Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Daehyun siedzi na podłodze i ściąga buty, które potem rzuca przez pokój. Uderzają w drzwi z głośnym plaśnięciem. To pierwszy odgłos, jaki rozlega się w moim pokoju od chwili, gdy do niego weszliśmy.

- Przepraszam. - Jest skrępowany. - Gdzie mam je postawić?

Ale nim zdążę się odezwać, on zaczyna szybko mówić.

- Taeyeon uważa, że powinienem polecieć do Korei. Już nieraz byłem bliski kupienia biletu, ale mama by tego nie chciała. Nie chce niczego, czego nie aprobuje ojciec. To by tylko pogorszyło sytuację.

Jestem zaskoczony tym nagłym wyznaniem.

- Czasami myślę, że ona... Taeyeon... że, no wiesz... - Zniża głos. - Chce, żebym wyjechał.

Nigdy nie mówi o swojej dziewczynie. Czemu więc robi to teraz? Nie mogę uwierzyć, że muszę stawać w obronie tej suki. Przenoszę jego buty i ustawiam równo koło łóżka, żeby uniknąć patrzenia mu w oczy.

- Prawdopodobnie ma już dosyć oglądania cię takim nieszczęśliwym. Jak my wszyscy - dodaję. - Ale jestem pewien, że... że nadal jak zawsze szaleje na twoim punkcie.

- Hm - Przygląda się, jak odstawiam moje trampki i opróżniam zawartość kieszeni. - A co z tobą? - pyta po minucie.

- Jak to?

Ogląda swój zegarek.

- Jongup. Zobaczysz go w przyszłym miesiącu.

Próbuje odbudować... co? Dzielącą nas granicę? Przypomnieć, że jest zajęty i ja również? Tyle że ja nie jestem. Nie tak naprawdę.

Jednak nie zdobędę się na powiedzenie tego teraz, gdy wspomniał o Taeyeon.

- Taa. Nie mogę się już doczekać naszego spotkania. To fajny gość, polubiłbyś go. Będę na występie jego kapeli. Jongup to świetny chłopak, naprawdę byś go polubił. Mówiłem to już, prawda? Ale tak by było. Jest naprawdę... zabawny.

Zamknij się, Youngjae. Zamknij się.

Daehyun zapina i rozpina pasek zegarka.

- Jestem skonany - mówię. I to prawda. Jak zwykle nasze rozmowy mnie wyczerpały. Wczołguję się do łóżka, zastanawiając się, co zrobi on. Położy się na podłodze? Wróci do siebie? Ale Daehyun kładzie zegarek na biurku, wspina się na łóżko i układa na nim obok mnie. Leży na kołdrze, a ja pod nią. Ciągle jesteśmy w ubraniach, choć bez butów, i sytuacja wygląda gorzej niż niezręcznie.

Daehyun podrywa się nagle na nogi. Jestem przekonany, że zamierza wrócić do siebie, i nie wiem, czy odczuwam z tego powodu ulgę, czy zawód. Ale... on tylko gasi światło i w pokoju zapadają egipskie ciemności. Wraca do łóżka i uderza w nie nogą.

- Uff - stęka.

- Hej, uważaj, tu jest łóżko.

- Dzięki za ostrzeżenie.

- Proszę bardzo.

- Strasznie tu u ciebie zimno. Masz jakiś grzejnik albo coś w tym stylu?

- To wiatr. Okno jest nieszczelne, więc wepchnąłem ręcznik pod framurę. Ale mało to pomogło.

Oklepuje materac i znowu wślizguje się do łóżka.

- Ooo - mruczy.

- Co?

- Pasek. Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli...

Dzięki Bogu, że nie widzi moich czerwonych policzków.

- Jasne, że nie. - I słucham plaskania skóry, gdy wyjmuje pasek ze szlufek przy spodniach, a następnie odkłada go ostrożnie na podłogę.

- Uhm. A mógłbym jeszcze...

- Nie.

- Och, spadaj. Nie mam na myśli spodni. Chcę tylko wejść pod koc. Ta bryza od okna jest okropna. - Wsuwa się pod narzutę i teraz leżymy tuż obok siebie. W moim wąskim łóżku. Śmieszne, ale nigdy sobie nie wyobrażałem, że pierwszy chłopak, króry będzie spał u mnie w pokoju, będzie w nim, cóż... właśnie spał.

- Brakuje nam już tylko Szesnastu świeczek i gry w "Szczerość czy odwaga?"

Daehyun zaczyna kasłać.

- C...co?

- Mówię o filmie, zboczeńcu. Przyszło mi po prostu na myśl, że już dawno nikogo u siebie nie nociwałem.

Chwila ciszy.

- Och.

- ...

- ...

- Daehyun?

- Taa?

- Wbijasz mi łokieć w plecy.

- O cholera. Przepraszam. - Zmienia pozycję, a potem jeszcze raz i jeszcze raz, aż jest nam wreszcie wygodnie. Jego jedna noga opiera się na mojej i choć dzieli nas materiał spodni, czuję się nagi i bezbronny. Porusza się znowu i teraz już moja cała noga, od łydki do uda, opiera się na jego nodze. Czuję zapach jego włosów. Mhym.

Nie!

Przełykam ślinę i wychodzi mi to bardzo głośno. Daehyun znowu kaszle. Staram się nie wiercić. Po jakimś czasie - który mnie wydaje się godzinami, choć z pewnością chodzi tylko o minuty - jego oddech zwalnia, a ciało się rozluźnia. I ja też wreszcie zaczynam się rozluźniać. Pragnę zapamiętać jego zapach, dotyk - jego ramienia stykającego się z moim - pragnę pamiętać wrażenie, jakie robi na mnie jego zwarte, silne ciało. Nieważne, co się jeszcze wydarzy, ale ja będę to pamiętał do końca życia.

Przyglądam się jego profilowi. Ustom, lini nosa, rzęsom. Jest taki piękny.

Szyby w oknach brzęczą od uderzeń wiatru, z korytarza płynie miekkie buczenie fluorescencyjnych żarówek. Daehyun śpi mocno. Pewnie już dawno nie spał tak głęboko. Czuję nieprzyjemny ucisk w sercu. Czemu tak bardzo się nim przejmuję i czemu walałbym, żeby było inaczej? Dlaczego ciągle mam przez niego zamęt w głowie?

O co w tym wszystkim chodzi? O pożądanie? A może o coś zupełnie innego? I czy to w ogóle możliwe, żebym czuł coś takiego do kogoś, wiedząc, że moje uczucia nie są odwzajemniane? Powiedział, że mnie lubi. Tak mówił. I mimo że był wtedy pijany, nie powiedziałby czegoś takiego, gdyby nie było w tym ziernka prawdy. Tak czy nie?

Sam nie wiem.

Jak zawsze, gdy jestem z nim. Wtedy nigdy nic nie wiem. We śnie przysuwa się bliżej; jego ciepły oddech owiewa mi szyję. Nic nie wiem. Jest taki piękny, doskonały. Ciekawe, czy... czy...

⚪⚪⚪

W oczy wpada mi promień światła, więc je przymrużam. Jestem zdezorientowany. Dzień. Czerwone cyfry na moim budziku pokazują jedenastą dwadzieścia siedem. Ha. Czyli to znaczy, że zaspałem? Jaki to w ogóle dzień? I wtedy dostrzegam czyjeś ciało obok siebie. I prawie wyskakuję ze skóry.

A więc to nie był sen.

Daehyun śpi z rozchylonymi ustami w skopanej pościeli. Jego ramię opiera na moim brzuchu. Jego brzuch wystaje mu spod podciągniętej koszuli. Wpatruję się w niego jak zaczarowany.

A to ci dopiero.

Spałem z Daehyun'em.

⚪⚪⚪

Nie wiem jak wy, ale ja dziś umieram przez B.A.P
Kocham ten nowy album, jest taki idealny i taki bardzo w ich stylu.
A wy jak się trzymacie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro