oczy Jack'a.
- Tak Jack. Z przyjemnością.
Wtuliłam się w ciało clowna i wsłuchiwałam się w szybkie bicie jego serca.
Spędziliśmy jakąś godzinę w tej budce aż Jack uznał że trzeba wracać. Szliśmy trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy do salonu spotkaliśmy kilka ździwionych spojrzeń.
- Czy wy...?
- ..Jesteście razem?
Puppeteer dokończył zaraz po Jasonie. Kiwnęłam głową na ,,Tak,,.
Jason podszedł do nas i mnie uściskał.
- Tak się cieszę! Tylko masz o nią dbać Jack! Jest dla mnie jak siostra!
Jason zaśmiał się i wrócił do Puppeter'a którego pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie i zwróciłam uwagę na Candy Pop'a. Nie wyglądał na zadowolonego. Patrzył na Jacka z iście morderczym wzrokiem. Następnie poszedł do nas i wyszedł z domu.
- A jemu co?
Zapytał Jack. Puppeteer spoważniał.
- Candy Pop mi coś dzisiaj wyznał...
Wszyscy zwróciliśmy się w stronę lalkarza.
- Powiedział, że mu się podobasz An.
- Co?! Ten dupek nie ma prawa jej skrzywdzić!!!
Jack złapał mnie mocniej za rękę.
- Jack spokojnie! O co chodzi?
- Ilekroć jakąś dziewczyna podoba się Candyiemu... To zostaje ona zgwałcona.
-Co...?
- On nie ugnie się przed niczym by zaspokoić swoje rządzę.
- Musimy cię ochronić cukiereczku.
CDN
ಡ ͜ ʖ ಡ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro