Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Nie wiedziałam co się dzieje, gdzie jestem, ani jaki jest czas. Po prostu nieświadoma rozglądałam się wokoło, jednak nie będąc w stanie nic zobaczyć. Z przytłumionymi zmysłami, spędziłam w nieznanej mi pustce może pare minut, może kilka godzin. Jednak dopiero po jakimś czasie zaczęły do mnie docierać dźwięki. Ostry zapach lawendy, podobny do perfum przyjaciela. Odgłos ciężkiego oddechu, jakby ktoś właśnie przebiegł maraton, lub dostał spazmów w trakcie płaczu. Raczej nie umarłam skoro to wszystko notuje, prawda ? Odruchowo chcę otworzyć oczy, ale powieki wydają się być zbyt ciężkie, żeby poświęcić im więcej niż dobre 2 minuty. W końcu rezygnuje, stawiając wszystko na szalę palców u ręki. Zawsze kiedy mi drętwiała, zaczynałam od nich. Dosłownie czuję jak przez moje ciało przechodzi impuls, każący ruszenie kończynami. Tak, jakbym napiła się w końcu wody, po 3h nauki, z wysuszonym na wiór gardłem. Lekkie drgnięcie, a wszystko wokoło mnie cichnie. Da się jedynie usłyszeć przeciągłe wciągnięcie powietrza. Po chwili, która wydaje się być wiecznością, tak dobrze znany mi głos, wypełnia moje uszy, dając ten sam efekt jak impuls

JM- Is ?

Te jedne słowo sprawia, że w końcu nabieram sił. Spragniona uczucia wolności, próbuje wstać i otworzyć oczy jednocześnie, nie zwracając uwagi na prawdziwe efekty ludzkiego istnienia. Tępy ból głowy, dziwne drapanie w brzuchu, oraz przeszywający pisk, a właściwie lekkie skrzypnięcie krzesła o podłogę. Każda z tych rzeczy, powala mnie z powrotem na posłanie, nie pozwalając wykonać chcianego ruchu

JM- Spokojnie.. Nie ruszaj się.

Kojący głos, pełen uczucia, troski, oraz spięcia. Drżący przy każdym wypowiedzianym słowie. Czy to ze szczęścia, czy może zdziwienia. Powinnam być martwa ? Podziękuje

JM- Napij się wody. Zaraz ci pomogę wstać

Już odczułam skutki zbyt długiej nieprzytomności, on jest to w stanie zmienić ? Jeśli tak, to niech to zrobi szybko. Nie zamierzam zbyt długo przebywać w tym stanie. Do moich ust, zostaje podsunięta szklanka z wodą, którą zaczynam łapczywie pić. Suche usta, zostają objęte delikatną, aczkolwiek ostrą dla ich powierzchni cieczą. W końcu płyn spływa po woli, a ja mam wrażenie jakby coś we mnie zostało tworzone od nowa. Cichy szept. Przesunięcie metalu. Dźwięk światła, rozprzestrzeniającego się wokoło. Zostaję przewrócona na plecy, wiec chcę spytać o co chodzi. Niestety wciąż nie mogę wydobyć normalnych dźwięków ze swojego gardła.

JM- Spokojnie. To ci pomoże

Delikatne mrowienie, rozchodzące się po moim ciele. Przypominam sobie pewien moment. Dzień, po wyjściu ze szpitala. Chwila, w której na moich lędźwiach zauważyłam tajemniczy tatuaż, zaś ciało sprawnie poruszało się pomimo poważnych uszkodzeń w środku. Kłęby pytań zaczynają męczyć moją głowę, zaraz po tym jak ból znika. Zdziwiona otwieram oczy. Mogę otworzyć nie tylko oczy, ale odetchnąć pełną piersią, a nawet przytulić Jimina

I- C-co się stało ?

Zdezorientowana rozglądam się w końcu po pomieszczeniu, w którym się właśnie znajduje. Piękne szykowne wnętrze, z ogromnymi oknami. Na pewno nie jest to ani szpital, ani mój pokój, ani żaden z tych, które kiedykolwiek odwiedziłam. Cóż, ciężko mojemu wzrokowi ustać w miejscu, kiedy wokoło tyle rzeczy zachwyca i cieszy

JM- Zemdlałaś. Ten facet.. On coś ci dorzucił. Jakieś tabletki halucynogenne

I- To by tłumaczyło te wszystkie portale, kobietę, czy nawet tego faceta z piekła

Parsknęłam śmiechem, z niedorzeczności wspomnień, jakie nawiedzają mój umysł

JM- Kto ? Kto taki ? - Spoglądam dopiero teraz na zmartwioną twarz przyjaciela, który wciąż patrzy mi w oczy, pomimo tego, że ja tego nie robię

I- No śniło mi się, że byłam w jakim starym domu, wy o mnie walczyliście. Potem pojawiła się jakaś kobieta. Mówię ci, była zajebista. Potem jakiś czarnowłosy z twojej bandy mnie dusił, a po wszystkim wylądowałam w jakimś zamczysku. Ty wiesz kurwa co tam się działo ? -Robię przerwę, żeby się napić, ponieważ gardło wciąż daje o sobie znać. - Jakiś typ mówił do mnie zupełnie innym imieniem, do tego nazywając księżniczką piekła. Dobre sobie.

Może i jestem jedną z najbardziej niezdarnych osób, oraz moje pomysły nie zawsze sięgają w przyszłość. To jednak te miano aż tak mi nie pasuje. Jednak chłopak wygląda na naprawdę zamyślonego, po chwili kręci głową, zwracając z powrotem wzrok ku mnie. No dobra, teraz to jestem lekko przerażona. Wygląda jakby nie spał przez dobry tydzień, oraz jadł mniej niż wróbel. Dosłownie. .. A to może znaczyć, że ..

I- Jimin ? - Jego wyraz oczu, mimo, iż skupiony na mnie wydaje się być daleki. Jakby wciąż dryfował gdzieś we wspomnieniach. Tym razem mój głos sprowadza go na ziemię

JM- O co chodzi ? Potrzebujesz czegoś jeszcze ?

I- Jak długo byłam nieprzytomna ?

Te pytanie wydaje się być właściwe, ale wciąż przygnebiające

JM- Prawie tydzień

Uśmiecham sie pocieszająco, próbując zmienić tym nastrój choć trochę. W takim razie muszę przynajmniej coś powiedzieć, prawda ?

I- W takim razie obiecuje, że nigdy więcej nie zemdleje, ani nie stracę przytomności

Przyrzekając przykładam prawą rękę do serca, aby jeszcze bardziej podkreślić wiarygodność swoich słów. Na ustach starszego pojawia się uśmiech, który od razu rozpromienia jego twarz

JM- Trzymam cie za słowo, chociaż i tak zawsze je dotrzymujesz

Kiwam głową, zgodnie z tym co mówi. Delikatnie poprawiam włosy, aby nie zrobić sobie krzywdy. Podczas obecności w szpitalu oraz teraz, paznokcie zdążyły mi urosnąć, przynajmniej miały jak w sumie. Zauważam, że wciąż są zadbane, a płytki błyszczą się pod wpływem delikatnej warstwy lakieru. Moje usta zdobi uśmiech, który wskazuje zadowolenie. Przy okazji zwracam uwagę na to w co zostałam ubrana

Widząc tak odkryty własny biust, zasłoniłam się szybko kołdrą

I- Jimin !! W co wy żeście mnie ubrali ?!

Zdenerwowana zaczynam go bić ręką. Chłopak z niezrozumieniem patrzy na mnie, żeby po chwili dostać po głowie

JM- Co ty ode mnie chcesz ? To nie był mój pomysł..

W- Ma rację. Ubrań zostały pożyczone od siostry Jina. Waleriana Chitaco

Jakaś kobieta, z wyglądu wygląda na wiek mamy, czyli około 45 lat. Kiwam głową, niepewna co dokładnie mam zrobić. Podać rękę ? Ukłonić się ? Może po prostu zignorować ? Najpierw się chociaz przedstawię

I- Isabella...

W- Wiem słoneczko kim jesteś. Przyjaźniłam się z Twoja mamą

I- To pani ? Oh.. czyli pani wie o moich ... zdolnościach ?

W- Wiem o tobie wszystko skarbie, o momentu, w którym pojawiłaś się na TYM świecie

Trochę mnie zdziwiło, kiedy kobieta zaakcentowała ten świat. Jednak nie zwracając większej uwagi, po prostu patrzyłam na nią

I- Oh.. no dobrze

Kobieta nie przestawała uśmiechać się tak szeroko, że mnie pewnie by już szczęka bolała. Znów kieruję wzrok ku przyjacielowi, chcąc go już wypędzić z pokoju, a przyjaciółkę mamy poprosić o zwykłe ciuchy. Za nim otworze w ogóle buzię, zostaje uprzedzona. Z udawanym oburzeniem, a jednocześnie wciąż zdezorientowaniem spoglądam na sprawcę

W- Jiminie, proszę cie abyś poszedł już do siebie. Isabella żyje, porozmawiałeś z nią, teraz ja bym chciała

Chłopak kiwa głową, po czym opuszcza pomieszczenie bez większych protestów. Wygląda na to, iż starsza ma większą władzę. Nie wyglądają na rodzinę..

Okej ahahahah. Żyje, ale umieram. Ostatnio to jest moim mottem, nwm dla czego. Pewnie musiałabym to dogłębnie omówić z moją psycholoszką, a wy ? Jak tam sie trzymacie ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro