2.
Wchodzimy do mojego pokoju, Jimin rzuca się na łóżko. Sama siadam na pufie obok, jest całkiem wygodna.
JM- Więc to jest twój pokój ??
I- Najwidoczniej tak.
JM- Trochę pusty... brakuje ozdób..
I- Nah bez przesady, to wystarczy. W końcu jest przynajmniej komoda na ubrania, a to najważniejsze !
JM- Masz rację, niedługo cię stąd zabiorę. Nie pozwolę Ci samej mieszkać, to zbyt niebezpieczne..
I- Żartujesz ? Przecież w walce jestem lepsza niż Ty ! Hahahaha
JM- Skąd wiesz czy nie dawałem Ci fory ? Jako przyjaciel może chciałem być miły i dać Ci się cieszyć
I- Skąd wiem ? Ponieważ złamana ręka to raczej nie jest: danie Ci fory
Na moją twarz wpełza grymas skwaszenia, zaś chłopak wykrzywia swoją twarz w udawanym bólu, łapiąc za rękę
JM- Ałł, pamiętam jak dziś. Bolało !
Patrzy na mnie przypominając sytuacje... Nie moja wina.. chyba..
I- Nie patrz tak na mnie, już cię przepraszałam ! I to nie była moja wina. To... po prostu... No tak wyszło
JM- Wiem, wiem. Spokojnie, w końcu każdemu zdarza się złamać komuś rękę podczas nauki..
I- To była samo obrona ! Wystraszyłem mnie a ja myślałam, że to złodziej !
JM- Ale mówiłem, że przyjdę !
I- Ta... o 21 wieczorem .. A nie o 2 w nocy. Ty nie okrzesany ..... Ty dzbanie
JM- Mogłaś się wysilić bardziej..
I- Oj zamknij się już
Jimin sprawdza godzinę na telefonie, oczywiście dwa razy dzięki temu nieszczęsnemu mózgowi, jaki posiada
JM- Dobra ja będę już spadał, jest 22.
I- Ok, do zobaczenia jutro.
JM- No pa, do zobaczenia.
Pomaga mi jeszcze przenieść się na łóżko. Ponieważ mam na sobie tylko dres postanawiam już w nim zostać, słyszę jak przyjaciel zamyka drzwi. Zabrał zapasowe klucze... a co ja tam będę mu mówiła, w końcu się martwi. Zdejmuje tylko stanik, gaszę światło i idę spać. Tak będzie najlepiej, jutro zobaczymy co się stanie.
🌿🌿🌿🌿🌿🌿
Coś mnie strasznie piecze, nie mogę się ruszyć. Nie wiem co się dzieje, mam ochotę krzyczeć. Zaciskam jednak zęby na jakimś materiale, ktoś przytula mnie mocno. Czuje pieczenie gdzieś od strony pleców. Po chwili znika, ale nadal boli.
🌿🌿🌿🌿🌿🌿
Podnoszę się gwałtownie do siadu i łapie haustami powietrze. Jimin siedzi obok i trzyma moją rękę.
JM- Miałaś koszmar ?
I- Tak.. można tak to ująć.
JM- Strasznie się trzęsłaś... jesteś cała spocona, chodź do łazienki. Umyjesz się, napuściłem już wody do wanny, z waniliowym olejkiem. Będziesz ładnie pachnieć
Uśmiecha się radośnie, też to robię tylko bardziej delikatnie.
I- Pić, najpierw daj mi pić.
Mam gardło wyschnięte na wiór, chłopak podaje mi szklankę z wodą, która jakimś cudem znalazła się obok. Piję łapczywie, chociaż nie bardzo pomaga na tę suszę. Nie wiem czemu. W końcu pomaga mi przejść do łazienki, przynosi mi jeszcze ubrania. Tam sama już ściągam zbędną odzież. O dziwo mam większą władzę w rękach i nogach niż wczoraj, jakbym była zdrowa.. a to nie możliwe raczej. Wchodzę do wanny, pachnie ładnie wanilią. Faktycznie musiał być drogi ten olejek skoro aż tak nim pachnie. Po 10 minutach wychodzę umyta i odświeżona. W wielkim lustrze przede mną oglądam się, moje blizny zniknęły.. a na lędźwiach mam jakiś ... tatuaż ??
I czemu jest niebieski ? Sprawa wagi wyższej, muszę się zapytać Jimina czy wie skąd go mam. Ubieram ciuchy, są wygodne i chyba drogie. Skąd on je wytrzasnął ? Ja takich nie mam.
Pomijam ten fakt i maluję się aby wszystko do siebie pasowało. Przeciągam pomadką odżywczą po ustach i wychodzę.
I- Jimin !! Chodź tutaj !!
JM- Już idę !!!
Jest na dole, słyszę jego kroki na schodach. Po mniej niż minucie stoi przede mną z kubkiem kawy w ręku.
JM- Tak ? O co chodzi ?
Wydaje się być poważny, choć zauważam cień uśmiechu na jego ustach. W cholerę nie wiem co jest grane, ale sama wyszłam z łazienki !!
I- Jakim. Cudem. Mogę. Chodzić ?
Spokojnie upija łyk kawy udając, że się zastanawia. Co za skurczybyk.
JM- Cóż, nie wiem. Może to magia.
I- Aha. Czyli mówisz mi, że ktoś uprawiał na de mną magię, tak ??
JM- Dokładnie ! A teraz chodź na dół. Śniadanie gotowe, Jin je zrobił.
I- Jaki znowu Jin ??
Schodzę za nim po schodach.
JM- Zaraz zobaczysz, więc nie gadaj tyle. Jin, to jest właśnie Isabella.
Wchodzimy do kuchni. Przede mną staje wysoki brunet wyciągający w moja stronę rękę i uśmiechając się równie radośnie co Jimin kiedy się obudziłam w szpitalu po długim śnie.
J- Naprawdę miło mi cię poznać, choć wiele osób to mówi tak o. Ja mówię szczerze, że słyszałem o tobie ogrom różnych rzeczy. I znam cię jak własną siostrę ! Jimin to straszna gaduła.
I- Hahaha wiem o tym. Często dużo gadamy, on jest człowiekiem o niezrównanym humorze.
JM- I nikt tego mi nie odbierze !
Wszyscy się śmiejemy, a ja czuję jak w końcu cugle niepewności, choć trochę się poluzowały
J- Chodź, zjedz śniadanie. Pewnie jesteś głodna, a z tego co wiem. To w szpitalach nie karmią dobrze.
JM- Uwierzysz ?! Dawali tam jakieś papki !! Zamiast porządnych, zdrowych warzyw i owoców !
I- Och już nie przesadzaj, nie było tak źle. Przynajmniej jakieś ziemniaki dali.
J- Ziemniaki to nie kalafior, jajka czy pomidory ! Mochi nie przesadza, tylko mówi prawdę..... bolesną prawdę.
I- Aż tak to przeżywasz ??
Tym razem śmieje się z przyjacielem
J- Oczywiście ! W końcu to ja gotuję posiłki zazwyczaj dla wszystkich !!
I- Czekaj... Dla wszystkich ? ... Mieszkacie W jakiejś grupie ?
JM- No tak... można to tak ująć. Jest nas siedmiu i zajmujemy się... pewnymi sprawami całą grupą
I- Ale faza. Czym się zajmujecie ??
J- Chodzimy i tropimy... gangi... Tak jakby. To nie jest bezpieczna praca dla zwykłych ludzi. Nawet FBI o nas nie wie, jesteśmy zbyt.. tajną.. organizacją.
JM- Dobrze to ująłeś. Lepiej bym nie mógł. No, a teraz jedz ! Bo nigdy nie zjesz tego śniadania
Siadam przy stole i zajadam smażone jajko z surówką. Pasuje idealnie.
I- Mmm~ mmm~! To jest pyszne !!! Niby zwykle jajko, a jednak !
J- Wiedziałem, że Ci zasmakuje !! W końcu wiem nawet co lubisz jeść.
I- Jimin ty peplo. Za dużo gadasz na około siebie innym o mnie.
JM- Nie mieliśmy o czym gadać ! Musiałem coś wymyślić !
I- No dobra, tylko następnym razem chcę wiedzieć kiedy będę tematem do rozmów siedmiu facetów !!!
JM- Napisze SMSa, ale to od ciebie zależy czy to przeczytasz w porę.
I- To już lepsze niż nic. Zgadzam się !
JM- To załatwione ! No, a teraz co robimy ? Może po zwiedzamy okolicę ?
W tym momencie wszystkie sytuacje z pożaru uderzają we mnie że wzmocnioną siłą. Cugle powracają na soje miejsce, a ja nie mam ochoty już dosłownie na nic
I- Wiesz.... ja tak.. jakoś... nie bardzo mam ochotę. Wolę zostać na razie w domu, przemyśleć parę rzeczy.
J- To może my pójdziemy ?
I- Nie ! Oczywiście, że nie. W końcu przecież was nie wyrzucam !
JM- To możemy kogoś zaprosić ?
I- .... 5 osób nie więcej.
J- Masz jak w banku, będziemy cichutko, ciszej niż myszy.
I- Hahaha dobrze. Aha, jakbyście mogli przynieść jakiś alkohol... najlepiej somersbi. O smaku banana jak będzie.
JM- Możesz na nas liczyć. I na to piwo też.. o ile takie istnieje
Idę na górę, a chłopcy do kogoś dzwonią. Właściwie to Jin tylko dzwoni, a Jimin myje kubek po kawie.
Notka po długim czasie. Załóżmy, że nasza bohaterka jest w stanie wypić piwo o smaku, które nie istnieje snsnsn
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro