Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII

Obudziłam się bardzo późno jak na mnie, była to godzina dziewiąta, może dziesiąta.

Spróbowałam wstać z łóżka, ale gdy tylko poruszyłam nogą, wszystko zaczęło mnie boleć, więc postanowiłam przeleżeć ten ból.
W między czasie porozglądałam się po sypialni. Był to nie duży pokój, ze zmianami pomalowanymi na fioletowo. Cały klimat pokoju był cichy i trochę mroczy, co w sumie trochę mi się podobało. Na szafkach było ułożonych kilka stosów książek. W rogu pokoju stała wielka szafa. Łóżko było dwuosobowe z czarną kołdrą. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że nie ma koło mnie Shada, więc mimo bólu postanowiłam wstać i przejść się do salonu.

Gdy szłam, poczułam jak coś ze mnie wycieka.
- Czy ja krwawię? - Taka była moja pierwsza myśl, ale gdy spojrzałam, zobaczyłam gęstą i białą wydzielinę, spływającą po moich udach.
Westchnęłam cicho i postanowiłam najpierw się umyć.

Metodą prób i błędów, udało mi się w końcu trafić do łazienki. Ta była w kolorach błękitu. Nie było wanny tylko sam prysznic. Nastawiłam kurek na ciepłą wodę i odkręciłam wodę.

Branie prysznica to jedna z moich ulubionych czynności dnia. Możesz pomyśleć co będziesz robić, albo co zrobiłaś przez cały dzień. No i można też trochę podszkolić śpiewanie.

* * *

Po jakieś godzinie wyszłam z pod prysznica, mam nadzieję, że Shad się nie obrazi za użycie jego szamponu.

Jeszcze tylko na szybko wysuszyłam włosy i ruszyłam w stronę salonu.
Na kanapie, przed telewizorem siedział Shad. Wygląda na to, że oglądał jakąś komedię która właśnie się skończyła.

Usiadłam obok niego i go przytuliłam a on objął mnie ramieniem.

- Dzień dobry skarbie - Powiedział, na co ja się lekko zarumieniłam.

- Dzień dobry kochanie - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Zauważyłam po tym lekki uśmiech na jego twarzy, więc pewnie lubi jak tak robię. Oparłam głowę o jego ramię.

- Wszystko mnie boli po... Wczoraj - Poczułam ,że jeszcze bardziej się rumienię, na samo wspomnienie tamtej nocy. Shad za to, szerzej się uśmiechnął.

- Kocham Cię Echoś. - Powiedział z uśmiechem i mnie przytulił.

- Ja Ciebie też - Odpowiedziałam i wtuliłam się w niego. W końcu jesteśmy razem. - Pójdziemy razem na śniadanie? - Zapytałam z gwiazdkami w oczach.

- Skarbie, teraz już nie muszę tam chodzić

- Czemu?

- Wiesz... Chodziłem tam tylko po to, żeby Cię widzieć. - Zarumieniłam się. Tak. Znowu. Dostanę tytuł rumieńca roku?

- To ja Ci przyniosę - Powiedziałam uśmiechnięta i poszłam do jadalni.

* * *

- Hm... Co Shad lubi jeść... - pomyślałam na głos. Nigdy się nie przyglądałam temu co jadł.

- Weź mu jajecznicę - Usłyszałam głos za sobą. Szybko się odwróciłam. Stał tam Freddy.

- H-hej Freddy? Dobrze pamiętam? Wybacz, jestem nowa...

- Rozumiem, ja tu jestem jednym z przewodniczących więc muszę znać każdego

- Mhm... Czyli wiesz kim jestem?

- Słyszałem o tobie i Shadzie od Chici

- W-wiesz o n-nas?

- Spokojnie, nikomu nie powiem

- No dobrze - Szybko nałożyłam jajecznicę i się oddaliłam do pokoju Shada. Niestety, po drodze zatrzymała mnie Chica.

- Echo! Chodź tutaj! - Westchnęłam cicho i usiadłam przy stoliku obok niej.

- Hej Chica

- Co tak długo? Zazwyczaj wcześnie wstawałaś, a teraz ledwo się załapałaś na śniadanie.

- Po prostu byłam zmęczona.

- A czym?

- Chica...

- Czyli to robiliście!

- Chica! - Szybko ją ucieszyłam. Rozejrzałam się by sprawdzić czy nikt jej nie usłyszał, ale było praktycznie pusto.

- Wiedziałam. Wiedziałam!

- Chica, zachowujesz się jakbyś nigdy tego nie robiła

- Bo nie robiłam.

- Hej mamo! - Powiedziała Toy Chica która właśnie przechodziła obok.

- Mhm... A ta to się znikąd wzięła?

- Oj no dobra, koniec tematu, mów jak było!

- No... Normalnie - I tutaj się zaczęła lawina pytań którą postanowiłam wam oszczędzić.

* * *

Minęły dwa miesiące od kiedy był nasz pierwszy raz, od tego czasu robiliśmy to jeszcze kilka razy. W sumie jest to całkiem przyjemne, za każdym razem testowaliśmy nową pozycję.

Teraz mieszkamy razem i codziennie rano widzę uśmiech na jego twarzy.

Tylko jest jeden problem
Spóźnia się...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro