Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

To był poniekąd stresujący tydzień, ponieważ wciąż w głowie odtwarzały mi się wspomnienia z ostatniej wizyty w sklepie z płytami. Moje dłonie drżały do końca dnia, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu byłam zestresowana i zła na siebie, że okazałam się taka naiwna. Czego ja niby oczekiwałam? Przecież Calum ledwo poznał moje imię, a już chciałam, żeby mnie pocałował. Przecież jedno z drugim się wyklucza. Nie powinnam być taka zachłanna i również nie mogę pragnąć, żeby zakochał się we mnie w ciągu dwóch minut. Zapewne teraz mnie nienawidzi, przecież prawie wywalili go z pracy za moje zachowanie. Będzie na pewno trzymał dystans i nie będę w stanie go nawet dotknąć.

Jednak moje pesymistyczne myśli wcale nie były powodem, dla którego od tygodnia nie przespałam ani jednej nocy spokojnie. Nie mogłam się pozbyć tego niezwykle miłego mrowienia, które pojawiło się tuż po jego całusie w policzek, ponieważ naprawdę wydawało się, że to był szczery gest, który Calum wykonał nie ze względu na jego szefową, a ze względu na to, że mnie lubi i ta świadomość rozpalała moje serce. Może się myliłam, ale wcale mnie to nie obchodziło, ponieważ mimo wszystko nadal wierzyłam, że jest, chociaż iskierka nadziei na coś więcej niż relację klient-sprzedawca, co tylko potwierdzały jego słowa przed nakryciem nas w dwuznacznej sytuacji przez starszą kobietę.

Niezależnie czy tego chciał, czy nie, ja nie mogę odpuścić, przecież on jest, powiedzmy sobie szczerze, centrum mojego świata. Jest moim słońcem.

Więc wsiadłam do autobusu i nie miałam zamiaru zatrzymywać się nawet na chwilkę, ponieważ cholera muszę w końcu wziąć to wszystko w swoje ręce i coś zrobić, chyba że chce tkwić w martwym punkcie do końca życia. Samo słowo martwy nie zwiastuje nic przyjemnego, czyż nie?

Uśmiechnęłam się szeroko do Caluma, który stał tuż przy wejściu i od razu rozpromienił się na mój widok. To był dobry znak. Nie może być aż tak źle.

Sama nie wiedziałam skąd we mnie tyle determinacji.

Wszystko jednak odeszło w siną dal, kiedy tylko otworzyłam drzwi i zahaczyłam butem o próg. Nie mogło być inaczej i jestem pewna, że gdyby nie szybka reakcja Caluma to dzisiejszego dnia nie byłoby dla mnie żadnego ratunku. Złapał mnie w swoje ramiona, trzymał mocno, póki nie otworzyłam oczu i nie spojrzałam na jego twarz z przerażeniem. Moje policzki stały się moimi odwiecznymi wrogami i zaczęły się czerwienić.

-Tradycji stało się zadość -powiedział i postanowił mnie puścić, widząc, że już względnie stoję na nogach. Oh, gdyby wiedział, że są teraz tak bardzo bezwładne, zresztą jak zwykle przy nim.

-Uh tak, dziękuję za szybką reakcję -przygryzłam wargę, wiedząc, że moje głupie postanowienia, żeby coś zdziałać, nie wyjdą chyba za dobrze.

-Zawsze do usług. Jak samopoczucie? -posłał mi szczery uśmiech i zaczął iść w stronę płyt. Dreptałam za nim ostrożnie, gapiąc się przy okazji na jego tyłek, ale kto by tego nie robił na moim miejscu?

-Całkiem dobrze, trochę męczący był ten tydzień, mało spałam, ale nie narzekam. A twój tydzień? -zapytałam, patrząc, jak chłopak zatrzymuje się przy jakimś pudle, które bierze do rąk i zawraca.

-Powiedzmy, że podobnie. Moje kochane egzaminy zbliżają się ogromnymi krokami i pasowałoby je zaliczyć. Marny los studenta -mówi z dramatycznym, przesadnym westchnieniem na końcu.

-O tak, nie mogę się doczekać, aż pójdę na studia -powiedziałam głosem ociekającym sarkazmem. -Naprawdę, najgorsze co może być w życiu to nauka. Nie mam na nią kompletnie siły, a chęci odeszły ode mnie już w przedszkolu. Pomóc ci? -pytam jeszcze, widząc, jak chłopak układa odpowiednio płyty, patrzy na mnie z tymi uroczymi oczkami, a mi zaczyna brakować powietrza.

-Jeśli masz ochotę. Ustawiaj je alfabetycznie wykonawcami -wytłumaczył mi szybko, a ja skinęłam głową spokojnie i wzięłam w dłonie kilka opakowań, które zaczęłam układać spokojnie na wyznaczonym miejscu. -A co do studiów to naprawdę nie jest tak źle. Trzeba się uczyć, ale zdecydowanie jest czas na imprez. Mam na myśli, niesamowicie wiele imprez.

-Imprezy nie są moją rzeczą, tak myślę -wzruszyłam ramionami, a Calum zaśmiał się wesoło.

-Naprawdę? Wyglądasz mi na typ kobiety imprezowiczki -spojrzał na mnie badawczo, a ja wzruszyłam ramionami po raz kolejny.

-Wyglądasz na Azjatę -odgryzłam się, za co zostałam niesprawiedliwe uszczypnięta w tyłek. -Zboczeniec! Łapy precz od moich tyłów pedofilu.

-Po pierwsze to było za nazwanie mnie w sposób, którego nie lubię -zaczął, a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.

-A po drugie?

-Po drugie, ponieważ mogłem to zrobić, skoro ty możesz się patrzyć na mój tyłek, to ja mogę dotykać twojego -wytłumaczył, a ja otworzyłam usta z wrażenia. Jak on mógł być tak odważny i do tego, skąd wiedział, że się na niego gapie? Był odwrócony. -Wiesz, nie kryłaś się z tym za bardzo.

-Nadal zastanawiam się, co ma patrzenie do dotykania -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, a ten posłał mi bezczelny uśmieszek.

-Cóż, twój wzrok jest taki przenikliwy w niektórych momentach, że mogę go na sobie poczuć -odpowiedział, a ja parsknęłam śmiechem.

-Wcale się na ciebie nie gapię, jak już coś to ty na mnie -znalazłam trochę odwagi w sobie, żeby powiedzieć to zdanie.

-Bo z reguły mężczyźni przyglądają się ładnym kobietom -stwierdził całkowicie bezczelnie, a moje motyle w brzuchu były tak oczywiste w tamtym momencie.

-A nie słyszałeś, że kobiety przyglądają się ładnym mężczyznom? -odbiłam piłeczkę zwinnie.

-Cóż skoro już ustaliliśmy, że jesteśmy piękni i możemy się na siebie patrzyć do woli, to możesz mi odpowiedzieć na pytanie. Wiem, że nie wypada mi pytać, ale ile masz lat? -zapytał spokojnym głosem, a ja schyliłam się po kilka płyt z pudełka i zaczęłam je układać, żeby nie musieć utrzymywać kontaktu wzrokowego tak długo z chłopakiem stojącym przede mną.

-Prawie siedemnaście -odpowiedziałam na jego pytanie, a ten milczał przez dłuższą chwilę. -A ty? Ile masz lat? Może powiesz mi coś o sobie?

-Więc cóż, małolato, jestem dziewiętnastoletnim frajerem, który marzy o byciu sławnym, ale zamiast tego pracuje w sklepie z płytami i lubi zaczepiać nieletnie dziewice -zaśmialiśmy się z rozbawieniem oboje.

-Czy to było skierowane w moją stronę? -chłopak potwierdził wesoło. -Dobra, udawajmy, że wcale nie zacząłeś nawiązywać do mojego życia seksualnego.

-Masz na myśli to, którego nie ma? -zaczął się śmiać, a ja szturchnęłam go przyjacielsko w ramię.

-Zamknij się. Może opowiesz mi o swoich planach zostania super gwiazdą? Potrafisz śpiewać? -zapytałem z zadowoleniem, a Calum zabrał puste już pudełko.

-Może następnym razem, moje marzenia i tak są, były i będą marzeniami, więc co się spieszyć z opowiadaniem? Zostawmy coś na inne spotkania -zaśmiał się. Dobrze, czyli planuje inne spotkania, alleluja.

-No dobrze -zgodziłam się i wzięłam do ręki płytę One Direction zatytułowaną FOUR. Postanowiłam nie wychodzić z pustymi rękami. Poszłam w stronę kasy za chłopakiem.

-Znowu twoi seksowni chłopcy -dogryzł mi Calum.

-Yeahhh, jakoś nie mogę przestać ich lubić. Widzisz te słodkie twarze? -westchnęłam z udawanym zachwytem.

-Nie tak słodka, jak moja, czyż nie? -puścił mi oczko, a ja momentalnie zaczęłam się palić. Znowu! -Wezmę za tak twoje piękne rumieńce.

-Tak w ogóle.. To przepraszam za to tydzień temu. Prawie cię przeze mnie wyrzucili z pracy -zaczęłam niepewnie, a chłopak wzruszył tylko ramionami, jakby to nigdy się nie zdarzyło.

-Sprawiłaś, że mogę podrywać młode dziewice, nie ma za co przepraszać. Uratowałaś mi tyłek, więc dziękuję -powiedział, a ja szybko schowałam płytę do mojej torby. Zakaszlałam niezręcznie. -Spokojnie, mam zamiar wykorzystać tylko jedną.

-Co? Kogo? -spojrzałam na niego zdezorientowana, a ten zrobił głupią minę.

-Ciebie, matołku -zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami, czując, że nic nie może już się zepsuć, ponieważ oficjalnie żyłam w bajce.

Wtedy chłopak pochylił się, żeby złożyć pocałunek na moim policzku, w ja poczułam się jakbym właśnie pierwszy raz była w stanie upojenia alkoholowego. Nowe, świetne uczucie, a wokół nie było żadnych problemów, czy niechcianych blondynek z długimi nogami.

-Do zobaczenia, Calum.

-Do zobaczenia, Emily.

✖✖✖

1274 słowa! Wow to znowu dużo kochani. Mam nadzieje, że #TeamCaily jest zadowolony, co? :D Co myślicie na temat rozdziału?

Co do moich przyszłych planów na wakacje to nie chce nic mówić, ale zacznę nowe fanfiction. Będzie ono homo, ponieważ tylko dwie osoby pasowały mi idealnie do mojego świetnego wyobrażenia. Będzie to bardzo długie ff, więc się przygotujcie haha! + jeśli chodzi o to ff co pytałam was rozdział wcześniej o idealnego bohatera to też jest w planach tylko nie potrafię zabrać się za coś jeśli nie mam głównego bohatera! Więc zdecydujecie się, bo jest dokładnie pół na pół głosów na Luke'a i Ashton'a haha

Dziękuję za prawie 100 gwiazdek pod ostatnim rozdziałem i cóż oby tak dalej ludzie! Czekam na komentarze i gwiazdki :D x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro