3.
Pół godziny później kiedy oglądam coś w telewizji, Jimin przynosi mi to o co prosiłam, chociaż nie ten smak.
JM- Sorry. Nie było bananowego. Ale ten też powinien być ok. Patrząc na to, że nie ma takiego smaku.
I- Nic nie szkodzi i tak miałam powiedzieć arbuzowy ale wymskneło się samo. Dzięki wielkie. Ten też jest dobry.
JM- Jakbyś chciała to możesz zejść na dół do nas. A jak chcesz więcej piwa to jest w lodówce.
I- Dzięki wielkie. Ale na razie to wystarczy, później może zejdę.
JM- To ja idę do chłopaków. Miłego seansu filmowego.
Uśmiecham się i zmyka. Kiedy tylko zamyka drzwi otwieram piwo bez żadnej pomocy otwieracza, czy czego tam. Jakiś czas temu - Czyli 5 lat temu - odkryłam, że posiadam siłę jaką nie dysponuje raczej żaden normalny człowiek. Oglądam film dalej. Po chwili wchodzi Jin z czymś w ręce.
I- Emmm. Hej ? Co to ?
J- Co ? A mówisz o tym. To otwieracz do piwa. Chciałem Ci to pożyczyć .. Ale..
I- Niepotrzebnie... już sobie poradziłam.
J- Aaa, no widzisz. To ja zmykam.
I- Paaa, miłej zabawy.
J- Dzięki. Miłego oglądania.
Wychodzi po woli ze zmieszaną miną. To miałam prawie wpadkę. Szczęście, że nie pytał jak otworzyłam.
JUNGKOOK. POV.
Jin schodzi do nas z powrotem, a jego ekspresja mówi sama za siebie. No zadowolony to on raczej nie jest
JM- I co ?
J- Ma otwarty. Mówiłeś, że nie ma otwieracza ! Kłamca.
JM- Tylko, że ja nie kłamałem. Ona go nie ma, otworzyła sobie rękoma.
RM- Ale, że tak gołymi ?
JM- Dokładnie tak ! Nieźle co nie ? Ona nie jest taka jak my.. może taka jak ty..
Patrzy na mnie. To fakt. Mimo, iż jesteśmy mocnymi łowcami, ja nie jestem jak oni. Mam swój sekret. Oni wiedzą tylko, że jestem po prostu trochę bardziej uzdolniony. No cóż, ja na to nie poradzę nic
S- Możemy tu nocować ? Nie bardzo mam ochotę wracać.
JM- Pewnie. I tak musimy ją chronić. Na razie przynajmniej, póki nie dowie się kim jest..
JK- A jak długo to potrwa ?
JM- Nie wiem. Trzeba czekać, w końcu się przecież dowie.
RM- Dobra, na razie ją chrońmy. Lub co tam mamy robić.
J- Macie ochotę na coś ? Mam wenę.
JH- Ja poproszę spaghetti !!! Dawno go nie jadłem, bo kazali mi trzymać dietę.
V- Znam ten ból. To jacyś wariaci. Każą nam trzymać dietę ponieważ przytyliśmy. To po co nam runy ?
JK- Marudzicie. Runy będą działały dwa razy lepiej kiedy będziecie utrzymywać odpowiednią wagę.
V- Oj cicho bądź JK. Bzdury gadasz.
RM- Znaczy on nie...
JH- Ty też Namjoon. Ciiiiichoooo.
Tak więc włączamy Xboxa, jakąś grę i gramy. Są 4 pady, lepiej dla nas.
Isabela. POV.
Kiedy się budzę, telewizor jest wyłączony. Zasłony zakrywają okno, a jednak światło słoneczne przebija się przez materiał tym samym oświetlając pokój. Patrzę na telefon. Rozładowany.
Kurde, co ja wczoraj robiłam ??
Na podłodze obok łóżka leży 7 butelek piwa. A ja nawet nie mam kaca... cóż trudno, na lepsze mi wyszło. Wstaje niezgrabnie i podchodzę do torby. Szukam w niej czegoś. W końcu wyjmuje to co tak bardzo mi potrzebne. Czyli ładowarkę oczywiście. Podłączam szybko kostkę do kontaktu i kabelkiem z wtyczką telefon. Na wyświetlaczu ukazuje się kółeczko z informacją: 0% - na środku.
Idę, znaczy wlokę się do łazienki. Jest dużaa i ładna, albo prościej mówiąc skromna. Idealna dla mnie.
Widok mnie w lustrze jest wprost przerażający. Włosy- potargane, sterczące na wszystkie możliwe strony. Oczy- opuchnięte od płaczu. A makijaż- rozmazany na pół twarzy. Ciuchy- pogniecione. Okropność !!!
Najszybciej jak tylko mogę zdejmuje z siebie wszystko co możliwe i wchodzę pod prysznic. Myje głowę ponieważ włosy się już zaczynają robić tłuste. A żelem o zapachu truskawki ciało. Ostatnio mam bardzo na nie ochotę. Na truskawki oczywiście. Stoję tak chyba jeszcze 15 minut. W końcu słyszę pukanie do drzwi.
JM- Is ?! Żyjesz ?!
I- Tak. Zaraz wyjdę !!
JM- Dobra. Tylko się troszkę pośpiesz ok ? Jesteś już tam prawie godzinę !!
I- Okej !
Prawie godzinę ?! Czy ja aż tak straciłam poczucie czasu ?? Przecież to było tylko 30 minut ze wszystkim ! Nie wiele myśląc zakręcam wodę i wychodzę cała mokra. Otulam ciało ręcznikiem, a na głowie robię turban. W lustrze widzę jeszcze na twarzy resztki makijażu.
Przynajmniej nie wyglądam już jak 7 nieszczęść. Wychodzę. Przed drzwiami i na korytarzu nikogo nie ma, w związku z tym szybko biegnę do swojego pokoju. Zamykam drzwi i dokładnie wysuszam włosy. Otwieram walizkę i z kosmetyczki wyciągam wacik + płyn micelarny. Przy lusterku zmywam to co zostało że wczorajszego prawdopodobnie, dzieła.
Smaruje jeszcze skórę balsamem po czym otwieram szafę. W walizce nie ma żadnych moich rzeczy więc muszą być tutaj. Wszystko jest nowe i markowe. Przecież ja miałam się spytać skąd je wziął !!! Na razie biorę co mi pod rękę wpadnie i ubieram. Nie męczę się też makijażem, a włosy związuje tak od niechcenia.
Zadowolona z wyniku jaki uzyskałam podchodzę do telefonu. Sprawdzam stan baterii.. 63%. Włączam go. Po minucie na wyświetlaczu ukazuje się godzina. Jest 11:53. To już prawie południe. Tylko, że co ja niby mam robić... ? Wychodzę z pokoju i schodzę na dół, na początku zjem po prostu śniadanie..., czy coś w tym stylu. Bo właściwie na śniadanie to za późno już, a na obiad za wcześnie jeszcze. W kuchni urzęduje Jin. Jak tylko mnie zauważa uśmiecha się radośnie. Siadam na jednym ze stołków.
J- Co tam ? Na co masz ochotę ?
I- Hmmm, nie wiem. Co byś polecił ?
J- Może coś lekkiego i słodkiego ?
I- Nie jestem pewna..
J- Zaufaj mi, nie pożałujesz.
I- Hahaha no okej, daje władzę tobie.
J- Dziękuję
Kłania się teatralnie a ja siedzę i obserwuje chłopaka jak krząta się po kuchni. Po 20 minutach podstawia mi pod nos.. właściwie nie wiem nawet co to jest.
I- Emmm. Jin ? Co to jest ??
J- To ? Spróbuj i powiedz jak smakuje lepiej.
Uśmiecha się szczerze. Tak więc biorę widelec i odcinam kawałek, po czym wkładam to do ust. Oczy aż mi błyszczą.
J- Widzę, że Ci smakuje.
Z moich ust wydobywa się delikatny śmiech zadoolenia
I- To. Jest. CUDNE !!!! Matko ! Takie pyszne ! Aż rozpływa się w ustach !
Rozkoszne ! Jem to do końca. On ma naprawdę talent !
I- Myślałeś kiedyś o tym żeby zostać kucharzem ?? Byłbyś na pierwszym miejscu !! Zapewniam !
J- Chyba się mnie o to pytałaś. Ale.. Tak myślałem o tym. Jednak nie mogę nim zostać. To.. To akurat sprawy rodzinne.
Na jego twarzy gości smutek.
I- Ah.. szkoda. Bo powiem Ci szczerze, że to jest naprawdę dobre ! No serio mówię ! Będziesz moim prywatnym kucharzem ! Od dzisiaj !
Śmiejemy się. Fajnie, że dałam radę wywołać na jego ustach uśmiech.
Dajemy radę! Lecimy z tym kochani. poprawki wciąż są wprowadzane. Więc możliwe, że jak będzie koniec to będę usuwała moje informacje pod rozdziałami. NP. Taka jak ta. Na coś super zawsze się trochę czeka 😜 hahaha 🤣.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro