Can You Feel It 31
Nadszedł marzec, ostatnie śniegi stopniały, a temperatury były coraz wyższe. Niecierpliwie oczekiwałam przyjazdu Diana, która miała pojawić się wieczorem. Zmotywowało mnie to dodatkowo do zrobienia wiosennych porządków. Zawsze byłam bałaganiarzem i mimo że mieszkałam sama i większość czasu spedzałam poza domem to potrafiłam zrobić niezły bajzel. Więc od rana trwało u mnie wielkie sprzątanie. Na szczęście udało mi się wyrobić ze wszystkim zanim jeszcze Diana zapukała do drzwi. Zdążyłam pójść do sklepu i kupić jej ulubione ciasto tiramisu.
Czas, kiedy czekałam na jej przyjazd wydawał mi się dłużyć w nieskończoność. Jednak w końcu zobaczyłam samochód zatrzymujący się na podjeździe. Od razu wyszłam, aby się przywitać. Nie widziałam jej tak długo, że nie chciałam jej wypuszczać z objęć i nie zauważyłam, że w aucie siedzi jeszcze jedna osoba. Zorientowałam się dopiero, gdy odważył się wyjść z pojazdu. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Nie sądziłam, że go tutaj zobaczę, gdyby spotkał się ze mną kilka miesięcy temu pewnie rzuciłabym mu się na szyję i nie wypuściła. Jednak teraz czekałam na jego ruch.
-Wiem, że możesz nie chcieć mieć ze mną nic wspólnego... - zaczął niepewnie - Ale proszę tylko żebyś mnie wysłuchała - Milczałam -Proszę
-Wejdźmy może do domu - Powiedziałam bez jakichkolwiek emocji. Zrobiłam herbatę i pokroiłam ciasto. Po tym cała nasza trójka rozsiadła się w niewielkim salonie.
-Na pewno nie chcecie zostać sami? - Spytała Diana. Michaelowi pewnie bardziej by to odpowiadało. Ja jednak wolałam, aby została.
-Nie - Nadal starałam się mówić jakby było mi to obojętne -Słucham więc, co masz mi do powiedzenia?
-Przepraszam - Zaczął nerwowo rozglądać się po pokoju. Widać było, że jest przejęty - Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło- przez chwilę zatrzymał wzrok na mnie. Oczekiwał jakiejś reakcji.
-Dlaczego nagle urwałeś kontakt?
-Jeśli chodzi o to, że podczas trasy nie dzwoniłem to mieliśmy koncerty w Azji i Australii. Wiesz inne strefy czasowe i trudno mi się było przestawić...
-A później? O tym że wróciłeś dowiedziałam się od Diany
-Głupio wyszło
-No co ty nie powiesz - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i zaraz pożałowałam tego co powiedziałam
-Chciałem iść do ciebie jak tylko wróciłem, ale dostałem zaproszenie na przyjęcie i nie mogłem odmówić
-Mhmm nadal nie wiem czemu później się nie odzywałeś
Milczał. Było coś o czym nie chciał mi mówić. Widać było bardzo wyraźnie, że bije się ze swoimi myślami.
-Michael skoro już zdecydowałeś się porozmawiać chcę, abyś był ze mną szczery - Mówiąc to wzięłam go za ręce, aby go ośmielić. Chyba podziałało. Opowiedział mi o tym co się stało po przyjęciu. Zaczynałam żałować, że kazałam mu to powiedzieć. Zabolało to że przespał się z inną kobietą. Ale z drugiej strony ukrywając to męczyłby się, a ja bym się dowiedziała prędzej czy później. Oczywiście, widziałam nagłówki brukowców, jednak wiedziałam, że tego typu gazety lubią sensacje, które przeważnie nie są prawdziwe więc nigdy nie podchodziłam na poważnie do tego co pisali o gwiazdach.
-Rebbie, żałuję tego co się stało
-Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań
-A czuje się jakbym cię zdradził
-Nie jesteśmy razem - Powiedziałam chyba zbyt stanowczo, bo trochę się zmieszał i nie odpowiedział -Możemy spróbować naprawić to co było między nami
-Naprawdę byś chciała?
-Tak - Słysząc to na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Po chwili zebrał się na odwagę i mnie przytulił. -Ale obiecaj że to się nie powtórzy
-Obiecuje, stęskniłem się za tobą
-Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy - Pogłaskałam go delikatnie po głowie pamiętając o niedawnym wypadku. Kiedy atmosfera nie była już tak napięta i emocje trochę opadły zaczęliśmy rozmawiać na luźniejsze tematy. Cieszyło mnie, że mimo tej całej sytuacji rozmawiamy jakby to nigdy się nie wydarzyło. Siedzieliśmy do późna opowiadając co się działo odkąd się wyprowadziłam. Kiedy już zmęczenie dawało o sobie znać pokazałam im miejsce do spania. Dianę ulokowałam w mojej sypialni, Michaela na kanapie, a ja miałam zamiar ułożyć się na rozkładanym fotelu.
-Możemy się zamienić - usłyszałam, gdy Michael zobaczył, gdzie zamierzam spać
-Jesteś moim gościem
-A ty kobietą
-I co w związku z tym?
-No głupio mi, że zajmuje całą kanapę, a ty się męczysz na fotelu - zignorowałam ten komentarz i tylko machnęłam ręką -Co ze mnie za facet
-Nie przesadzaj
-Nie przesadzam, albo śpij ze mną, rozłożona kanapa jest duża, zmieścimy się - wspominałam kiedyś, że Michael jest uparty jak osioł? W końcu musiałam się zgodzić na wspólne spanie, bo by nie odpuścił, a moja gościnność nie pozwalała na to, aby spał na fotelu.
-Ale łapy przy sobie
-Dobrze dobrze, będę grzeczny
-No mam nadzieję - zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Leżeliśmy chwilę w ciszy i wydawało mi się, że zasnął
-Rebbie śpisz? - usłyszałam po chwili szept. Odwróciłam się w jego stronę. Zza okna wpadało światło lampy drogowej i dość dobrze widziałam kontury jego sylwetki.
-Nie śpię - Słysząc to usiadł -Coś potrzebujesz?
-Nie, nie, to znaczy chciałem porozmawiać
-Mów - usiadłam obok niego. Zauważyłam, że skierował twarz w moją stronę i zaświecił lampkę nocną.
-Już męczy mnie to od dłuższego czasu
-Czy to ma jakiś związek z Brooke?
-Co? Nie i żeby nie było, nigdy z nią nie byłem
-O co więc chodzi?
-Nie wiem od czego zacząć - westchnął -Pamiętasz, że zanim wyjechałem mówiłem, że mam ci do powiedzenia coś ważnego?
-Mhmm, specjalnie czekałam z wyprowadzką do twojego powrotu
-Zakochałem się - położył swoją dłoń na moim policzku. -Kocham cię - po tych słowach zapadło milczenie. Liczył na jakąś odpowiedź, jednak ja nie potrafiłam wypowiedzieć nawet słowa. -Rebbie powiedz coś
-Nie wiem co - przyznałam szczerze -Nie wiem czy ma to sens
-Dlaczego?
-Ty jesteś tam, ja tutaj... nie wrócę do LA
-Nie oczekuje tego -Pogłaskał mnie po policzku
-Mike, ty też nie jesteś mi obojętny, ale masz swoje życie, jesteś gwiazdą...
-Jestem człowiekiem - przerwał mi -Ze skóry i kości, różni mnie tylko to, że jestem rozpoznawalny
-Źle zabrzmiało to co powiedziałam, przepraszam, ale nie wiem czy psychicznie bym wytrzymała tą nagonkę medialną, która by się zaczęła, gdyby się o nas dowiedzieli
-A jeśli by się nie dowiedzieli?
-To możliwe?
-Przyjaźnimy się już tyle lat i nigdzie nie pojawiło się o tym nawet słówko
-Wiesz Mike, podziwiam cię, że dajesz sobie z tym radę
-Taka już jest cena sławy - wzruszył ramionami. -Ale rozmawialiśmy chyba na inny temat
-Muszę to przemyśleć na spokojnie
-Kochasz mnie?
-Pół roku temu odpowiedziałabym bez wahania
-A teraz?
-Nie wiem co myśleć
-A co czujesz? - Nie odpowiedziałam. Przybliżałam się do niego i lekko się zawahałam, ale po chwili go pocałowałam. Chyba się tego nie spodziewał jednak zaczął oddawać pocałunek.
*
Następnego dnia atmosfera już się całkiem rozluźniła. Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Michaelem, byliśmy świadomi, że przed nami jeszcze wiele trudności, jednak jesteśmy razem i damy sobie radę.
Po zjedzonym śniadaniu wybraliśmy się za miasto. Nie bez powodu Minnesota jest nazywana krainą 10 tysiący jezior, a nazwa wywodzi się od indiańskiego słowa, które oznacza ,,wodę, w której przegląda się niebo" i jest naprawdę adekwatna do tego co tutaj można zobaczyć. Woda w jeziorach jest tak czysta, że w niektórych nawet w najgłębszych miejscach można zobaczyć dno. I nad jedno z takich jezior właśnie pojechaliśmy.
Nie musieliśmy jechać nawet daleko. W tym obszarze jezior było tak wiele, że bez trudno znaleźliśmy takie, nad którym nie było żywego ducha. O tej porze roku na szczęście niewiele osób spędzało czas w takich miejscach. Michael z Dianą byli zachwyceni, w końcu mogli naprawdę odpocząć. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko i zaczęliśmy wspominać stare dzieje, ciocia opowiedziała nawet kilka anegdotek związanych z moją mamą. Było z niej niezłe ziółko kiedy była młoda. Młodość przeżywała w czasach całkiem odmiennych od współczesnych i to co być może teraz jest uważane za codzienność, wtedy szokowało. Zdarzało jej się kilka razy uciec z domu dlatego że akurat gdzieś blisko koncert miał jej ulubiony piosenkarz.
-Rebbie pamiętasz mój pierwszy dzień w szkole?
-Mhmm zdziwiłam się że ze mną usiadłeś
-Jako jedyna nie patrzyłaś na mnie jak na kawałek mięsa - zaśmiał się -I chyba dobrze wybrałem - Mówiąc to przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Widzę, że już się pogodziliście - wtrąciła się Diana obserwując nas uważnie. Ja się uśmiechnęłam i aby potwierdzić te słowa dałam mu całusa. -Wiedziałam że tak to się skończy
Wróciliśmy do domu, gdy było już całkiem ciemno. Wszyscy byliśmy w bardzo dobrych humorach, a ja w końcu byłam szczęśliwa. Nie wrócę do Los Angeles, ale będziemy się odwiedzać z Michaelem, kiedy tylko to będzie możliwe. Więź jaka była między nami teraz się tylko zacieśniła. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, według mnie miłość to kolejny etap przyjaźni, który może się pojawić, ale nie musi. Uczucia są zmienne, a to co łączy mnie i Michaela to coś więcej niż samo uczucie. Wiele wspólnie spędzonych chwil, trudnych momentów, przegadanych godzin, zbudowane krok po kroku zaufanie.
Nadal jesteśmy przyjaciółmi i to się nigdy nie zmieni, przeszliśmy po prostu do kolejnego etapu.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro