Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Czuję, że sie zbliża, ale nie mogę go powstrzymać.

Atak paniki!

Zostawili mnie. Moi rodzice naprawdę mnie zostawili!

W Londynie!

Tymczasem to miasto jest dziwnie ciche. Wraz z nadjeściem nocy zniknęła nawet ta szurnięta kobieta, która się wydzierała. Nie mogę się załamać. Tutejsze ściany są cieńsze niż te w publicznych toaletach i zawsze, gdy tam siedzisz i załatwiasz swoją potrzebe to masz wrażenie, że jakiś ranny jeleń ci tam zaraz wejdzie, a tak naprawdę to odgłosy srających ludzi. Zaraz zwymiotuję. Zwrócę tą dziwaczną bakłażanową jajecznice, którą jadłem na obiad. Wszyscy to będą słyszeć. I nikt potem mnie nie zaprosi do kina. Lub na cokolwiek innego, czym w czasie wolnym zajmują się tu ludzie.

Pędzę do umywalki przemyć twarz, ale woda tryska z kranu i moczy mi koszulkę. Płaczę już na całego, bo nie rozpakowałem ręczników, a mokre ubranie przypomina mi te głupie wodne wyścigi, na które wyciągali mnie Momo i Jungup.

To żałosne. Jestem żałosny.

Ilu chłopaków dałoby się zabić, żeby tylko wyprowadzić się z domu? Moi obecni sąsiedzi nie przeżywają załamań. Z ich pokoi nie dochodzi płacz. Chwytam leżącą na łóżku koszulkę, żeby się nią osuszyć, i wtedy wpadam na genialny pomysł. Poduszka! Rzucam się na łóżko, wciskam twarz w dźwiękoszczelną barierę i zaczynam głośno wyć.

Ktoś puka do moich drzwi.

Nie, na pewno nie do moich.

- Hellooooo - dochodzi mnie chłopięcy głos z korytarza.

- Hej? Wszystko w porządku? - znowu słyszę ten sam głos.

Nie, nic nie jest w porządku. Idź sobie!!! Ale chłopak dalej woła, więc zwlekłem się z łóżka, żeby otworzyć.

Za drzwiami stoi blondyn z kręconymi włosami. Jest wysoki i duży, ale nie gruby. Ma posturę zawodowego tancerza. Widać, że chyba lubi chodzić w maskach i ma kolczyki w uszach.

- Nic ci nie jest ? - pyta ciepłym głosem - Nazywam się Choi Junhong, ale mów mi Zelo. Mieszkam obok. Tak w ogóle to czy ci ludzie, co właśnie wyszli, to twoi rodzice?

Moje napuchnięte oczy mrugają na potwierdzenie. Tylko zobaczyłem tego chłopaka i poczułem, że jest dziwną, ale spoko osobą.

- Ja też płakałem pierwszej nocy. - Chłopak przechyla głowę na bok, jakby się nad czymś zastanawiał, potem energicznie kiwa głową - Chodź. "CHOCOLAT hot show".

- Czekoladowy gorący show? Po co miałbym oglądać coś takiego?

- Nieeee - Blondyn szeroko się uśmiechną. - Miałem na myśli coś innego. HOT. Gorąca. Gorąca czekolada. Zrobię ją dla nas w moim pokoju.

Och.

Wbrew sobie idę za moim sąsiadem. Zelo zatrzymuje mnie jednak gestem ręki jak jakiś strażnik na przejściu granicznym.

- Tylko nie zapomnij o kluczach. Drzwi zamykają się automatycznie.

- Wiem, ale dzięki za troskę. - powiedziałem, potem wyciągnąłem spod bluzki naszyjnik. Wsunąłem na niego klucz podczas obowiązkowego Seminarium Przetrwania dla nowych uczniów, gdy mówiono, jak łatwo zatrzasnąć pokój.

- Wchodzimy do jego pokoju, a ja wstrzymuję oddech ze zdumienia. Pokój jest tak samo niewyobrażalnie mały jak mój, ma jakieś trzy metry na cztery, i stoją w nim takie same minibiurko, miniszafa, miniłóżko, minilodówka, miniumuwalka i minikabina prysznicowa (brak minitoalety, bo te są wspólne i znajdują się na korytarzu). Ale... w przeciwieństwie do mojej małej klatki w której obecnie mieszkam, w pokoju Zelo, każdy centymetr ściany i sufitu pokrywają plakaty, zdjęcia, błyszczący papier prezentowy oraz jasnoniebieskie ulotki w języku angielskim.

- Jak długo tu jesteś? - pytam.

Chłopak podaje mi papierową chusteczkę, a ja wydmuchuję w nią nos, straszliwie trąbiąc, niczym słoń.

- Przyjechałem wczoraj. To mój trzeci rok tutaj, więc nie musiałem być na seminarium. Przyleciałem sam i teraz się obijam, czekając na kumpli. - Rozgląda się dokoła z rękami na biodrach, podziwiając swoje rękodzieło. - Nieźle, co? Nie lubię, gdy ściany są puste.

Okrążam pokój, dokładnie mu się przyglądając. Szybko odkrywam, że większość twarzy na plakatach należy do pięciu raperów: Jay Park, Zico, Mad Clown, Mino i jakieś raperki, którą słabo rozpoznaję.

- A to kto? - Pokazuję na dziewczynę. Ma czerwono-czarny strój, ciemne brwi i włosy. Trzeba przyznać, że jak na dziewczynę jest bardzo ładna i gdybym nie był gejem mógłbym się z nią umówić.
- Shin Jimin. Najlepsza raperka na świecie! Jest w zespole który nazywa się AOA, rapuje i śpiewa. Już kojarzysz?

Kręcę głową. Nie interesuję się kpop'em, chociaż może powinienem.

- Ale za to ma niezłe nogi. - mówię.

- Prawda? Jest najlepsza.

Podczas, gdy Zelo przygotowuje "chocolat hot" na kuchence elektrycznej, ja oczywiście zanudzam go pytaniami i przeglądam jego rzeczy.

Pokój ma niesamowity, ale również i dziwny tak jak on. Oprócz akcesoriów przyklejonych do ścian ma też bardzo dużo deskorolek. Jedne są błyszczące inne matowe, a jeszcze inne są w różne wzorki i niebieskie króliczki.

- Też chciałbym mieć taki pokój - mówię, ale wiem, że jestem za bardzo zwariowany na punkcie porządku, żeby coś takiego zrobić u siebie. Potrzebuję pustych ścian, czystego blatu na biurku i przedmiotów, które zawsze stoją na swoim miejscu.

Chłopak wygląda na zadowolonego z pochwały, bo zaczął się uśmiechać i układać swoje palce w coś co miało chyba przypominać serce.

- Czy to twoi przyjaciele? - wskazuję na fotografię zawieszoną na rogu lustra. Zdjęcie jest szare, zaciemnione i wydrukowane na grubym błyszczącym papierze. Bez wątpienia produkt kogoś uczęszczającego na lekcje fotografii. Widać na nim cztery osoby stojące przed helikopterem, a stylowe ciuchy i celowo rozczochrane fryzury każą się domyślić, że Zelo należy do lokalnej elity artystów i widać na tym zdjęciu, że koncept był mroczny.

Z jakiegoś powodu budzi to moje zdziwienie. Wiem, że jego pokój jest artystyczny i że ma te wszystkie deskorolki, maski i kolczyki w uszach, ale reszta wygląda dość "normalnie" - szary sweter, wyprasowane dżinsy, miły głos.

- Tak. Zrobiła je Taeyeon. To Himchan, Yongguk, Daehyun i ja. Poznasz ich jutro przy śniadaniu. To znaczy oprócz Taeyeon, bo ona skończyła szkołę w zeszłym roku.

Czuję, że mój żołądek powoli się rozluźnia. Czy to byłoby zaproszenie, żebym usiadł z Zelo?

- Ale pewnie i tak wkrótce ją poznasz, bo chodzi z Dae. Teraz studiuje fotografię.

- Taeyeon ma duży talent. - Ostrzejsza nuta w głosie Zelo sugeruje coś innego, ale nie będę go wypytywać czy naprawdę tak uważa. - Bang i Himchan też są parą - dodaje.

Ach. To znaczy, że Junhong jest sam.

Niestety znajduję się w podobnej sytuacji, chociaż jakiś czas temu przez pięć miesięcy chodziłem z Jiminem Parkiem. To dość wysoki, dość zabawny chłopak o dość nie przyzwoitych rudych włosach. Ale umawiałem się z nim tylko dlatego, że sytuacja należała do tych z rodzaju "skoro nikogo lepszego nie ma na horyzoncie, może spróbujemy?" Tylko się całowaliśmy i szczerze mówiąc, nie było to wcale wspaniałe. Ślinił się jak jakiś mops czy tam buldog. Zawsze potem musiałem wycierać brodę.

Zerwaliśmy, gdy dowiedziałem się o Londynie, ale to nie była jakaś wielka sprawa, nie płakałem za śliniącym się psem. Teraz Jimin chodzi z Yoonginem, który należy do kościelnego chóru i ma błyszczące włosy jak z reklamy szamponów. Nieważne.

Naprawdę.

Zresztą dzięki temu, że zerwaliśmy, mogłem spokojnie zająć się Jungup'em, wystrzałowym ciachem. Oczywiście marzyłem o nim, nawet gdy chodziłem z rudym i w sumie nie czułem się winny. A między mną a Jungup'em pod koniec lata coś się zaczęło kleić. Tak czy inaczej, teraz Zelo pokazywał mi swoje super wypasione miniłóżko i kazał żebym sobie usiadł, po czym sam rzucił się na nie.

Już miałem zapytać Zelo, jakie przedmioty wybrał na ten rok, gdy nagle odzywa się jego telefon. Chłopak przewracam oczami i odbiera.

- Mamo, nie mogę teraz gadać, bo leże z kolegą na łóżku.

Spojrzałem na niego unosząc brwi i ze zdumienia stwierdzam, że ma racje. Więc dłużej nie przeciągając tej znowu dziwnej sytuacji odstawiłem dawno już opróżniony kubek "CHOCOLAT HOT" na komodę.

- Powinienem już iść - mówię szeptem. - Przepraszam, że się tak zasiedziałem.

- Zaczekaj sekundę. - Zelo rozłączył się. - Cieszę się, że się poznaliśmy, będę miał nowego supidupi sąsiada. A tak w ogóle widzimy się jutro na śniadaniu, no nie?

- Tak, jasne. - Staram się mówić swobodnie, ale jestem tak podekscytowany, że szybko wymykam się z pokoju i natychmiast wpadam na ścianę.

UPSSS. To nie ściana, tylko KTOŚ.

- Aiśśś. - Zatoczył się do tyłu.

- Przepraszam! Nie wiedziałem, że tu stoisz.

Chłopak, trochę chyba oszołomiony, potrząsa głową. Pierwszą rzeczą, jaką zauważam, są jego usta - jest to pierwsza rzecz, na jaką zwracam uwagę u wszystkich. Są takie duże,pełne, takie ... takie... IDEALNE. Udaję, że nie robią na mnie wrażenia. Usta zawsze mnie biorą. Są piękne.

- Nic się nie stało. Ja cię też nie zauważyłem. Nic ci nie zrobiłem?

O rany...jego twarz...

- Eee... To pokój Zelo, prawda?

Poważnie, nie znam nikogo takiego, kto mógłby się nie oprzeć temu przystojniakowi...

Chłopak odchrząkuje.

- Choi Junhong? Wysoki? Duży, kręcone włosy? - wymienia i spogląda na mnie, jakbym był opóźniony w rozwoju.

- Tak! To pokój Zelo. byłem u niego dwie godziny - oświadczam z dumą, nie wiedząc czemu. - Nazywam się Youngjae! Jestem tu nowy! - Co do cholery się ze mną dzieje?! Moje policzki robią się czerwone i czuję, że zaraz się spalę ze wstydu.

Przystojniak w korytarzu posyła mi rozbawiony uśmieszek. Ma piękne śnieżnobiałe zęby.

- Jung Daehyun - przedstawia się. - Mieszkam piętro wyżej.

- A ja tutaj. - Jak jakiś zdesperowany głupiec pokazuję palcem na drzwi mojego pokoju, tak jak bym go zapraszał na jakieś libacje łóżkowe czy coś tego rodzaju.

Dobra nie ważne.

Chłopak puka trzykrotnie w drzwi Zelo.

- To do zobaczenia, Jae.

Drzwi się otwierają.

- Hyung!!! - krzyczy z radości. Nadal trzyma telefon w ręce. On i Daehyun śmieją się, ściskają i mówią do siebie jednocześnie. - Wchodź!!! Jak tam lot? Kiedy przyleciałeś? Widziałeś już Banga? Mamo, muszę już kończyć bo kolejny kolega do mnie przyszedł. (nie wiem co ta mama sobie musi tam myśleć o swoim synku, jak on do niej z takim tekstami,ok)

Ja tymczasem bawię się kluczem zawieszonym na łańcuszku. Mijają mnie dwie widocznie rozbawione czymś dziewczyny w takich samych różowych szlafrokach. Grupka chłopaków na końcu korytarza śmieje się za ścianą. Znowu kurczą mi się serce i żołądek.

Nadal jestem tu nowy.

I nadal sam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro