Część XIII
- To ty mnie pocałowałeś, tak? To z tobą wtedy...? - Jungkook zagryzł wargę nawet nie chcąc sobie wyobrażać jak mogłoby się to skończyć, gdyby nie był pod tak silnym wpływem tabletek.
- Do niczego więcej nie doszło - uspokoił go, na co ten odetchnął z ulgą. Wiedział to, ale wolał to usłyszeć od kogoś innego.
- Kochasz Taehyunga? - spytał nagle Jimin pozostawiając poprzednie pytanie wiszące w powietrzu. Młodszy nie spodziewał się takiego pytania, zamrugał kilka razy nie rozumiejąc. Nie wiedział jaka była właściwa odpowiedź. Powinien powiedzieć "nie" jeśli nie chciał ranić starszego, ale z drugiej strony "tak" pozostawiałoby go na bezpiecznej pozycji. Z największą chęcią nie chciałby odpowiedzieć nic.
Niepewnie skinął głową oblewając się rumieńcem, którego zaraz schował przyciągając do siebie kolana.
- Aish... - Jimin ściągnął czapkę i zmierzwił włosy. Nie takiej reakcji się spodziewał. Kookie spłoszony skulił się jeszcze bardziej i zamknął oczy - Nie powinieneś.
Oczy młodszego jak szybko się zamknęły tak się otworzyły. Jak to nie powinien? Czy Jimin był zazdrosny o Taehyunga? O to, co między nimi ostatnimi czasy się działo? Jungkok nie zauważył żadnych zmian w jego zachowaniu, uśmiechał się, wygłupiał jak zawsze. Ostatnio tylko czuł, gdy był razem z chłopcami, intensywny wzrok na swojej osobie. Czy ten wzrok należał do Jimina? To by wyjaśniało dlaczego tak ostatnio sprzecza się z Kimem i dlaczego sprawił, by Jeon chciał jeszcze więcej jego pocałunków.
- Nie powinienem? - spytał cicho, na co ten pokiwał głową. - Ale dlaczego?
- Po prostu. A teraz - uśmiechnął się delikatnie i odgarnął włosy z jego czoła - Hobi mówił, żebym szybko wracał, bo mnie potrzebuje. Zjedz dzisiaj duży obiad, marnie ostatnio wyglądasz - powiedziawszy to wstał i skierował się w stronę drzwi zostawiając Jungkooka z jeszcze większym mętlikiem w głowie.
- Gdzie się wybierasz? - Yoongi jednym ruchem zatrzymał najmłodszego Kima w przejściu, gdy ten ubierał w biegu kurtkę. Zdjął jego czapkę, po czym ściągnął z chłopaka puchowe wierzchnie ubranie po czym odwiesił na wieszak. - Jest późno. - kiwnął głową na zegarek wskazujący godzinę dwudziestą piętnaście
- Co ty robisz? - spytał zdezorientowany Taehyung rozglądając się i na boki za chłopakiem. - Nie jestem dzieckiem, nie musisz mnie pilnować.
- Ktoś musi, Tae - mruknął po czym dodał głośniej - Chcę z tobą porozmawiać - wyjaśnił drugi prowadząc go do ich wspólnego pokoju. Zamknął po cichu drzwi i oparł się o nie plecami - Słucham
- Czego? Znaczy co?
- Gdzie byłeś, ile ma to wspólnego z Songhye i przede wszystkim dlaczego Jimin o niej wie? - starszy uniósł brew zakładając ręce na piersi i wbił przeszywające spojrzenie w Taehyunga. Może nie był całkowicie związany z tą sprawą, ale czuł, że jeśli już coś wie, to powinien nad wszystkim panować. Każdy doskonale wiedział, że tej najtrzeźwiej myślący, nawet, gdy jest "nie w stanie" był zawsze Yoongi i jemu podobała się ta rola. Dzięki temu, że zwracano się do niego z prośbą pomocy w rozwiązaniu problemu, mógł wiedzieć co tak naprawdę siedzi chłopcom w głowach. Pamiętał, gdy przyszedł do niego Jin. To, że Jin wyznał mu uczucia do Namjoona było pierwszą falą problemów w zespole, potem okazało się, że Jin nie ma szans u Namjoona, ale Yoongi wręcz przeciwnie. I to wcale nie tak, że wolał te szanse mieć u Jina. Skończyli jak skończyli. Może i była to ciężka sytuacja, ale jak na razie nikt, pomijając maknae dzień wcześniej, który najwidoczniej uznał to za zły sen, ich nie przyłapał.
Martwił się o Taehyunga. Może ten chłopak był w swoim świecie i nikt nie miał zamiaru go rozumieć, ale w tym jego świecie zaczynały się dziać od dłuższego czasu złe rzeczy. Zauważyć to mógł tylko ten, który bacznie się mu przyglądał. Chłopak był spłoszony, uśmiechał się rzadziej, lub tylko w towarzystwie pewnej osoby. Tak jakby ukrywał się z czymś, lub ukrywał coś przed kimś.
Min Yoongi doskonale wiedział o co chodzi. Teraz, gdy przypadkiem odnalazł pamiętnik, lub raczej dziennik maknae poskładał wszystko w całość i w końcu zrozumiał dlaczego Taehyung tak dziwnie się zachowuje, dlaczego Jungkook jest taki nieobecny i co łączy ze sobą te dwie historie.
- No więc? - spytał patrząc na młodszego wyczekująco. Chłopak nigdy nie należał do cierpliwych osób, choć w rozmowach z innymi starał się okazać jej jak najwięcej, zwłaszcza, kiedy chodziło mu o pozytywne dla niego zakończenie konwersacji.
Taehyung usiadł na brzegu łóżka i oparł ręce na kolanach. Wyglądał jakby bił się ze sobą gdzieś w myślach.
- Nie mam pojęcia skąd Jimin o czymkolwiek wie - przyznał w końcu - Może znalazł mój telefon i wykazał się pełną podziwu kulturą grzebiąc mi w nim. Chociaż to niemożliwe, by cokolwiek ze wszystkiego zrozumiał. Nic nie było jasno napisane. Nawet jej imienia nie mam.
- Zrobiłem to dla twojego dobra - wymamrotał brązowowłosy kucając przed Kimem, gdy ten zaczął mówić o sprawdzaniu telefonu. Tak właśnie o całej sprawie dowiedział się Yoongi i doskonale wiedział, że opis sytuacji nawiązuje właśnie do tego wydarzenia. - Jimin nie jest głupi, Tae - przechył głowę i uniósł jego za podbródek. Spojrzał na niego uważnie - Dlaczego nie mówiłeś, że idziesz? Gdzie ona jest?
- Wiedziałeś, że miałem do niej pójść - powiedział od razu po czym zacisnął usta. Nie chciał starszemu wyjawiać jeszcze więcej informacji, gdy było wiadomo, że dość szybko sie rozprzestrzeniają
- Dlaczego robisz z tego taką wielką tajemnicę?
- Nie robię... Nie chce by Kookie o czymkolwiek na razie wiedział - chłopak poniósł głowę i przeczesał palcami rude kosmyki
- Dlaczego? - Yoongi przybrał taktykę "rozmowy z trudnym dzieckiem" jak to nazywał. Jedna z błędów, które według niego były najczęściej popełniane to błędnie zadane i sformułowane pytania. Właśnie na tym polegał jego sposób.
- Bo wiem jaki jest. Tęskni za nią, ale twierdzimy, że nie jest gotowy na spotkanie z nią - powiedział w końcu
- Dlaczego myślisz, ze nie byłby gotowy? - brnął dalej
- Jest w złym stanie. Sam musiałem trochę poczekać aż mogłem się z nią zobaczyć. Wstydzi się tego, gdzie jest, co się z nią dzieje i jak tam wylądowała
- Gdzie wylądowała? - po zapiskach Jungkooka, Yoongi potrafił się domyśleć o jakim miejscu była mowa, ale chciał się upewnić, by nie tworzyć fałszywej rzeczywistości
Taehyung długo milczał zanim odpowiedział cokolwiek. Najpierw rozglądnął się, jakby bał się, że ktoś podsłuchuje, a potem przeniósł wzrok na starszego, który przez cały czas zaciekawiony wpatrywał się w niego.
- Jest na odwyku. Kiedy młody ją poznał była już silnie uzależniona - zaczął bawić się palcami po czym westchnął. Było mu trudno mówić o czymkolwiek związanym z Songhye ze świadomością, że okłamuje Jungkooka. Jego Jungkooka. No, może nie do końca jego, ale miał nadzieje, że w przyszłości będzie mógł tak mówić. Po ostatnich ich zbliżeniach i zaznania tego, za czym tak tęsknił i co od siebie odsunął na własne żądanie, nie potrafiłby tego zrobić jeszcze raz, zbyt bardzo mu tego brakowało.
Yoongi przekalkulował wszystko jeszcze raz w głowie i przytaknął na znak, że rozumie i dotarł do niego wszelki sens zdania. Jednak męczyła go dalej jedna rzecz. Jeden mały szczegół, który był tak banalny, że niemal o nim zapomniał.
- Jak wy się poznaliście? - spytał zaznaczając osobę. Trudno było mu sobie wyobrazić jakąkolwiek scenę poznania się tych dwoje. Wpadli na siebie w centrum? Spotkali się przypadkiem pod szkoła i dziewczyna dała mu numer myśląc, że coś z tego będzie?
- Powiedziała, że zapisała sobie mój numer, gdy Jungkook nie patrzył. Czuła, że niedługo będzie musiała z nim zerwać kontakt, ale nie potrafiła mu tego wyjaśnić i przyznać się do wszystkiego, więc postanowiła się skontaktować kilka dni po "zniknięciu" - tu zrobił cudzysłów w powietrzu - ze mną i...
- I...? - zachęcił do do dalszej odpowiedzi Min, czując nowe informacje w kieszeni. Będzie mógł w końcu opanować sytuację zespołu. Gdy dowiedziałby się wszystkiego, mimo tego, że obiecał sobie, że nie będzie się wtrącał, wiedział, że będzie musiał coś z tym zrobić. Pozostawała sprawa Jungkooka i prawdopodobnie tego samego problemu jaki miała Songhye.
- I w sumie nie powiedziała mi dlaczego to zrobiła. Myślę, że chciała nie tracić całkowitego kontaktu z Kookim - zmarszczył brwi. Teraz, gdy powiedział to na głos brzmiało to zbyt prosto i idiotycznie - Równie dobrze mogła przecież skłamać, że wyjeżdża i utrzymać normalny kontakt z maknae.
- Myślę, że mogła się bać - skomentował po chwili ciszy starszy - W wypadku wyjazdu musiałaby opowiadać cokolwiek, być w rozmowach pełna życia, lub... zresztą wiesz o co mi chodzi - machnął ręką - W tym wypadku... podejrzewam, domyślam się, że pobyt na odwyku nie jest zbyt dobrym i przyjemnym wspomnieniem
- No chyba nie... - chłopak podrapał się po policzku.
- Właśnie
Nastąpiła długa chwila ciszy, w której chłopcy, każdy zastanawiając się nad inną sprawą próbowali ubrać w słowa swoje myśli. Taehyung nie miał pojęcia czy postąpić zgodnie z zaleceniami Songhye i nie mówić o niczym maknae, czy jednak być po jego stronie. Nie mógł patrzyć na to jak cierpi, ale jednocześnie nie mógł zawieść zaufania dziewczyny. Poza tym nie mógł dobijać Jungkooka, już wystarczająco zmarniał, by obarczać go takimi informacjami. Wiedział jaki chłopak jest, przyjąłby to zbyt mocno do siebie i zamartwiał się, mimo, że rzeczywistość nie była aż tak straszna jaka się wydawała.
Dla Min Yoongiego sprawa Songhye i Jungkooka nie została zamknięta, nie spodziewał się też, by w bliskiej przyszłości została ona taką. Usiadł po turecku i oparł podbródek na dłoni, z kolei łokieć podparł na kolanie. Mimo zamieszania, dla niego w tym momencie najważniejsze było to, co działo się z najmłodszym członkiem zespołu. Jeszcze dzisiaj postanowił sprawdzić jego wszystkie szafki w poszukiwaniu wspomnianych w dzienniku leków i przypilnować, by ten przed snem cokolwiek zjadł. Nie wiedział tylko czy Taehyung wiedział co sprawiło, że Jeon zamknął się w sobie jeszcze bardziej niż zwykle.
- Taeś... - zaczął nieco niepewnie. Musiał wykazać się rozwagą w doborze pytań i słów, by w przypadku, gdy Taehyung nie wiedział o niczym, nie wydać młodego. Najpierw chciał przedyskutować to z nim i to miał być właśnie tego wieczoru.
- Hm? - chłopak zwrócił się w jego stronę nagle wyrwany z zamyślenia.
- Wiesz co się ostatnio dzieje z naszą zespołową maskotką? - zapytał powoli - Może tego nie widać, ale ostatnio cały zespół zauważył, że nie jest już poprzednim sobą, martwią się
- Nie mów tak - Taehyung zmarszczył brwi. Nie lubił, gdy ludzi określano się jak rzeczy. Szczerze nie obchodziło go, gdy ktokolwiek inny powie o kimkolwiek innym w tym o nim tak jak teraz Yoongi, ale nie mógł polubić, gdy mówiono tak o najmłodszym, mimo, że ewidentnie było to pieszczotliwe określenie. - Wiem. Też się martwię - powiedział w końcu- Nie wiem co się.. Znaczy... ostatnio... - zająkał się przypominając sobie dzisiejszy wczesny ranek, gdy znalazł Jungkooka na balkonie w ich pokoju. Ten mówił coś o tabletkach
- Ostatnio co?
- Ostatnio, znaczy dzisiaj rano z nim rozmawiałem. Mówił, że brał jakieś tabletki. Ty mi coś wspominałeś o tabletkach, gdy poprzednim razem rozmawialiśmy o twoim grzebaniu w czyiś rzeczach... Soghye też coś mówiła. Powiedziała, ze Kyung zrobi wszystko, by zarobić trochę kasy
- Kyung?
- Jej chłopak, chodzi z Kookiem do szkoły, nieistotne. Myślę, że to od niego może mieć te leki i rzeczywiście je brać regularnie. Tyle, że... - wziął wdech i powoli wypuścił go nosem - Kookie i Kyung nigdy się nie lubili.
__
Jungkook stał w korytarzu patrząc na własne odbicie w wiszącym na ścianie lustrze. To, co widział nie zaskakiwało go. Ciemnowłosy chłopiec, wyglądający na nieco młodszego niż był w rzeczywistości, zwłaszcza, że przyduża bluza jego przyjaciela, która ostatnimi czasy stała się nieodłącznym elementem jego garderoby wsiała na nim. Przyglądał się uważnie swojej twarzy zastanawiając się nad każdym jej elementem. Usta. W świetle stojącej niedaleko lampy miały kolor ciemnego różu z domieszką czerwieni w miejscach małych piekących ranek, które powstały na wskutek nerwowego gryzienia warg. Pewnie przyzwyczai się do tego uczucia i przestanie go tak odczuwać, lub rany się zagoją. Usta były jego ulubioną częścią ciała. Przesunął po nich powoli kciukiem i uśmiechnął się mimowolnie. Teraz ich nienawidził. Po tym, gdy nie dotykały ust Taehyunga, a Jimina, stały się obiektem nienawiści chłopaka. Zagryzł je jeszcze raz tworząc kolejną, nieco bardziej bolesną ranę. Kolejnym elementem był jego nos, nieco duży, aczkolwiek nie aż tak rzucający się w oczy. Według niego był nijaki tak samo jak oczy. Oczy, które widziały zbyt wiele. Nawet nie chciał sobie przypominać momentu, kiedy przypadkowo przekroczył próg pokoju Jina i Namjoona. Mógł sobie wmawiać, że to tylko zwida, gdyby nie to, że ostatnimi czasy zauważył iskierki miedzy tą trójką. Przyłapać na seksie swoich najlepszych przyjaciół, albo osoby, które tak nazywał, to ostatnia rzecz na jaką miał ochotę. Przyjrzał się swoim oczom. Były ciemne, niczym dwa węgielki, ale nie błyszczały radością, jak kiedyś. Teraz wydawały się zmęczone, zamglone idące w parze w ciemnymi cieniami pod oczami. Jego rzęsy były długie, co nadawało mu uroku, co kiedyś nadawało mu uroku. Teraz były po prostu rzęsami.
Zamrugał kilka razy widząc błysk. Nie był to oślepiający błysk, zwykłe mignięcie czerwonej lampki lub lasera. Nie wiedział dokładnie gdzie je zobaczył. Przetarł zaciśniętą piąstką schowaną w rękawie oczy i nachylił się do tafli lustra, a odbicie zrobiło to samo. To dalej był on. Jeon Jeongguk ubrany w szarą bluzę, wystający spod niej czerwony t-shirt, z nieładem na głowie ukrytym pod kapturem. Tylko jedna rzecz nie pasowała. Zauważył ją dopiero po kilku chwilach wpatrywania się. Uniósł dłoń do ust, by upewnić się, że uśmiech nie pojawił się na jego ustach. Spojrzał jeszcze raz w lustro. Odbicie nie robiło tego co on. Nie uniosło dłoni, nie sprawdziło, czy usta układają się w uśmiech, który na postaci w lustrze pojawił się tak nagle. Nie był on przerażający, był delikatny, radosny, taki, jakim Jungkook zwykle się uśmiechał. Jednak chłopak czuł dreszcz strachu. Nie myślał w tym momencie, że takie zjawisko jest fizycznie niemożliwe bez gry odpowiedniej ilości luster. Nigdy nie znał się na tych sprawach. Nie ruszył się z miejsca, gdy odbicie postanowiło nieco bardziej nachylił się w jego stronę, by po chwili unieść ręce. Szare, za duże rękawy opadły ukazując jego pocięte nadgarstki i przedramiona, jego uśmiech stał się bardziej złowrogi, a oczy błyszczały niebezpiecznie niczym u szaleńca. Jungkook cofnął się o krok widząc jak jego własne odbicie wyciąga w jego stronę ręce i wpatruje się w niego, czuł moc i ciężar tego spojrzenia, które tak naprawdę nie istniało. Poczuł jak nagle zrobiło mi się niewyobrażalnie gorąco i duszno. Jakby ktoś nagle zabrał cały tlen z pomieszczenia, ale tak się nie stało, nic w ciągu tych kilku sekund się nie stało. Dopiero, gdy oczy odbicia przbrały kolor szkarłatnej czerwieni ten cofnął się, a gdy uniesione w górę ręce wystrzeliły w jego strone wpadł przerażony na ścianę. Jego własne odbicie szamotało się, jakby chciało przejść przez przejrzystą taflę i dosięgnąć dłońmi chłopca, który zbyt przerażony nie był nawet w stanie myśleć o jakiekolwiek ucieczce. Brakowało mu oddechu, czuł jak jego serce obija się o żebra a krew, która odpłynęła z jego twarzy, buzuje adrenaliną. Dopiero po chwili odzyskał zdolność jasnego myślenia.
Chłopak wystraszony wpadł do najbliższego pokoju mając nadzieję, ze to ten, który Yoongi dzielił z Taehyungiem. Nie chciał teraz spać sam. Nie potrafiłby zasnąćpo zobaczeniu takiego czegoś. Do lustra nie będzie podchodził przez kolejny miesiąc, aż to co zobaczył, w jego głowie nie stanie się zwykłym wymysłem jego wyobraźni. Póki jego psychika nie przekona go, że to tylko wyobrażenie, a on nie będzie mógł sobie przypomnieć czy była to prawda czy nie. Zapalił szybko lampkę stojącą na komodzie i rozglądnął się. Jedno łóżko, te po lewej było puste, za to w tym po jego prawej stronie zajmowała zawinięta w kołdrę postać. W słabym świetle lampki, było widząc jej, teraz ciemne włosy, które w rzeczywistości były rude, niemal pomarańczowe. Miał nadzieję, że chłopak nie spał. Zamknął drzwi, a ten słysząc ciche kliknięcie poderwał się do siadu, strasząc tym młodszego, który niemal od razu wpadł na zamykane przed chwila drzwi.
- Kookie? - głos Taehyunga był zachrypnięty i zaspany. Jungkook poczuł jak wzdłuż jego kręgosłupa przechodzi dreszcz na sam dźwięk takiego głosu starszego. Obudził go, niespecjalnie, ale jednak. Chłopak zmierzwił włosy i spojrzał na łóżko stojące naprzeciwko tego jego. - Gdzie Yoongi?
- N-nie wiem - zająkał się, ale zaraz odchrząknął i naciągając na ręce rękawy bluzy, odepchnął się od drzwi i skierował się w stronę łóżka starszego - Hyung, mogę dzisiaj spać z tobą? - spytał cicho nieco nieśmiało. Zauważył, ze ostatnio nawet zwykłe rozmowy z innymi nie potrafią mu wyjść tak jak powinny. W odpowiedzi zauważył tylko nieco prostokątny uśmiech i ramię, które zaraz go objęło.
- Miałeś zły sen? - spytał troskliwie Kim, przesuwając się i robiąc miejsce młodszemu. Odsłonił kołdrę, by móc zaraz potem przykryć młodszego
- Coś w tym stylu - przyznał cicho i zaraz, gdy starszy zarzucił na niego puchową kurtkę, wtulił się w jego tors
- Nie będzie ci za gorąco i niewygodnie w tej bluzie? - spytał poprawiając kaptur własnej bluzy noszonej teraz przez Jungkooka. Czuł jak ciało młodszego dygocze, ale nie był do końca pewien czy to na pewno z zimna. Złapał jego dłonie. Były ciepłe, niemal gorące. Chłopak zmarszczył brwi i dotknął czoła młodszego od razu odsuwając dłoń. - Jungkookie, dobrze się czujesz?
Chłopiec przytaknął, zamykając oczy. W tym momencie, czując się o wiele bezpieczniej w ramionach swego przyjaciela, miał ochotę zasnąć i zapomnieć o wydarzeniu sprzed chwili. Wiedział, ze nie wiadomo co by się działo - Taehyung go obroni. Jego ramiona były w tym momencie tarczą przed wszelakim złem.
- Jesteś cały rozpalony - usłyszał głos Kima po krótkiej chwili. Wiedział doskonale dlaczego tak się dzieje, dlaczego jego skóra jest gorąca. To była uboczna reakcja na leki, które wziął po kolacji. Nie potrafił się powstrzymać miał nadzieje, że tym razem po prostu uśnie, a przed zaśnięciem zobaczy Songhye, lub po prostu przeleży kilka godzin nie myśląc praktycznie o niczym. Ani o tym co czeka go w szkole, ani o tym co dzieje się w jego życiu. Nie chciał o tym myśleć, za wszelką cenę chciał się od tego odciąć.
- T-to tabletki - wymamrotał przecierając oczy i wtulając się bardziej w ciało chłopaka. Mimo tego, że ten mówił o wysokiej temperaturze, Jungkook już tego nie czuł. Zwykle czuł pierwszą falę, ewentualnie drugą lub trzecią, reszty już nie potrafił poczuć, był zbyt otumaniony.
- Tabletki? - głos Taehyunga spoważniał, lecz dało wyczuć się w nim nutkę paniki - Znów je wziąłeś?
- Przepraszam - szepnął młodszy, co dało mu nie taka odpowiedź jaką chciał. - Nic mi nie będzie... tak jest zawsze...
- Zawsze?! Ile ty ich już wziąłeś?
Jungkook zacisnął usta. Chciał spać, odciąć się od świata, a nie rozmawiać i odpowiadać na pytania, które są dla niego teraz zbyt trudne do omówienia.
- Drugie pudełko - cichy głos maknae rozległ się w pokoju po kilku minutach ciszy, które zdawały się trwać wiecznie.
- Kookie...
- Nic mi nie będzie - uspokoił go zaraz - proszę, chodźmy spać, jestem zmęczony
Taehyung westchnął. W tym wypadku nie mógł nic zrobić, wiedział, że krzyki i szantaże nic nie dadzą. Objął ramieniem młodszego i pogładził po tyle głowy. Przez moment skupił się na miękkości włosów maknae, ale nie dane było mu się tym długo nacieszyć, po chwili jego umysł ogarnęły myśli. Czuł, że będzie musiał porozmawiać z Yoongim i prawdopodobnie managerem. Sam w tej sytuacji był bezradny. Chciał mu pomóc, Songhye mówiła mu kilka razy, że jeśli Kookie bierze regularnie tabletki, które mu dała, może popaść w uzależnienie. Tylko po co mu to dała? Mówiła, że to leki nasenne, bo chłopak cierpiał na bezsenność, ale Taehyung nie potrafił w to uwierzyć. Czuł, że kryje się za tym coś większego, ale nie wiedział co. Wiedział tylko, że ową tajemnicę intencji Songhye będzie musiał rozwiązać
Wsłuchując się w miarowy oddech chłopaka zapadł w sen.
To be continued...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro