Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy lokator

Obudziłam się cała obolała. Wstałam z łóżka i usiadłam. Był środek nocy. Drzwi do pokoju były otwarte więc zauważyłam światło dochodzące z salonu.

- Przydało by się chyba ci wszystko wytłumaczyć.

Usłyszałam w głowie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

- To ty? Gdzie jesteś?

Spytałam. Głos demona znów rozbrzmiewał w mojej głowie.

- Jestem w tobie.

- Co... ?

Szepnęłam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam zwyczajnie. Poza tym że moje oczy były w odcieniu miętowym a zielenic prawie nie było widać.

- Jak to się stało?

- Jason nas bardzo poważnie zranił. Musiałam coś zrobić byś przeżyła. Więc...

- Więc?!

Zdjęłam koszulkę i zobaczyłam wielką czarną bliznę przechodzącą od lewego ramienia ,przez klatkę piersiową i brzuch aż po prawie biodro.

- Opętałam cię. Tak jakby opętałam...

- Co?!

Krzyknęłam i złapałam się za głowę. Czułam gniew i zdezorientowanie.

- Nie miałam wyboru! Inaczej byś umarła! Sama widzisz co ci zrobił ten potwór!!

- Sama jesteś potworem!!

Krzyknęłam jeszcze głośniej i wściekła rzuciłam lustrem. Lustro roztrzaskało się o ścianę po drugiej stronie pokoju. Stanęłam w szoku.

- Jak ja to zrobiłam?

Szepnełam przerażona.

- An!

Do pokoju wparowali chłopaki. Ich twarze wyrażały wiele uczuć. Widziałam strach ,szczęście ,przerażenie i złość... W oczach Jasona widziałam złość...

- J..ja...

Zrobiłam krok w tył.

- Ja... Przepraszam...

Szepnełam a następnie zrobiłam rozbieg i wybiegłam z pokoju. Następnie z domu i z wesołego miasteczka. Poruszałam się z nadludzką szybkością. Wbiegłam do lasu który był coraz gęstrzy i ciemniejszy. Słyszałam jej krzyki. Mówiła bym zawróciła ,stanęła. Nie słuchałam jej. Ona jest we mnie. Wcześniej byłam tylko dziwadłem, a teraz jestem... potworem. Przed oczami pojawiły mi się wspomnienia. Jak spotkałam całą watahę wilków i ją zabiłam. Byłam okrutna ,zwierzęta nawet nie zdołały mnie dotknąć a ja je rozszarpywałam. Później widziałam jak Jason i Candy Pop mnie znajdują i zanoszą całą we krwi do domu. Następnie zakuwają w łańcuchy i przykuwają do łóżka. Następnie Jason wbija pazury w lustro. Ja krzyczę z bólu a na moim ciele pojawia się wielka rana z której wypływa czarna krew. Demon pojawia się przy mnie i po chwili znika a moja rana się zabliźnia. Jason i Jack próbują mnie wybudzić. Ale na nic. Leże jak bym była martwa. Nawet nie oddycham.

- Stój!!!
Usłyszałam krzyk demona. Stanęłam a przed moją twarzą przejechał samochód. Dobiegłam aż do drogi. Rozejrzałam się.

- Gdzie ja...

- Uciekaj ludzie!!!

Zawróciłam w las i po kilku minutach wdrapałam się na ogromną sosnę. Usiadłam na jednej gałęzi złapałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać.

- J..jestem potworem.

- N..nie An nie jesteś potworem.

- Jak to nie... Jestem demonem.

- Nie prawda spokojnie. Jesteś w połowie demonem. I to ja jestem tą połową. To nie twoja wina.

Zabrałam dłonie z twarzy i przyjrzałam im się. Żyły były czarne a paznokcie w tej samej barwie tylko ,że wydłużone. Bardziej wyglądały jak szpony dzikiego zwierzęcia.

- Czy... Możesz opuścić moje ciało?

- Nie mogę.

- A... Możesz zamienić mnie w 100% demona?

Przez chwilę milczała.

- Tak mogę... Jednak ja w tedy zniknę ,nie będziesz mnie już słyszeć ,będę tylko taką jakby twoją intuicją.

- Rozumiem.

- Chcesz tego?

Oparłam się plecami o pień drzewa i wzięłam głęboki wdech.

- Nie wiem. Sama nie wiem czego już chce.

Siedziałam w takiej ciszy przez kilka minut. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Co będzie dalej. Co z zabijaniem? Co z życiem z chłopakami? Czy... Zaakceptują mnie jako pół demona? Albo... Demona?

- Chce być demonem.

- Jesteś tego pewna?

- Tak.

- Dobrze. Więc wytłumaczę ci trochę. Bycie demonem nie należy to do prostych ani dość przyjemnych czynności. Musisz albo znaleźć kogoś kim będziesz się żywić ,albo żywić się krwią i strachem innych ludzi. Do tego masz kilka mocy. Im dłużej się żywisz tym stają się potężniejsze. Ja na przykład potrafię tworzyć "czarne dziury". Mogę się za ich pomocą szybko przemieszczać ,chować się w nich oraz wrzucać tam ludzi. Jest tam całkowicie czarna przestrzeń. Nic tam nie ma. Po drugie mogę tworzyć różnego rodzaju rzeczy...

Minęła około godzina szczegółowego opowiadania co ona potrafi i czego muszę się wystrzegać. Ona potrafi tworzyć różnego rodzaju przedmioty. Co tylko zechce szczerze mówiąc. Do tego dochodzą te jakby ,,Portale,, do innego świata. Potrafi zmieniać swój wygląd oraz ma nadludzką sprawność fizyczną.

- To wszystko?

- Zgadza się.

- Mam do ciebie pytanie.

- Tsa?

- Dlaczego się ze mną połączyłaś?

Przez dłuższą chwilę znów milczała.

- Na początku było to tylko dlatego ,że potrzebowałam żywiciela. Zostałam wiele lat temu odrzudkiem. Wyrzucona z piekła. Mogłam się ukazywać ludzią tylko w lustrach i koszmarach. Potrzebowałam żywiciela by stać się silniejsza. Ale z czasem jak dorastałaś zdałam sobie sprawę ,że... po prostu cię lubię. Byłaś zawsze taka pomocna i dobra. Gdyby nie to że bezemnie byś nie przeżyła ,dałam bym ci spokój. Byłaś po prostu za dobra by cię wykorzystać. Dlatego zapragnęłam ci pomóc.

- Rozumiem... Ja ciebie też lubię. Mimo że jesteś taka wkurzająca.

- Dzięki. To co zaczynamy?

- Tak.

Nagle po całym ciele rozszedł mi się okropny ból. Czułam że się duszę a moja skóra płonie żywym ogniem. Zacisnęłam mocno powieki i starałam się nie krzyczeć. Czułam coraz mocniejszy ból. Spadłam chyba z drzewa. Pieczenie na głowie dłoniach i plecach było nie do wytrzymania. To wszystko trwało może kilka minut. Ale czułam jakby trwało wieczność. Gdy ból ustał czułam i chwilę odpoczęłam zaczęłam wstawać i otworzyłam oczy. Cała byłam w jakiejś czarnej substancji. Jakby smoła. Spojrzałam przed siebie ,było tam jezioro. Czołgając się przybliżyłam się do wody i powoli zaczęłam się zanurzać. Gdy byłam już po szyję w jeziorze zaczęłam z siebie zmywać to coś. Zauważyłam ,że jestem całkiem naga i mam ogromne czarne skrzydła oraz rogi i pazury. Moje włosy natomiast nie zmieniły koloru ,dalej były w odcieniu jasnego blondu. Jedynie miałam jedno czarne pasemko po lewej.

Gdy już cała się umyłam wyszłam z wody. Zaczęłam machać skrzydłami by się osuszyć ale to nic nie dało. Zamknęłam oczy i pomyślałam ,że chciałam bym być już sucha i w moich ubraniach. Gdy otworzyłam oczy już byłam sucha a ubrania miałam na sobie. Usiadłam przy brzegu i spojrzałam w taflę wody. Niebo oświetlały tysiące gwiazd a księżyc odbijał się nieco dalej w wodzie. Moje odbicie zapierało dech w piersiach. Moje blond włosy były rozpuszczone i zasłaniały mi połowę twarzy ,oczy wręcz świeciły na miętowo co nadawało mi wręcz baśniowego wyglądu. Zamiast dłoni miałam gigantyczne szpony ,rogi po bokach głowy były zwrócone w górę i lekko zakrzywione do przodu. Trochę jak u byka. Skrzydła był tak duże ,że już w połowie leżały teraz na ziemi. Były też bardzo szerokie i ciężkie. Ogromne po prostu. Postanowiłam je przetestować. Wstałam z ziemi i zaczęłam nimi machać. Robiłam to coraz mocniej i szybciej aż zaczęłam delikatnie się unosić nad ziemią. Następnie unosiłam się już ze trzy metry nad wodą. Zaczęłam latać nad jeziorem. W pewnym momencie szybowałam nad taflą wody i dotknęłam ją delikatnie dłonią. Czułam się niesamowicie. To było po prostu cudowne! Wzbiłam się wysoko w górę i krzyknęłam ze szczęścia. Zaczęłam następnie spadać a gdy już było jakieś 2 metry do stuknięcia się z wodą odwróciłam się i znów szybowałam nad wodą by następnie bezpiecznie wylądować na brzegu. Uśmiechnęłam się.

- Może takie życie nie jest aż takie złe?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro