Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Can You Feel It 7

Kolejny dzień miał być taki sam jak pozostałe. Jednak dzisiejszego ranka usłyszałam dzwonek do drzwi. Nawet nie wyszłam z pokoju, żeby zobaczyć kto to. W sumie nawet mnie to nie obchodziło. Jednak po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili się otworzyły i stanął w nich dziadek.
-Chodź ktoś chce z tobą porozmawiać - zdziwiłam się, bo nie spodziewałam się nikogo. Wstałam z fotela i za dziadkiem poszłam do salonu. Na sofie siedziała kobieta w średnim wieku, ubrana w żakiet i dopasowaną ołówkową spódnicę. Kiedy zobaczyła że już nie jest sama poprawiła okulary które miała na nosie i zaczęła szukać czegoś w torbie.
-Dzień dobry - przywitałam się stojąc w drzwiach, podczas gdy dziadek zdążył już usiąść na jednym z foteli.
-Dzień dobry - odpowiedziała - Ty jesteś pewnie Rebecca? - bardziej stwierdziła niż spytała. Ją tylko potknęłam - Podejdź tutaj, nie bój się - niepewnie podeszłam i usiadłam na drugim fotelu. - Nazywam się Samantha Green i jestem z opieki społecznej - przerwała na chwilę i obserwowała moją reakcję
- Wiesz o tym że już prawie dwa tygodnie nie było cię w szkole? - Spuściłam wzrok. - Dyrekcja znając twoją sytuację postanowiła zawiadomić opiekę społeczną. Byliśmy w twoim domu i wnieśliśmy sprawę o przeniesienie cię do domu dziecka
-Jak..  Jak to do domu dziecka?
-Twoi rodzice nie są w stanie się tobą zajmować..
-Przecież nie jestem już małym dzieckiem! Poradziła bym sobie! Poza tym mogłabym mieszkać z dziadkiem.
-Nie ma takiej opcji - powiedziała twardo. Otwierałam już usta żeby coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do słowa. - Twój dziadek ma już swoje lata i nie ma pieniędzy na twoje wychowanie.
-Przecież mogłaby pracować!
-Ciekawe gdzie... - zmarszczyłam brwi. Czy ona coś sugerowała? Na początku ta kobieta wydawała się miła, ale teraz zaczęła mnie powoli denerwować
-A nie ma innej możliwości? - Po raz pierwszy odezwał się dziadek.
-Już panu tłumaczyłam, gdybyśmy chcieli rozdawać pieniądze wszystkim, którzy o to proszą...
-To by dla was brakło - przerwałam jej.
-Jak możesz! - oburzyła się - Niewychowana dziewucha - prychnęła i wstała z miejsca. - Myślę że w ciągu tygodnia wniosek zostanie rozpatrzony POZYTYWNIE - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo - I do końca miesiąca będziesz przeniesiona - Stanęła w drzwiach - Do widzenia - pożegnała się i wyszła trzaskając drzwiami nim zdążyliśmy cokolwiek odpowiedzieć.
-Co za babsko - powiedziałam przez zęby.
-Taką ma pracę
-Ale to nie znaczy że ma być wredna, z  resztą jej praca polega na pomaganiu innym, a skoro nie chce tego robić to po cholerę się pcha do opieki społecznej
-Masz rację - przytaknął mi  dziadek. Ale nic więcej nie powiedział. Nie wiedziałam co usłyszał wcześniej od tej baby, ale od tamtej pory wydaje się być jakiś smutny i mało się odzywa.
-Dziadku stało się coś? - Spytałam uważnie mu się przyglądając.
-Nie...
-Co to babsko ci powiedziało?! - zdenerwowałam się. Kiedy zobaczyłam jego minę wiedziałam ze coś jest na rzeczy. Jednak milczał - Dziadku... - powiedziałam już spokojniej - Powiesz mi co się stało?
-Boje się - usłyszałam po dłuższej chwili milczenia. - Boje się że nie dam sobie rady bez ciebie...
-Nawet tak nie mów - położyłam mu ręce na ramionach - Jesteś silny, poradzisz sobie... Z resztą nie długo będę pełnoletnia i wrócę. - Uśmiechnął się słabo.
-Ale nie wiem czy zdrowie pozwoli mi czekać na ciebie
-O czym ty mówisz? Jesteś na coś chory?
-Słoneczko, jestem już stary, a w moim wieku wszystko się może zdarzyć.
-Nie mówisz mi wszystkiego... - stwierdziłam - Nie dawno robiłeś badania, wyszły ci jakieś złe wyniki?
-Nie, lekarz powiedział ze jestem zdrowy jak ryba, co się rzadko zdarza w takim wieku
-Wiec o co chodzi?
-Ta kobieta... - wziął głęboki oddech - powiedziała że z powodu na wiek i zdrowie, będzie chciała przenieść mnie do domu starców...
-Wiedziałam! - chodziłam zdenerwowana tu i z powrotem-Czemu od razu mi nie powiedziałeś?
-Nie chciałem żebyś się zamartwiała... z resztą teraz też tego nie rób, teraz najważniejsze jest to abyś skończyła szkołę, mam pomysł jak wyciągnąć cię stamtąd. Musisz mnie uważnie posłuchać, czegoś o naszej rodzinie ci nie powiedzieliśmy...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro