Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.




Cokolwiek by miało się nie stać, chyba już miało miejsce.

W pomieszczeniu, w którym właśnie się znajduję, mogę zobaczyć piękny kafelkowy kominek, który z powodu, iż jest lato wciąż wyłączony zachwyca swoim pięknem. Wiem, że to dziwne, że tak bardzo mnie interesuje zwykła, bezsensowna rzecz. Jednak zawsze zwracałam uwagę na szczegóły, zwłaszcza w chwilach kiedy otępienie jakie niestety przyćmiewa mój mózg, właśnie go obejmuje całym sobą. Z zamyślenia wyrywa mnie głos jednego z chłopców

J- Jak tam ?

I- Powiedzmy, że to iż wciąż żyje jest wystarczające

Chłopak siada obok mnie, podając do dłoni zimny kubek z wodą. Na dzisiaj jednak chyba mam dość wody. Dla tego dziękuję słabym uśmiechem, po czym odkładam naczynie na stolik przed sobą. Znów wracam do obserwacji jakże interesujących kafelek, jednak znów ktoś to przerywa

RM- Pogadałem z Jungkookiem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.. Z resztą z Walerianą też zamieniłem parę słów. Mamy wiele do ogłoszenia chłopakom

J- Na przykład ?

RM- Na przykład to, że Isabell jest świętą

Na słowa starszego wzdrygam się, nie mogąc przyswoić tej informacji do siebie. Zaś usta łowcy obok rozszerzają się szeroko, z zaskoczenia jakie właśnie go opanowało. Spogląda to na informatora, to na mnie co chwile, jakby nie wiedział co powiedzieć. A co ja mam powiedzieć ? Możliwe, że jestem starsza od niego, nie wiem nawet kim dokładnie jestem. Jedni mi mówią, że pochodzę od demona i anioła, inni, że posiadam po prostu lepsze zdolności niż oni. A chłopcy - nazywają mnie świętą. Czyli kim jestem ? Moje życie przez 17 lat było spokojne i bez przeszkód, miałam studia, dorywczą pracę. A potem bum. Nawet nie zdążyłam powiedzieć rodzinie do widzenia, nie było mnie nawet na ich pogrzebie. A mimo to, muszę iść do przodu, bo za mnie nikt tego nie zrobi. Zauważam jak wszyscy z zespołu zaczynają się zbierać

RM- Isabell, czy mogę cię prosić ?

Spoglądam na niego, kiedy ten z poważną miną, wyciąga rękę w moją stronę, oferując pomoc we wstaniu. Niestety nie chwytam jej, wstaję sama, po czym idę za nim. Wyrównujemy krok, po czym przy pomocy powolnej, spokojnej gestykulacji mówi

RM- Muszę pogadać z resztą. Musisz niestety się przejść. Chciałbym ci powiedzieć to co wiem, jednak ty zapewne jesteś tego już świadoma, więc proszę. Wykorzystaj ten czas na zwiedzanie. Jeśli zejdziesz schodami w dół, są tam na końcu - Pokazuje ręką - Zajdziesz do jednej z piękniejszych sal. Na pewno zobaczysz to co zobaczyłem ja

Uśmiecha się przepraszająco, chcąc naprawić tym zapewne te niemiłe wyproszenie. Oczywiście, zrobił to najdelikatniej jak potrafił, nie mogę zaprzeczyć. nawet polecił mi gdzie mogę się zaszyć. Kiwam głową, również się uśmiechając

I- Dziękuję, to miłe z twojej strony

Chłopak oddycha z ulgą, co tylko potwierdza moje przypuszczenia. Kiedy ten odwraca się tyłem i kieruje z powrotem do sali, ja idę gdzie mi polecił. Schodzę schodami w dół, a na mojej twarzy już czuje delikatne, białe światło. Kiedy unoszę głowę widzę  jadalnie. Jestem ciekawa czy wyprawiających jakieś imprezy. I po co im aż tak dystyngowana jadalnia z miejscem dla niecałych 20 osób ? Kręcę głową wyrzucając te myśl z głowy. Wracam jakimś cudem na jeden z głównych holi. Mają tu jakieś specjalne skrzydło z pokojami czy jak. Błądzę po piętrach, aż w końcu znajduje jeden z korytarzy, który wygląda jak ten gdzie jest mój pokój. Podchodzę do drzwi, które zapamiętałam jako moje. Otwieram po woli i faktycznie to mój pokój. Oddycham z ulgą, po czym szukam swojej torebki. Miałam tam papierosy, a teraz potrzebuje zapalić.

Na fotelu naprzeciwko łóżka leży jakaś reklamówka, zaglądam do niej. W końcu skoro leży u mnie, to mogę tam zajrzeć. Faktycznie, są tam moje rzeczy. Nawet zapalniczka. Z uśmiechem oglądam ulubioną wersję clippera. Pączek z różowa polewą i kolorową posypką. Zabieram ją oraz szlugi. Wychodzę z pokoju, ponieważ nie mam balkonu, a nie chce, żeby śmierdziało w środku. Schodzę schodami w dół, a kiedy widzę coś na wzór wyjścia, kieruje się tam. Jeszcze nie spotkałam żadnego z chłopaków, więc pewnie mają dużo do obgadania. Ku mojemu szczęściu, wychodzę na zewnątrz przez ogromne, dwuskrzydłowe drzwi, zrobione z ciemnego mahoniu.

Na zewnątrz widać, że znajduję się na niemałej przestrzeni. To napewno nie jest tylko Jimina. To pewnie należy do tej ... Jak jej było ? Waleriana ? Chyba tak. Przechodzę na bok, gdzie wzrokiem wypatruje jakiś zaułek. Jest tam nawet ławeczka. Po upewnieniu się, że jestem sama i nikt nie nadchodzi, wyciągam jednego ze szlugów i wkładam pomiędzy zęby. Odpalam od razu zaciągając się dymem, po czym biorę głęboki wdech zwykłym powietrzem. Tego mi było trzeba. Wypuszczam dym z pomiędzy warg, a wiatr niesie go gdzieś w bok. Mogłam wsiąść ze sobą jakieś perfumy, albo chociaż gumy. Mimo tego, że przyzwyczaiłam się do smaku papierosów, wciąż mam odruch wyplucia śliny, która wręcz prosi się aby uciec. Jest ochy dna, gorsza niż sam dym. Rozglądam się za jakimś koszem. No tak, zapomniałam o tym. Na szczęście niedaleko owy się znajduje, czyżby mieli palaczy wśród swoich ?

Spoglądam w niebo, jest już ciemno. Nie wiem ile byłam w tym ... świecie, ale chyba za długo. Nagle słyszę czyjeś kroki. Szybko spoglądam w tamtę stronę. Ahh to Yuqi

I- Hej. Opieprzysz mnie ?

Y- Za co ?

Dziewczyna spogląda na mnie niezrozumiale

I- Noo, za to

Macham ręką ze szlugiem

Y- To ? A tam, sama pale

Macha dłonią, po czym sięga do kieszeni i również wyciąga swoją paczkę

I- O proszę, a ja myślałam, ze taka z ciebie grzeczna dziewczyna

Y- Oh błagam, każdy tutaj ma coś, co pomaga mu się odstresować. Palenie, walka, joga, czytanie nawet rysowanie

Spoglądam na nią, jak odpala końcówkę skracacza życia, i patrzy na coś przed sobą

I- Ty wybrałaś to pierwsze widzę

Y- Cóż, walkę też. Kocham trenować, to pomaga mi utrzymać formę, oraz rozładować emocje jakie zbierają się we mnie przez cały dzień

Kiwam głowa na znak, że rozumiem. Po chwili jednak, mówię to głośno, ponieważ dziewczyna nie patrzy na mnie. Siedzimy tak wiec, a ja już skończyłam palić. Wstaje i wyrzucam zgaszonego peta do śmietnika. Odwracam się, zauważam, ze dziewczyna po prostu swój niedopałek wyrzuca na beton. Śmieje się z tego jak dziwnie to wyglądało

Y- Hmm ? Co jest takiego zabawnego ?

I- Oh nie.. to nic takiego w sumie. Wracamy ?

Oczy Yuqi błyszczą w świetle lamp, dając wrażenie jakbyś zaglądał do serca galaktyki. Zachwycona nie zwracam uwagi na to co mówi

Y- Isabell ? Isabell !

I- Co ? A, przepraszam. Zamyśliłam się

Na myśl przyszły mi jego oczy, kiedy leżałam w wodzie. Nie wiem czy to był akurat on, ale były śliczne. Ciemne jak otchłań czarnej dziury, a za razem świecące i piękne jak droga mleczna. Miałam w tedy wrażenie, jakbym przeniosła się do zupełnie innego wymiaru, wymiaru zapomnienia i odpoczynku. Gdzie nikt ci nie przeszkadza, nie zalewa toną pytań, i nie krzyczy do ucha bo odpłynęłaś na sekundę do wspomnień. Wręcz przeciwnie, to magiczne miejsce, w którym chciałabym spędzić resztę mojego życia. Ale jak niby, miałabym to zrobić w czyiś oczach ? Czasem.. mam wrażenie, jakby w Tych, było to możliwe. Dziewczyna staje przede mną, wyciągając w moją stronę swoje długie, zadbane ręce. Najwyraźniej chce mnie gdzieś zabrać, więc chwytam za nie, po czym zostaję pociągnięta do przodu. Wręcz wciągnięta w inną rzeczywistość młodej łowczyni. 



Yassss hehehe zrobiłam to. Dziękuję mojej psiapsi @scr3amin9 , która pomogła mi z końcówką, aby wyglądało to estetycznie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro