Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Zobaczyłam kogoś nade mną. Przetarłam zaspana oczy i usiadłam na łóżku.
-Hej sister! Dzisiaj jest TEN dzień!- uśmiechnął się i potargał moją i tak skołtunioną blond czuprynę.
-Boże Narodzenie? Koniec świata? Malejowa umarła?-spojrzałam na niego nadal wpół przytomna i ziewnęłam potężnie. Chłopak pokręcił głową i rzucił czymś co natychmiast wylądowało na mojej twarzy, wściekła skarciłam go wzrokiem i złapałam to czym mnie "jeszcze bardziej wkurwił". Zaskoczona patrzyłam na kalendarz z najbardziej jak to możliwe wyróżnionym dzisiejszym dniem.
- Dzisiaj się przeprowadzamy?! Tak szybko?- westchnęłam i przyjrzałam się mojemu bratu. Na jego bladej cerze nadal były piegi które pamiętałam już z czasów dzieciństwa, lekko zadarty nos, głebokie, jakby skute lodem niebieskie oczy, w których zakochiwała się każda dziewczyna jaką znałam i te średnio ułożone włosy. Wygląda na chuderlawego i na takiego kto by muchy nie skrzywdził ale to nie prawda...pod bluzą zauważyłam zarysy bicepsów wyrobionych od nadużywania gry w koszykówkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam obok niego. Lekko zszokowana zadzieram głowę i jęczę niezadowolona.
-Kiedy ty tak urosłeś?!-chłopak wybucha perlistym śmiechem i patrzy na mnie z góry.
- Jestem już wyższy o głowę!
-Ale jestem starsza o rok! Powinieneś być małym kurduplem jak inni! To nie, być wielkim jak mamut ci się zachciało!-krzyżuję ręce na piersi i już miałam coś dodać gdy dobiegły nas krzyki taty z dołu:
-Ruszcie się! Za 30 minut jedziemy!
-Jasne!-odkrzykujemy razem i śmiejemy się.
- A teraz wypad bo muszę się przebrać!-wypycham go za drzwi i opieram się o nie. Rozglądam sie po prawie całkowicie pustym pokoju.
Lawendowe ściany w miejscach gdzie stały meble, są jaśniejsze od reszty co zresztą jest logiczne. Na pustym parapecie osiadła cienka warstwa kurzu. Wzdycham i staje przed lustrem. Widzę dziewczynę na oko 170 cm wzrostu, z długimi blond włosami do pasa, z czarnymi oczami i kilkoma małymi piegami na nosie. Łapię ciuchy przygotowane wczorajszego dnia na łóżku i przebieram się. Chwilę przyglądam sie bliźnie na nadgarstku. Przypomina trochę...jakiegoś kota? Nie...to miś? Może wilk? Kto wie...Simon(braciszek tak dla niekumatych [bo nikt nie skuma bo nie jest żabą... ale jeśli jakaś żaba to czyta to pozdrawiam :3]) mówił że to jakaś klątwa i że jak ktoś przyjdzie i to zobaczy to mnie porwą i będą robić na mnie eksperymenty... chowałam ją zawsze pod rękawem bluzy i starałam się nikomu jej nie pokazać...miałam 5 lat...do teraz lubię ja chować w ten sam sposób ale już dawno przestałam wierzyć w takie bajeczki. A może...to jednak prawda? A co jeśli jestem jakimś...
-Sylvia pospiesz się bo nie zjesz śniadania! -z zamyślań wyrwał mnie głos matki. Złapałam moją czarną, pełną przypinek z "The Walking Dead" torbę i zbiegłam po schodach.
W kuchni zobaczyłam resztę rodziny akurat kończąca jeść szybkie śniadanko.
-Hej tatuś!-cmokam mojego rodziciela w policzek z poranną szczeciną. Patrzę na macochę i niechętnie mamroczę "Dzień dobry" po czym siadam na krzesełku barowym i zaczynam zjadać jakaś kanapkę. Mama nie żyje od 7 lat... w dniu jej 4 rocznicy śmierci tata poznał Rose. Ma czarne, już powoli siwiejace włosy,  zielone oczy i sylwetkę na typową klepsydrę. Nie lubiłam jej...nie lubię do teraz. Wcześniej myślałam że chce nam ukraść ojca. Jednak z czasem zaakceptowałam ją bo widziałam że tata jest z nią szczęśliwy... jednak nadal tęsknię za mamą. Razem z bratem zawsze uważaliśmy że ma śliczne imię...Marge...trochę jak z Simpsonów ale idealnie do niej pasowało...Może gdyby nie potrąciłaby ją ta ciężarówka...może nie przepłakałabym tyle nocy, miałabym komu sie wygadać jak przyjaciółce...może nie wpadłabym w depresję z której niedawno wyszłam...może...
-Znowu odpłynęłaś! Wyłaź bo siedzisz tu już od 20 minut!- Simon łapie mnie za rękę i wyciąga z domu.
Szybko wchodzimy do samochodu i ruszamy za zapakowaną ciężarówką z naszymi rzeczami.
-No to...w drogę!- oznajmia wesoło ojciec.
-Tak...-po chwili zakładam słuchawki i włączam muzykę. Po kilku minutach odpływam...

Hej misie ^^
Macie tu coś nowego i zrobionego na szybko xd nudziło mi się po prostu ;-; więc...WARUNEK!
2 gwiazdki i 2 komantarze i jedziemy dalej! ^^ (sory że wymuszam ale widzę że jesteście mało aktywni -,-)
~Meliś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: