Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15

Louis's POV

- Pobudka, Lou... - poczułem jak ktoś muska mój policzek czubkiem nosa. Natychmiast dopasowałem zachrypnięty głos do kędzierzawego mężczyzny, który zasnął ze mną po raz pierwszy w jednym łóżku.

- Jeszcze 5 minut, tato... - żartobliwie mruknąłem naciągając na twarz poduszkę, specjalnie nie otwierając oczu.

- Tato? Wolałbym 'tatusiu'... - zastygłem czując suchość w ustach. Moja koszulka podwinęła się lekko podczas snu dlatego rozpaczliwie sięgnąłem do niej dłonią pozwalając skrawkowi poduszki odsłonić moje zaczerwienione policzki. Naciągnąłem materiał bluzki i uchyliłem jedną powiekę starając się ignorować poprzednie słowa mężczyzny. – Nie udawaj, że mnie nie słyszałeś. – wyrwał gwałtownie spod mojej głowy dużego jaśka ukazując rumieńce w całej okazałości. – Taki piękny... - pociągnął za brzeg kołdry odsłaniając moje odkryte nogi w spodenkach i jego wyrzeźbione, niczym u greckiego boga ciało, gdzie jedynym okryciem były szare bokserki.

- Harry, co Ty...? - bąknąłem kiedy przejechał dłonią po moim udzie wsuwając nieznacznie palce pod luźny materiał. Podkurczyłem nogi, które zaczęła okalać gęsia skórka. Wciągnąłem powietrze przez zaciśnięte zęby czując jak przysunął się napierając nabrzmiałym kroczem na moje zbyt zaookrąglone biodro. – Przestań, czuję się niekomfortowo...

- A co mnie to obchodzi? – prychnął i nagle znalazłem się pod nim. Zaskoczony i trochę wystraszony zaczynałem się wyrywać, jednak skutecznie mnie przytrzymywał. – Perrie raz powiedziała coś mądrego... - szepnął mi do ucha wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa. – Jesteś moją małą dziwką, nie masz żadnego prawa sprzeciwu... - zamknąłem oczy pozwalając dać upust łzom gdy poczułem jak powoli brunet, w którym się zauroczyłem zdejmuje moje spodenki.





- NIE! – ze snu wyrwał mnie mój własny krzyk, zamachnąłem się z całej siły uderzając lewą dłonią w coś twardego obok siebie. Odsunąłem rękę zdezorientowany, po kolei sklejając w zaspanym umyśle fakty kiedy usłyszałem dźwięk jaki mogła wydać z siebie tylko osoba, która czuła wielki ból. Oh. – O mój Boże, nic Ci nie jest?! – usiadłem całkowicie rozbudzony przekręcając tułów w stronę Harrego. Połowa jego twarzy zakryta była dużą dłonią znad, której widziałem zaciśnięte mocno powieki. Podparł się na drugiej ręce wstając. – Tak, bardzo przepraszam! – piszczałem spanikowany. – Już zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że śpię sam!

- Zawsze bijesz powietrze podczas snu? – stęknął niewyraźnie otwierając wreszcie oczy.

- Przepraszam!

- Przecież wiem, że nie chciałeś, spokojnie. – prawdopodobnie uśmiechnął się, gdyż zobaczyłem mały blask w jego tęczówkach. – Ale mi przyjebałeś... - westchnął odsuwając dłoń. Moje oczy przybrały wielkość talerzy zauważając ogromne ilości krwi na twarzy bruneta.

- Krwawisz! – wyskoczyłem spod kołdry zrywając się biegiem do mojej łazienki wykonując maniakalne ruchy ramion. Szukałem czystego ręcznika rozpaczliwie wywracając wszystkie inne buteleczki, pudełka, czy szczoteczki do zębów, ponieważ przez stres zapomniałem gdzie się znajdują. W końcu odnalazłem biały materiał, na który następnie wylałem niewielką ilość wody z kranu. Wróciłem do pokoju. – Masz, przyłóż to do nosa i pochyl głowę w dóóó...! – urwałem przeciągając samogłoskę, kiedy spodnie kędzierzawego magicznie znalazły się pod moją stopą, a ręcznik poszybował w górę lodując na materacu łóżka, w międzyczasie ja upadłem boleśnie na plecy. Wykrzywiłem twarz w grymasie spinając się z bólu.

- Louis, wszystko ok? – po chwili ujrzałem nade mną wysokiego, półnagiego mężczyznę przykładającego ręcznik do nosa, jak prosiłem. Skinąłem głową uśmiechając się słabo.

– Nie denerwuj się, nic mi nie jest. – zaśmiał się miękko wyciągając w moją stronę rękę. Chwyciłem ją, po czym kędzierzawy pomógł mi wstać.

– Usiądź, bo znowu zrobisz krzywdę mi lub sobie. – wywróciłem na niego oczami. – Nie jest złamany, gdyby tak było bolałoby w chuj, a tymczasem po prostu...boli. – powiedział obojętnie uspokajając mnie trochę.

- Naprawdę przepraszam...

- Czemu tak krzyczałeś? Jakiś koszmar? – wzdrygnąłem się co na pewno nie mogło umknąć brunetowi.

- Nie chcę o tym mówić... - pragnąłem skupić się całkowicie na Harrym z rzeczywistości niżeli na Harrym ze złych snów. – Dobrze?

- Pewnie, księżniczko, każdy ma czasem złe sny... - wzruszył ramionami odsuwając ręcznik. Zostało tylko troszkę krwi przy nozdrzach co cieszyło mnie, bo oznaczało to, że nie było aż tak źle. Uśmiechnął się uspokajająco poprawiając swoje niesforne, rozbiegane na wszystkie strony pukle. Tak, zdecydowanie taki Harry podobał mi się bardziej...








- Cześć wszystkim! – wszedłem godzinę później do kuchni.

- No w końcu. Harry prawie tu zwiędł czekając na Cie...ay! – powiedział Liam podskakując lekko na krześle pod koniec. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy po paru sekundach zrozumiałem, że powodem tego, iż szatyn przerwał, było kopnięcie go w kostkę pod stołem przez Harrego. Czując gorąco na policzkach usiadłem przy stole naprzeciwko bruneta, pomiędzy Niallem i Zaynem. Zmarszczyłem brwi zauważając, że nie siedzą koło siebie jak zwykle. Pomachałem Chloe kilka siedzeń ode mnie, nie spodziewałem się jej odwiedzin.

- Cześć Ruda. – puściłem jej oczko, ostatnio często tak ją nazywałem.

- Hej Lou!

- Co na śniadanie?

- Jajecznica. – odparła Perrie wrzucając bez ostrzeżenia na mój talerz wspomniane wcześniej jedzenie. Spojrzałem na nią.

- Ty gotowałaś? – trąciłem widelcem potrawę przyglądając się jej podejrzliwie. Może dodała jakąś truciznę?

- Zayn gotował. – wskazała na Mulata drewnianą łyżką podchodząc następnie do każdego z domowników po kolei, by nałożyć im śniadanie.

- Nie jestem głodny... - burknął Niall powodując tym cichy okrzyk przy stoliku.

- Boże, Harry, sprawdź czy nie ma gorączki.

- Gorączki? Stary, on już kurwa na pewno umiera.

- Niall, wszystko ok? – spróbowałem podejść do sprawy delikatniej niż najstarsi mężczyźni. Położyłem dłoń na ramieniu Irlandczyka i głaskałem czule. Martwił mnie jego zadziwiający brak energii oraz uśmiechu, nigdy nie widziałem go takiego...smutnego. – Widzę, że coś się stało... - dodałem kiedy nie odpowiadał nadal patrząc pusto w talerz.

- No co ty, Ni. Jedz. – posłałem dziewczynie zszokowane spojrzenie gdy stała cały czas nad nami. Nałożyła mu największą porcję. – Chłopaki mówili, że kochasz jeść, jajecznica wyszła naprawdę pyszna! – przysunęła talerz bliżej niego poprawiając po chwili jeansowy crop top z suwakiem między piersiami. Zerknąłem w stronę równie zdezorientowanego co ja bruneta, wzruszył ramionami napotykając moje pytające spojrzenie. – Świetnie gotujesz, Zayn! - przejechała idealnie wypielęgnowanym paznokciem po obojczyku pół-anglika. – Właściwie, nie jest to jedyna rzecz, w której jesteś bardzo dobry...

- Zamknij się. Po...po prostu się kurwa zamknij... - wzrok każdej osoby bez wyjątku wylądował na farbowanym blondynie, który odezwał się przed chwilą. Rozchyliłem wargi osłupiały zachowaniem chłopaka. – Dzieli mnie dosłownie o tyle... - pokazał dwoma palcami malutką odległość nadal zwracając się do Perrie. - ...przed przypierdoleniem Ci, Ty odrażająca dziwko.

- Harry! Słyszysz jak on się do mnie odzywa? Zrób coś! – splotła ramiona na klatce piersiowej z oburzeniem. Spojrzałem na mężczyznę w lokach, miał bardzo poważną, zamyśloną minę.

- Co zrobiłaś, Perrie? – ton zielonookiego był tak władczy, że poczułem ciarki przeszywające całe moje ciało. Znał Nialla dłużej, zapewne domyślił się, iż nie zachowywałby się dziwnie bez powodu.

- Ja?! Nic!

- Ah tak?! – Irlandczyk wstał, twarz jego przybrała kolor czerwieni, a ramiona trząsły się ze złości. – Nasza kochana córeczka Pana Edwardsa pieprzyła się z moim chłopakiem kiedy ten był zjarany jak szpak! – wydarł się w stronę zgarbionego Zayna. Zacisnąłem szczękę rozumiejąc w końcu te całą sytuację i byłem niemiłosiernie wściekły na Mulata oraz dziewczynę.

- Słucham?! – widziałem jak kędzierzawy zacisnął rękę na cienkim widelcu. – Perrie...?! – zmrużył oczy na nią, ona tylko przewróciła swoimi.

- No co? Przecież nie ogłuszyłam go i zgwałciłam. Sam chciał!

- Bo był naćpany! – Styles uderzył pięścią w stół powodując drżenie całej zastawy.

- To go nie usprawiedliwia. – warknąłem w stronę Zayna zwracając na siebie uwagę. – W żaden sposób. – zacisnąłem swoje drobne dłonie pod ławą. – Skąd to wiesz Niall?

- Słyszałem ich w nocy... - mruknął płaczliwie ocierając nie tak dyskretnie kąciki oczu. Kurwa, myślałem, że zabiję mężczyznę, który złamał mu serce, ale nie mogłem dać satysfakcji tej żmii, nie chciałem by cieszyła się z zamieszania jakie spowodowała.

- Niall...

- Ty suko! – mój wywód przerwała ruda dziewczyna, która niemal w sekundę odskoczyła od stolika i rzuciła się na blondynkę powalając na ziemię.

Chloe pociągnęła Perrie za włosy próbując uderzyć jej głową o podłogę, ona jednak przewidziała co było jej zamiarem dlatego nie czekała i zaczęła drapać ręcę dziewczyny długimi paznokciami. Byłem w szoku jak bardzo wygimnastykowana jest Ruda kiedy przekręciła je w niezrozumiały dla mnie sposób i uderzyła łokciem w brzuch blondwłosą, ona oddała jej uderzeniem w plecy kolanem. Przyglądałem się tej scenie na początku oniemiały po chwili jednak wstałem od stołu i praktycznie podskakując, krzyczałem rzeczy typu ''Dawaj, dawaj! Paznokcia jej złam!" albo ''W cycki lej! Tam najbardziej boli!"

Przepraszam, mamo.

Całą bijatykę przerwał Harry z Liamem. Kędzierzawy chwycił za talię niską, poobijaną blondynkę, natomiast szatyn wysoką, piegowatą, wymachującą pięściami rudowłosą. Chloe wyglądała wręcz przerażająco kiedy zamiast uśmiechu na jej twarzy widniał złowrogi grymas.

- Dziewczyny, spokój! – krzyczał Liam kiedy próbował chwycić dziewczynę za nadgarstek.

- Ona nie może tu tak po prostu przyjeżdżać i rozwalać wszystkiego! Może i jest szmatą, ale niech nie przynosi teg... - umięśniony szatyn przerwał jej krzyki pocałunkiem. Wszyscy w pomieszczeniu przypatrywali się parze z zaciekawieniem, Ruda odwzajemniła gest od razu uspokajając się. Widziałem jak jej szczupła sylwetka rozluźniła się pod dotykiem Liama.

Jeśli ktoś jakieś dwa miesiące temu, powiedziałby mi, że zostanę porwany przez czwórkę mężczyzn, z jednym się zaprzyjaźnię, drugiego będę trochę obawiał, trzeciego nienawidził, a czwartym się zauroczę, dodając do tego małe zaburzenia odżywiania, początki dawno na szczęście zażegnanej depresji, mój pierwszy akt seksualny z 6 lat starszym mężczyzną, poznanie dwóch dziewczyn, jednej przesłodkiej, a drugiej przewrednej, które będą się biły na środku kuchni przy śniadaniu...chyba ryknąłbym śmiechem tej osobie w twarz tak głośno, że usłyszałoby mnie całe Doncaster. Jak nie cała Anglia.

- Niall... - kiedy Payne i DeWitt oderwali się od siebie Zayn podszedł do Irlandczyka. – Porozmawiasz ze mną? – chciał złapać go za rękę, ale chłopak odsunął się na bezpieczną odległość.

- Nie dotykaj mnie, kurwa. Jakbyś myślał i naprawdę zależałoby Ci na mnie, nawet byś jej nie tknął. – warczał, w jasno-niebieskich oczach pojawiły się łzy. Widząc to natychmiast objąłem go w pasie i przytuliłem.

- Proszę, porozmawiaj ze mną... - ponownie się zbliżył, jednakże ku zdziwieniu wszystkich odepchnąłem ciemnoskórego mężczyznę z całej siły tak, że od upadku ocaliło go jedynie krzesło.

- On nie chce z Tobą rozmawiać. – syknąłem kierując się z Niallem w stronę schodów, miał głowę spuszczoną w dół.

- Louis, to nie Twoje sprawa... - próbował dalej.

- A idź się wysadź, pierdolony kebabie! – wrzasnąłem na niego naprawdę zniecierpliwiony zanim ostatecznie wyciągnąłem z pomieszczenia skulonego Irlandczyka, który zaczął już drżeć w moich ramionach i zanosić się płaczem. Jedyne co mogłem zrobić to zaprowadzić go do pokoju i przytulać dopóki nie skończy się wyżalać.








Zayn's POV

Po tym gdy Louis wyszedł z nim Harry wpadł w niewyobrażalny szał, rzadko go takiego widziałem. Rozbił połowę talerzy, szklanek oraz misek, na koniec wywracając stół do góry nogami podczas wydzierania się na Perrie do takiego stopnia, że blondynka się popłakała. Krzyczał, że nie życzy sobie jej obecności tutaj, kazał spakować dziewczynie swoje rzeczy i następnie zadzwonił do jej ojca. Ku zaskoczeniu moim jak i Liama, Edwards zgodził się kontynuować sprawę, a Perrie przekazać innym znajomym. Dodatkowo przeprosił za jej zachowanie i jak słyszałem od bruneta, był naprawdę podminowany.

- Siadaj. – chwycił mnie za przedramię gdy próbowałem się wymknąć na górę. Popchnął mnie brutalnie na kanapę, przez co miałem krótkotrwałe mroczki przed oczami. Harry stał trzymając jedną rękę podpartą na biodrze natomiast druga wisiała swobodnie z boku. Wpatrywał się we mnie jednocześnie karcącym, a zarazem zawiedzionym spojrzeniem. Byłem wdzięczny losowi, iż postanowił pogadać ze mną gdy byliśmy sami, po wyjściu Liama i Chloe z domu prawdopodobnie na jakąś randkę. – Jestem tak zajebiście rozczarowany Twoim zachowaniem, że nawet nie wiem co powiedzieć... - westchnął masując skronie palcami. Przełknąłem ślinę, słysząc jeden z jego 'zimnych tonów'.

- Ja sam do końca nie wiem co powiedzieć...

- Jak mogłeś mu to zrobić, Z? Widziałeś, że jest po uszy w Tobie zakochany! Nigdy na nikogo się tak nie patrzył! Ty zresztą też... - przygryzłem dolną wargę ponownie spuszczając wzrok tego dnia.

- Chciałem...chciałem zobaczyć czy to było prawdziwe...

- A więc zdradziłeś go świadomie?

- Cóż... - wykręcałem kciuk do tyłu bawiąc się nim. – Troszkę tak, ale zioło też nieźle tu namieszało...

- Ja pierdole, jesteś głupszy niż myślałem! – wyrzucił ostentacyjnie ręce do sufitu. – Mogłem być bardziej zapobiegliwy, mogłem domyśleć się, że zrobisz coś głupiego...

- Ona kręci mnie tylko w ten fizyczny sposób, jakbyś chciał wiedzieć... - przerwałem mu. – Nie tak jak on...

- Kochasz Nialla? – zakrztusiłem się powietrzem, które zaczęło być zaskakująco gęste w salonie.

- C-co?

- To chyba proste pytanie. Można na nie odpowiedzieć tylko dwoma wariantami 'tak' lub 'nie'. Nie ma kurwa, nic pomiędzy. – uniosłem głowę w górę od razu napotykając przenikliwy, wyczekujący wzrok mojego najlepszego przyjaciela. Miał ściągnięte brwi, a usta zaciśnięte w wąską linię. Nabrałem głębokiego wdechu po czym odwzajemniając intensywność spojrzenia najlepiej jak umiałem odpowiedziałem:

- Daj mi spokój, Harry.








Musiałem z nim porozmawiać. Od dawna już nie traktowałem tego młodego mężczyznę jak po prostu kumpla z korzyściami, nie mówiąc już o zwykłej przyjaźni. Poznaliśmy się w liceum, od tamtych lat już wiedziałem, że kręcą mnie zarówno kobiety jak i mężczyźni. Jego, nienaturalna blond czupryna, pełne życia, błękitne oczy i pocieszny uśmiech mimo, iż nie potrafiłem tego przyznać, zawsze przyspieszały rytm mojego serca. W końcu nadszedł grudzień i noc podczas, której tak sądzę, każde z nas wystawiło swoje pragnienia ukrywane przez lata jak na tacy. Nie skończyło się jednak na pojedynczej przygodzie, o nie. Pragnąłem go, mogłem dosłownie nie ruszać się z łóżka tylko po to by być tam z nim. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że nie zależy mi na przesiadywaniu w sypialni tylko z jednego, wiadomego powodu. Lubiłem bardzo rozmawiać z Irlandczykiem. Śmiać się, wymieniać coraz to nowymi poglądami, jakie zmieniły się znacząco od tych, kiedy byliśmy nastolatkami. Liczyłem się z jego zdaniem, lubiłem też bezceremonialnie przytulać się z nim czy po prostu trzymać za ręce. Czułem też miłe ciepło kłębiące się w podbrzuszu ilekroć nazywał mnie 'Zaynie' albo 'kochanie', jednak nie było tym samym żarem jakie odczuwa się podczas intymnych zbliżeń. Był znacznie mniej płomienny, wręcz subtelny, lekko łaskotał. Musiałem ostatecznie zakończyć konwersację z Harrym, gdy przybrała nieprzyjemny i niekomfortowy dla mnie obrót. Siedziałem potem w pokoju, do którego doszło do tego bezkarnego błędu. Owszem, uważałem to za błąd. Prawda jest taka, że nawet nie lubiłem Perrie. Była okropna. Atrakcyjna, ale nadal okropna. Próbowałem uporządkować sobie w głowie to czego nie umiałem powiedzieć przyjacielowi.

Jestem zakochany w Niallu, czy w uczuciu jakie pojawia się wraz z nim?

------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak sami widzicie, akcja na chwilę bardziej skupiła się na Ziallu ^^

Co sądzicie o śnie Lou? Macie jakieś teorie lub cokolwiek w tym guście? :d

Jak zwykle

KOMENTUJCIE I GWIAZDKUJCIE!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro