XXVII
Louis wiedział, że Harry nie może się ujawnić. Nie może od tak, przez głupi kaprys nastolatka, powiedzieć całemu światu o tym, że kocha Louis'a. Irracjonalne, nieprawdaż? Szatyn postanowił to w jakiś sposób zaakceptować, tym samym wybaczając Styles'owi, bo przecież nie zrobił tego specjalnie, prawda? Louis naprawdę miał dość tych wszystkich rozterek, chciał być po prostu szczęśliwy, nawet w skrajnym przypadku, jakim było okłamywanie samego siebie.
- Harreh? - chłopak szepnął do telefonu już po pierwszym sygnale, kiedy Harry w tak krytycznym przypadku, czekał na telefon od swojego skarba – Proszę, przyjedź.
- Jasne, kotku, Boże tak mi przykro – zaczął chaotycznie tłumaczyć, ciągnąc dłońmi skrawek koszuli, ponieważ Louis to wiedział. Znał odruchy Harrego, rzadko te nerwowe, a jednak – J-ja, przyjadę tak szybciutko, kochanie, tak – mamlał bez sensu, przez co na twarzy Louis'a pojawił się chwilowy, a może nawet dłuższy uśmiech.
- Okej.
***
Harry klęczał przed Louis'em, trzymając jego dłonie w swoich i pocierając je, tak, że dreszcze pokrywały ciało nastolatka.
- Kochanie, ja pojadę na ten wywiad i wyjaśnię im, że to nieporozumienie, tak?
Louis przytaknął cicho, dławiąc cichy szloch. Nie chciał znowu być zazdrosnym o swojego tatusia z nową „brodą". Jedyne czego pragną to święty spokój, tak, żeby jego chłopak mógł się nim zająć, zadbać o niego, przytulić, czy nawet bezproblemowo zabrać na randkę. Potrzebował dużo rzeczy, ale wiedział, że Harry nie jest w stanie ich spełnić. Zbyt wiele wymagał.
- Tak – przytaknął, czując uścisk w brzuchu, gdzie loczek trzymał dłoń – Kocham Cię, tatusiu.
Harry przyciągnął młodszego do uścisku, kończąc tym, że obaj tulili się na puszystym dywanie. Loczek nie mógł zapomnieć o incydencie, szczególnie po zobaczeniu posiniałej żuchwy chłopca. Scałowywał każdy jej centymetr.
- Ja Ciebie też, dziecinko.
***
Czy Louis wybaczył Harremu? Sam nie wiedział. W jego sercu wciąż pozostały szpilki, a po akcji z wywiadem i „naprostowaniem" sprawy, ktoś je dopchnął jeszcze głębiej. Chłopiec czuł się zraniony, ale to nie mogło być winą Harrego. Czasami myślał sobie, jakby to było, kiedy jego tatuś powiedziałby, że go kocha publicznie. Na pewno byłoby to miłe uczucie w brzuchu, takie lekkie i przyjemne. Teraz brzuszek Louis'a jest ociężały i kujący, nie tak jak by tego chciał.
- Lou! Lou! - ktoś zapiszczał szczęśliwie w holu, a szatyn odwrócił głowę z kanapy na swojego przyjaciela Zayn'a. Mulat był zadowolony i przeszczęśliwy, co Louis zdążył zauważyć przez jego skoczny chód, czy naprawdę duży uśmiech – Wiesz co?!
Niebieskooki uśmiechnął się.
- Nie wiem, Zayn'ie – bąknął, czule tuląc swojego przyjaciela i całując go lekko w czoło. Cóż, ich powitania były po prostu urocze. Co zabawne, Zayn nigdy nie był tym „uroczym". Postrach szkoły, pełen tatuaży, co w tym uroczego? Louis myślał, że to zasługa Liam'a. To on zmienił tego bezczelnego złośnika w malutką kulkę szczęścia i seksu, naprawdę dużo seksu. Libido mulata wzrosło z ostatnim miesiącem. Po prostu ma parcie. Na kutasa. Liam'a. Oczywiście.
- Liam powiedział, że mnie kocha.
Louis zmarszczył brwi, nie widząc w tym nic dziwnego.
- Ale powiedział to na swoim występie! Czy ty to rozumiesz?! Setki tysięcy osób usłyszało, że On, Liam Payne, kocha Mnie, Zayn'a Malik'a! Czy to nie wspaniałe?!
Louis uśmiechnął się tuląc do siebie zapłakanego, ze szczęścia, przyjaciela. Naprawdę był zadowolony, że jego Zayn jest wesoły. Że ma kochającego chłopaka, a ich związek ujrzał światło dziennie i jest otwarty na ludzi. Żadnych kłamstw, ani brudnych sekretów. Coś, czego Louis nigdy nie dostanie.
***
Uśmiechnięty blondyn siedział w fotelu, rzucając popcornem w Malik'a, wtulonego w tors Liam'a. Louis przyglądał się tej komicznej sytuacji z sofy, kiedy obaj chłopcy kłócili się o to, która celebrytka jest ładniejsza. Marina Diamandis (Marina and The Diamonds), czy Jeniffer Lawrence.
- Ile razy mam Ci mówić, że Marina to królowa – Irlandczyk zaśmiał się, rzucając tym razem poduszką z mulata, który nie wytrzymywał ze śmiechu.
Nawet Liam cieszył się, widząc słodkie zmarszczki przy oczkach swojego chłopaka.
- Jeniffer to bogini! - Zayn krzyknął, chowając twarz w zagłębieniu szyi Liam'a, tak, aby nie oberwać za mocno poduszką.
W końcu trójka chłopców uspokoiła się, a Louis mógł z uśmiechem dalej oglądać Aleje Gwiazd. Jednak jego uśmiech zastąpił grymas, kiedy na wielkim ekranie pojawił się Harry na czerwonym dywanie wraz z Kendall.
Nadszedł wywiad, od którego chciało się rzygać Tomlinson'owi. Nie chciał oglądać jak jego tatuś niszczy jego serduszko bolesnymi słowami.
- Harry, jesteśmy tutaj ponieważ niedawno widziano Cię z dosyć młodym chłopakiem i na zrobionym przez anonima zdjęciu, całowaliście się.
Oczywiście przed wywiadem, Louis powiedział Harremu o sytuacji z Ashton'em, na co loczek zachlipał ciężko. Naprawdę się martwił o nastolatka, co było, dla Louis'a, przyjemne.
- Czy łączy Cię coś z tym chłopcem? - dziennikarka wręcz pluła pytaniami w stronę wystraszonego mężczyzny.
Louis widział jak ten nerwowo plączę ze sobą palce, czy poprawia swój garnitur. Mniej więcej znał jego impulsywne odruchy.
- Uh, łączy mnie, tak, łączy.
Louis mrugnął kilkakrotnie, widząc jak kilka ziaren popcornu wypada z rozdziawionych ust Niall'a, Liam zamiera na swoim miejscu, a Zayn wstrzymuję oddech. Chłopiec nie wie, co jego tatuś wyprawia.
- Kocham Louis'a.
Wszyscy ruszają się na swoich miejscach, razem z prezenterką, która zbita z tropu nie pojmuję o co chodzi mężczyźnie.
- Kocham go od miesięcy i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nigdy nie byłem z Kendall w związku. Wszystko było ustawiane.
Gdy Harry zaczął mówić, w oczach Liam'a pojawiły się łzy. Był jego najlepszym przyjacielem od dzieciństwa. Odkąd zaczął się starać o przejęcie firmy stał się rygorystycznym dupkiem, nie pojmującym słowa miłość. Teraz Liam wiedział, że jego przyjaciel się zakochał. Miłość dopadła i jego.
- Louis? - Niall odwrócił się w stronę sofy, na której leżał Louis. Właśnie, leżał tam dobre parę sekund temu, a teraz jedyny ślad po nim to na wpół otwarte drzwi i wieszak strącony na podłogę.
***
Chłopak biegł ze łzami w oczach, potykając się o najmniejsze kamyczki. Studio było niedaleko, a on chciał się tam jak najprędzej dostać. Nogi bolały go od ciągłego biegu, ale nie dał się skurczom i biegł dalej. Jednak ten w-f był naprawdę potrzebny.
- Harreh? - chłopak szepnął, widząc postać w garniturze, która właśnie opuszczała studio. Loki na głowie, sygnety na długich palcach, oraz szpiczaste buty wskazywały tylko na jedno – Tatusiu!
Mężczyzna popatrzył przed siebie, na kruchą dziecinkę, która biegła w jego stronę, a policzki lśniły pod pokrywą łez chłopca.
- Kochanie – kędzierzawy wziął swoją księżniczkę na ręce, pozwalając jej tulić się do swojego ciała, czując jak jego serce może wybuchnąć od nadmiaru miłości – Teraz wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Może jednak Niall i Zayn nie popełnili błędu zakładając chłopcu profil na gejowskim portalu randkowym. Może tak naprawdę to oni przyczynili się do jego szczęścia. Harry wybrał Louis'a, nie firmę ojca. Ale najważniejsze było to, że Louis i Harry dopięli swego, byli po prostu szczęśliwi.
---
Tak, w końcu żegnamy się z tym FF. To był ostatni, najostatniejszy rozdział. Było, co prawda, mało Ziam'a, ale mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie :)
Teraz chwila przerwy, a już niedługo pojawi się u mnie FF, także o Larrym ^^
Dziękuję za około 47k wyświetleń, 4.5k gwiazdek oraz 1.1k komentarzy <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro