Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Dziewczyna z recepcji uśmiecha się na mój widok.

- Mam dla ciebie przesyłkę.

Drzwi wejściowe do akademika otwierają się i do środka pakują się za mną moi przyjaciele. Kobieta podaje mi duże brązowe pudło, a ja, cały uradowany, podpisuję potwierdzenie odbioru.

- Od mamy? - pyta Zelo. Jego policzki są zaróżowione od zimna.

- Tak! - Dziś są moje urodziny. Wiem, co jest w środku. Zanoszę paczkę na kanapę w lobby i szukam czegoś, czym dałoby się ją otworzyć. Bang wyciąga klucz do pokoju i przedziera nim taśmę.

- Ach! - woła.

Himchan, Zelo i Dae zaglądają do wnętrza, a ja puchnę z dumy.

- No nie! - rzuca Zelo.

- A właśnie, że tak - odpowiadam.

Daehyun wyciąga zieloną paczuszkę.

- Ciastka?

Bang wyrywa mu paczkę.

- To nie jakieś zwyczajne ciastka, mój przyjacielu. To chapssalttok. - Odwraca się do mnie. - Mogę otworzyć?

- Jasne! - W mojej rodzinie przyjął się zwyczaj, że zawsze na urodziny zamiast tortu dostaję ciasteczka.

Himchan wyjmuje z pudła paczkę markiz z nadzieniem z kremu cytrynowego.

- Twoja mama jest genialna.

- A co jest takiego specjalnego w... hodukwajach? - dziwi się Dae, oglądając następnie pudełko.

- Hodukwaja?! - Zelo wyszarpuje mu ciastka.

- To najlepsze smakołyki pod słońcem - wyjaśniam.

Ze zdumieniem stwierdzam, że nad moim ramieniem nachyla się Cl. Patrzy na zawartość mojej paczki i aż jej oczy wychodzą na wierzch.

- Chapssalttok? - Za naszymi plecami pojawia się koleją twarz, na której widnieje znajomy wyraz zdumienia. To Cheeseburger. Cl wykrzywia usta z odrazą i odwraca się do mnie.

- Musisz mnie poczęstować tymi ciasteczkami - oświadcza.

- Och, taa. Jasne. Proszę - odpowiadam.
Bang się krzywi, a ja mimo wszystko otwieram pudełko. Cl zatapia zęby w jedzeniu i chwyta się ramienia Dae.

Jęczy na znak rozkoszy.

Daehyun próbuje się uwolnić, ale ona nie wypuszcza go z uścisku.

Oblizuje wargi.

Jestem zdumiony, że nie został na nich nawet najmniejszy okruszek. Jak ona to robi?

- Jadłeś kiedyś takie? - pyta.

- ... - Dae udaje, że nie usłyszał pytania.

Za mną rozlega się chrząknięcie i gdy się oglądam, widzę Cheeseburgera, który nachalnie wpatruje się w pudło ze słodyczami. Spoglądam ze wściekłością na Cl, Dotykaczkę Ramion, i wyciągam cały rządek chapssalttoków.

- Częstuj się, Cheeseburger.

Patrzy na mnie ze zdumieniem, ale z drugiej strony, on zawsze tak patrzy.

- Wow, dzięki, Youngjae. - Bierze ciasteczka i odchodzi ciężkim krokiem ku klatce schodowej.

- A gdzie ty leziesz z tymi ciastkami!?

- Lepiej chodźmy w jakieś ustronniejsze miejsce - propunuje Zelo, z poirytowaniem zerkając na Cl. Łapie moją przesyłkę i wnosi na górę. Zawsze przygotowany, ma w lodówce świerze mleko. Wszyscy składają mi życzenia z okazji urodzin i stukamy się szklaneczkami. A potem napychamy, aż nam brzuchy pękają.

- Mniam - mlaszcze Dae z podłogi.

- Mówiłem ci - rzuca Zelo, wylizując pozostałe resztki po ciastku.

- Głupio, że my nic dla ciebie nie mamy. - Himchan opada ciężko na łóżko. - Ale dzięki za poczęstunek.

Uśmiecham się.

- Cała przyjemność po mojej stronie.

- Chciałem ci to dać przy obiedzie - odzywa się Dae, podnosząc się z podłogi. - Ale w sumie teraz też mogę. - Sięga do swojego plecaka.

- Ale ty przecież nienawidzisz urodzin! - dziwię się.

- Jeszcze mi nie dziękuj. I wcale nie nienawidzę, tylko nie obchodzę własnych. Przepraszam, że nie jest opakowany. - Podaje mi kołonotatnik.

Jestem zaskoczony i zmieszany.

- Uhm... dzięki.

- Dla osób leworęcznych. Widzisz? - Przekłada kartki. - Twój stary notes prawie cały zapisałeś notatkami i recenzjami filmowymi, więc pomyślałem, że wkrótce będziesz potrzebował nowego.

- Jest super.

- Wiem, że to niewiele...

- Nie. To idealny prezent. Dzięki.

Zaczyna ogryzać najmniejszy palec, po czym oboje uśmiechamy się do siebie.

- Och, Daehyun, jakie to słodkie - naigrawa się Bang.

Dae rzuca w niego poduszką Zelo.

- No więc, nigdy tego bliżej nie wyjaśniałeś - wtrąca Himchan. - O co chodzi z tymi recenzjami?

- Och. - Na siłę odrywam wzrok od Dae. - To po prostu coś, czym od zawsze chciałem się zajmować. Lubię rozmawiać o filmach. A ponieważ trudno zaistnieć w tej branży - to coś jak zawód na całe życie - muszę dużo ćwiczyć.

- Dlaczego nie chcesz być reżyserem? Albo scenarzystą lub aktorem? - dziwi się Himchan. - Nikt nie marzy o zostaniu krytykiem filmowym. To trochę dziwne.

- Wcale nie - sprzeciwia się Dae. -  Moim zdaniem pomysł jest super.

Wzruszam ramionami.

- Po prostu lubię wyrażać swoją opinię. I mam okazję zwrócić czyjąś uwagę na coś dobrego i wartościowego. A poza tym, no nie wiem... Często rozmawiałem z jednym znanym krytykiem z Korei - mieszkał w pobliżu kina, w którym pracowałem, przychodził tam na premiery - i on kiedyś ględził coś o tym, że teraz nie ma, żadnych dobrych krytyków czy coś takiego. Że dają nawet najgłupszym filmom po cztery gwiazdki. Chcę mu udowodnić, że to nieprawda.

Zelo uśmiecha się kwaśno.

- Oczywiście, że nie.

Dae podpiera głowę na rękach.

- Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto cię zna, uważał, że łatwo zasłuży u ciebie na pozytywną recenzję.

Rzucam mu zdziwione spojrzenie.

- Co masz na myśli?

- Auuu - ziewa Bang, choć tak naprawdę tylko udaje, że to robi. - No więc, jakie mamy plany?

Czekam na odpowiedź Dae, ale ponieważ milczy, lekko nieprzytomny odwracam się do Yongguk'a.

- Co mówiłeś?

- Nie siedźmy tutaj cały wieczór. Chodźmy gdzieś.

Nie mówi o kinie, więc nieco skrępowany, odpowiadam:

- Ja wolę zostać.

Oczy Bang'a błyskają w moją stronę.

- Yoo Youngjae, ty nigdy dotąd nie piłeś?

- Oczywiście, że piłem - kłamię, ale zdradza mnie rumieniec. Wybucha wrzawa.

- Jak ci się udało przetrwać połowę roku bez picia? - dziwi się Himchan.

Kurczę się w sobie.

- Tak... jakoś. Nadal mam wrażenie, że to niedozwolone.

- Jesteś w Londynie - przypomina Bang. - Powinieneś przynajmniej spróbować.

I teraz wszyscy podskajują w górę i w dół.

- Tak! Upijmy Youngjae! - wrzeszczą.

- Nie wiem, czy...

- Nie ubijmy - mówi Dae z uśmiechem. Tylko on teraz siedzi na podłodze. - Tylko... uszczęśliwmy.

- Szczęśliwych pijanych urodzin - rzuca Bang.

- Szczęśliwych - powtarza Dae. - Chodźmy, Youngjae. Znam doskonałe miejsce na taką okazję.

I ponieważ to on, moje usta odpowiadają szybciej niż mój umysł.

- No dobra - zgadzam się.

Ustalamy, że spotykamy się za jakiś czas. Co ja sobie myślałem? O wiele bardziej wolałbym zostać i zrobić sobie maraton filmowy. Ze zdenerwowania cały się trzęsę i mam trudności z wybraniem ciuchów. W mojej garderobie raczej brak takich, w których pokazuje się w klubach. Kiedy wreszcie schodzę do lobby, wszyscy już tam są, nawet Dae. Jestem zaskoczony, że choć raz się nie spóźnił. Stoi plecami do mnie.

- No to już - mówię. - Zaczynajmy tę imprezę.

Na dźwięk mojego głosu odwraca się i niemal gubi szczękę.

Jestem w obcisłych, skórzanych spodniach i koszuli w kratkę.

- Wow, Youngjae! - woła Himchan. - Dlaczego dotąd ukrywałeś te cudeńka?

Daehyun gapi się na moje nogi. Nieco zawstydzony otulam się płaszczem, a on podskakuje i wpada w Zelo.
Może Himchan ma rację. Może powinienem częściej chodzić w takich obcisłych spodniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro