Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Potwierdzam słowa kobiety, mówiąc tylko proste dobrze. Jest zadowolona choćby tym, a to dobrze znaczy. Zastanawiam się dalej, co mogłabym tym razem zarzucić jako temat. Chyba dopytanie o pochodzenie ? Albo nie, bo będzie coś podejrzewać.. Już wiem !


I- Więc, jak długo już istnieją ci, ymm..

W-Nocni łowcy ?

I-Tak..

W-Istniejemy od połowy 12 wieku. Powstaliśmy w momencie, kiedy krzyżacy byli w trakcie swoich wypraw. Cóż, to dość długa historia, wywodzimy się z Europy. W trakcie zwalczania niewiary nasi przeciwnicy, aby się wzmocnić poszli o krok dalej wzywając demony. W tedy jeden z aniołów do nas zszedł dając nam swoje krew oraz dary. Z darami równie długa historia, ale zapewniam, że już wszystko jest pod kontrolą

Cały czas słucham, chcąc poznać jak najlepiej swoją przeszłość. Przynajmniej osób, które się mną zajmują. Może I częściowo pochodzę z Europy, jednak moi rodzice mają długą linię, przez Azję włącznie. Jednak jak się dowiedziałam od dziewczyny, może nawet nie. Moje korzenie sięgają nieba I piekła, a to znaczy, iż kobieta musi to wiedzieć. Delikatnie poddenerwowana spoglądam w stronę książki, leżącej na stoliku. Co niby mam jeszcze powiedzieć ? O co zapytać ? W tem, uratowało mnie nagłe wtargnięcie do środka, kogoś kogo nie znam, aczkolwiek również posiadającego tatuaże

- R- ratunku !!

Y- On tu idzie ! Musimy ewakuować Świętą

W- Mówisz o demonie ? Myślałam, że się uspokoi kiedy w końcu ona tu jest.. Nie ważne, Yuqi, idźcie do przejścia. Ja go zatrzymam

Młoda kiwa głową, po czym mnie gdzieś ciągnie. Zdezorientowana chce się wyrwać, jednak uścisk na mojej ręce jest zbyt silny. Dziewczyna otwiera jakieś przejście w jednym z regałów

Y- Wchodź, musimy się schować

Wciąż zdezorientowana, zostaję pchnięta do środka. Słyszymy głośny huk, a moje ciało się wzdryga z niewiadomego powodu. Delikatnie zaciskam ręce w pięści, jakbym miała zaraz walczyć. Przejście się zamyka, zaś Yuqi rysuje w powietrzu dziwny znak. Po chwili zauważam złotą poświatę. Zaciekawiona chcę jej dotknąć jednak nie jestem w stanie, kiedy znów mnie powstrzymuje. Spoglądam na nią zdziwiona, jednak ta przykłada palec do ust. Jej twarz wygląda na niezwykle zaniepokojoną, zwłaszcza, że panuje niebezpiecznie spokojna cisza. Po chwili czujemy drżenie podłogi, a ściany w około zaczynają walkę z przeciwnikiem, który stara się przez nie dostać. Mój wzrok utkwiony w wejściu, nie pozwala rozejrzeć się wokoło.

 Kątem oka zauważam delikatny kawowy kolor, zmieszany z przytulnym, ciemnym zielonym. Z każdym uderzeniem czuję, jak przez moje ciało przechodzi drżenie. Jakby przechodziło z powietrza wokoło mnie, wprost do mego wnętrza. Zdziwiona, skupiam na tym swoją uwagę. Nagle wstrząsy ustępują, a coś wywala wejście. Z moich ust wyrywa się nieme westchnięcie, zaś  Jungkooka - warknięcie. Zaczyna się rozglądać po pomieszczeniu, a ja zauważam diabelsko czarne oczy, znów te tatuaże, które mienią się różnymi kolorami. 

Zaciąga się powietrzem, jakby wiedział, że jest tu jego obiad. Przesuwa językiem po ustach, a moje ciało znów przechodzą dreszcze. Niespodziewanie spogląda w moją stronę, a ja napotykam jego wzrok

Y- Kurwa 

Zdziwiona spoglądam na dziewczynę, a już po chwili bariera, która nas ochraniała rozpryskuje się na miliony kawałków. Dziewczyna uniedostępnia zasięg do mnie, zasłaniając mnie swoim własnym ciałem. Zauważam delikatny, niemal niewidoczny ruch głowy chłopaka, i już wiem, żeby złapać łowczynię za biodra i odsunąć. Robię to w ostatniej chwili, ponieważ na moich plecach ląduje rozpalona, wręcz wrząca ręka. Z moich ust mimowolnie wydobywa się straszny, przeraźliwy krzyk. Mam wrażenie, jakby mógł zamrozić krew w czyiś żyłach. Wszystko następne dzieje się po woli. Ogromny ból rozprzestrzenia się po moim ciele, dając o sobie znak w każdej możliwej komórce ciała. Ktoś krzyczy równie przerażony, a ja zamiast żaru czuje tylko ciepło, zwłaszcza, kiedy duże, męskie ręce zaczynają oplatać moją talię. Łzy mimowolnie spływają po moich policzkach, mimo, że nad tym nie panuje. 

W jednej sekundzie, jestem zarejestrować, że nie jestem w ukrytym pomieszczeniu, w regałach biblioteki. Teraz, otulona przyjemnym chłodem wody, dryfuje na czymś, dzięki czemu moja głowa wciąż jest na powierzchni. Delikatny szept dociera do mojego ucha, a ja sama nie wiem już co się tak naprawdę dzieje

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam.. Najdroższa.. 

Z lekko uchylonymi oczami, staram się zobaczyć coś charakterystycznego, jednak jedyne co przykuwa moją uwagę, to twarz nade mną. Instynkt każe mi położyć słabą dłoń na szczęce młodzieńca, od razu się ożywia otwierając oczy szerzej, oraz wtulając w nią. Dopiero po chwili orientuję się, kto to 

I- Jungkook ?... Gdzie my jesteśmy ? 

Nie dostaję odpowiedzi, a jeżeli już, to delikatne przesunięcie ręka po głowie. Uśmiecham się mimo wszystko, chcąc poczuć te ciepło bardziej. 

JK- Nie martw się, jesteś tu bezpieczna 

I- Tu ? Czyli gdzie ? 

JK- Nie ważne, odpocznij chwilę 

Zasłania mi oczy ręką, a przez moje ciało przemyka przyjemny chłód. Lekki dreszcz, wywołany dotykiem, rozprzestrzenia się od strony pleców. Wcześniejszy ból znikł, a ja skupiam się na dziwnym uczuciu jakie mi towarzyszy. Otwieram oczy po niecałej minucie, może dwóch znów spoglądając na chłopaka. Jego skórę wciąż pokrywają te tatuaże, zaś skórę w niektórych miejscach kolczyki. Swoją prostotą naprawdę mu pasują. Skóra mimo wszystko pozostaje blada, jednak po chwili jakby zaczyna przybierać barwy. Zdziwiona rozszerzam oczy, chłopak jakby to wyczuł. Po woli rozchyla powieki, ukazując niesamowitą czerń jaka przenika całe białka czy tęczówki. Znów czuję niesamowity dreszcz jaki przenika przez całe moje ciało. Uśmiech jaki wpływa na jego usta, w ogóle nie przypomina tego jaki kiedykolwiek widziałam, jest... oryginalny. Pełen tęsknoty, ulgi, a na pewno radości. Podnoszę się do siadu, od razu będąc asystowana 

I- Więc ? Jak to.. się stało ? 

Mówiąc te słowa, mimowolnie wyciągam rękę by dotknąć jednego z tatuaży na ramieniu mężczyzny. Zatrzymuję ją jednak, mimo wszystko bojąc się zetknięcia. Spogląda po sobie, jakby chciał spojrzeć i sprawdzić o co mi chodzi. Podąża swoja kończyną za moim ruchem, dotykając ich 

JK- Cóż. Tylko my posiadamy taką umiejętność. Twoje runy są jak moje, dla tego znak uleczenia jest niebieski. Dzięki krwi jaka płynie przez nasze żyły wiemy, kim tak naprawdę jesteśmy. Jednak ludzie nauczyli się trzymać nas w pewnych ryzach. Ty w nich jesteś.. 

Niepostrzeżenie poprawia kosmyki moich włosów ze skroni, zaś moja mina mówi wszystko. Chcę wiedzieć więcej, a on jest moim źródłem. Zauważa to, zapewne. Nie wydaje żadnego dźwięku, natomiast czuję przyjemne ciepło jakie od niego bije. Schyla głowę w dół, zakrywając twarz włosami 

JK- Nie jestem tym za kogo mnie masz. Jestem ciepły, ale niebezpieczny. On jest chłodny, ale nie stanowi dla nikogo zagrożenia. Musisz uważać 

I- Co ? Kto ? 

JK- My. Proszę nie uwalniaj mnie, musze tu tkwić. Ta kobieta wie tylko tyle, że mogę pozbyć się jej wrogów. Nie wie na co mnie stać.. On wie, nie kochaj go, mimo wszystko. Ale on już kocha ciebie 

Odnoszę coraz to większe wrażenie, że on w ogóle nie mówi do mnie tylko do siebie, a ja jestem tylko zwykłym kołkiem, który jest obok i słyszy coś co nie powinno być ujawnione. By najmniej nie dla każdego. Kiwam niepewnie głową, a chłopak znów zakrywa mi oczy ręką 

JK- Nie zapomnij o mnie, ale trzymaj się z daleka 

Zdziwiona i to tak potężnie ściągam, jego rękę ze swoich oczu. Jednak obraz jaki widzę nie jest już pięknym jeziorem, pośród nieznanej przestrzeni, z mnóstwem roślin. Jestem w pokoju, nie moim.. W jego pokoju



Ja błagam, wszystko ale ,,Set me free'' Jimina <<<<33







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro