25
Piękna pogoda sprzyjała spacerom i wielu innym ciekawym aktywnościom, które mogły być wykonywane na świeżym powietrzu. Mogła to być na przykład jazda na rowerze czy chociażby leniwy piknik w parku. Jednak ja zdecydowałam się na zwykły spacer, który miał mnie psychicznie przygotować na dzisiejszy dzień. Mimo tego pięknego widoku, zapachu drzew, który mnie uspokajał, ja nie mogłam ani trochę wyluzować. Wszystko to za sprawą dwójki denerwujących przyjaciół po obu moich stronach, którzy kłócili się niemiłosiernie o, jak to sprawnie mi wytłumaczyli, moje dobro. Nie bardzo wiedziałam, jak mogliby mi pomóc, ponieważ i tak nigdy ich nie posłucham ich żadnej każdej rady. Oczywiście był to mini poradnik „jak umówić się z chłopakiem twoich marzeń". Nie chciałam brać w tym udziału, ale oni nie pozwolili mi odejść od nich nawet na krok przed tym, jak nie wypowiedzą całej litanii dotyczącej mnie i Caluma.
-Powinnaś iść dzisiaj do niego w jakiejś wyzywającej sukience. Podobno to zawsze działa na chłopaków, którzy są hetero -zaczął Dylan, a ja nadal szłam przed siebie, nie odzywając się niepotrzebnie, ponieważ chciałam to po prostu jak najszybciej skończyć i pójść zobaczyć się z pięknym sprzedawcą, który skradł moje serce.
-Ty się zamknij Dylan! Nie wiesz nic, a odzywasz się najwięcej. Poza tym chciałam ci tylko przypomnieć, że to ty jesteś idiotą, który sprawił, że seksowny Calum, przyszły mąż naszej przyjaciółki, uciekł w popłochu i anulował ich randkę! -Jessica zaczęła kłócić się coraz bardziej. Ci dwoje nie potrafili usiedzieć cicho przez dłuższą chwilę. To strasznie denerwujące, ale po pewnym czasie można się przyzwyczaić. Ja znam tę dwójkę niezwykle długo, więc jakoś potrafiłam wyłączyć się z ich rozmowy. Taka mała umiejętność, która jest niezwykle przydatna w życiu codziennym.
-To nie była randka, daj spokój Jessie. On po prostu zaprosił mnie tam jako przyjaciółkę, sama widziałaś ostatnio, że między nami nie ma nic więcej niż przyjaźń, nie spieszmy się z tym wszystkim. Nie chciałabym, żeby uznał mnie za jakąś dziwną -stwierdziłam poważnie, ale moi przyjaciele uderzyli się w czoło z niedowierzaniem.
-Powiedział tak, ponieważ się przestraszył! -zawołał zdecydowanie zbyt głośno Dylan, a ja westchnęłam.
-Zgadzam się z tym idiotą. Jak nigdy nie mamy takiego samego zdania, tak teraz jest identyczne. Nie możesz poddawać się przez głupie słowa, które nie miały za wiele znaczenia. On może być równie przerażony swoimi uczuciami co ty. Wiesz, jacy są faceci. Wystarczy jedno potknięcie i rezygnują. Dlatego musisz wziąć sprawy w swoje ręce i sama go gdzieś zaprosić -powiedziała Jessica, gestykulując rękami tak bardzo, że oberwałam w twarz z łokcia, ale postanowiłam to przemilczeć, nie chciałam robić kolejnych problemów, a ona zdawała się tego nawet nie zauważyć.
-Tak! Emily, jesteś śliczna, atrakcyjna, błyszczysz wszystkim i jestem pewien, że Calum nie może ci się oprzeć. Zapewne walczy sam ze sobą, żeby tylko nie rzucić się na ciebie w sklepie za każdym razem, kiedy widzi cię w progu -rzekł Dylan, podskakując przy moim boku jak piłeczka, a ja uniosłam rozbawiona brwi.
-Oczywiście, że nie może się powstrzymać, ale od śmiania, ponieważ zawsze przewracam się na głupim progu, gdyż myślę o wszystkim, co mnie rozprasza! Super, naprawdę niesamowite! Z taką pokraką na pewno będzie chciał w ogóle wyjść. Będzie wstydził się mnie przy ludziach, jak wy sobie to wyobrażacie? Kompletna klapa -westchnęłam smutno i spuściłam głowę. Wlepiłam swój wzrok w znoszone trampki.
Taka była bolesna prawda, że Calum zasługiwał na kogoś znacznie lepszego od nastolatki, która szalała za nim jakby był jakimś celebrytą. To nie mogło się udać, przecież tacy ludzie nie są sobie przeznaczeni. Chociaż nie było to równoznaczne z tym, że przestanę do niego chodzić, rozmawiać i myśleć o nim, ponieważ to jest niemożliwe. Będę go kochała nawet po tym, jak złamie moje serce kolejny i kolejny raz. Nic nie liczy się bardziej od niego. Chociaż brzmi to jak nastoletni bełkot, to jakimś cudem wiem, że gdyby nam się udało to, bylibyśmy naprawdę wytrwałym małżeństwem w przyszłości. Jednym z tych, które po pięćdziesięciu latach nadal patrzy na siebie z miłością, oddaniem.
-Nie powinnaś być taka krytyczna wobec siebie, Emily. Jesteś naprawdę świetną dziewczyną i jeśli gej to dostrzega, to naprawdę tak jest. Po prostu musisz trochę uwierzyć w siebie, zebrać odwagę i zaimponujesz mu samym tym, że go zaprosiłaś. Jestem pewien, że on również widzi w tobie tę śliczną dziewczynę i niesamowicie inteligentną, bo kiedy wtedy do was podszedłem i przeszkodziłem, muszę przyznać, że patrzył na ciebie, jakby świata innego nie widział. Uśmiechał się tak nienaturalnie szeroko i spoglądał na ciebie z taką delikatnością. Nie potrafię tego opisać, ale musisz uwierzyć mi na słowo, że między wami czuć powiązanie, mięta emanuje na kilometr! -powiedział Dylan, zatrzymując nasz marsz i złapał mnie za ramiona. Patrzyłam na niego jak zaczarowana, ponieważ jeśli to, co mówił, było prawdą, to szczerze byłam nabuzowana pozytywną energią.
-Dziękuję Dylan, jesteś najlepszy. Ty też Jessie. Mam najwspanialszych przyjaciół na świecie -wypowiedziałam, patrząc to na jedno, to na drugie. Oboje mieli wielkie uśmiechy na twarzach, a mi chciało się płakać, ponieważ ich wsparcie znaczyło dla mnie dużo więcej niż wszystko inne. -Ale koniec tego dobrego, muszę iść spotkać się z księciem z bajki!
-No tak! Nie marnuj czasu z nami -zaśmiał się lekko chłopak, a ja przytuliłam go mocno.
-Opowiem wam wszystko, kiedy tylko wrócę do domu. Jestem pewna, że tym razem uda mi się pokazać od jak najlepszej strony. Kto wie, może się z nim umówię? -tym razem dałam uścisk Jessice i biegiem pognałam w przeciwną stronę.
To wszystko wyglądało jak mrugnięcie okiem, ponieważ dotarłam do sklepu w zawrotnym tempie, które było dla mnie samej zdziwieniem. Poprawiłam swoje włosy, patrząc na odbicie w witrynie sklepu tuż obok tego, w którym pracuje Calum. Wygładziłam swoją bluzkę i wzięłam głęboki oddech dla uspokojenia.
Będąc czujna, jak nigdy otworzyłam drzwi do sklepu i ominęłam wysoki próg, który był moim odwiecznym wrogiem. Patrzyłam pod nogi przez cały czas.
-Co ty taka ostrożna? Najwyżej cię złapię -odezwał się głos Caluma, a ja pisnęłam przerażona. Odskoczyłam i zahaczyłam nogą o próg, przez co miało spotkać mnie nieprzyjemne spotkanie z podłogą.
Miało, ale nie spotkało, ponieważ bohaterski sprzedawca złapał mnie szybko i chwilowo zostałam przyciśnięta do jego klatki piersiowej. Mogło to wyglądać naprawdę romantycznie i zapewne to była ta rzecz, którą robiły tylko pary, ale nie miałam nic przeciwko. Patrzyliśmy się w swoje oczy i na moment zniknął cały wszechświat. Jednak nadal czułam, jak mocno przyciśnięta byłam do chłopaka. To było niekomfortowe i bolało. Chłopak zaczął się trochę przysuwać.
-Uh, Calum? Mógłbyś mnie puścić, bo trochę zgniatasz moje cycki. Co ty robisz? -wypowiedziałam, momentalnie dając sobie mentalne uderzenie w policzek, ponieważ co ja właśnie zrobiłam.
On chce cię pocałować ty idiotko.
Calum momentalnie wypuścił mnie ze swoich objęć i odszedł krok do tyłu. Jego twarz nie wyrażała emocji, a ja chciałam płakać. Jak mogłam się nie zorientować? Przecież coś takiego zapewne nie powtórzy się nigdy.
-Chciałem tylko -wymamrotał, patrząc na mnie, jakby szukał odpowiedzi. -Rzęsa na policzku, chciałem ją zdjąć.
-Oh.
Czyli jednak to był tylko fałszywy alarm lub mój książę z bajki własnie się przestraszył i wymyślił pierwszą lepszą wymówkę. Przetarłam policzki dłońmi, aby pozbyć się domniemanej rzęsy, po czym po raz kolejny spojrzałam na Caluma. Raczej bez żadnego ociągania przeszliśmy do wybierania płyt, ponieważ to po to tutaj przychodziłam. A raczej chłopak był przekonany, że to właśnie był powód. Więc tak robiliśmy za każdym razem. Szukaliśmy płyt, ja udawałam, że znam się na muzyce, a pomiędzy tym rozmawialiśmy jeszcze o milionie innych rzeczy. Jednak tego dnia było inaczej. Calum nie prowadził swojej zwyczajowej rozmowy, która mogłaby mi dopiec lub co najmniej rozśmieszyć. Brakowało mi jego ciągłego zaczepiania, niewinnego dotyku co jakiś czas. Był taki inny, trzymał dystans.
Czy to przez to, co stało się, kiedy byłam w jego ramionach?
Podeszliśmy do kasy szybciej niż zwykle, ale obserwowałam chłopaka tak natarczywie, że chyba musiał to dostrzec, ponieważ uniósł brwi i spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Jesteś jakiś smutny -zauważyłam. Nie miałam zamiaru owijać w bawełnę. Musiałam powiedzieć to prosto z mostu.
-Wydaje ci się. To tylko zmęczenie. Ostatnio mamy niezły wycisk na uczelni. Cały czas trzeba się uczyć. Nie spałem ostatnio zbyt dobrze. Wciąż mam głowę w notatkach, a sen jest ostatnim, czego potrzebuję. Ale hej, są plusy. Zbudowałem fortecę z puszek po napojach energetycznych -zaśmiał się wesoło, a ja dopiero wtedy dostrzegłam te wory pod oczami. Biedak naprawdę był przemęczony.
-Forteca? To brzmi świetnie. Będę musiała kiedyś ją obejrzeć -stwierdziłam z lekkim uśmiechem, patrząc na tego dzieciaka przede mną.
-Powinnaś, jest zjawiskowa. Założę się, że sama byś taką chciała -puścił mi oczko, ale trochę mu się to nie udało, ponieważ za bardzo zmrużył drugie oko. Zaśmiałam się na ten widok. Ten chłopak był taki rozkoszny.
-Nie lubię energetyków, ale zawsze możesz mi taką zbudować. No, ale niestety! Nieważne jak bardzo bym chciała ją obejrzeć, to nie mam zamiaru zajmować ci czasu. Powinieneś odpocząć, a ja nie mam serca, żeby ci przeszkadzać. Może powinnam ci tutaj jakoś pomóc? Naprawdę musisz iść się przespać -powiedziałam, patrząc na niego zmartwiona, ale chłopak tylko posłał mi spokojny uśmiech.
-Nie trzeba, wszystko w porządku. Poradzę sobie, nie chcę zajmować ci dnia. Poza tym sen jest dla frajerów -zaśmiał się wesoło.
-Tak, ale jest potrzebny, żeby żyć, słyszałeś o tym? No dobra. Będę się zbierać, ale naprawdę, jeśli tylko chcesz, to zostanę z tobą tak długo, jak tylko zechcesz -wypowiedziałam, przygryzając wargę lekko zawstydzona. To była dość duża obietnica. Miałabym zostać z nim na cały dzień.
-Zapewne już masz plany, nie musisz się dla mnie tak poświęcać -wzruszył ramionami beznamiętnie.
-Ale chcę -odpowiedziałam za szybko, jednak nie przejmowałam się zbyt długo. -Więc.. Mogę zostać z tobą?
-Mówiłem już, że jesteś moją ulubioną klientką pod słońcem? -posłał mi najbardziej czuły uśmiech na całym świecie.
I tak w ten oto sposób spędziłam cały dzień siedzącobok Caluma, który spał z głową na moim ramieniu. Powiedzieć, że to byłowspaniałe, byłoby niedopowiedzeniem. To wszystko, o czym mogłam marzyć. Zajmować się kimś na kim mi zależało było chyba moim ulubionym zajęciem. Pozatym nie narzekałam na najsłodszy widok w postaci śpiącego księcia, którego kochałam jak stąd do księżyca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro