Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jesteś całkiem niezły

- A to sala gimnastyczna - Isobu wskazał ręką na wielkie drzwi. - Ale nie będziemy do niej wchodzić, bo klub siatkarski ma teraz tam zajęcia. Jest naprawdę wieeeelka! - rozłożył ramiona, żeby pokazać jej rozmiar. - Przekonasz się, kiedy będziesz miał wf.

Nanatsu rzadko ćwiczył na wf, ze względu na jego orientację. Najczęściej sam sobie pisał zwolnienie, podrabiając podpis mamy. Nie chciał siedzieć w jednej szatni z półnagimi kolesiami, bo jeszcze by dostał krwotoku nosa. Jego sala gimnastyczna w poprzedniej szkole była średniej wielkości i chłopak nigdy nie spotkał się z halą wielkich rozmiarów.

- Ta, super - odpowiedział obojętnie. - Czy to już koniec tej twojej wycieczki?

Shion położył palec wskazujący na ustach i wzniósł wzrok ku sufitowi.

- Hmm... Pokazałem ci najważniejsze miejsca, ale... Jeszcze jedno, moje ulubione, hehe! - uśmiechnął się od ucha do ucha, a następnie złapał Nanatsu za nadgarstek i pociągnął go za sobą w truchcie.

Chłopak przygryzł wargę, ponieważ przypomniał sobie o tym głupim pocałunku.

"Po co on to zrobił? Czy on naprawdę jest...? Nie, zaraz to niemożliwe, przecież wziął mnie za dziewczynę. Z resztą, co się tak tym przejmuję, on mnie nie obchodzi! Ogarnij się, Nanatsu!" - skarcił się w myślach.

Zatrzymali się na środku korytarza. Chłopak rozejrzał się wokół, ale nie zrozumiał, co blondyn chciał mu pokazać.

- I?

Shion zaczął tupać nerwowo nogą, a gdy kolega nadal nie zrozumiał, wskazał na automat między nimi.

- To automat z jedzeniem. I co z tego?

Chłopak przeciągnął skórę pod oczami, ukazując oczodoły.

- Aaa, jak ty wolno jarzysz!

- Nie chcę tego słyszeć od ciebie!

- To jedyny automat w tej szkole! - podszedł do maszyny tak blisko, że dotykał jej twarzą. Położył ręce na szybie, która dzieliła go od różnych rozmaitości. - No i zobacz, ile tu słodyczy! Kocham słodycze! Nee, Kasegawa-kun, kup mi coś słodkiego!

Dla niebieskowłosego to było nie do pomyślenia.

- Chyba zwariowałeś! Nie będę marnował na ciebie pieniędzy.

- No weź, Kasegawa-kun! - Odkleił się od automatu i przeszywał Nanatsu proszącym wzrokiem. - Proszę, kup mi coś słodkiego!

- Zamknij się, jesteś irytujący!

- Kasegawa-kun, Kasegawa-kun - biegał wokół niego. - Kup mi coś słodkiego. Proszę, proszę, proszę!

***

Sam nie wiedział, jak to się stało, ale chyba po raz pierwszy coś komuś kupił. To wszystko przez to, że blondyn tak bardzo naciskał, a on miał już dość jego zrzędzenia. Wszedł do domu i w kuchni zastał mamę gotującą obiad. Kobieta spojrzała na syna i wróciła do mieszania.

- O, już wróciłeś, Nanatsu.

"No, jak widać" - odpowiedział w myślach.

- Zaraz będzie obiad.

- Nie jestem głodny.

Nanatsu często nie był głodny.

- Jak było w szkole?

- W porządku.

Za pewne rodzicielka oczekiwała jakiś szczegółowych opisów dotyczących nowej szkoły, ale chłopak wyraźnie nie miał na to ochoty. Udał się ku schodom, ponieważ chciał pójść do swojego pokoju.

- Wziąłeś tabletki?

- Gdybym ich nie wziął, pewnie znalazłabyś mnie martwego - odpowiedział obojętnie, nie licząc się z uczuciami matki.

- Nanatsu! - wyraźnie nie spodobał się jej ten żart.

- Sorry - wyczuł, iż było to niestosowne, jednak na nic większego nie było go stać.

Jego rodzina była dosyć zamożna, więc pozwolili sobie na duży dom. Zbyt wielki dla nastolatka, czuł się przytłoczony jego wielkością. Nie miał specjalnych wymagań, dla Nanatsu wystarczyłoby nawet mieszkanie w jakieś kamienicy pełnej niebezpiecznych i pijanych mężczyzn, o ile byłoby zadbane. W swoim domu nie czuł charakterystycznego bezpieczeństwa, jakim się określa ciepło w budynku, do którego wraca się zawsze po szkole. Czuł się tutaj obco. Dom przypominał mu zamek. Niezliczona ilość pomieszczeń i drzwi, ogromne, zadbane podwórko, które pielęgnował prywatny ogrodnik, a nawet basen, o którym każdy mógłby pomarzyć. No i gdzie by tylko nie spojrzeć, otacza go biel, która miała symbolizować czystość oraz nienaganność tego domu. Niebieskooki czuł się prawie jak w szpitalu. Owszem, bezbarwne ściany wyciszały go, ale nie w ten zdrowy sposób. Czuł on niepokój oraz nieuzasadniony lęk. Za każdym razem, gdy patrzył na ścianę pełną jego zdjęć z dzieciństwa, czuł jakby zaraz miała się na niego zawalić. Gdyby był dzieckiem, nie miałby co narzekać, bo prawdopodobnie byłby mistrzem w chowanego znając swój dom na pamięć, ale mając lat prawie szesnaście czasem gubił wątki, jakby czytał niezwykle długą i grubą książkę, niczym lekturę szkolną. Szedł przed siebie, a po pięciu minutach rozglądał się wokoło, próbując zorientować się w terenie i przypomnieć sobie, co on też miał ważnego zrobić. Nanatsu wtargnął do swojego pokoju, jakby miał iść na skazanie i nie zamykając za sobą drzwi, od razu rzucił się na łóżko. Poczuł się bardzo zmęczony. Chciałby pójść spać i już nigdy się nie obudzić.

Następnego dnia Nanatsu siedział w swojej ostatniej ławce ze słuchawkami w uszach, z którymi nigdy się nie rozstawał. Podparł łokieć o ławkę i czekał na rozpoczęcie drugiej lekcji. Z przerażającym wręcz spokojem patrzał w jakiś punkt przed sobą. Dla osoby trzeciej mogłoby się wydawać, że obserwuje jakąś dziewczynę, w której po cichu się podkochuje, lecz on wcale nie miał nikogo ani niczego konkretnego przed oczami. Obraz lekko mu się rozmywał. Słuchał muzyki z przesadzoną głośnością, co mogło się odbić negatywnie na jego słuchu, lecz najwyraźniej się tym nie przejmował. Można by rzec, że zatracił się w swoim własnym świecie. Czuł jednak, że w klasie jest zbyt gorąco i pragnął tylko zaczerpnąć świeżego, zimnego powietrza, które aż do przesady uświadomiłoby jego płuca, że wcale nie znajduje się w swoim wirtualnym świecie, tylko w klasie wraz z ludźmi, których nie znał i poznać też nie zamierzał. Dziewczyna wzięła kilka głębokich wdechów, dopingując samą siebie w duchu. Kolana jej drżały, ale przecież była przewodniczącą, toteż takie rozmowy należały do jej obowiązków. Podeszła do chłopaka o dosyć specyficznym wyglądzie i wykrzywiła usta w niezbyt udanym uśmiechu, ale tylko na taki było ją stać. Nie wiedziała nawet, że jej mina wygląda dosyć komicznie i ciężko ją wziąć na poważnie. Zamiast upragnionego skutku, raczej można byłoby ją zignorować lub przy bardziej wrednym charakterze po prostu wyśmiać.

- Kasegawa-san - próbowała zwrócić na siebie uwagę, splatając przy tym dłonie, jakby się modliła.

Chłopak obrzucił ją chłodnym spojrzeniem, ale po wczorajszym incydencie nie spodziewała się miłego przywitania z jego strony. Wyjął jedną słuchawkę z ucha, aby ją lepiej słyszeć, a to już jakiś postęp.

- Jestem przewodniczącą tej klasy, Otaka.

Jeśli posłużyć by się stereotypami, to wygląd dziewczyny aż za bardzo pasował do typowej przewodniczącej klasy. Niezbyt opalona cera, nieco dziecięce rysy twarzy, okrągłe okulary, które dodawały jej urody Harrego Pottera i dwa ciemne warkocze, przy których można byłoby się kłócić o ich kolor między brązowym, a czarnym. Otaka prezentowała się dosyć przeciętnie, jednak jeżeliby ocenić ją po wyglądzie można byłoby powiedzieć, że wygląda na taką, na której można polegać. Nanatsu patrzał na nią, jak typowy chłopak z mangi, który najpierw jest oschły i niemiły, a potem jego zachowanie drastycznie ulega zmianie, a między tymi dwojga rozkwita gorące uczucie. Oczywiście dziewczynie nic takiego nie przyszło nawet na myśl do głowy.

- No i?

Okularnica lekko drgnęła, jednak nie traciła cierpliwości.

- Spóźniłeś się dzisiaj, Kasegawa-san. Muszę się tłumaczyć za wszystkie problemy w klasie, a więc czy następnym razem mógłbyś zjawić się punktualnie? - starała się, aby jej głos brzmiał jak najbardziej miło i opanowanie. Jego barwa była charakterystyczna dla Japonki, więc obcokrajowcowi mogła się wydawać zbyt wysoka i dźwięczna.

- Cześć, Otaka-chan! - Ni stąd ni zowąd zjawił się Shion ze swoim promiennym uśmiechem. Objął niewinną dziewczynę ramieniem, wprawiając ją w zakłopotanie.

- Och, I-isobu-kun...

- No nie wierzę, Nana-chan! Nie dość, że mnie, to teraz molestujesz naszą słodką przewodniczącą?

Nanatsu i Kunie natychmiast poczerwienieli. Otaka próbowała wyrwać się z objęć nachalnego Shiona i zaczęła nerwowo machać rękami.

- T-t-to nie tak, Isobu-kun! On mnie... Zaraz... - rumieńce na jej twarzy nasilały się. - Ciebie... - wskazała palcem na blondyna. - Eee... Wy...

Kasegawa kipiał ze złości. Nie chciał mieć nic wspólnego z ludźmi, nie szukał nawet na siły miłości, a Isobu zaczął rozpowiadać jakieś głupie plotki. Chłopak zdecydowanie działał mu na nerwy i psuł jego codzienne życie. Zerwał się z miejsca, złapał Shiona za rękaw i pociągnął za sobą. Podczas pięciominutowej przerwy wszyscy zostawali w klasie lub chodzili do toalety, a dwóch chłopaków opuszczających razem klasę w dodatku trzymających się za ręce, jeśliby spojrzeć na nich z odpowiedniego kątu, wyglądało co najmniej podejrzanie. No i po awanturze, gdzie jeden z nich został oskarżony o molestowanie seksualne. Niektórzy mogliby sobie pomyśleć, że idą razem na wagary, a tych, co bardziej ponosi fantazja spostrzegli chłopaków w dwuznacznej sytuacji. W każdym bądź razie, Shion i Nanatsu nie umknęli uwadze klasy. Niebieskowłosy pociągnął go aż do męskiej łazienki i niemal rzucił nim o ścianę. Z natury był nerwowym człowiekiem. Podszedł do niego blisko, nawet za bardzo, zważając na jego orientację. Shion był dosyć niski, jak na chłopaka, a więc Nanatsu musiał pochylić głowę, aby dojrzeć jego błękitnych oczu.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - warknął.

Shion wyglądał na pewnego siebie, uśmiech nie znikał z jego twarzy. Nie miał nic na sumieniu, chociaż dobrze wiedział, jaka była prawda.

- Co się stało, Nana-chan? Wypierasz się swojego molestowania seksualnego?

- C-co?! - odsunął się nieco, czując, jak się rumieni. - P-przecież to ty mnie... pocałowałeś.

Shion zaczął się śmiać i uderzył Nanatsu dwukrotnie w ramię.

- Co ty gadasz, Kasegawa-kun? Przecież ja kocham dziewczynki!

- To po cholerę się tak do mnie kleisz?!

- Jesteś homoseksualistą, Kasegawa-kun? - uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile to możliwe.

Po ciele chłopaka przeszedł dreszcz zdziwienia. Poczuł, jak jego oddech przyspiesza. Nie chciał ukrywać prawdziwego siebie, ponieważ było to sprzeczne z jego poglądami, ale czuł, że przyznanie się do homoseksualizmu może być trochę niebezpieczne.

- Skąd... wiedziałeś?

Shion wcale go nie obraził, tylko zachichotał. Jego reakcja była nieco niespodziewana dla chłopaka.

- Tylko zgadywałem, Nana-chan!

Znowu, na jego nieszczęście wpadł w "pułapkę" Shiona. Ten chłopak naprawdę działał mu na nerwy. Poczuł, jak włoski na karku stają mu dęba. Chciał go ukarać, ponieważ nienawidził, jak ktoś z nim pogrywa. Nienawidził tego całego Isobu Shiona. Był typem osoby, którą gardził. Można by rzec, że był jego całkowitym przeciwieństwem, choć łączyła ich wspólna cecha - oboje mieli nie po kolei w głowie. Przez ciało Nanatsu przeszedł dreszcz pożądania, w końcu był napalonym gejem. Nie mógł powiedzieć, że blondyn w ogóle go nie pociąga. Na swój sposób był seksowny oraz przystojny, a przede wszystkim cholernie wkurzający. Kasegawa zapragnął zamknąć te jego pociągające i miękkie usta. Z krótkim wahaniem wpił się w nie. Ku jemu zaskoczeniu, chłopak go nie odrzucił, a pogłębił pocałunek. Nanatsu przerwał na chwilę, aby spojrzeć na jego zarumienioną twarz.

- Kasegawa-kun... Twój kolczyk trochę przeszkadza... - przyznał zawstydzony.

Niebieskowłosy odebrał to jako jednoznaczną odpowiedź.

- To nie jest problemem.

Szybko odkręcił kuleczkę od wewnętrznej strony, po czym ściągnął czarny kolczyk z jego wargi i położył go na parapecie. Jego usta były blade, a dzięki piercingowi, przykuwały uwagę. Teraz została po nim tylko mała dziurka. Błyskawicznie powrócił do przerwanej czynności. Otworzył usta tak szeroko, jakby miał je zaraz połknąć. Całowali się namiętnie, z pasją, niczym profesjonalni aktorzy porno. Pożerali się nawzajem, wciąż nienasyceni i łapczywie szukali swoich warg. Shion całował bardzo dobrze, ale pozwolił Nanatsu przejąć kontrolę. Ten przycisnął go do ściany i złapał za kołnierz. Oboje byli już podnieceni i powinni się modlić, aby tylko na pocałunkach się skończyło. Shion jęknął w usta chłopaka i otworzył je szerzej, pozwalając na wejście obcego języka. Badał jego jamę ustnę, a już po chwili ich języki połączyły się w dzikim tańcu. Jęcząc i mrucząc, walczyli o dominację, którą wygrał wyższy. Zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że powinni się już znajdować w klasie, ale spragnieni siebie chłopcy go zignorowali. Shion osunął się po ścianie, a Nanatsu klęczał na kolanach. Wciąż mieli wystarczająco siły, aby kontynuować ich namiętną walkę. Ssali swoje usta, a ich wargi były już zmęczone. Mimo to, żaden z nich nie chciał dać za wygraną. W końcu Shionowi zaczęło brakować powietrza, co nie umknęło uwadze dominującemu. Przycisnął go jeszcze mocniej, a blondyn jęknął, aby ten już go puścił. Kasegawa jeszcze przez chwilę męczył namiętnie jego usta, aż w końcu pozwolił im obu zaczerpnąć tlenu. Dyszeli i patrzeli na siebie w ciszy. Jasnowłosy otarł swoje usta dłonią.

- Jesteś całkiem niezły - przyznał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Takim oto (nie)spodziewanym akompaniamentem kończymy drugi rozdział. Ponad 2000 słów, nie mam pojęcia, jak do tego doszło. W mojej głowie rozdział ten miał być dłuższy pod względem fabuły, ale ilość słów aż mnie przeraża, tak więc ciąg dalszy jestem zmuszona przerzucić na następny rozdział. Dziękuję za gwiazdki i komentarze, do następnego razu.

Ps. Piosenka - Radiohead - Street Spirit (Fade out)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro