Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trip

- Joongi, wstawaj. Musimy już jechać. - blondyn siedział na łóżku chłopca już od dobrych pięciu minut i próbował go obudzić. Nie widząc skutków, po prostu ubrał chłopca nie budząc go i wyniósł z pokoju trzymając ma rękach.

- Jesteśmy gotowi? - zapytał Jungkook sznurując w przedpokoju swoje piaskowe Timberlandy. Zarzucił na siebie kurtkę w kolorze zgniłej zieleni i założył na plecy duży, turystyczny plecak wypchany po brzegi ubraniami i zabawkami Joongiego. Blondyn zapiął swój płaszcz i wziął ze stołu czarną torbę z rzeczami, które przydadzą się w trakcie drogi.  

- Klucze, jedzenie, herbata, płyty Big Bang, IU, Ailee i Winner, zabawki, jeszcze więcej jedzenia, ciepłe ubrania, lekkie ubrania, chyba wszystko... Dobra. Biorę Joonniego i jedziemy.

- Masz kluczyki? - zapytał Jungkook biorąc na ręce śpiącego pięciolatka i wychodząc na klatkę schodową.

- Tak mam. Dobra, wychodzimy. - mężczyzna zamknął drzwi na trzy zamki i zaczął schodzić po schodach do garażu.

~*~

Darli się w niebogłosy słuchając kolejnych hitów swojego ulubionego boysbandu, fałszując niemiłosiernie i śmiejąc się z siebie nawzajem. Nagle muzyka przestała grać, a z głośników popłynął dźwięk dzwonka blondyna. Nacisnął na kierownicy odpowiedni przycisk i odebrał połączenie.

- Cześć kochanie. - powiedział kobiecy głos ze słuchawki.

- Oh, cześć. Nie spodziewałem się, że zadzwonisz. Coś chciałaś?

- Em, tak. Kiedy się znów zobaczymy?

Mężczyzna przełknął nerwowo ślinę i spojrzał kątem oka na Jungkooka, który uniósł brwi wyczekując odpowiedzi. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i wypuścił powietrze z płuc przez zaciśnięte zęby.

- Nie zobaczymy się więcej. Mówiłem Ci coś na ten temat. Miałaś do mnie więcej nie dzwonić i o mnie zapomnieć.

- Ale oppa...

- Nie ma żadnego "ale" Jisoo. I nie mów do mnie oppa.

Nie czekając na odpowiedź kobiety, blondyn rozłączył się i na powrót włączył muzykę, jednak już nikt nie miał ochoty na śpiewanie. Min czuł ma sobie rozczarowane spojrzenie młodszego, a w trakcie rozmowy, z każdym wypowiadanym słowem, jego serce boleśnie zaciskało się z poczucia winy.

~*~

Wysiedli z samochodu na stacji benzynowej, a Yoongi obszedł samochód dookoła i zaczął tankować uważnie patrząc na licznik by nie przekroczyć założonej kwoty. Szatyn oparł się o przednie drzwi pojazdu i odchylił głowę do tyłu wzdychając ciężko.

- Jungkook, to nie tak jak myślisz.

- A jak Yoongi? Wracałeś później do domu, nie pozwalałeś się do siebie dotykać, nie chciałeś się ze mną kochać, wychodziłeś z pokoju żeby odebrać każdy telefon. To wszystko wygląda zbyt jednoznacznie.

- Wiem, ale nigdy bym Cię nie zdradził. Jisoo to historia zamierzchła i nieaktualna, prawie jak moje małżeństwo z Yoojin.  Poznaliśmy się na jednym z bankietów. Spędziłem z nią kilka nocy, jednak urwaliśmy wszelki kontakt w dniu, w którym pierwszy raz zobaczyłem Cię w windzie. Przysięgam, że nie łączy mnie z nią już zupełnie nic.

- W takim razie jak wytłumaczysz swoje zachowanie? - zapytał młodszy krzyżując ręce na piersi i unosząc delikatnie jedną brew.

- Praca. Chodzi o ważny projekt, którego nie możemy zjebać, dlatego wychodziłem. Musiałem się skupić, a w salonie najczęściej jest Joongi i albo leci Big Bang, albo on hałasuje zabawkami. Boże, to brzmi jak tania wymówka męża, który zdradził po raz kolejny... A co do seksu i czułości to... Po prostu nie chce żeby Joongi za dużo sobie wyobrażał, ale chyba i tak na to już za późno. Ten dzieciak jest bystrzejszy niż myślisz i bardziej spostrzegawczy od niejednego dorosłego.

- Yoonnie, zasłanianie się synem i pracą nie zmienia faktu, że wydzwania do Ciebie była kochanka, a ja jestem jak najbardziej zazdrosny i do cholery mam prawo się przejmować. Tylko ja mogę mówić do ciebie oppa i kochanie. Jesteśmy razem już pół roku i nigdy nie dawałeś mi powodów do zazdrości, a teraz w drodze na wspólny weekend, nagle dzwoni do ciebie jakaś kobieta i... Ugh... - mężczyzna bezsilnie zacisnął dłonie w pieści i spojrzał wyczekująco na partnera, który wyjął pistolet dystrybutora z wlewu paliwa i odwiesił go na miejsce. Zrobił krok w stronę szatyna i ułożył dłoń na jego policzku patrząc głęboko w piękne, duże oczy w kolorze ciepłego brązu. Wspiął się na palce zarzucając ręce na kark wyższego i wtulił głowę w jego tors.

- Przepraszam Kookie. Nie chciałem żebyś był zazdrosny... Ja chyba już po prostu zapomniałem jak to jest być w związku i czuć zazdrość. Naprawdę jest mi cholernie głupio i nie chce żeby to się powtórzyło. - wyszeptał blondyn w materiał luźnej białej koszulki swojego partnera, który w końcu objął go w talii i przycisnął mocniej do siebie. Delikatnie pocałował go w czubek głowy i powiedział:

- W porządku Yoongi. Wierzę ci. Naprawdę ci wierzę skarbie. - zmusił starszego żeby na niego spojrzał i korzystając z okazji skradł z jego bladoróżowych ust krótki pocałunek, który wyraził więcej niż tysiąc słów. - Chodźmy już zapłacić, bo Joongi zdechnie w tym samochodzie bez klimatyzacji...

Blondyn zaśmiał się tylko i ponownie pocałował Jungkooka, po czym splótł ich palce i razem poszli do automatycznych drzwi niewielkiego budynku.

~*~

Dobra, jest krótko, nawet bardzo, but... jutro rano albo może dziś wieczorem będzie next. Kocham was moje skarby i mam nadzieje, że jakoś da się przeżyć te wypociny...

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro