Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Break the borders

Chłodny, styczniowy wiatr smagał swoimi biczami twarz dwudziestosześciolatka, który parł przed siebie chcąc zdążyć na autobus powrotny. Po zajęciach musiał załatwić jeszcze kilka spraw, dlatego wracał do domu tak późno. Patrząc na godzinę, szybko obliczył, że w autobusie powinien spotkać Yoongiego. Od prawie dwóch tygodni rozmawiali codziennie rano na przystanku i w autobusie poznając się coraz lepiej z każdą rozmową. Jeonowi brakowało kogoś bliskiego, komu mógłby zwierzyć się z problemów, a starszy mężczyzna stał się właśnie kimś takim. Będąc już na przystanku szatyn zerknął na zegarek i ze zdziwieniem zauważył, że do odjazdu autobusu ma jeszcze całe 40 minut, więc postanowił wejść do kawiarni. Spodziewając się tam jak zwykle niskiej dziewczyny o różowych włosach, otworzył szerzej oczy widząc Mina w zielonym fartuszku uśmiechającego się przyjaźnie do drugiego baristy, który przygotowywał kolejny napój. Chłopak podszedł do lady i przycisnął złoty dzwoneczek, chcąc zwrócić uwagę obsługi.

- Dobry wieczór. W czym mogę służyć? - Min wytarł ręce w materiał fartucha i podniósł wzrok na nowego klienta. - O, cześć Jungkook. Co ty tu robisz o tak późnej porze?

- Miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia na mieście. Mam jeszcze trochę czasu do autobusu, więc postanowiłem wpaść na kawę. Nie wiedziałem, że tu pracujesz.

- Jestem tu dwa razy w tygodniu. Zawsze widzę rano jak biegniesz na zajęcia, a potem po południu spieszysz się na autobus.

Po chwili ciszy blondyn zreflektował się i dodał:

- To brzmi źle, ale ja Cię nie śledzę. Po prostu przez pół roku przyzwyczaiłem się do twojego wyglądu i zwracam uwagę jak Cię widzę. To dalej źle brzmi, ale ja nie mam nic złego na myś... - mężczyzna nie dokończył, ponieważ młodszy złapał go za rękę i chwycił jego podbródek między kciuk i palec wskazujący.

- Nic się nie stało hyung. W zasadzie jest mi miło. To przyjemne, że ktoś taki jak ty interesuje się mną. I nie tłumacz się więcej. Nie masz z czego. A teraz poproszę caramel macchiato z dodatkowym karmelem.

Min przełknął nerwowo ślinę i odchrząknął cicho odsuwając się kawałek od szatyna i nagle zainteresował się rogiem swojego fartucha.

- Dostaniesz dziś kawę na koszt firmy. Chcesz coś do jedzenia? - Yoongi stracił całą dotychczasową pewność siebie i poczuł jak jego policzki oblewa piekący rumieniec.

- W zasadzie mam ochotę na cie... Ciasto marchewkowe.

- Jesteś już dziś ostatnim klientem. Zrobię dla Ciebie kawę i możemy wrócić razem do domu. Jeśli chcesz, możesz wpaść do nas na kolacje. Jimin przygotowała dla Joongiego kimchi, coś powinno jeszcze zostać.

Jungkook nagle posmutniał i jakby skulił się w sobie.

- Do nas?

- No tak. Do mnie i Joongiego. Mojego pięcioletniego syna. Wychowuje go sam od trzech lat. Jimin to jego opiekunka. Coś nie tak? - blondyn obserwował jak na usta chłopaka wpełza uśmiech, by po chwili rozjaśnić całą jego twarz.

- Nie, nie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. To ja pójdę usiąść.

~*~

Min otworzył drzwi niewielkiego mieszkania i od razu uderzyła w niego fala ciepła i zapach smażonej wołowiny z sezamem i warzywami. Zdjął swój czarny płaszcz i buty oraz udał się w stronę salonu połączonego z aneksem kuchennym.

- Dzień dobry panie Min! - rozległ się piskliwy, kobiecy głos.

- Cześć Jimin. Gdzie Joongi?

- Bawi się w sypialni z Daisy. Za sekundę podam kolacje.

- A właśnie, będziemy mieli gościa, dlatego zaraz jak skończysz nakładać, możesz wyjść do domu. Jutro wieczorem zapłacę Ci za nadgodziny z zeszłego tygodnia. - kobieta zastygła w pół ruchu nad mięsem na patelni i spojrzała na blondyna spod swojej ciemnej, prostej, opadającej na oczy grzywki mrugając szybko oczami. Dolna, lewa powieka zadrgała w tiku nerwowym, a dłoń zacisnęła się na szpatułce. 

- Kto przychodzi jeśli mogę wiedzieć? - zapytała odwracając się tyłem do swojego pracodawcy próbując nie okazać złości.

- Sąsiad z naprzeciwka.

W pomieszczeniu zapanowała cisza przerywana jedynie syczeniem potrawki na patelni. Yoongi skierował się do sypialni w celu przywitania się z synem, jednak zatrzymał się w pół kroku słysząc dzwonek do drzwi. Wrócił się do nich by otworzyć, jednak nie zdążył nic zrobić, ponieważ w progu minął się z Jimin, która z furią wyszła z mieszkania. Za drzwiami stał Jungkook z butelką wina w dłoni i szerokim uśmiechem

- Mam nadzieje, że lubisz czerwone francuskie. - powiedział szatyn

- Jest w sam raz. Wejdź. - blondyn uśmiechnął się nieśmiało czując, jak wszystkie włoski na jego ciele stają dęba. Nie wiedział czemu, ale przy Jungkooku zachowywał się jak dziewica z katolickiej szkoły dla dziewcząt, cały czas rumieniąc się i zapominając jak się poprawnie oddycha. Dlatego teraz, mijając się w ciasnym korytarzu, jego płuca zacisnęły się boleśnie, a serce przyspieszyło tempo swojego bicia. Był zdruzgotany tym jak szybko szatyn wkradł się do jego życia i zmiękczył jego serce.

- Tatusiu, kto do nas przyszedł? - nagle z pod ziemi wyrósł przed nim Joongi trzymając na rękach śpiącą Daisy.

- Sąsiad z naprzeciwka. Skarbie, idź połóż Daisy na posłaniu w salonie i umyj ręce. Zaraz będziemy jeść.

- A czemu pani Jimin wyszła taka wściekła?

- Sam chciałbym wiedzieć synku... No już leć do łazienki. - obdarzył chłopca ciepłym uśmiechem i wstał z kolan.

Na stole stały trzy talerze wypełnione parującą potrawką i miski z ryżem. Przy dwóch nakryciach pojawiły się kieliszki, a przy trzecim, najmniejszym, przezroczysta szklanka wypełniona sokiem pomarańczowym. Dorośli zaczęli rozmawiać o swoich sprawach, w czasie gdy pięciolatek pojawił się w progu salonu i uważnie przyglądał się jak na twarz jego taty wpełza najszerszy uśmiech jaki kiedykolwiek widział.

- Dobry wieczór proszę pana. - powiedział zwracając na siebie uwagę mężczyzn, a w szczególności Jungkooka, do którego w zasadzie były skierowane jego słowa. - Nazywam się Min Joongi. Mam pięć lat i chodzę do przedszkola. - czarnowłosy uśmiechnął się uroczo, tym samym już całkowicie zjednując sobie serce szatyna. Student podszedł do chłopca i przykucnął przed nim. Wyciągnął do niego dłoń i uściskał delikatną oraz kruchą rączkę dziecka.

- Jeon Jungkook. Ale możesz mówić po prostu Jungkook albo Kookie. Miło cię poznać Joongi.

- Ciebie też miło poznać hyung. Tato, możemy już jeść, jestem głodny! - krzyknął nagle malec tracąc zainteresowanie rozmówcą i podbiegł do stołu.

- Oczywiście, że możemy. Siadajcie. Pójdę po Daisy żeby zjadła swoją kolacje. - powiedział blondyn i przeszedł kilka kroków do salonu, by po chwili wrócić do aneksu i posadzić na blacie białą kotkę. Słysząc krótkie miauknięcie, szatyn siedzący już przy stole odwrócił głowę w stronę kuchni i zakrztusił się winem widząc swojego kota.

- Shishimato, co ty tu robisz? - zapytał podchodząc do zwierzęcia. W odpowiedzi ponownie usłyszał miauknięcie i kotka wróciła do jedzenia.

- Czyli to twój kot? Słyszysz Joongi? Daisy należy do Jungkooka! - krzyknął Yoongi do syna gasząc światło w kuchni i nareszcie siadając do stołu, na którym stała potrawka przygotowana przez opiekunkę.

- Naprawdę? To dlaczego cały czas przychodzi do nas? - chłopiec popatrzył rezolutnie na obu mężczyzn, jednak obaj wzruszyli tylko ramionami i życząc wszystkim jeszcze raz smacznego, wzięli się za jedzenie.

~*~

- Dziękuje, za wino. I za to, że przyszedłeś. Było bardzo... Przyjemnie. - mówił Min opierając się ramieniem o jedną z białych ścian przedpokoju.

- Musimy to powtórzyć. Tylko może następnym razem to wy przyjdziecie do mnie? - Jungkook trzymał na rękach i delikatnie drapał za uchem swoją kochaną Shishimato, a właściwie Daisy, bo dopiero teraz zauważył jak to imię do niej pasuje.

- Z wielką chęcią. Joongi, chodź tu pożegnać się z gościem! - blondyn wychylił się w stronę reszty mieszkania, ale odpowiedziała mu cisza.

- Joongi zasnął jak czytałem mu bajkę. Już pożegnał się ze mną i Daisy. Nie martw się.

- Skoro tak mówisz... W takim razie do zobaczenia jutro rano Jungkook. - starszy z mężczyzn schował jedną dłoń do tylnej kieszeni czarnych dżinsów i z jakąś dziwną tęsknotą patrzył jak student zabiera swoje buty i kieruje się do wyjścia. Drzwi były już otwarte i miał opuścić mieszkanie, jednak w ostaniej chwili pościł kotkę wolno, będąc pewnym, że trafi do mieszkania. Nie mogąc się pohamować, zwrócił się twarzą do blondyna i po prostu go przytulił. Min przez chwile stał sztywno, zbyt sparaliżowany nagłym gestem ze strony Jungkooka, jednak już po chwili odwzajemnił uścisk i wtulił twarz w zagłębienie szyi młodszego. Wciągnął do płuc słodki zapach jego perfum i znowu poczuł jak przechodzi go ten niesamowity dreszcz, który powoduje, gęsią skórkę i palpitacje serca. Gdy szatyn w końcu go pościł, jeszcze szybko nachylił się do niego i złożył krótki pocałunek na bladej skórze swojego hyunga.

- Dobranoc Yoongi. - powiedział na odchodne i zamknął za sobą drzwi przechodząc na drugą stronę korytarza.

~*~

No dobra, jest następny... Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, albowiem bardzo was kocham i dlatego daje nexta tak szybko.

Piosenka jest kompletnie od czapy, po prostu była zapętlona w trakcie pisania tego rozdziału. Nie mam nic więcej do powiedzenia, także tego... Dobranoc wszystkim! Kocham was najmocniej!

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro