Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Stuck in the elevator

Cisza. To słowo najlepiej określało to, co zapanowało w życiu Yoongiego po tym jak szatyn wyprowadził się z jego mieszkania, a on sam wykrzyczał już w pustą przestrzeń wszystko co miał do wykrzyczenia. Nawet zazwyczaj rozgadany Joongi od jakiegoś czasu również milczał, bojąc się reakcji ojca na jakiekolwiek pytanie odnośnie Jungkooka, a był to temat, który aktualnie nurtował go bardziej niż jego własne uczucia żywione względem Hani. Któregoś wieczoru po pamiętnej rozmowie przy pianinie, chłopiec rysował przy stole w salonie oglądając przy tym jakiś nudny kanał sportowy. Jego tata jak zwykle siedział w swoim pokoju zajęty komponowaniem następnego utworu, zaś on niemiłosiernie się nudził nie mając nawet ochoty na rozmowę z Potworem Z Pod Łóżka ani z Panem Bagginsem. Gdy zeskoczył z wysokiego krzesła by nalać sobie wody do szklanki stojącej na brzegi blatu, usłyszał delikatne stukanie w szybę. Na początku myślał, że się przesłyszał, jednak po chwili dostrzegł za oknem białą, futrzastą postać, która uderzała w okno łapką zabawnie marszcząc przy tym różowy nosek. Chłopiec uśmiechnął się sam do siebie i z entuzjazmem wdrapał się na blat, by otworzyć szybę i wpuścić do środka Daisy, która nie gościła w ich mieszkaniu od strasznie dawna. Kotka otarła się delikatnie o jego dłoń domagając się pieszczot i mrucząc przy tym słodko. Brunet wziął ją na ręce i mocno wtulił twarz w miękkie, białe futerko kocicy, która tylko miauknęła zadowolona i położyła jedną łapkę na policzku chłopca, jakby próbując go objąć. Uradowany Joongi zeskoczył z blatu i od razu pobiegł do salonu słysząc za sobą skrobanie o podłogę małych pazurków zwierzęcia.

- Tęskniłem za tobą, wiesz? - zapytał chłopiec siadając na miękkim dywanie i patrząc w niebieskie oczy kota. Nie przejmując się zupełnie niczym, mały Min zaczął opowiadać kotce o wszystkim co działo się u niego w trakcie jej nieobecności, jakby była jego dobrą przyjaciółką, z którą nie widział się ponad rok. Był tak zajęty i zaaferowany tym, że zwierzak znowu jest z nim, że nawet nie zauważył kiedy oczy zaczęły mu się zamykać i usnął na siedząco z palcami wplecionymi w białe futerko Daisy.

~*~

W środku nocy, gdy Yoongi opuszczał swój pseudo gabinet zauważył, że światło w salonie cały czas się pali. Zmarszczył brwi będąc pewnym, że sam je gasił, a Joongi już dawno spał, dlatego otworzył szerzej oczy widząc chłopca ułożonego w dziwacznej pozycji na kanapie i chrapiącego w najlepsze przy zapalonym żyrandolu i grającym telewizorze. Jednak bardziej niż to, zdziwił go fakt, że na blacie stołu siedziała biała, puchata kotka myjąc się w najlepsze i kompletnie nie zwracając na niego uwagi.

- Daisy? A co ty tu robisz? - zapytał ze zbyt dużą nadzieją w głosie, jakby licząc, że stworzenie serio mu odpowie. Podszedł ostrożnie bliżej nie chcąc jej spłoszyć i mimowolnie uśmiechnął się przypominając sobie jak siedział z Jungkookiem przed telewizorem, a kotka przychodziła do nich i domagała się pieszczot skutecznie przeszkadzając im w oglądaniu filmów lub w innych ciekawych czynnościach, które towarzyszyły ich wspólnym wieczorom. Zwierzę spojrzało na niego swoimi niebieskimi oczami i miauknęło cicho podchodząc bliżej niego i ocierając się o jego przedramię. Yoongi zaśmiał się tylko i krótko podrapał Daisy za uchem, po czym wrócił do kanapy i zabrał z niej śpiącego syna, którego następnie zaniósł do jego pokoju, przebrał w piżamę i ułożył do łóżka. Sam zaś poszedł wziąć prysznic, w trakcie którego odświeżył swój zmęczony umysł i myślał, że nie będzie mógł zasnąć, jednak gdy tylko przyłożył głowę do poduszki, oczy same mu się zamknęły i odpłynął do krainy Morfeusza.

~*~

Poniedziałek. Godzina 6:45. Stał w windzie czekając aż jej drzwi się zamkną. Jak zwykle w ostaniej chwili pojawiła się w nich czarna torba, a za nią przystojny, młody mężczyzna, który wskoczył do dźwigu jednym susem i poprawił kurtkę stając obok blondyna, jednak tym razem żaden z nich się nie uśmiechał. Powietrze w windzie zrobiło się dziwnie gęste i nieprzyjemne, a mężczyźni z nagłym zainteresowaniem zaczęli studiować wystrój dźwigu, którym jeździli od dobrych trzech lat. Pomiędzy dziewiątym a dziesiątym piętrem nagle coś szarpnęło i winda stanęła w miejscu. Blondyn wyjął z uszu słuchawki i spojrzał zdziwiony na młodszego, który oderwał wzrok od telefonu i zdezorientowany rozglądał się po całym pomieszczeniu. 

- Wyglada na to, że utknęliśmy. - zauważył inteligentnie Jungkook, a starszy prychnął tylko pod nosem. 

- Cholera, znowu spóźnię się do pracy... - mruknął bardziej do siebie niż do szatyna, jednak ten usłyszał jego uwagę i zerknął na niego katem oka poprawiając przy lustrze grzywkę, która delikatnie opadała mu na oczy.

- Dalej masz problemy z szefem? - zapytał młodszy siadając na zimnej posadzce.

- A co cię to obchodzi? - zapytał oschle blondyn patrząc na niego z nieukrywaną pogardą. - Zerwałeś ze mną przez jebany list, a teraz będziemy urządzać sobie pogaduszki, jak dobrzy przyjaciele? Chyba cię pojebało. - jego głos, zazwyczaj w miarę łagodny, teraz wprost ociekał jadem. W zasadzie sam nie wiedział skąd wzięło się w nim tyle agresji, skoro w sumie pogodził się już z odejściem młodszego. Chłopak skulił się w sobie i wcisnął bardziej w kąt czując się jak skarcony szczeniak. Ponownie odblokował telefon, na który Yoongi zerknął mimochodem i zanim szatyn zdążył wejść w jakąkolwiek aplikacje na ekranie mignęło mu ich wspólne zdjęcie ustawione jako tapeta. Mężczyzna zmarszczył brwi zdziwiony jednak się nie odezwał. Czyżby nie wyszło mu z nowym kochasiem?

- Yoongi, chciałbym ci coś powiedzieć... - powiedział chłopak słabym głosem wstając z podłogi i z trudem zbierając w sobie resztki odwagi tak skutecznie odebranej mu przez Mina wcześniejszą uwagą. Miał rozlatane spojrzenie, unikał wzroku blondyna jak ognia, a w palcach międlił nerwowo rąbek białej jak śnieg koszuli. - Ja przepraszam. Przepraszam za to jak cholernie cię skrzywdziłem. Przepraszam za to jak bardzo głupi jestem. Przepraszam za to co napisałem, bo to nieprawda. Wcale mnie nie ograniczałeś, a twoje decyzje wcale mnie nie przytłaczały, po prostu chciałem jakoś usprawiedliwić swoją zdradę. Naprawdę cały czas nie jestem w stanie wybaczyć sobie tego, jak cholernie źle cię potraktowałem. Za każdym razem kiedy się z nim spotykałem, mimowolnie zaczynałem myśleć o tobie. Po prostu nie umiałem sobie nie z ciebie poradzić. Ja wiem, że to brzmi głupio i strasznie tandetnie, ale chyba potrzebowałem dostać kopa w dupę, żeby zrozumieć kogo naprawdę potrzebuję, a co ważniejsze, kogo naprawdę kocham. - szatyn podniósł wzrok na starszego dopiero gdy wypowiadał ostanie zdanie i poczuł jak jego serce zaciska się boleśnie widząc nieugięty i twardy wyraz twarzy niższego. Mężczyzna zaciskał szczękę chcąc nie okazać emocji, które nim targały, jednak w końcu nie wytrzymał i gwałtownie wypuścił wstrzymywane dotąd powietrze, a wraz z nim, całą kaskadę łez, które toczyły się po jego policzkach wsiąkając w materiał wełnianego szalika, którym obowiązana była jego szyja. Zamiast odpowiadać, mężczyzna gwałtownie przyciągnął do siebie chłopaka za rękaw czarnej kurtki i złożył na jego ustach niezwykle krótki i delikatny pocałunek, a potem wtulił się w jego tors i szlochał dalej nie chcąc wypowiadać niepotrzebnych słów i psuć nastroju.

Może i Min wyglądał na zimnego, nieprzyjemnego faceta, jednak tak naprawdę był kruchy jak porcelanowa lalka i w bardzo łatwy sposób można go było skruszyć. Nie umiał nic poradzić na to, że często, kiedy emocje przejmowały górę nad rozsądkiem, zaczynał płakać jak małe dziecko. Jego serce miękło szczególnie przy tym głupim, dupkowatym i zarozumiałym gówniarzu, który właśnie tulił go do siebie najmocniej jak tylko potrafił, nie chcąc go już nigdy puszczać.

Trwali tak jeszcze przez dobrą chwilę, dopóki blondyn nie pozbierał się i nie odsunął od szatyna by wytrzeć policzki ze słonych łez. Podniósł na młodszego wzrok dopiero po chwili, jakby obawiając się tego, co może z niej wyczytać. Położył swoją duża dłoń na policzku chłopaka i powoli wspiął się na palce by pocałować go namiętnie, lecz delikatnie. Jak zawsze był to pocałunek idealny. Taki, którego obaj potrzebowali.

- Ja też cię kocham głupku. - szepnął gdy w końcu się od siebie odsunęli i uśmiechnął się przekazując w nim całe uczucie, którym darzył młodszego. - Kocham cię jak cholera, ale jeśli jeszcze raz odstawisz taki numer, to przysięgam, że własna matka cię nie pozna.

Obaj zaśmiali się serdecznie, a potem ponownie przytulili do siebie ciesząc się, że winda utknęła między piętrami akurat tego dnia.

~*~

Doberek moje małe Kocimiętki!

Nareszcie skoczyły się smutne czasy angsta (tak, na pewno, bo ktoś mi uwierzy XD) i wrócił nasz ukochany fluff!

Yoonkooki pogodzone, Daisy wróciła do domu Minów i przyniosła poprawę sytuacji, a Joongi jak zwykle myśli o swoim ukochanym leniwcu.

Postanowiłam zaszczycić was tym rozdziałem już dziś, bo nie mogłam czytać tych smutnych komentarzy....

Mam nadzieje, że nie do końca to popsułam, i chyba pozostaje mi tylko tradycyjne:

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro