Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Nigdy nie byłam niemiła, nie robiłam nic na złość, nie nagadywałam, nie obmawiałam, nie byłam złośliwa, nie robiłam niczego na przekór, byłam skłonna do poświęceń i to niezwykle wielkich, a to wszystko dla moich jedynych, najukochańszych, najlepszych przyjaciół. Jednak dokładnie w pierwszym zdaniem, które zostało wypowiedziane, wiedziałam, że muszę zmienić swoje postępowanie. Nie powinnam być dla nich taka dobra, ponieważ oni dla mnie nie byli. Nie mogłam ich przekonać o słuszności swojego zdania, nie mogłam nic powiedzieć. To wyglądało na bardzo źle zaplanowane porwanie. Brakowało kominiarek, czarnych ubrań, ale krzyków i niecenzuralnych słów było dosłownie aż w nadmiarze.

-Nawet mnie nie denerwuj, bo zaraz uderzę cię po raz kolejny, rozumiesz?! -krzyknęła sfrustrowana Jessica, a ja tylko zakopałam się pod różową kołderką, która była całkowicie godna księżniczki, ale nie miałam nic przeciwko temu. -Wyłaź spod tej fortecy!

-Calum miał swoją fortece -wymamrotałam cicho i zaraz tego pożałowałam, ponieważ została ze mnie zdarta ostatnia linia obrony.

-Ty się zamknij lepiej, bo nie mam siły cię słuchać. Pragnę tylko mieć spokojny, piękny dzień, a ty jedyne co musisz zrobić to wstać z łóżka i pójść do swojej bratniej duszy! -zawołał niezwykle głośno Dylan, przez co zainteresowanie moim pokojem wzrosło i momentalnie zjawiła się w nim moja młodsza siostra z szerokim uśmiech.

-Czy ja usłyszałam coś o bratnich duszach? -wręcz zaćwierkała wesoło Charlyn. -No nie wierzę, że moja siostra się zakochała. Chyba muszę poinformować tatę, żeby się dowiedział, że jego kochana córeczka, ale nadal nie najlepsza, widuje się z kimś! Przecież on wpadnie w szał.

-O co ci chodzi Lyn? Możesz spadać do swojego świata kucyków i tęczowych jednorożców? -posłałam jej mordercze spojrzenie, a ona tylko zaśmiała się na cały dom.

-No dokładnie, nie jest teraz dobra pora na takie dogryzanie -powiedział Dylan wprost do mojej młodszej siostry, która zakręciła tylko kosmyk włosów na palec. -Mówię poważnie, a ja poważny nie jestem praktycznie nigdy. Teraz jesteśmy w trakcie czegoś, co zaważy na losach przyszłości twojej siostry.

-Więc zgaduję, że to pora na jakiś szantaż, skoro krzyczycie na nią od ponad godziny, a ona nadal udaje, że was tutaj nie ma -poradziła im moja siostra i usunęła się z drogi, kiedy w jej stronę poleciała jedna poduszka, którą miałam pod ręką. Zniknęła szybciej, niż myślałam, może rzeczywiście potraktowała tę sprawę poważnie, cóż, mogłaby traktować tak każdą rzecz.

-Szantaż? Nie jestem dobra w szantażowaniu -stwierdziła Jessica, a ja przewróciłam oczami, ponieważ poważnie rozważała taką opcję. -Ale Dylan, czy ty nie jesteś w tym świetny?

-Mam wprawę, muszę przyznać -odpowiedział beztrosko przyjaciel z diabolicznym uśmiechem, który miał wymalowany na twarzy. Strzelił palcami, jakby przygotowywał się do jakiegoś poważnego zadania. -Zawsze można wypróbować tortury. Łaskotki, głodzenie i inne.

-Co?! Tylko żadnych łaskotek! Już wstaję. Widzisz? Wstałam -zawołałam, podnosząc się na nogi. Zakręciło mi się w głowie przez ten nagły ruch i zobaczyłam migoczące gwiazdy przed oczami. Zamruczałam z niezadowoleniem pod nosem.

-Jaka ty jesteś łatwa, dziewczyno -westchnął Dylan, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jego wzrok przeniósł się na przyjaciółkę i wymienili jakieś dziwne spojrzenia, którego znaczenie tylko oni znali.

-To nie tak, że macie jakikolwiek wpływ na to, czy pójdę do Caluma. Wiecie, chodzi mi o to, że zdecydowałam, iż nie mam zamiaru się pokazywać tam nigdy więcej, nie spojrzę mu w oczy i nie chcę kompletnie o nim myśleć. Jedyne, o co was proszę, to zwykłe zaprzestanie gadania, wspominania o tym człowieku w mojej obecności, czy tak wiele od was wymagam? -zapytałam sfrustrowana i spojrzałam na nich z nadzieją, że może tym razem uda mi się ich przekonać, odpuszczą i skierują się szybko do swoich domów. -Naprawdę nie potrzebuję popędzania, pójdę, kiedy będę gotowa.

-Twoje przygotowanie nigdy nie nastąpi Emily, kiedy zrozumiesz, że niszczysz sobie tym samym własne szczęście? Przecież ewidentnie nadal cię lubi i kompletnie nie ma ci za złe, że tak bardzo kłamałaś, chociaż nadal uważam, że to było kompletnie głupie i nieodpowiedzialne, szczególnie w twoim przypadku, ale nie mam zamiaru tego komentować, dobrze? Po prostu ciesz się, że miłość twojego życia jest na wyciągnięcie ręki, nie przejmuj się tym, co było wcześniej, niech nie obchodzi cię już więcej twoja głupia wpadka, niech przestanie się liczyć próg, kłamstwa i wszystko, na co kiedykolwiek narzekałaś, dobrze? Pójdziemy z tobą, wesprzemy cię i wszystko będzie dokładnie, jak wymarzyłaś sobie pierwszego dnia, kiedy się poznaliście i wpadliście w sidła miłości. Nieważne co się dzieje teraz w twojej pięknej główce, mówię ci jako najlepsza przyjaciółka, że wszystko pójdzie dobrze, musisz tylko uwierzyć w siebie, zapomnieć o wszystkim, co było i po prostu pocałować go! -Jessica zakończyła swój długą wypowiedź szerokim uśmiechem i błaganiem w oczach. Chciała z całego serca, żebym poszła do sklepu z płytami i porozmawiała z nim, chociaż przez krótką chwilę.

-Jessica ma rację. Musisz po prostu powiedzieć sobie, że pokonasz wszystkie przeciwności i staniesz do walki. Mówiłem ci, jesteś lwicą! -zawołał chłopak z zadowoleniem. Nie wiem, czy w ogóle wiedział, o czym mówi, ale stwierdziłam szybko, że oni oboje nie mają o niczym pojęcia.

-Tylko chodzi mi o to, że nie chcę iść tam i robić z siebie idiotki. Nie potrafię odsunąć od siebie tego wszystkiego, co wydarzyło się kiedyś. Nie umiem zapomnieć, że on wie, jak bardzo okłamywałam go przez miesiące! Nie wiem jak wy, ale ja bym sobie nie wybaczyła. Tak często zachwalałam jakieś zespoły czy wykonawców, których nawet nie znałam. Nigdy nie słyszałam o żadnej z tych zespołów, o których on mi opowiadał z taką miłością. A później Alex i.. Ona jest taka wspaniała, nie potrafiłabym zrobić jej czegoś na złość, nie widzieliście jej, nie rozmawialiście z nią -zaczęłam się spierać z przyjaciółmi i stawiać coraz większą kontrę przeciwko tej dwójce, która stała i patrzyła na mnie z poirytowanym wyrazem twarzy.

-Czy możesz chociaż raz odstawić innych na drugi plan i zająć się sobą?! -zapytała zdenerwowana Jessica i stłumiła krzyk wściekłości swoją ręką. -Nie mogę po prostu, rozumiesz? Nie mogę z tobą wytrzymać, jesteś jak jakaś.. Brakuje mi na to zachowanie słów, powinno powstać jakieś nowe. Specjalny przymiotnik na ciebie, rozumiesz? Jesteś taka głupia, że to się w głowie nie mieści.

-Przepraszam bardzo, że nie chcę pogrążać się jeszcze bardziej i to jest tylko i włącznie mój wybór, nie zmuszam cię do walczenia w tej sprawie. Może chociaż raz będę mogła zadecydować o czymś sama? Wiecie, jestem już dużą dziewczynką, nie mam pięciu lat i nie potrzebuję prowadzenia za rączkę -powiedziałam poważnie, nie mając zamiaru już więcej się kłócić.

-Nie! -krzyknęli przyjaciele równo, przez co o mało nie przewróciłam się z wrażenia.

-Jaka ty jesteś! Idziesz do niego, nie wiem, czy coś z tego będzie, nie wiem, czy on nadal cię lubi, ale chociaż należą mu się przeprosiny, prawda? -Dylan zmroził mnie wzrokiem, przez co nogi się pode mną ugięły ze strachu. Potrafili oboje być przerażający.

-Nie mam zamiaru! -odpowiedziałam spokojnym głosem, który pod koniec jednak trochę zadrżał.

Nastąpiła naprawdę długa chwila ciszy, podczas której mierzyliśmy się wzajemnie wzrokiem, niczym kowboje na Dzikim Zachodzie. Poczułam właśnie tę presję, którą doświadczają bohaterzy westernów, które moja mama tak bardzo lubi oglądać późnymi, zimowymi wieczorami.

-Słyszałem, że moja córeczka i dwójka wędrowców potrzebuje podwózki! -nagle zagrzmiał głos mojego rodzonego ojca, a moje płuca przestały pracować i to było naprawdę szokujące.

-Ty również?! -spojrzałam na niego z wyrzutem, kiedy to Dylan i Jessica już uśmiechali się zwycięsko w moją stronę. -Myślałam, że mnie kochasz.

-Nie rozumiem -powiedział tata niepewnie, a Charlyn pomachała mi zza jego pleców z diabolicznym uśmiechem. -To chcecie, żeby was gdzieś zawieźć czy jednak zmieniliście zdanie?

-Mówię ci tato, że oni przecież po to mnie do ciebie wysłali -wtrąciła szybciutko Lyn, a mnie prawie krew zalała.

Moja rodzina i przyjaciele również byli przeciwko mnie, a to świetna wiadomość, doprawdy. Nic dodać, nic ująć, poważnie.

-Emily tylko zmieni ciuchy i możemy jechać, proszę pana -Jessie posłała w stronę mojego ojca najbardziej uroczy i uprzejmy uśmiech, jakim tylko mogła go uraczyć w tym momencie, a ja przeklęłam ją w myślach.

Mój staruszek skinął głową z uśmiechem i wyszedł, mrucząc coś pod nosem o tych dzisiejszych dzieciakach, ale raczej się tym nie przejęłam. Teraz w ogóle nie miałam planu jak zmienić to wszystko, jak uciec od realiów, z którymi przyszło mi się mierzyć, ale nie było wyjścia z tej sytuacji. Nie dało się zrobić niczego niż pojechanie i grzeczna rozmowa z Calumem, który zapewne powie, jaka to jestem głupia, fałszywa i mnie nienawidzi, ale w zasadzie musiałam się zgodzić, że należały mu się jakiekolwiek przeprosiny i wyjaśnienie tego głupiego zajścia, które nie powinno nigdy mieć miejsca.

Tak więc czując napływające do oczu łzy, które musiałam oczywiście powstrzymać przed wypłynięciem. Zabrałam pierwszą lepszą koszulkę z komody, koszulę w czerwoną kratę oraz czarne spodnie. Nic nadzwyczajnego, nie miałam po co się stroić, szłam przeprosić osobę, którą kochałam, za to, że byłam zdolna do kłamania przez tak długi okres. Doprowadziłam się do porządku w jak najszybszym tempie i po prostu razem z przyjaciółmi, którzy uśmiechali się od ucha do ucha, wsiadłam do samochodu, a mój tata zawiózł nas dokładnie pod sam sklep z płytami, w którym wszystko się zaczęło.

-Poczekać na was? -zapytał, patrząc niepewnie na Dylana, którego uśmiech wyglądał co najmniej nienaturalnie i przerażająco.

-Nie trzeba. To może zająć dużo czasu. Dziękujemy panu za podwózkę, Emily ma najlepszego tatę na całym świecie! -powiedziała Jessica, chcąc wdać się jeszcze bardziej w łaski mojego ojca. Prychnęłam niezadowolona na tę głupotę.

Zostałam praktycznie wypchana z samochodu na chodnik, ale mogłabym nawet pominąć tę kwestię, ponieważ nie była mi jakoś obca. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy musiałam łapać równowagę. Gorsze było chyba to, jak momentalnie musiałam iść do sklepu, nie mogłam wziąć oddechu. Od razu przyszło mi zderzyć się z bolesną rzeczywistością.

✖✖✖

więc chcę powiedzieć, że mam resztę rozdziału, bo napisałam go w całości jako jedno, ale postanowiłam was pomęczyć i dalsza część pojawi się za tydzień! :D

Jak tam wasze wrażenia? Ja osobiście uwielbiam tatę Emily!

Wspominałam wam, że zaczęłam juz poprawiać tekst i wyślę go niebawem do wydawnictw.. tak myślę. W sumie mam imię i nazwisko dla Caluma, ale nie mam zamiaru go zdradzać! Przecież to ma być niespodzianka. I obiecuję wam, że jeśli uda się tylko wydać książkę to poznacie całą rodzinę Emily z bliska i jej życie normalnie, a nie tylko to co się działo podczas spotkań z Calumem :) nie mogę się doczekać aż skończę poprawiać, serio. Kto ze mną jest taki podekscytowany???? Nawet jeśli nie przyjmą mojego pomysłu to i tak nie ma co się załamywać. Rowling startowała do 12 wydawnictw :D jednak nadal pozostaję przy tym, że wyślę dopiero, kiedy rs przekroczy 50 tysięcy wyświetleń :)

Okej piszcie mi co myślicie na temat wszystkiego, kocham was.

Komentujcie, zostawcie gwiazdkę i polecajcie znajomym.

Hasztag na twitterze: #RecordShopFF (piszcie, żeby więcej osób dowiedziało się o tym ff!)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro