Invitation
- Jungkook, chodź do mnie! - krzyknął po raz enty blondyn siedzący właśnie na kanapie i trzymający na kolanach laptopa z otwartą skrzynką mailową.
- Co się stało, że można się do cholery nawet spokojnie umyć? - zapytał z korytarza mężczyzna mając na sobie tylko szare, luźne dresy i wycierając włosy białym ręcznikiem. Patrząc na niego, Min zaczynał wstydzić się swojego chuderlawego ciała, w którym nie ma ani grama mięśni. Sama skóra i kości. Dziwił się jakim w ogóle cudem jest w stanie podnosić Joongiego, ale w tej chwili to nie było aż tak istotne.
- Dostałem właśnie maila od mamy, że zaprasza nas do Daegu na przyszły weekend. Chce spędzić trochę czasu z wnukiem, a ja będę tylko dodatkiem, ale skoro nie da się nas rozłączyć na dłużej niż 8 godzin, to kazała mi zabrać Cię ze sobą, żebym nie wisiał całe dnie na telefonie. Jedziemy?
- Czyli to już ten moment, w którym facet poznaje swoich przyszłych teściów, jadąc do nich na weekend ze swoją dziewczyną i wtedy dzieje się jeden wielki przypał i facet wychodzi na debila?
- Czasami mam wrażenie, że związałem się z idiotą... Ale tak, to właśnie ten moment. Tylko, że twoja dziewczyna nie jest dziewczyną, ma penisa i pięcioletniego syna. W zasadzie sześcioletniego, ale pomińmy ten fakt. I nie będzie żadnego przypału. Moja rodzina to jeden wielki przypał, zwłaszcza, że mama zaprosiła jeszcze Jaebuma i Hyolyn...
- A Jaebum i Hyolyn to...?
- Moje rodzeństwo głupku.
- Ah no tak.
- Naprawdę zaczynam się zastanawiać jakim cudem ty zdałeś te wszystkie egzaminy i masz teraz pełne prawo do wykonywania zawodu.
- Powinieneś być dumny, zdałem z wyróżnieniem.
- Przecież wiem. Trąbiłeś o tym na prawo i lewo przez miesiąc. Jestem dumny, ale wiesz, myślenie nie boli.
- Już rozmawialiśmy na temat tego typu tekstów Yoonnie...
- Naprawdę? Nie przypominam sobie...
- Ugh, jesteś okropny. Zasługujesz na celibat... - blondyn prychnął pod nosem słysząc te słowa z ust Jungkooka.
- Ten celibat bardziej dotknie Ciebie niż mnie kochanie, ale jak tak bardzo tego chcesz... To proszę bardzo. Zero dotykania, całowania, przytulania, macania i czegokolwiek. A no i wracasz na noc do siebie do mieszkania.
- Chwila, ale ja żartowałem...
- Nie ma żadnego ale. Ukarałeś sam siebie mój geniuszu...
- Nienawidzę Cię, wiesz?
- Tak wiem. Z wzajemnością. - Jungkook zrobił smutną minę i spojrzał na Yoongiego wydymając dolną wargę. - No dobra, możesz mnie pocałować, ale tylko przez chwile.
Blondyn usiadł okrakiem na kolanach młodszego i złapał jego twarz w obie dłonie po czym delikatnie musnął jego wargi swoimi. Całowali się leniwie, nie spiesząc się nigdzie. To było ich ulubione zajęcie, jednak był pewien pięciolatek, który uwielbiał im to przerywać i zawsze gdy chcieli poświecić chwile na swoje przyjemności, zjawiał się on, nagle głodny lub znudzony. Tak było także i tym razem, tylko że chłopiec zamiast jak zwykle im przerwać, patrzył z uśmiechem jak mężczyźni przerywają pocałunek i stykają się nosami dalej mając zamknięte oczy. Oboje byli uśmiechnięci, widać było, że są szczęśliwi. Chłopiec przycisnął do piersi swojego pluszowego leniwca i szeptem zapytał:
- Czy ja też kiedyś znajdę takiego Jungkooka panie Bagginsie?
Chłopięca palcach starał się dojść do kuchni, by zdjąć z blatu miskę ze swoimi ulubionymi winogronami, jednak nie zdążył jej złapać i naczynie spadło na posadzkę, tłukąc się na drobne kawałeczki, a owoce poturlały się po całej podłodze. Chłopiec stał nad skorupkami zniszczonej porcelany ze spuszczoną głową czekając na naganę od ojca, który w rzeczy samej, zaraz znalazł się obok niego, jednak zamiast na niego nakrzyczeć, zaczął się śmiać i powiedział, że nic się nie stało.
- Jungkook, zbierz go do salonu i sprawdź czy nic mu się nie wbiło w stopę, a ja to posprzątam. - rozkazał blondyn i w rzeczy samej, wyjął spod zlewu szczotkę i szufelkę i zaczął zamiatać wszystkie, nawet najdrobniejsze odłamki porcelany, jakie był w stanie zauważyć.
Szatyn posadził Joongiego na brzegu kanapy i zaczął uważnie przyglądać się gołym i brudnym stopom chłopca.
- Jungkookie, czy ty lubisz mojego tatusia? - zapytał konspiracyjnym szeptem pięciolatek, nie chcąc by jego słowa dotarły do uszu Yoongiego w kuchni.
- Oczywiście, że tak. Skąd to pytanie Joonnie?
- No bo spędzasz u nas bardzo dużo czasu, ale nigdy nie słyszałem jak mówisz tacie, że go lubisz... Nie chce żeby był smutny, bo nikt oprócz mnie go nie lubi. - mruknął brunet patrząc głęboko w oczy starszego mężczyzny i dostrzegłszy w jego oczach dwa jaśniejące promyki, tylko utwierdził się w swojej teorii na temat tego co łączy jego tatę i młodego właściciela ukochanej kotki, która właśnie przechadzała się między zabawkami rozwalonymi na dywanie i mrugała zaspanymi ślepiami rozglądając się po pokoju jakby znalazła się w nim pierwszy raz.
- Gdybym go nie lubił, nie siedziałbym z nim tyle czasu Joongi. Twój tata zdaje sobie sprawę z tego, że go lubię, pomimo, że w sumie nie powtarzam tego tak często. - odpowiedział szatyn zgrabnie wymijając to, do czego tak uparcie dążył chłopiec.
Posprzątawszy wszystko z podłogi, blondyn oparł się o blat i obserwował dwóch najważniejszych mężczyzn w swoim życiu, w ciszy napawając się tym, jak pięknie słońce mieniło się w brązowych włosach Jungkooka, odbijając się od złotawych refleksów, które prześwitywały spomiędzy miękkich i gęstych kosmyków. Każda interakcja między Joongim a Jeonem, doprowadzała Mina na skraj równowagi pomiędzy zazdrością, a rozczuleniem. Dziwił się jak może być zazdrosny o własnego syna, ale patrząc na to ile uwagi poświęca mu młodszy i ile czasu spędzają razem, był przekonany, że po zsumowaniu wszystkiego do kupy, wyszłoby na to, że pięciolatek spędza z JEGO chłopakiem więcej czasu niż on sam. Ale cóż... Cieszył się, że mają tak dobry kontakt, uważał, że to po prostu ważne, by Joonnie miał jak najlepsze relacje z mężczyzną, który już praktycznie z nimi mieszka. Do Yoongiego dotarła w tym momencie pewna ważna kwestia. Młody zacznie zaraz zadawać pytania. Czemu szatyn tyle u nich przesiaduje, czemu śpi z Minem w jednym łóżku i czemu tatuś jest taki szczęśliwy od kiedy student pojawił się w ich życiu. Blondyn przełknął nerwowo ślinę i wyobraził sobie tą rozmowę. Mając na względzie to jak dociekliwy i spostrzegawczy jest jego syn, to nie będzie zwykła konwersacja nad miską płatków w trakcie przygotowania do wyjścia do przedszkola. Czarne myśli odgonił znad jego głowy dźwięk nowego maila, który przyszedł właśnie na jego skrzynkę pocztową na laptopie. Mężczyzna podszedł ze zmarszczonymi brwiami do urządzenia i zanim otworzył odpowiednią aplikacje, poczuł jak Joongi ciągnie go za rękaw bordowej bluzy Jeona, którą Yoongi tak bardzo ostatnio polubił.
- Tak skarbie? - zapytał delikatnie zirytowany, jednak zdobył się na jakotaki uśmiech.
- Hyung ma ci coś do powiedzenia. - odparł z pełną powagą chłopiec i kiwnął głową na mężczyznę. Pokazał mu dwa uniesione kciuki i uśmiechnął się tak szeroko, że jego oczy zmieniły się w dwie szparki.
- Yoongi. Muszę ci coś powiedzieć. Bo ja... - starszy Min wstrzymał oddech bojąc się najgorszego i czując niemile ukłucie w sercu. - Lubie Cię. Nawet bardzo. Tak wiesz... Bardzo bardzo. - policzki chłopaka zrobiły się różowe, pomimo, że już nie raz wypowiadał te same słowa, tylko w innej formie.
Blondyn wybuchnął niekontrolowanym śmiechem i spojrzał ciepło na Joongiego i Jungkooka, którzy wymieniali między sobą skołowane spojrzenia.
- Ja tez bardzo Cię lubię, Jungkook. Tak, no wiesz... Bardzo bardzo.
- Widzicie? To całkiem proste. Musicie się chwile skoncentrować i samo pójdzie.
Chłopiec starał się z całych sił by to co mówi brzmiało sensownie, jednak do jego taty nie docierało już nic, ponieważ wyczytywał się uważnie w maila, którego otrzymał od zarządu filharmonii.
- O. Mój. Boże. Jungkook, możesz to dla mnie przeczytać? - zapytał przerywając ciszę, która zawisła w powietrzu po słowach jego syna.
- Tak oczywiście - szatyn przyjął laptopa od Yoongiego i odchrząknął. - Szanowny panie Min. O, dobrze się zaczyna. Chcielibyśmy poinformować o ponownym przyjęciu pana na stanowisko nauczyciela gry na pianinie w naszej filharmonii. Jak poprzednio, będzie pan pracował z młodzieżą szkolną i studentami. Mamy nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna, a warunki umowy zaakceptuje pan bez większych zastrzeżeń. Chcielibyśmy się z panem zobaczyć w poniedziałek, w biurze dyrektora. Omówimy wszystkie szczegóły współpracy i podpisze pan umowę na nowych warunkach. Mamy nadzieje, że stawi się pan w umówionym terminie, zarząd filharmonii narodowej Korei Południowej. Osz w mordę, Yoongi. Wracasz do filharmonii.
- Z twoich ust, ta informacja brzmi dziesięć razy lepiej niż przeczytana w mojej głowie. Wracam do filharmonii. WRACAM DO FILHARMONII! - krzyknął na tyle głośno, że usłyszała go cała okolica. Bez zastanowienia objął policzki swojego chłopaka i pocałował go krótko, nie przejmując się obecnością najmłodszego chłopca. Wszyscy troje zaczęli się śmiać, a pochwali Yoongi zamknął ich oboje w bliskim uścisku, biorąc Joongiego na ręce i wyszeptał wtulając głowę w szyje Jungkooka:
- Kocham was najbardziej na świecie, wiecie?
~*~
Bez owijania w bawełnę... Jest cholernie późno, ten rozdział był ciężki, ale w sumie jestem z niego zadowolona. Mam nadzieje, że wam też się spodoba ;;;
To chyba tyle na dziś.
Jak zwykle dziękuje za całe wsparcie, które mi dajecie i kocham was najmocniej na świecie dzieciaczki~
A teraz grzecznie śpijcie i niech wam się przyśnią Yoonkooki 😉
Enjoy,
- Alex =^.^=
PS: Niesprawdzony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro