4.
Jeszcze nie wiem dokładnie co będę dzisiaj robiła. Ale wiem, że użalanie się nad sobą w niczym mi nie pomoże. Tak więc podaje puste naczynia Jinowi, schodzę ze stołka i ide do salonu.
Jest porządnie umeblowany i całkiem ładny. Przynajmniej odpowiada moim gustom. Siadam na kanapie obok Jimina. Patrzę na niego sceptycznie.
JM- Co ? Mam coś na twarzy ?
I- Nie. Ale mam jedno pytanie.
JM- Jakie ? Pytaj śmiało.
I- Skąd te ciuchy ? Skąd ?
JM- Hmm ? Jakie znowu ciuchy ?
I- Te wszystkie, które są w szafie.
JM- Aaaa tamte. To są ciuchy, które Ci kupiłem abyś miała.
I- Po co ? Przecież mi nie potrzebne.
JM- A właśnie, że tak. Z nowymi rzeczami możesz zapomnieć po woli o przeszłości i iść do przodu.
I- ... dziękuję więc. Ale wiesz, że nie musiałeś kupować takich drogich rzeczy. Przecież musiałeś za nie zapłacić więcej niż 3 tysiące !!
JM- Hahaha, to nic. Dla Ciebie może i są drogie, ale nie dla mnie.
Daje sobie już spokój, nie bez powodu nagle mieszka w tej ogromnej rezydencji i ma zajebistą furę. Tak więc przyłączam się do innych i oglądam jak grają. Jeden z nich proponuje mi abym zagrała z nim. Są to wyścigi samochodowe. A ja nie umiem obsługiwać konsoli.
I- Ja.... Przepraszam ale ja nie umiem grać. Nigdy nie grałam z resztą..
V- To cię nauczę ! Tak przy okazji jestem Taehyung. Ale mów mi V.
Uśmiecha się miło i spogląda znacząco na Jimina... ten podejmuje grę i zabawnie porusza brwiami.
[Tutaj niestety nie dałam rady znaleźć gifa]
Po czym Ci, którzy wiedzą o co chodzi zaczynają się śmiać. Ze mną włącznie.
Tak więc po jakichś 30 minutach nauki -czyli około 50 razach powtarzania wszystkiego- możemy grać. Na początku nie idzie mi zbyt dobrze, ale z czasem nabieram wprawy.
Idzie mi coraz to lepiej, aż w końcu wygrywam 5 razy z rzędu. Z każdym kto że mną zagrał. Czyli tak:
RM- Namjoon
J-Hope- Hoseok
Suga- Yoongi
V i Jimin. Jin nie ponieważ coś tam w kuchni robi, a jeszcze jeden koleżka, którego nie znam powiedział, że nie ma ochoty. Ponieważ nie lubię być w niewiedzy, pytam się przyjaciela.
I- Jak ma na imię ?
JM- Kto ? On ?
I- No. Jak się nazywa ?
JM- Jungkook.
Który leży sobie na kanapie i spogląda w telefon. Chyba mu się w życiu nudzi.
I- Hej Jungkook. -Patrzy na mnie sceptycznie, aż przechodzą mnie mocno odczuwalne ciarki- Może zagrasz ze mną ?
Chłopak patrzy to na moją osobę to na telewizor i po woli podnosi się z miejsca. Kiedy myślę już, że podejdzie do mnie i zagra ze mną on po woli kieruje się w stronę kuchni.
I- Czy to znaczy nie ?
JM- Nie. To akurat znaczy Tak.
I- To po kiego on idzie do kuchni ??
RM- Po piwo. Zawsze kiedy gra, pije. Można to nazwać uzależnieniem, ale on mówi na to: przyzwyczajenie
I-... Aha. Okej ...?
V- Wiemy to dziwne. Ale ten chłopak ma swoje zasady.
S- Swoje złote zasady.
Poprawia go Suga, naciskając na słowo złote. Po 5 minutach wraca milczek. Siada na kanapie obok mnie, pociąga łyk piwa, odkłada puszkę na bok i bierze pada do ręki.
JK- Dalej to samo gówno ?
JM- Ej, wyrażaj się ! Tu jest dziewczyna.
I- Ah nie to nic... jestem przyzwyczajona. W szkole często przeklinali. Kanalia.
Wszyscy oprócz Milczka się śmieją.
S- No JK. Pocisnęłaś go Isbel
I- Isbel ?
S- Taa. Skróciłem twoje imię
I- Uroczoo
JK- Dobra. Gramy czy nie ? Bo mi się już zaczyna odechciewać tego cyrku.
I- Gramy !!
Tak więc.. przegrywam.
I- Jescze raz !
Znów przegrałam. Podejmuje się wyzwania jeszcze 5 razy. Jestem skończona !!!! Ten chłopak to jakiś potwór. Jedzie z taka prędkością, że ja nawet bym nie dała rady
I- Masz prawko ?
JK- Ta. A co ?
I- To bądź świadomy, że nigdy nie wsiądę z Tobą do samochodu jeżeli tak prowadzisz. Przecież można by się zabić na miejscu !
Wszyscy zaczynają się śmiać w niebo głosy. Nawet ten krety się lekko uśmiecha. Po chwili też się dołączam kiedy zdaje sobie sprawę, jak bardzo absurdalne słowa powiedziałam. Ja faktycznie nigdy nie wsiądę do jego samochodu. Kiedy patrzę na zegar jest już prawie 17. Idę do kuchni. Zaglądam do lodówki. I jakoś nie specjalnie zadziwia mnie fakt, że jest praktycznie po brzegi wypełniona wszystkim co potrzebnym. A 30% reszty to po prostu piwo. Znajduję na szczęście jeszcze jedną butelkę somersbi. Tak się śmiesznie składa, że wczoraj zamiast tego wypiłam zwykłe piwo. Dla tego musiałam się upić.
V- Zapytać ją ?
JM- Nie wiem czy będzie chciała.
JH- Przynajmniej spróbuj. Najwyżej nie pójdzie. W czym problem ?
I- O co chodzi ??
V- Chciałabyś może z nami iść do klubu ?? Dzisiaj. O 19 wychodzimy.
I- Hmm. To nie jest zły pomysł właściwie... myślę, że..
Właściwie to nie mam co robić. Może kogoś tam poznam ? Albo przynajmniej zapomnę na chwilę o wszystkim ? Tak. To jest bardzo dobra propozycja.
JH- I jak będzie ?
JM- Chcesz iść z nami ??
I- Tak. Zdecydowanie tak !!
V- Okej. To o 19 wychodzimy. Jak chcesz to nie wiem. Idź się ubierać już czy coś.
JM- Pomogę jej. Albo nie. RM, pomóż Bell wybrać strój do klubu.
RM- Ja ? No dobra. Chodź mała.
I- Okej !! Chodźmy zobaczyć co takiego mam w tejże szafie !!!
Chętna i pełna radości idę za chłopakiem. Jednak przypomina mi się jedna rzecz. Tak więc wracam się na chwilę do Jimina.
I- Jimin... możesz na chwilkę ? Proszę.
JM- Tak. Już idę. Poczekajcie na mnie chłopaki dobra ? Wrócę za góra kilka minut... O co chodzi ??
Przechodzimy do przedpokoju.
I- Pogrzeb... pogrzeb rodziców.. I.. ii
JM- Już były. Są pochowani. Nie musisz się martwić. Więc bądź spokojna.
I- Dziękuję bardzo... za ... za wszystko. Dziękuję Ci z całego serca.
JM- To nic. Sama przyjemność. Tak więc nie martw się więcej i leć do Namjoona bo pewnie już się niecierpliwi.
I- Hahaha okej. Już lecę.
Tak więc robię. Posyłam jeszcze przyjacielowi uśmiech i zmykam po schodach na górę. W pokoju, przy otwartej szafie stoi już RM.
Szuka wzrokiem czegoś co się nadaje na dzisiejszy wieczór.
I- I co tam ? Znalazłeś już coś ?
RM- No właśnie jeszcze nie. Ale dobrze, że jesteś. Pomożesz mi. Na pewno masz dobry gust. Tak więc do roboty !!
Szukamy przez 2 i pół godziny jakiś ciuchów. Przymierzam bluzkę po bluzce, spodnie za spodniami i pełno spódniczek.
W końcu decydujemy się na ostateczny komplet. Do tego robię makijaż jaki proponuje mi mój nowy przyjaciel, i pomaga mi też w robieniu fryzury.
Szalonej nowej fryzury. Powiem szczerze, że nie wiem skąd on wziął te farby, ale efekt jest niesamowity !! Znajduje nawet odpowiednie buty i dodatki.
RM- I to się nazywa dopiero strój do klubu !!! Jestem z tego dumny jak nigdy !!! Serio mówię, rzadko zdarza się, że moja stylizacja będzie wyglądać odpowiednio. Dramat !
I- Ale to jest wprost idealne !! Dziękuję !
Wiezszam się na szyi chłopaka.
RM- Dobra jest już 18:28. Ja się zbieram. Do zobaczenia w klubie.
I- A kto mnie tam zabierze ?!
RM- Zadzwoń do Jimina. To powinien być on. Najlepiej zrób to teraz.
Tak więc Joon mnie opuszcza. Kiedy schodzę na dół nikogo faktycznie nie ma. Tak więc wracam do góry po telefon, przynajmniej pogadam z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro