Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Nie byłam podekscytowana tak bardzo, jak zwykle, ponieważ dobrze pamiętałam, jaka to była wtopa. Zapewne sprowadzałam swoim szczęściem i radością same niemiłe wydarzenia. Wolałam nie zapeszać, chociaż nie byłam typem osoby, która wierzyła w jakiekolwiek przesądy.

No dobra, kogo ja oszukuję? Byłam o krok od skakania i krzyczenia, jak bardzo kocham życie. Co robiłam. Wczoraj. W swoim pokoju. Dobrze, że nikogo nie było w domu, ponieważ to było pewne, że zostałabym natychmiast zawieziona do pobliskiego szpitala na tomografię komputerową, aby upewnić się, czy z mój mózg nie został zaatakowany przez jakąś chorobę. Później pewnie musiałabym iść do psychiatry, który wsadziłby mnie do ośrodka dla chorych umysłowo ludzi.

Tak się zamyśliłam nad tym, jak uniknęłam cudem wizyty w psychiatryku, że kolejny raz, tradycyjnie, zahaczyłam końcem buta o lekko wystający próg. Utrzymałam się ledwo na swoich koślawych nogach, które zostały stworzone do plątania się, chociaż były krótkie, bo bądź co bądź, ale mój wzrost pozostawiał wiele do życzenia. Byłam najmniejsza wśród moich znajomych i to nie było czymś, co mnie zachwycało, bo gadanie małe jest piękne, jest już dużo przereklamowane. Zmarszczyłam nos na lekki ból w lewej kostce i spojrzałam na nią krytycznie. Niestety moja lekarska ocena została przerwana przez chichot.

-Żyjesz tam? -zapytał mnie z uśmiechem od ucha do ucha Calum, a ja prychnęłam, udając, że wcale mnie nie zawstydził, bo wybaczcie, ale jak mogłam zachować się normalnie, kiedy obiekt moich westchnień śmiał się z tego, że prawie moja twarz spotkała się z podłogą.

-Bardzo śmieszne. Zrobiłbyś coś z tym głupim progiem, można się tutaj zabić -mruknęłam i przerzuciłam delikatnie włosy przez ramię, próbując być naprawdę kobieca.

-Wybacz mi, jestem tylko marnym sprzedawcą, który nie może przemeblować tego sklepiku ani nie umie zmieniać progów -wzruszył słodko ramionami. Podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu, jakby chciał mnie przytrzymać, jeśli bym miała się zaraz wywalić. Dupek.

-Gdybyś był Azjatą, to umiałbyś wszystko. Tego progu by tu nie było, a ja byłabym bezpieczna! -oskarżyłam go i zrzuciłam ciepłą dłoń z mojego ramienia, która pozostawiła miłe uczucie mrowienia.

-Cóż za ból, że nim nie jestem -przewrócił oczami z rozbawieniem wręcz wytatuowanym na jego uroczej twarzy.

-No, trzeba przyznać, że byłyby wtedy z ciebie jakieś korzyści, teraz to -wypuściłam głośno powietrze z moich płuc tym samym obrazując jak „bezużyteczny" był.

-Coś ty się do tej Azji przyczepiła? -zapytał i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Patrzył na mnie, czekając, aż odpowiem, a ja uśmiechnęłam się złowieszczo.

-Może kręcą mnie Azjaci? -nie wiem skąd u mnie ta nagła odwaga, ale mój palec przejechał po jego torsie kokieteryjnie. Wtedy ta seksowna ja wyparowała.

Jaka ja byłam głupia. Przecież on mnie stąd wyrzuci.

-Cóż, więc w takim razie może żałuję, że nie jestem Azjatą -odparł chłopak, przygryzając swoją wargę, a mi zaschło w ustach. Czy on właśnie odpowiedział na mój flirt? Jezu Chryste, Maryjo kochana, Boże. Moja twarz zapewne była w kolorze szkarłatu, na moich rękach pojawiła się gęsia skórka i ta niesamowita iskra w dole mojego brzucha się uaktywniła.

-Takich słów to się po tobie nie spodziewałam, Calum. Co się z tobą ostatnio dzieje? Musisz mi to wytłumaczyć, ponieważ nie jesteś sobą! -oblizałam moje zaschnięte usta i mogłabym przysiąc, że z bólem walczył, żeby tylko nie popatrzeć. Czyżbym miała cię już w garści kolego?

-A ja nie spodziewałem się, że.. -urwał, ponieważ nagle rozległo się kliknięcie drzwi. Momentalnie oddaliłam się od chłopaka zupełnie nieświadoma, że chłopak trzymał moją dłoń, która znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko jego spodni.

Chłopak zawstydzony puścił moją dłoń i zarumienił się, widząc, kto wszedł. To było niespotykane zjawisko, przecież to niemożliwe. Jak można być tak uroczym? Ten chłopak naprawdę przeczy każdemu stereotypowi mężczyzny czy chłopaka. On jest jak mały, słodki, rozkoszny, puszysty piesek. Z tym że on nie ma sierści i nie jest psem, ale to szczegół.

Kobieta około sześćdziesiątki patrzyła na nas z tajemniczym wyrazem twarzy. Po czym naprawdę krytycznie zmierzyła swoim chłodnym spojrzeniem chłopaka stojącego dwa kroki ode mnie palącej się ze wstydu.

-Dzień dobry, szefowo -kaszlnął Calum ze spuszczoną głową, brzmiał, jakby brakowało mu tlenu. Myślę, że będzie miał problemy przez to, że zastała takie coś w sklepie.

-Holt, dziecko drogie. Co mówiłam o spoufalaniu się z klientami? Swój urok osobisty i charyzmę nie masz wykorzystywać do zalecenia się tylko do pracy -powiedziała z niezadowoleniem. Jej twarz poczerwieniała ze złości. -Na zaplecze i porozmawiamy sobie o regulaminie, a później pakujesz swoje rzeczy.

Tego było za wiele. Calum nie mógł stracić przeze mnie pracy. To ja byłam inicjatorką tego wszystkiego. Zaczęłam sobie pozwalać na zbyt wiele i moja ostatnia szansa na jakiekolwiek spotkania z moim wymarzonym chłopakiem miała przepaść bezpowrotnie. Musiałam zadziałać w trybie natychmiastowym, a w moim przypadku jak powszechnie wiadomo nie było to nic mądrego.

-Proszę pani, ale Calum to mój chłopak, nie powinnam go rozpraszać w godzinach pracy, ale naprawdę się za nim stęskniłam -palnęłam pierwsze słowa, które przyniosła mi ślina na język i zbliżyłam się do Caluma dla bardziej dobitnego udowodnienia moich słów. -Ja po prostu nie umiem zapanować nad sobą, kiedy on jest w pobliżu i przepraszam, naprawdę. To było bardzo nieodpowiednie.

Na twarzy chłopaka pojawił się przerażony uśmiech i objął mnie delikatnie, po czym uszczypnął jakby chciał krzyknąć „co ty wyprawiasz?!" posłałam mu spokojny uśmiech. Panowałam nad sytuacją. No, może nie bardzo, ale powtarzane wiele razy kłamstwo staje się prawdą, czy jakoś tak.

Twarz kobiety diametralnie się zmieniła. Nagle wyglądała naprawdę miło i spokojnie. Na jej twarzy pojawił się rozczulony uśmiech.

-Calum, nie chwaliłeś się tą słodką dziewczyną! Jak masz na imię skarbie? -zapytała kobieta, podchodząc do nas szybko.

-Jestem Emily i naprawdę przepraszam. To nie było przyzwoite i nigdy się nie powtórzy -obiecałam jej, a moje serce waliło szybciej niż kiedykolwiek dotychczas. Czułam na swoich plecach łomot serca chłopaka. Był autentycznie przerażony i nie wyglądało jakby miał się uspokoić. -Dopilnuję, żeby Cally wziął się do roboty. Nie może się przecież ciągle obijać, prawda?

-Nic się nie stało, ważne, żeby Calum nie zabawiał mi klientów, bo jeszcze będą z tego później problemy, jak wybite szyby, ponieważ jakieś nastolatki pomyślą, że się w nich zakochał, a on odmówił im randki -wytłumaczyła szefowa chłopaka, który przyciskał mnie do siebie. Marzyłam, żeby być tak blisko, ale w tej sytuacji kompletnie o tym nie myślałam. Szargały mną wszystkie emocje. Strach, adrenalina, zachwyt, wszystko. -Ale mimo wszystko, następnym razem idźcie na zaplecze, kiedy macie zamiar przechodzić do takich intymnych sytuacji i zamykajcie wtedy sklep, żeby nikt się na was nie natknął -zaśmiała się, ale dla mnie to w ogóle nie było śmieszne. Razem z chłopakiem zaśmialiśmy się sztucznie i zaczęliśmy być jeszcze bardziej czerwoni. Było mi coraz bardziej gorąco przez te rumieńce. Myślałam, że stanę w płomieniach przez te wypieki na moim ciele.

-Uh dobrze, następnym razem będziemy uważać -wymamrotał drżącym głosem Calum. Pomyślałam, że zaraz mogę się popłakać z tego strachu. To był bardzo prawdopodobny scenariusz w tym momencie. -Nie wyrzuca mnie pani?

-Oszalałeś? Oczywiście, że nie. Poza tym mam teraz pewność, że nie będziesz zaczepiał innych, skoro masz taką śliczną dziewczynę -odpowiedziała, a ja chciałam zapaść się pod ziemię.

Zabijcie mnie, proszę.

-Ja będę już szła, nie chce przeszkadzać w pracy i w ogóle -wymamrotałam cicho, nie mogąc zmusić się do mówienia głośno.

-Jasne, pożegnajcie się, będę na zapleczu. Przyjdź do mnie Calum, kiedy tylko ta słodka dziewczyna już pójdzie, nie spieszcie się, trzeba szerzyć miłość na świecie -rzuciła pospiesznie, ale i tak po jej odejściu panowała gęsta atmosfera, którą można było kroić nożem. Najgorsze było to, że ona wciąż wychodziła na sklep i patrzyła na nas tym diabolicznym spojrzeniem. Wyglądała w zasadzie trochę jak hipiska, która przeżywała swoją drugą młodość. Wyswobodziłam się ze stalowego uścisku Caluma jak najszybciej, ponieważ w tej chwili to nie było raczej komfortowe ani dla mnie, ani dla niego.

-Ja uciekam, bo inaczej będę miała zawał, rozumiesz? -wyszeptałam do chłopaka na ucho po tym, jak stanęłam na palcach, żeby być jak najbliżej i nie narazić się tej kobiecie, która mogła usłyszeć. -Przyjdę za tydzień.

Wtedy przyszła z jakimś kartonem i ustawiła się niedaleko nas.

-Tak, to ja już będę szła, kochanie -powiedziałam głośno, stojąc plecami do tej kobiety. Zrobiłam do chłopaka dziwną minę i na pewno zacząłby się śmiać, gdyby nie fakt, że sam był na skraju zawału.

-Do zobaczenia później, skarbie -odparł Calum i spojrzał na ułamek sekundy w tył, po czym pochylił się w moją stronę.

Czy on ma zamiar mnie pocałować?! Matko, nie jestem gotowa, moje usta nie są gotowe. Jaki jest numer na pogotowie? Ja tego nie przeżyje do tęczowej anielki. Niech ktoś mnie ratuje, bo jego oczy się zamknęły, a usta są zbyt blisko.

Cały świat nagle zawirował i wszystko działo się w spowolnionym tempie. Wszystkie dźwięki wokół zniknęły i widziałam tylko jego usta, które były tak blisko.

I wtedy cmoknął mnie w nos.

Co do cholery, przepraszam bardzo?! Chyba sobie ze mnie żartujesz koleś. Co to ma być?

-Będę tęsknić misiu -dodał tylko i pocałował mnie w policzek na odchodne.

-Ja też Calum, ja też -powiedziałam i szybko ulotniłam się z tego głupiego sklepu, który przysparzał mi samych zmartwień. Przez witrynę zobaczyłam tylko smutną twarz chłopaka i nieme przepraszam, ale jedyne czego chciałam to uciec i się schować.

Co ja, głupia, sobie myślałam? Naprawdę trzeba być frajerem mojego poziomu. To miało tylko wyglądać jak pocałunek. Jego szefowa nie mogła mieć wątpliwości, ponieważ ta dziwaczka wyciągnęłaby z tego konsekwencje i wylała chłopaka z pracy.

Jednak wciąż wewnątrz miałam tę satysfakcję, że był tak blisko mnie, a jego usta dotknęły w ogóle mojej twarzy i to podwójnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro