27
Wiedziałam, że to było głupie. To, że płakałam, rozpaczałam i nie mogłam nic na to poradzić. Nie był to pierwszy i ostatni raz, kiedy poczułam się zupełnie bezsilnie w swoim życiu, ale zdecydowanie nie wpisało się to do mojej historii jako jakieś niesamowite. Nie byłam dumna z tego, co się działo, ani trochę, bo prawda była taka, że nie płakałam przez to, że Calum miał dziewczynę, która na dodatek była kimś, kto niósł miłość i pokój na świecie, ponieważ z tym pogodziłam się naprawdę szybko. Moje łzy były wytworem mojej własnej głupoty, ponieważ zmarnowałam tyle czasu na uganianie się za chłopakiem, który tylko udawał zainteresowanie. Płakałam z bezsilności, że nie mogę zmienić tego, co się wydarzyło, że chciałam realnie stanąć na drodze dwójce zakochanych. Był w tym także nieodłączny wstyd. Wstydziłam się jak diabli, ponieważ nie potrafiłam nad sobą zapanować. Nie powinnam rozpaczać po czymś takim. Jednak nie potrafiłam też do końca dzielić radości w związku z tym, że Calum był szczęśliwy z kimś innym. Z jednej strony byłam radosna, bo on miał tego, co chciał w swoim życiu, a z drugiej nie mogłam się z tym kompletnie pogodzić. To było jak rozerwanie mnie na dwie połówki. Jedna chcę, chociażby przyjaźni z Calumem i wmawia sobie, że wcale to uczucie, które towarzyszyło mi od tak długiego czasu, nie jest prawdziwe, a druga natomiast krzyczy ile sił, że kocham go niezmiernie mocno i nie powinnam zgadzać się na jego związek z inną kobietą. Nie bardzo wiedziałam jak mam reagować w tych wszystkich sytuacjach. Moi rodzice coraz bardziej zamartwiali się, dlaczego z ciągle uśmiechającej się córki, zrobił się ktoś, kto nawet nie potrafi się uśmiechnąć. Nie było już głupich odzywek i przekomarzania się z rodzeństwem o pilota do telewizora. Każdy zauważył, że coś jest nie tak i nie raz pytali mnie o powód mojego niezadowolonego spojrzenia i zaszklonych oczu, które były już i tak niezmiernie czerwone. Nie sądzę, że ktokolwiek byłby naprawdę w stanie zrozumieć to, co czuję w środku. Jednak to nadal nie przeszkodziło nauczycielom w szkole na interwencję, nawet jeśli zapewniałam, że wszystko ze mną w porządku. Moi rodzice zostali wezwani do szkoły i przysięgam, że nigdy nie spodziewałam się, że z zaczerwienionych od płaczu oczu mogę zrobić sobie takie problemy. Skończyło się na tym, że codziennie musiałam odwiedzać panią psycholog w szkole, z którą po prostu siedziałam. Patrzyłam na zegar w jej gabinecie, nie bardzo wiedząc nawet, co takiego mogłabym powiedzieć, ponieważ samo zapewnienie, że to nic takiego, nie dawało nic, a raczej pogarszało tylko sprawę. Koniec końców ciągle byłam uznawana za zamkniętą nastolatkę, która może ma nawet myśli samobójcze, a ja prawdę mówiąc, chciałam się tylko śmiać z ich słów, ale to mimo wszystko było miłe, że zainteresowali się moim życiem, a nie ominęli, jak to robi wiele osób. Przyjaciele martwili się o mnie i ciągle chcieli odciągnąć mnie od wszystkiego, co się działo w mojej głowie, ale ja dalej w tym tkwiłam. To było niczym ruchome piaski, im więcej się ruszasz, tym bardziej cię wciąga, a ja im więcej myślałam o całej sprawie, tym bardziej tkwiłam w przeszłości, która wydawała mi się taka kolorowa. Nie chciałam ruszać do przodu, ale też dobrze wiedziałam, że muszę. Trwało to ponad trzy tygodnie, ale w końcu doszłam do jednego zasadniczego wniosku, który miał rozwiązać całą tą pokręconą sytuację, w której znalazłam się zupełnie przypadkiem.
A niech cię Stacy, musiałaś chcieć płytę na urodziny?
Porządkowanie mojego życia zaczęłam od swojego pokoju. Musiałam pozbierać wszystkie śmieci z przeszłości. Poukładałam w końcu wszystkie ubrania i posprzątałam biurko, które zagracone było mnóstwem rzeczy, których w rzeczywistości nie potrzebowałam. Wyrzucałam każdą zbędny obiekt, który zalegał w szafkach. Jednak na koniec zostawiłam sobie wieżę z płyt, które kupiłam przez ostatnie tygodnie. Przejrzałam każdą z nich i westchnęłam. Uświadomiłam sobie, że nawet ich nie przesłuchałam, ale nie bardzo mnie to obchodziło. W tym momencie byłam na lepszej pozycji przez moje lenistwo. Zawsze mogłam sprzedać je w internecie, jest tak mnóstwo osób, które chciałyby je mieć, a ja mogłam nawet na tym zarobić. W końcu nie było to tak, że nikt nie chciałby kupić takich wspaniałych zespołów i wykonawców. Zawsze jest to jakaś opcja. Jednak, żeby cokolwiek z tego się udało, musiałam mieć wszystkie płyty. A tak się złożyło, że jedna z nich była nadal w posiadaniu Caluma, który dziwnym zbiegiem okoliczności nie mógł zostawić tego głupiego albumu swojej dziewczynie, która tego dnia zastępowała go w pracy.
Chyba sama nie mogłam w to za bardzo uwierzyć, ale naprawdę ubrałam się i to naprawdę ładnie. Musiałam przyznać sama przed sobą, że podobało mi się to, co widziałam w lustrze. Szorty z wysokim stanem, biała bluzeczka na cienkich ramiączkach i różowy sweterek, którego rękawy lekko podwinęłam. Zapakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy jak portfel, dokumenty i telefon. Nie malowałam się, nie miałam po co. Nie chciałam zaimponować już więcej chłopakowi.Nie widziałam sensu w ukrywaniu tego, co przeżyłam ostatnim czasem.
Moja mama, która szukała razem z moją młodszą siostrą inspiracji na obiad dzisiejszego dnia, o mało nie zakrztusiła się powietrzem. Patrzyły na mnie obie z wielkim zdziwieniem.
-Wychodzę, skoczę tylko do jednego miejsca i wracam, dobrze? -posłałam im lekko wymuszony uśmiech, ale nadal to było lepsze niżeli mówić to i płakać jednocześnie.
-Tata zaraz pojedzie do sklepu, może cię podrzucić, wystarczy, że go poprosisz -powiedziała spokojnie i na jej twarz wpełzł szeroki uśmiech.
-Gdzie jedziesz? -zapytała siostra, która zawsze była zbyt wścibska, żeby o czymś zapomnieć.
-Na drugi koniec miasta, muszę odebrać płytę ze sklepu -powiedziałam zgodnie z prawdą. -No co? Nie patrzcie na mnie w ten sposób. To chyba nie jest karalne, że wychodzę z domu, prawda? Dajcie spokój. Gdzie tata? Chcę już jechać.
-Oczywiście, że możesz jechać -odpowiedziała mama, a ja byłam skłonna powiedzieć, że jest naprawdę wesoła przez to wszystko, co się właśnie działo.
-Czy ktoś mnie wołał? -usłyszałam męski głos za sobą i silne ramie owinęło się wokół mojego ciała. -Jestem pewny, że ktoś wymienił tata więcej niż jeden raz.
-Tak, ja cię szukam, staruszku -rzuciłam, spoglądając na wysokiego mężczyznę, po którym niestety nie odziedziczyłam wzrostu. -Zawiózłbyś mnie na drugi koniec miasta, muszę skoczyć w jedno miejsce. Wrócę autobusem.
-Czyli w końcu poznam miejsce, do którego znikałaś przez ostatnie tygodnie? -zaśmiał się i rozczochrał moje włosy swoją ręką, przez co otrzymał ode mnie zabójcze spojrzenie.
-Tato! Przestań. Te włosy układa się dłużej, niż ty mógłbyś sobie kiedykolwiek wyobrazić. Jedźmy i przestań, proszę rzucać takimi komentarzami -skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej, a ten tylko głupio się uśmiechnął.
-Zapomniałem, że przecież jesteśmy tą rodziną, która się nie zna po wyjściu z domu -posłał mi jednoznaczne spojrzenie, a ja szturchnęłam go łokciem. -No co? Znam się na teraźniejszych trendach córcia, myślisz, że ja nic nie wiem? Ja wiem wszystko! Nawet czytałem sobie kiedyś taką gazetkę dla nastolatek. Nadal jestem zdania, że nauka całowania w gazetach to coś, czego nie pochwalam, ale cóż. Mam nadzieję, że ty się tam nie całujesz, co?
-Wolałabym umrzeć niż przyprowadzić chłopaka do naszego domu, zjedlibyście go na kolację. Dziękuję bardzo, nie skorzystam. A teraz, czy możemy jechać?
-Tak, staruszek jest gotowy.
Wyszliśmy z domu, słysząc tylko jak mama przestrzega nas, żebyśmy jechali ostrożnie, czego tata oczywiście nie stosuje, ponieważ nie lubi, jak on to mówi, "torować drogi" innym użytkownikom ruchu. Po dość krótkim czasie zostałam odeskortowana pod sam sklep, chociaż tata wyraźnie widział znak z zakazem parkowania, widocznie nie było to dla niego tak ważne, jakby się wydawało. Powiedziałam mu tylko, że wrócę autobusem, ponieważ nie wiem, czy nie pójdę do Jessie po tym. Oczywiście było to kłamstwo, ale nie chciałam, żeby oglądał, jak jego córka wygląda po rozmowie z chłopakiem jej marzeń, prawda?
Wyskoczyłam ze srebrnego samochodu i pomachałam na odchodne mojemu ojcu, który i tak włączył już dawno radar na chłopaków kręcących się wokół mnie i wypatrywał niczym jastrząb. Czujności nigdy za wiele, jak to mawiał.
To wywołało nikły uśmiech na mojej twarzy, ponieważ naprawdę był kochanym rodzicem. Jednak szybko przypomniałam sobie, dlaczego tutaj jestem i zebrałam się w sobie, żeby wejść do sklepu. Torturowałam pasek od torebki swoim ciasnym uściskiem i weszłam do środka i ominęłam dużym krokiem próg, chcąc uniknąć jakichkolwiek niefortunnych wydarzeń.
-Emily! -zawołał Calum od razu, gdy mnie dostrzegł, nie obchodziło go, że stał z klientami. Szybko od nich odszedł, żeby zamknąć mnie w szczelnym uścisku swoich ramion. -Cześć. Jak ja cię dawno nie widziałem! Co ty w ogóle tak zniknęłaś? Wiesz, jak się stęskniłem? Gdzie byłaś przez tak długi czas?
-No wiesz, miałam dużo spraw na głowie, jakoś tak niefortunnie -mruknęłam bez życia w głosie, na co chłopak zmarszczył brwi. -Daj spokój Calum, naprawdę byłam zajęta. Jestem też niezwykle zmęczona i chciałam tylko zabrać płytę. Właśnie po to tutaj przyszłam.
-Wydajesz się jakaś inna -stwierdził, patrząc na mnie. -Nie w sensie wyglądu, bo zawsze wyglądasz zjawiskowo, ale no wiesz.
-Może to przez to, że miałam urodziny? -posłałam mu blady uśmiech, który był bardziej smutny niż wesoły. -Wiesz. Dorosłam do siedemnastu lat. Mentalność się zmienia.
-Miałaś urodziny i nic mi nie powiedziałaś? -oburzył się na moje słowa, a ja przygryzłam wargę, chcąc jak najszybciej stąd uciec.
-Tak, ale to nie ma znaczenia Calum. Gdybym robiła jakąś imprezę, to byłbyś pierwszy na liście, nie sądzisz? Nie lubię obchodzić urodzin -wzruszyłam ramionami beznamiętnie. -Nie sądzę, że to jest czymś niesamowicie ważnym.
-Oczywiście, że jest! Emily, przyjmij, chociaż spóźnione życzenia. Wszystkiego najlepszego -przytulił mnie mocno, a ja pomyślałam, że chcę zostać w jego ramionach do końca swojego życia.
Zazdrość to niezwykle zła rzecz, ale nie mogłam nic poradzić, że ją czułam. Byłam piekielnie zazdrosna, że Alex posiada coś, czego jak nie będę miała nigdy. To było jak ugodzenie mnie sztyletem w środek mojego zbolałego serca.
-Dzięki Cal, ale musisz chyba iść do swoich klientów -rzuciłam spokojnie i trochę się oddaliłam, co przyjął z równie wielkim zdziwieniem. Patrzył na mnie przez chwilę, aż w końcu westchnął i postanowił odejść.
Pozwoliłam sobie iść za ladę i zająć jego krzesełko. Oparłam się łokciami o blat i spojrzałam na rzeczy rozrzucone wokół. Niestety nie było tam mojej płyty, ale dostrzegłam książkę, której jedna kartka była zgięta, prawdopodobnie Calum zaznaczył stronę, na której skończył. Westchnęłam i mimowolnie sięgnęłam do tego przedmiotu. Zawsze ciekawiło mnie, co chłopak czytał, kiedy tu przychodziłam. Czy było to naprawdę coś dziwnego, a może wręcz przeciwnie? Spojrzałam na okładkę i uśmiechnęłam się szeroko. Myślałam, że zacznę się śmiać i wystraszę ludzi przebywających w sklepie, ale tylko zakryłam dłonią usta i śmiałam się bezgłośnie.
Calum podszedł do kasy i spojrzał na mnie. Gdy tylko dostrzegł książkę i mój szeroki uśmiech, na jego policzkach pojawiły się dorodne rumieńce. No proszę, kto by pomyślał, że Calum Hood będzie wstydził się książek.
Szybko obsłużył klientów bez wdawania się z nimi w niepotrzebne rozmowy. W zasadzie patrzył na mnie o wiele za długo, a ja powoli zaczynałam czuć przerażenie pod jego czujnym spojrzeniem. Poszedł bez słowa w stronę drzwi i widziałam jak zmienia szyld z napisem "otwarte" na "zamknięte". To było niepokojące. W zasadzie mógł mnie w tej chwili nawet zamordować, ale raczej nie bałam się tych sarnich oczu, które spoglądały na mnie zza ciemnych rzęs.
-Emily. Czyżbyś poznała mój sekret? -spojrzał na mnie niepokojąco, a ja się wzdrygnęłam.
-No, Cal, nie sądziłam, że kiedykolwiek cię przyłapię na czytaniu takiej książki. Nie zjadły cię przypadkiem już wilkołaki czy coś? -posłałam mu lekki uśmiech, a ten tylko oparł się o ladę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-A tobie wampiry nie wyssały mózgu? -odparł żartobliwie i oboje się zaśmialiśmy wesoło.
-Nie wiem, ale ostrzegam, niech nie zaćmi twojego mózgu ta książka, wiesz, co mam na myśli!* -posłałam mu szeroki uśmiech.
Takiego czegoś właśnie chciałam. Pomiędzy mną i nim panowała taka chemia, którą każdy mógł spokojnie dostrzec. Przyciągaliśmy się jak dwa magnesy o różnych biegunach. Niesamowite uczucie, ale niestety to już ostatni raz, kiedy go widzę.
-Dobra, książki są książkami, ale ja tutaj przyszłam po swój wspaniały dobytek. Poproszę moją płytę -wyciągnęłam rękę w jego stronę i zaczęłam poruszać palcami po kolei.
-Już idę niecierpliwa -zaśmiał się, ale nadal czułam to badawcze spojrzenie. Poszedł w stronę pomieszczenia dla personelu , a ja odwróciłam się w jego stronę, przyglądając się, jak przeszukuje swój plecak.
-Dlaczego zamknąłeś sklep? Chcesz mnie zamordować? -zapytałam spokojnym głosem, a ten tylko spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-Nie, nie. Chcę tylko z tobą pogadać o czymś bardzo ważnym -powiedział poważnie, a ja poczułam dziwne zimno na swoich rękach, które spowodowało gęsią skórkę.
-Przerażasz mnie -wymamrotałam, a chłopak ruszył w moją stronę z czerwonym albumem w swojej dłoni. -Calum, powiedz mi. O co chodzi?
-Wiesz Emily, zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu. Ty naprawdę jesteś taką ogromną fanką muzyki?
*chyba rozumiecie, że chodzi o to, że Calum czytał Zaćmienie, a to taka gra słowna "nie zaćmi". no wiecie hahaha
~*~
No to się porobiło!!!
Ludzie mam zaraz być w szkole, ale ja piszę rozdział, to jest to co pasja do pisania robi z człowiekiem. Przepraszam za gówniany rozdział, ale jest przynajmniej długi!! Szybko piszę, bo zaraz musze sie zbierać i błędy sprawdzę jak wrócę.
Na tę chwilę chcę wam powiedzieć tylko jedno, a raczej zapytać o zdanie. Myślicie, że ta praca jest na tyle dobra, że mogłabym wysłać ją do jakiegoś wydawnictwa? Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu w sumie i nigdy nie ma tak, że nie warto spróbować, bo może akurat się uda, prawda? A wy? Co myślicie o Record Shop jako książce. Kupilibyście coś takiego, gdyby udało się wydać? I czy znacie jakieś dobre wydawnictwa, do których mogę się odezwać w tej sprawie! Proszę was, potrzebuję waszej opinii, ponieważ ja nie umiem robić niczego sama haha Piszcie wszystko co chcecie mi na ten temat przekazać.
Dobra, a tak w ogóle to rozdział jest podzielony na dwie lub trzy części, więc w następnym na pewno doczekacie się reszty rozmowy z Calumem i Emily. Jak myślicie co się stanie?? :D
Jejku jestem taka podekscytowana, nie chcę do szkoły, ale niestety muszę! Wam życzę powodzenia i do następnego! Pa ludzie!! Kocham was!
Nie zapomnijcie napisać komentarza i gwiazdki!!
PS. Ale długi ten rozdział, ponad 2000 słów!
Piszcie też na hasztagu #RecordShopFF na twitterze, żeby więcej osób mogło nas znaleźć!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro