Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Już byłbyś martwy

Poczuł ciepło. Ludzkie ciepło, którego brakowało mu już od dawna. Ktoś przeczesywał jego włosy. Dotyk skóry był miękki i przyjemny. Otworzył oczy i ujrzał anielski uśmiech. Myślał, że jest już w niebie i spogląda na niego anioł o jasnych włosach. Po chwili jednak spostrzegł, że jest we własnym pokoju spowitym licznymi plakatami zespołów.

- Jak się spało? - zapytała owa postać.

Niewyjaśnione zmęczenie nie pozwalało mu jeszcze dojść do siebie i wyjść z objęć Morfeusza. Próbował poukładać w głowie fakty i odnaleźć się w sytuacji.

- Isobu? - zapytał zaspanym głosem.

- Hihihi - odpowiedział mu jego rozpoznawalnym śmiechem.

Jego piękny, uwodzicielski uśmiech zamienił się na łobuzerski, jakby coś przeskrobał. Takie zachowanie było normalne dla Shiona, z resztą po nim w każdej chwili należało się czegoś obawiać. Uradowany, z niewiadomego dla Nanatsu powodu zaczął machać nogami.

- A szkoda, już myślałem, że odszedłem do tamtego świata.

Przyjemny, wiosenny wiatr przerywał niezręczną ciszę, jaka zapadła i rozwiewał dwie, małe, białe firanki dobrane w kolor mebli. Okno otwarte na oścież pozwalało wtargnąć chłodnemu powietrzu do środka. Gdyby niebieskowłosy spał dłużej pod oknem, mógłby się przeziębić. Nanatsu czuł się żywy. Nie wiedział, czym było spowodowane te dziwne, ale przyjemne uczucie. Dźwięki niewyłączonej z przed wcześniej muzyki uspokojały jego umysł. Niemal poczuł krew przepływającą przez jego żyły.

- Kasegawa-kun...

Nanatsu podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na ustanowionego do niego bokiem Shiona. Wyglądał na poważnego, ale jego ciepły uśmiech nie znikał z twarzy.

- Ty... Tęsknisz za kimś?

Miał wrażenie, że wiatr zerwał się silniejszy, przyprawiając go o nieprzyjemne dreszcze spowodowane zimnem.

- Nie. Tęsknisz... za nim - było to bardziej stwierdzenie niżeli pytanie.

Nanatsu otworzył usta, aby natychmiast zaprzeczyć, ale czuł się tak, jakby słowa uwięzły mu w gardle. Popatrzył na biurku i od razu się domyślił. Pisanie pamiętnika, które tak zawzięcie ukrywał przez ostatnie lata legło w gruzach, ponieważ zostawił go na biurku. 

- T-ty...! Czytałeś! - poczuł, jak się rumieni z zażenowania.

- Piszesz prawie jak poeta - wyszczerzył się w uśmiechu.

- D-d-debli! Zamknij się! 

Twarz Nanatsu stała się prawie purpurowa, gdy Shion zaczął się z niego nabijać.

- Drogi Pamiętniku - twarz Isobu wyglądała tak, jakby oglądał właśnie bardzo wzruszający film, a ręce położył na klatce piersiowej. - Dzisiaj znowu ja, Kasegawa Nanatsu...

- Zamknij się!

Niebieskowłosy rzucił się na chłopaka, powalając go. Był tak zdesperowany, że posunął się do czynu, o który raczej mało kto by go oskarżył. Zacisnął dłonie na szyi Shiona, odcinając go od dopływu tlenu, jednak blondyn nie dał za wygraną. Wcale nie było tak prostą rzeczą go pokonać. Szybkim ruchem, wręcz nadludzkim, wyciągnął z prawej kieszeni niewielki nożyk i przyłożył go do szyi Nanatsu. Gdyby tylko przycisnął go odrobinę mocniej, z pewnością strużka krwi poplamiłaby białą pościel. Lewą rękę zaś wyprostował w łokciu, wystawił kciuk oraz wskazujący palec na kształt broni, po czym wycelował w swojego oprawcę. Cała scena działa się bardzo szybko. Uśmiech chłopaka nadal widniał na twarzy, a źrenice się poszerzyły. Wyglądał, jakby się nieźle bawił.

- N-nosisz ze sobą nóż? - zapytał nieco zdziwiony i przestraszony chłopak.

- Gdyby to była prawdziwa broń, już byśbył martwy - oznajmił, akcentując ostatnie słowo. - Kasegawa-kun... - dodał ciszej.

Nagle Shion zaczął się śmiać. Sposób, w jaki to robił różnił się od jego codziennego chichotu czy też panicznego śmiechu, jakiego doznawał nieraz. Dźwięki wydostające się z jego ust raniły uszy. Jego śmiech brzmiał jak śmiech psychopaty. Nanatsu odsunął się od niego i spojrzał jak na kosmitę.

- Świr - skomentował.

Shion otarł łezkę ręką, w której dzierżył nożyk.

- Każdy ma swoje dziwactwa.

Nanatsu odwrócił wzrok, czując, jak jego rumieniec powraca.

- Żartowałem - uśmiechnął się przepraszająco.

- Z-zamknij się - burknął cicho.

- To nie takie głupie - machnął ręką. - Spójrz na mnie - wskazał rękoma na siebie - jestem chodzącym przykładem. Kto może być bardziej świrnięty niż ja?

"Z tym to się akurat zgodzę" - przeszło przez myśl Kasegawie.

Nagle Shion zrobił bardzo głupią minę. Rozciągnął swoje usta za pomocą dłoni i zrobił zeza, a do tego wydał z siebie dziwny dźwięk. Nanatsu pomyślał, że on jest prawdziwym idiotą i to dziwne, że są w tym samym wieku. Mimo to, nie zdołał powstrzymać parsknięcia śmiechem. Po chwili Shion też się śmiał.

- Zrobisz mi herbatę... Nanatsu?

Serce niebieskowłosego zabiło szybciej. Nie ze względu na szybką zmianę tematu, ale dlatego, że po raz pierwszy ktoś po za rodziną zwrócił się do niego po imieniu. Pomijając przezwisko, jakie mu wcześniej nadał. Czuł się z tym dosyć... dziwnie. Nie, to nie to. On wręcz nie potrafił nazwać tego uczucia. Dla blondyna wyraźnie taka nagła zmiana również nie była obojętna, bowiem można było dostrzec mały rumieniec na jego policzku.

- M-miałeś mówić mi po nazwisku...

Starał się zabrzmieć groźnie i powiedzieć to podniesionym głosem, lecz wstyd mu na to nie pozwolił.

- Ale czy to nie przyjemne uczucie? Nie czujesz ciepła w sercu?

Rzeczywiście, nie potrafił zaprzeczyć. Jego własne imię sprawiało, iż czuł on niepojęte dla niego ciepło.

- Ty też mi możesz mówić po imieniu... - powiedział nieco ciszej i pochylił głowę. - No dalej, spróbuj. Shion.

"Nie ma mowy!" - pomyślał, paląc przy tym buraka. - "Czemu on gada takie zawstydzające rzeczy? A ja czego się tak rumienię?! Zachowuję się jak zakochana nastolatka!"

Złapał Isobu za rękę i pociągnął za sobą.

- Serio, jesteś walnięty, żeby gadać takie rzeczy...

Szli w ciszy, gdy nagle przerwał ją głos niższego.

- To dziwne. Twoja ręka jest ciepła, Nanatsu. Spodziewałem się raczej wiecznej zimnoty. Nie odbierz tego źle, ale tacy ludzie jak ty kojarzą mi się z zimnem. Ale ona... jest naprawdę ciepła.

Chłopak miał wrażenie, że jego serce zaraz eksploduje. Dosyć łatwo było go zawstydzić, chociaż próbował zgrywać twardziela bez uczuć. Złapał go dlatego, aby zapomnieć o tamtej żenującej sytuacji. Można by rzec, że do tego czynu doszło z braku świadomości niebieskowłosego.

"K-k-kto gada takie durne, cholernie zawstydzające rzeczy?! "Twoja ręka jest ciepła?" Co za odludek, on serio nie wie, kiedy się zamknąć! Dziwak, dziwak, idiota!"

Ruszył szybszym krokiem, a Isobu podążał grzecznie za nim. W końcu znaleźli się w kuchni, a Nanatsu starał zachowywać się naturalnie, ale słabo mu to wychodziło. Po za tym był homoseksualistą, więc to niedziwne, że takie teksty i czyny doprowadzały go do niechcianych reakcji. Otworzył szafkę nad blatem, gdzie trzymał herbatę.

- K-którą chcesz? - zapytał, zbędnie się jąkając.

- A jakie masz?

- Czarną i jakiś earl grey.

- Cooo?! Tylko tyle?! Taki bogacz jak ty i taki mały zapas świętego napoju?

Kasegawa skrzywił się.

- Och, ja, badawja, jestem zawiedziony wości mością i nie bytem. Książę Nanatsu II powinien, zaiste, chasty podarować naszym napojem.

Choć niewiele zrozumiał, zdołał się już przyzwyczaić do dziwnego cofania się w czasie o kilkaset lat i postanowił odpowiedzieć mu tym samym.

- Och, wybacz mi, hrabio, że nie mam zbyt wielkiego zapasu herbaty - odpowiedział sarkastycznym głosem.

- Nie, nie! - Shion gestykulował rękami i wyglądał na przejętego. - Robisz to źle! Powinieneś przyklęknąć na prawe kolano i położyć rękę na piersi...

- Skończ już z tymi gierkami - zgasił go Nanatsu.

- Ech... - westchnął. - W każdym bądź razie, powinieneś kiedyś przyjść do mnie. Naprawdę znam się na herbacie, znajdziesz u mnie każdy rodzaj - oznajmił szczerząc się od ucha do ucha.

Nanatsu szczerze wątpił, aby ktoś taki jak Shion miał pojęcie o herbacie.

- Tak, tak... - powiedział znudzonym głosem.

Blondyn wyciągnął telefon i zerknął na ekran, aby sprawdzić, która jest godzina.

- Jest już późno, wracam do domu.

Nanatsu wydał z siebie ciche westchnienie i odprowadził gościa do drzwi. Kiedy miał już odejść, Shion zatrzymał się odwrócony plecami do niego. Chociaż nie widział jego twarzy, czuł jego ciepły uśmiech na twarzy.

- Nie martw się, nikomu nie powiem. O cięciu, o pamiętniku... i o nim.

Nanatsu nic nie odpowiedział, tylko wstrzymał oddech. Po tej obietnicy Shion odszedł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Piosenka - Billy Talent - Nothing to lose


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro