Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tylko wariaci są coś warci

Klasa liczyła 28 osób, a Nanatsu był 29 jej członkiem. Bez większych emocji, lustrował wszystkich wzrokiem. Nikt nie przykuł jego uwagi na dłużej. Zwyczajna klasa, zwyczajne dziewczyny i zwyczajni chłopcy. Niebieskowłosy stał na środku, ale nie zdobył się nawet na cień uśmiechu. Wszystkie oczy skierowane były ku niemu, mimo to wcale nie czuł się skrępowany. Cieszyć się, też się nie cieszył. Czuł jakby pustkę w sercu. Był niczym maszyna niezdolna do uczuć. W klasie panowała cisza, a niektórzy szeptali między sobą, najwyraźniej obgadując nowego w klasie. Nawet to nie zrobiło na Kasegawie wrażenia, wręcz przeciwnie - czuł się znudzony. Przyzwyczaił się już, że idąc ulicą rzuca się w oczy. Po prostu nudził się już reakcją ludzi, pragnął znaleźć kogoś, kto spojrzy na niego inaczej. Tęga kobieta o kręconych włosach do ramion napisała na tablicy imię i nazwisko niebieskookiego.

- Oto nowy kolega w klasie, Kasegawa Nanatsu-san. Mam nadzieję, że go dobrze potraktujecie.

Zapadła cisza. Nastał ten moment, kiedy należało powiedzieć kilka miłych słów, skoro jest się nowym. Na przykład "Miło mi was poznać".

- Jestem Kasegawa i tak macie się do mnie zwracać. Najlepiej w ogóle ze mną nie rozmawiajcie, jeśli nie chcecie później żałować. Nie szukam przyjaciół, chodzę do szkoły po to, żeby się uczyć.

W jego oczach nie było widać ani krztu emocji. Westchnął, jakby zmęczony tym wszystkim.

- Właściwie to też nie to, po prostu uczęszczam do szkoły z przymusu.

Klasę ogarnęła krępująca cisza. Mogli się spodziewać różnych rzeczy po takim kimś jak on, jednak na pewno nie przewidzieli takiej bezpośredności i... zimnych słów. Nawet wychowawczyni otworzyła usta, zszokowana. Nanatsu nic sobie z tego nie robiąc, szedł przed siebie. Czuł, jak uczniowie podążają za nim wzrokiem i szepczą między sobą. Na pewno go nie polubili, ale on się tym nie przejmował. Nie zerknął na nikogo, jego oczy były wpatrzone w ostatnią, wolną ławkę, przy której wkrótce usiadł. Nishihara-sensei wciąż była w szoku, jednak starała się zapanować nad roztargnioną klasą. Czuła, że z nowym uczniem nie będzie miała łatwo.

- D-dobrze... - klasnęła w dłonie. - Otwórzcie podręczniki na stronie 54. Cisza! - podniosła głos, czując, że tylko w taki sposób zdoła uspokoić uczniów.

Nanatsu poczuł, że będzie to bardzo nudna lekcja i położył się na ławce, po czym zamknął oczy, w celu zaśnięcia.

- Kto przypomni jaki ostatnio mieliśmy czas? Kimiyo-san?

Zdezorientowany, otyły brunet z okularami i piegami sięgał pamięcią do ostatniej lekcji, ale za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć.

- Yyy... Etto...

Ktoś z tyłu dyskretnie podał mu odpowiedź.

- Present Perfect - powtórzył.

- Dobrze - powiedziała niewzruszona nauczycielka, a Kimiyo uśmiechnął się. - A teraz, kto przypomni konstrukcję?

Seiko podniosła rękę.

- Konoe-san.

Konoe Seiko była blondynką o błękitnych oczach. Jej oceny były przeciętne, natomiast z języka angielskiego była dosyć wybitna. Podobała się niejednemu chłopakowi w klasie.

- A więc, żeby ułożyć zdanie należy użyć podmiotu i...

- Isobu!!

- Hę?

Nanatsu podniósł głowę. Nie, żeby go to interesowało, ale coś nakłoniło go do tego, aby przyjrzeć się tej scenie. Ławkę przed nim siedział chłopak o jasnych włosach. Oczywiście widział tylko jego plecy, więc nie mógł nic więcej określić z jego wyglądu.

- Co ty robisz?! - zapytała poirytowana kobieta.

- Plastusiową rodzinkę! - blondyn posłał jej najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko było go stać, a kilka osób parsknęło śmiechem.

Nishihara-sensei kipiała ze złości. Każdy uczeń mógłby przyznać, że jest dość surową nauczycielką i nienawidzi nieuważania na jej lekcjach.

- Czy ty jesteś w przedszkolu?!

- Hę? - chłopak nie rozumiał sytuacji. - Lepienie z plasteliny pomaga w koncentracji.

Nishihara-sensei zaczęła się wydzierać, a Isobu zmuszony był to odstawienia przedmiotu, który według niego, pozwala mu się skoncentrować. Po kilku minutach odwrócił się w stronę Nanatsu.

- Cześć - przywitał się z uśmiechem.

"Czego ten dziwak ode mnie chce?" - pomyślał Kasegawa.

- Czego? - warknął zły na to, że ktoś zakłócił jego sen.

Nanatsu przyjrzał się jego twarzy. Miał jasną cerą i błękitne oczy. Mimo, iż byli w liceum posiadał jeszcze dziecięce rysy twarzy. Jego blond włosy były tak jasne, że można było je pomylić z białym. Nie dość, że z zachowania, to nawet z wyglądu przypominał dziecko. Mimo wszystko, niebieskowłosy nie uważał go za brzydką osobę. Uśmiechał się do niego, ukazując proste, białe zęby jak u celebryty.

"I czego on się tak szczerzy?"

- Hehe, jesteś jak typowy tsundere - uniósł palec wskazujący ku górze.

- Tsu... Co?

- Isobu!! - ponownie zwróciła mu uwagę nauczycielka.

Chłopak odwrócił się w stronę tablicy.

- Przestań gadać! Za karę oprowadzisz Kasegawę-san po szkole!

- Taaaak! - niemal nie spadł z krzesła. Uniósł ręce ku górze. Zachowywał się tak, jakby był kibicem i właśnie drużyna, której kibicował strzeliła gola. Nanatsu tylko przymrużył oczy i pomyślał, że ten cały Isobu jest skończonym idiotą. Reszta klasa pomyślała podobnie i posłała mu niezrozumiałe spojrzenia. Nikt by się nie cieszył, gdyby miał oprowadzać po szkole takich nieprzyjemnych typów jak Nanatsu. Nikt, z wyjątkiem Isobu.

***

Kiedy lekcje się skończyły, Nanatsu spakował swoje rzeczy do plecaka i chciał odejść, gdy nagle zatrzymała go pewna osoba. Chłopak tylko spojrzał na niego i postanowił, że go zignoruje, a następnie przejdzie obojętnie. Isobu wypiął dumnie pierś, jakby miał ogłosić jakąś motywującą przemowę.

- Jestem Isobu Shion.

Nanatsu postępował według swojego planu. Denerwowali go ludzie, tacy jak on. Dla niego wszyscy mogli zginąć. Samemu na tej planecie żyłoby mu się lepiej. Kiedy go mijał, Shion złapał rękaw jego mundurka.

- Witaj w nowej klasie, Kasegawa Nanatsu.

Niebieskooki przygryzł dolną wargę i poczuł zirytowanie.

- Mam nadzieję, że będzie ci tutaj dobrze.

Nanatsu wyrwał się z ucisku i spojrzał na Shiona. Chociaż mówił przygaszonym głosem, uśmiech nie znikał z jego twarzy.

- Czego chcesz?!

- Czy to nie oczywiste? Chcę tylko wypełnić swoje zadanie, żeby jeszcze bardziej nie podpaść Nishiharze-sensei - rozłożył ręce i wzruszył ramionami.

Kasegawa wrócił pamięcią do pierwszej lekcji. Przypomniał sobie, że w ramach kary, Isobu miał go oprowadzić po szkole.

- Tylko jakiś wariat lepi z plasteliny na lekcji i cieszy się, że ma dłużej zostać w szkole - skomentował.

- I kto to mówi? - Shion zrobił kilka kroków do przodu. Stał blisko Nanatsu i ponieważ był od niego niższy, musiał patrzeć ku górze. Kasegawa nie przestraszył się ani trochę, mimo, że sam określił jego osobę jako "wariat". - Ktoś, kto zamiast budować dla własnego dobra przyjazną aurę, odstrasza całą klasę? - Chociaż na jego twarzy cały czas widniał uśmiech, zachowywał się trochę przerażająco. Sposób w jaki mówił, brak przestrzeni osobistej, nietypowe zachowanie, a nawet ten tajemniczy błysk w jego oczach mogły przyprawiać o gęsią skórkę. Uderzył palcem wskazującym Nanatsu o klatkę piersiową.

- C...

- Pozwól - natychmiast przerwał wyższemu - iż przytoczę słowa pewnego bohatera "Alicji w Krainie Czarów". "Tylko wariaci są coś warci."

Kasegawa oglądał wspomniany przez chłopaka film i wiedział, że zacytował on Szalonego Kapelusznika. Shion stanął na palcach, złapał za krawat Nanatsu, pociągnął go, po czym dosięgnął jego ust. Był to pierwszy pocałunek niebieskowłosego. Usta Shiona były zaskakująco miękkie. Całus był krótki, ale tyle wystarczyło, żeby Nanatsu spalił buraka. Jego serce biło jak oszalałe. Trzymał duży dystans do ludzi i takie sytuacje były dla niego nowością. Natychmiast się odsunął i wskazał na niego palcem.

- T-ty... ty...!

- Tak jak myślałem, jesteś tsundere! - zachichotał, łapiąc się za podbródek.

Kasegawa denerwował się coraz bardziej. Zacisnął pięści i zazgrzytał zębami.

"Co jest z nim nie tak?!"

Blondyn zakręcił się wokół własnej osi, śmiejąc się, po czym złapał Nanatsu za nadgarstek i zaczął biec.

- Chodźmy!

Niebieskowłosemu przeszło przez myśl, że może ten dziwak też jest gejem. No bo przecież go pocałował...

"Co w ogóle do cholery miał znaczyć ten pocałunek?! Co on sobie wyobraża?" - nie zdobył się na odwagę, żeby zadać mu te pytania na głos.

- Nee, nee, Nana-chan!

- Co to za durne przezwisko?! Przecież powiedziałem wyraźnie, że wszyscy mają mówić do mnie po nazwisku! Po za tym to brzmi, jakbym był dziewczyną! - przyznał nieco zawstydzony, że jego męskie imię zostało zbluzgane.

Shion posłał mu pytające pytające spojrzenie i przestał się uśmiechać. Wyglądał na zdziwionego, jakby się nad czymś zastanawiał. Położył palec na ustach i patrzył przez chwilę w sufit.

- A nie jesteś?

Nanatsu spojrzał na niego jak na największego debila na całej Ziemii. Przez chwilę patrzeli na siebie w ciszy.

- Nieeeee!!! - wydarł się na cały korytarz.

"Czy on jest aż takim durniem, że wziął mnie za dziewczynę?!"

- Aaa, to dlatego jesteś taka płaska! - pokiwał głową ze zrozumieniem, a Kasegawa stuknął się ręką w czoło. - No bo wiesz, dziewczynki mają cycuszki, nie? - wykonał ruch ręką na swojej klatce piersiowej, imitując piersi. - Ty ich nie masz, więc pomyślałem, że może po prostu jesteś płaska. Postanowiłem to sprawdzić, więc dotknąłem twojej klatki piersiowej. No i wtedy miałem już wątpliwości...

- Nie zauważyłeś, ty skończony kretynie, że mam MĘSKI mundurek?!

Shion zlustrował wzrokiem Nanatsu.

- Aa, fakt. Jakoś nie zwróciłem uwagi - wzruszył ramionami.

- Isobu... Nienawidzę cię... - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Shion natychmiast się rozpromienił, a na jego twarz wrócił szeroki uśmiech.

- Tak, tak, też cię kocham, Nana-chan!

Niebieskowłosy wydął poliki, co drugi szybko wykorzystał, wsadzając w nie palce i chichocząc przy tym. Kasegawa złapał go za nadgarstek, powstrzymując go od tej czynności.

- Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie nazywał!

Kiedy go puścił, blondyn ruszył przed siebie w podskokach i śpiewał "Kasegawa-kun". Zrezygnowany towarzysz westchnął i niechętnie ruszył za nim. Pomyślał, że to najbardziej wkurzający typ, jakiegokolwiek w życiu poznał. Nienawidził takich ludzi. Potrafią tylko cieszyć gębę i pieprzyć, jakie to życie jest piękne. Po prostu ich nie rozumiał. Dla Nanatsu życie było bolesne... zbyt bolesne. Odruchowo naciągnął rękaw koszuli. Z jakiegoś powodu zachciało mu się płakać. Wyciągnął z kieszeni telefon, do którego podłączone były słuchawki, włączył piosenkę Drowning Pool - Bodies i włożył jedną z nich do ucha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro