Can You Feel It 21
W końcu przyszedł dzień mojej wyprowadzki, sytuacja z Dianą się trochę polepszyła... dopóki nie wspominam o mamie. Nadal próbuje mnie do niej zniechęcić. Nie mam pojęcia czemu jej tak na tym zależy. Wiem, że kiedyś mama była inna, ale się zmieniła. Chciała nawet spotkać się z Dianą, aby odnowić z nią relacje, jednak Diana odmówiła. No cóż, nic na siłę. Z rana do moich drzwi zapukał Michael, który już wcześniej zapowiedział, że pomoże mi z przenoszeniem rzeczy do nowego mieszkania. A później na wieczór przygotował jakąś niespodziankę. Nie wiem czy się cieszyć czy bać, bo po nim się można wszystkiego spodziewać.
-Jezu ile ty masz tych ubrań - Powiedział Michael wnosząc kolejne pudło do mieszkanie, które znajdowało się na ostatnim pietrze w bloku. Nie było windy więc musieliśmy wszystko targać po schodach.
-W tym pudełku akurat jest paleta do rysowania - Weszłam do pokoju zaraz za nim - Ale za to zostały jeszcze tylko dwa pudełka i koniec... to znaczy później to trzeba będzie wszystko porozkładać jeszcze.
-To jutro ci z tym pomogę, a teraz cię gdzieś zabieram
-A gdzie? Jeśli można wiedzieć
-Nie można - Podszedł do mnie i uśmiechnął się - Ale myślę, że ci się spodoba, a potem możesz zostać u mnie na noc - Popatrzyłam na niego trochę zdziwiona tą propozycją. Gdy zobaczył moją minę zmieszał się trochę - Mam na myśli to, że wiesz, że masz tutaj jeszcze te wszystkie pudła nierozpakowane, nie ma nawet gdzie nogi postawić...
-Dobrze już dobrze, spokojnie, mogę u ciebie przenocować - Kiedy to powiedziałam usłyszałam ciche "jest".
***
"Teraz" zmieniło się w prawie godzinę. Zanim wyszliśmy musiałam przewertować stosy ubrań w kartonach zanim znalazłam coś nadającego się do założenia na wyjście. Michael na szczęście jest cierpliwy. Chociaż co chwilę coś mruczał pod nosem to nie poganiał i czekał aż skończę się szykować. Po czym wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy za miasto. Minęła kolejna godzina zanim dojechaliśmy do niewielkiego domku w prawie bezludnej, ale bardzo ładnej okolicy. Nie wiedziałam co o tym myśleć i mimo, że ufałam Michaelowi zaczęłam się czuć trochę nie pewnie. Chyba to zauważył, gdy zatrzymał auto popatrzył na mnie i pogłaskał po dłoni - Boisz się?
-Nie...
-Widzę właśnie, ale spokojnie, przy mnie nie musisz - wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Po czym oboje podeszliśmy do drzwi domu. Na początku sądziłam, że to jego, jednak ku mojemu zdziwieniu zapukał. Po chwili usłyszałam jakieś kroki i ktoś otworzył drzwi. Zobaczyłam starszego pana z charakterystycznym, podniesionym do góry wąsikiem.
W pierwszej chwili nie wierzyłam, że człowiek którego widzę jest prawdziwy. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Byłam w takim szoku, że nawet nie wiem kiedy weszliśmy do środka. Ocknęłam się dopiero, gdy Michael pstryknął mi palcami przed nosem.
-Rebbeca
-Co się stało? - Momentalnie się ocknęłam, lecz zamiast Michaela odezwał się właściciel domu
-Słyszałem, że Panienka rysuje, czy byłaby Panienka chętna pokazać mi jakieś swoje prace - Mówił z wyraźnym europejskim akcentem.
-Tak... to znaczy one nie są jakoś bardzo dobre... ale jeśli ty... to znaczy Pan chce to mogę pokazać kilka prac, ale dzisiaj nie mam ich przy sobie - Język mi się plątał i nie mogłam normalnie złożyć zdania. I do tego byłam podekscytowana. Nie dość, że spotkałam samego Salvadora Dali to chciał jeszcze zobaczyć moje rysunki.
-Ale ja mam - Odezwał się Michael - Zaraz przyniosę - Wstał i wyszedł na chwilę. Kilka minut później Salvador miał je w rękach i uważnie się im przyglądał.
-Ma panienka talent - stwierdził i wyłożył na stół dwie spośród prac - Czy mógłbym je zatrzymać-Zdziwiłam się tą prośbą, bo nie sądziłam, że moje prace aż tak mu się spodobają - Oczywiście z podpisem
-Jasne... nie ma sprawy... - Jak przez mgłę pamiętam, że podpisałam się na obu pracach i po jakimś czasie wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do Michaela.
-Jak ty to zrobiłeś? - Spytałam, gdy już emocje opadły i usiedliśmy spokojnie na kanapie w jego domu.
-Tajemnica - Poruszał brwiami i się uśmiechnął - Ale widzę, że zadowolona jesteś
-Bardzo - Przytuliłam go - Dziękuję, nawet nie wiem co powiedzieć
-Nic więcej nie musisz, chodź pokaże ci gdzie będziesz spać - Wstał i ku mojemu zdziwieniu wziął mnie za rękę i weszliśmy na piętro. Znajdowało się tam kilka pokoi, większość zamkniętych. - Tutaj jest łazienka, a na końcu korytarza moja sypialnia, a ty będziesz spać obok - Otworzył drzwi do jednego z pokoi. - Czuj się jak u siebie. - Rozglądnęłam się. Krąży stereotyp, że faceci nie potrafią urządzić domu. Ale Michael miał bardzo dobry gust. Pokój jak i cały dom był urządzony w dość staroświeckim stylu, ale też zawierał drobne nowoczesne akcenty. Widać było bogate zdobienia, ale nie było w tym przesytu, wszystko było urządzone ze smakiem.
-Pomagał ci ktoś przy urządzeniu domu?
-Pytałem mamę jeśli czegoś nie byłem pewien i doradzała mi też trochę w wyborze mebli, ale większość urządzałem sam
- Świetnie ci to wyszło
-Dziękuję, jutro cię oprowadzę po całej posiadłości jeśli chcesz
-Jasne - uśmiechnęłam się
-To tam jest łazienka jakbyś chciała skorzystać, a ja pójdę zrobić coś na kolacje
-Em... Michael bo jest problem - Popatrzył w moją stronę - Bo nie za bardzo mam w czym spać
-A mi to nie przeszkadza - Uśmiechnął się szeroko
-Coś sugerujesz?
-No wiesz...- poruszył brwiami - Jesteśmy sami i w ogóle - W tym momencie rzuciłam go poduszką
-Ty to nie wyobrażaj sobie za wiele
-Za późno - Wyszczerzył i się i teatralnie zmierzył mnie wzrokiem, mimo że wiedziałam że nie jest to na poważnie to poczułam się trochę nieswojo.
-Zaraz w te loczki dostaniesz to ci się odechce - podeszłam bliżej i trzepnęłam go poduszką
-No ej ale nic przecież złego nie powiedziałem
-Ale masz kudłate myśli i jak cię trochę potrzepie...
-Potrzepiesz mnie? - Znowu poruszył brwiami i zrobił dwuznaczną minę. A ja się zaczęłam śmiać.
-Rozbrajasz mnie
-Chociaż jest wesoło - uśmiechnął się - A teraz chodź to sobie wybierzesz koszule - Zaprowadził mnie do swojej sypialni która była co najmniej dwa razy większa niż pokój, w którym ja miałam nocować. Wybrałam jedną z koszul które miał, a wybór był naprawdę trudny, bo miał je chyba w każdym możliwym kolorze, a później poszłam się umyć.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro