I think I'm insane
Podniósł powieki i od razu tego pożałował. Marcowe słońce wdzierało się do sypialni przez odsłonięte okna na przeciwległej ścianie i raziło go po oczach. Odwrócił głowę na bok i pierwszym co zobaczył były blond włosy roztrzepane na poduszce obok. Uśmiechnął się widząc delikatnie rozchylone wargi i unoszącą się miarowo klatkę piersiową Yoongiego. Chude ramiona ściśle oplatały się dookoła jego torsu, uniemożliwiając swobodne ruchy. Odgarnął kilka tlenionych kosmyków z twarzy kochanka i pocałował go ostrożnie w czoło. Prawda była taka, że Yoongi spodobał mu się już od pierwszego dnia kiedy spotkali się w windzie. Miał słuchawki w uszach, stał skulony w samym rogu. Zdziwił się jak chudy i drobny był. Wtedy jeszcze miał czarne włosy. Wydawał się być mroczny i przygnębiający, ale było w nim coś pociągającego. Szedł kawałek za nim, na przystanek. Wsiedli do tego samego autobusu i wysiedli na tym samym przystanku. Wieczorem znowu się spotkali. Wracali tym samym autobusem, znowu razem w windzie. Nie odezwali się do siebie słowem. I tak w kółko przez pół roku. Jeon powoli tracił nadzieje, że blondyn w ogóle umie mówić, pomimo, że nie raz był świadkiem rozmów Yoongiego z jego synem. Jungkook od samego początku ich znajomości wiedział, że coś z tego będzie. Przeczuwał, że tajemniczy brunet z windy, który potem zmienił kolor włosów na blond, zmieni wiele w jego życiu. I zmienił. Zawrócił mu w głowie i pomimo, że się nie znali się długo już wiedział jakie ma co do niego plany. Min będzie jego. Prędzej czy później, ale będzie. Nie przeszkadza mu różnica wieku, czy nawet to, że starszy ma pięcioletniego syna. Zakochał się po raz pierwszy i to kochanie było dla niego rzeczą tak naturalną jak oddychanie. Nie przychodziło z trudem czy pod przymusem. Było idealne.
~*~
Yoongi poruszył się niespokojnie i jęknął cicho czując nieprzyjemne łupanie w czaszce. W powietrzu unosił się zapach świeżego prania i intensywnie męskich perfum z delikatnie słodką nutką. Uchylił powieki i rozejrzał się po pomieszczeniu, które zdecydowanie nie było jego sypialnią. Odwrócił powoli głowę i spojrzał na prosto w oczy Jungkook, który jak się okazało, głaskał go delikatnie po głowie i uśmiechał się promiennie patrząc w jego oczy. Do Mina momentalnie wróciły wspomnienia minionej nocy. Klub. Tequila. Taniec. Słodki i namiętny pocałunek na środku parkietu. Pocałunki w taksówce i windzie. Dłonie zaciśnięte na jego biodrach. Mokre pocałunki składane na całym ciele. Sprawne palce. Szybkie pchnięcia biodrami. Na końcu upragnione spełnienie. Policzki mężczyzny pokryły się purpurą na myśl o tym, że cały czas jest nagi. Oblizał usta i niewiele myśląc delikatnie pocałował szatyna. Dłoń młodszego zjechała na plecy blondyna i przycisnęła bardziej do siebie jego wiotkie ciało. Yoongi wplótł palce w miękkie włosy chłopaka i delikatnie za nie pociągnął gdy duża dłoń szatyna zacisnęła się na jego pośladku.
- Jungkook, muszę wracać do Joongiego... Nie teraz... Ngh... Przestań proszę... - kolejne jęki wymykały się z jego ust, ale szatyn ani myślał przestawać.
- Przecież jest z nim babcia... O co się martwić?
- Matka już i tak patrzyła na Ciebie krzywo, co dopiero jak, ahh, co dopiero jak wrócę do domu rano... Kookie, błagam Cię przestań... Ahhh - mężczyzna stracił możliwość sklecenia porządnej wypowiedzi gdy usta młodszego zaczęły błądzić bo jego szyi i obojczykach zdobiąc je kolejnymi czerwonymi śladami, które tak pięknie odznaczały się na porcelanowej skórze Yoongiego.
- Na pewno? - mruknął zalotnie wprost do jego ucha wywołując słodki rumieniec na jego policzkach.
- Ugh... - Yoongi westchnął cicho rozważając swoje możliwości i w końcu mruknął niechętnie: - No dobrze, ale przynajmniej się pośpieszmy...
~*~
- Już jestem! - krzyknął zamykając za sobą drzwi i zdejmując buty w przedpokoju.
- No nareszcie... Gdzieś ty był przez całą noc? - od samego progu usłyszał pretensje, co w zasadzie nie zaskoczyło go zbytnio.
- Mamo, przecież mówiłem Ci, że wrócę późno w nocy... Wiedziałaś, że masz zostać z Joongim na noc, więc nie rozumiem jaki masz problem. - odpowiedział blondyn i oparł się o wyspę kuchenną, podbierając kilka zielonych winogron z plastikowej miseczki w misie.
- Taki, że miałeś wrócić w nocy, a jest godzina szesnasta Yoongi. - kobieta założyła ręce na piersi i spojrzała groźnie na zięcia, który tylko wywrócił oczami i westchnął ciężko prosząc w duchu o siłę do tej kobiety.
- Jestem dorosły mamo. Wiem co mi wolno, a co nie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na imprezie, też mam prawo się rozerwać. Joongi nie został sam, przecież byłaś z nim ty. Proszę Cię, przestań szukać dziury w całym, bo i tak nie dostaniesz praw do opieki nad nim. Nie masz stałego zatrudnienia, mieszkasz w tragicznych warunkach... Myślisz, że sąd da Ci dziecko? - zapytał kpiąco i zaraz pożałował, że nie ugryzł się w język, ponieważ kobieta uderzyła go w policzek otwartą dłonią.
- Jak śmiesz, ty parszywy gnoju... Od zawsze mówiłam Yoojin, że jesteś chamem i prostakiem, jednak dałeś to po sobie poznać dopiero po jej śmierci. Nie jesteś wystarczająco odpowiedzialny, żeby wychowywać Joona. Nie umiesz nawet utrzymać pracy...
- Cofnij to co powiedziałaś w tej chwili. Nie mów mi jak mam wychowywać syna do cholery jasnej! Nie umiałaś wychować swojego synalka, dlatego skończył w więzieniu, a matki Joongiemu nie zastąpisz. Przestań panoszyć się w naszym życiu i wypominać mi błędy, które nie są do cholery moje! - uderzył pięścią w blat nie chcąc przelewać swojej złości do końca na teściową.
- Więcej do mnie nie dzwoń i nie proś o pomoc przy Joongim. W tej chwili straciłeś w moich oczach wszystko. Jesteś złamanym kutasem Yoongi. Dobrze, że Yoojin już nie musi się z tobą użerać. Myślisz, że nie wiem jak było naprawdę?
- Co ty możesz wiedzieć? Przychodziłaś do nas tylko po pieniądze, które potem wypierdalałaś na chlanie z Jinhongiem. Nie chce Cię więcej widzieć w tym domu. Wynoś się stąd i nie wracaj nigdy więcej.
- Pomyślałeś jaki wpływ to co robisz ma na Joongiego? Jak sprowadzasz do domu jakiś fagasów, a potem znikasz na całą noc i wracasz cały w malinkach? Co on wtedy myśli? Że będzie miał drugiego tatusia?
- Może będzie miał, może nie. To nie twój zasrany interes. Nie mam z tobą i twoją rodziną nic wspólnego. Jedyną rzeczą, która nas łączyła była Yoojin, a ona do cholery, nie żyje od trzech lat, więc skończ mieszać się w nie swoje sprawy. Za dwa tygodnie widzimy się na ostaniej rozprawie. Przygotuj się na przegraną i zwrot kosztów za proces. Wynoś się stąd i nie próbuj przychodzić po niego do przedszkola, ani kontaktować się z nim w jakikolwiek sposób.
- Dobrze. Skoro tak stawiasz sprawę... Niech tak będzie. Do zobaczenia w sądzie. - czarnowłosa narzuciła płaszcz na ramiona i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
Yoongi nienawidził swojej teściowej od samego początku małżeństwa z Yoojin. Rzucała mu kłody pod nogi, kwestionowała męskość, autorytet w związku, wierność i uczciwość. Po śmierci córki, zaczęła starać się o prawo do opieki nad Joongim, nie wiadomo po co. Wytoczyła proces, twierdząc, że Yoongi nie jest wystarczająco odpowiedzialny, imprezuje i deprawuje syna sprowadzając do domu różnych ludzi, którzy rzekomo mieli przekonywać pięciolatka do złych rzeczy. Ostania rozprawa miała się odbyć za dwa tygodnie. Czarnowłosa nie miała żadnych szans na otrzymanie prawa do opieki będąc w zasadzie obcą kobietą. Nie była biologiczną matką Yoojin, dlatego od początku była spisana na straty. Mężczyzna przerwał swoje rozmyślania słysząc kroki małych stop na drewnianej podłodze i podniósł wzrok znad miski winogron. W korytarzu prowadzącym z salonu do sypialni stał Joongi ubrany w zieloną piżamę z leniwcem i trzymający w ręku pluszową podobiznę tego właśnie zwierzaka.
- Tatusiu, czemu krzyczałeś na babcie? - zapytał podchodząc bliżej blondyna i pocierając oczy zaciśniętą piąstką.
- Bo babcia mnie bardzo zdenerwowała skarbie, ale już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nie przejmuj się tym.
- Nie oddasz mnie jej prawda?
- Oczywiście, że nie skarbie. Jak było wczoraj?
- Babcia znowu się dziwnie zachowywała. Krzyczała i mówiła różne brzydkie słowa, praktycznie cały czas miałem zatkane uszy. I dała mi kimchi. I nie czytała. Musiałem sam się umyć, dlatego w łazience jest taki bałagan. Udało mi się zasnąć dopiero jak już zrobiło się jasno za oknem. - żalił się chłopiec kręcąc się na boki i uważnie obserwując jak jego pluszowy leniwiec szarga jedną łapą po ciemnych panelach.
- Co za dziwka... - powiedział pod nosem blondyn. - Znaczy, co za dziwna sytuacja. No dobrze. Porozmawiam z babcią na ten temat. A teraz powiedz mi co chcesz zjeść.
- Ryż! - wykrzyknął chłopiec zapominając o zmęczeniu i pobiegł do kuchni by wyjąć z szafki torebkę z ryżem. Blondyn pokręcił głową z niedowierzaniem i ruszył za synem, by ten nie zbił kolejnych w tym tygodniu misek.
~*~
Dobry misie!
W sumie chyba nie mam wam nic do powiedzenia, więc tylko podziękuje za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze pod poprzednimi rozdziałami, bo naprawdę nie spodziewałam się takiego odzewu... Kocham was najmocniej na świecie i zostawiam, na wasze życzenie, dłuższy rozdział.
Enjoy,
- Alex =^.^=
PS: Rozdział nie sprawdzony, bo jestem leniwą kluską >.<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro