XXIII
Nwm, czy ktoś chcę, ale chcielibyście od dzisiaj taki maraton, że codziennie przez tydzień dodawany byłby rozdział?
----
Louis powoli otworzył dwie pary dosadnie sklejonych powiek. Zamrugał kilkakrotnie, sapiąc, zauważywszy, że jego noga jest odkryta. Nie miał bladego pojęcia, dlaczego znalazła się poza obrębem pościeli, szczególnie, wiedząc, że Louis śpi jak mały kot, zawsze otulony swoim nienaturalnym futerkiem. Oblizał spierzchnięte usta, a gdy chciał wstać, poczuł ciepły oddech przy swojej szyi. Zamknął na chwilę oczy, także usłyszawszy bicie drugie serce i od razu się rozchmurzył. Wiercił się trochę, ale czując jak sam Harry, jak myślał, się wierci, zamarł. Nie ze strachu, raczej z podekscytowania.
- Słońce, śpisz? - Harry przełożył rękę przez brzuch Louis'a, a chłopiec w odpowiedzi splótł ich dłonie razem – Jak Ci się spało? - zapytał sennie, ściskając mniejszą dłoń chłopca w swojej, a sygnety nie zrażały młodego Tomlinson'a. Lubił się nimi bawić.
- Z Tobą, dobrze – chłopiec uśmiechnął się, czując jak tors mężczyzny, ciasno przyległ do jego pleców, a Louis w rewanżu, położył ich splecione dłonie na mostku, tam, gdzie leży jego serce – Nie wiedziałem, że przylecisz tak szybko.
Harry zaśmiał się nieznacznie, całując tył szyi Tomlinson'a, na co ten zamruczał przebiegle.
- Chciałem zobaczyć mojego koteczka jak najszybciej – odpowiedział, chowając nos w szyi swojego chłopca, a ten westchnął na uczucie przynależności – Poza tym mam dla Ciebie malutką niespodziankę.
Chłopiec słysząc słowo „niespodzianka, obrócił się w stronę mężczyzny i pocałował jego pełne usta, mocno i nachalnie. Chciał mu pokazać, jak bardzo cieszy się, że jego tatuś z nim jest. Możliwe było też to, iż Louis miał bzika na punkcie niespodzianek. Uwielbiał buzującą adrenalinę w wyczekiwaniu na prezent, wyjście, czy cokolwiek innego, co mógł zaplanować jego najbliższy. Nie wahał się podczas scałowywania każdego cala twarzy biznesmen'a, a tym bardziej w późniejszym czasie, zrobieniu mu „niespodziankowego" loda.
***
Harry powoli zakładał płaszcz na barki Tomlinson'a, zaciągając się zapachem słodkich perfum, jakie jego księżniczka dzisiaj na siebie nałożyła.
- Może na początku kupimy Ci parę drobiazgów, a potem pojedziemy na „niespodziankę"? - przez wiśniowe usta Harrego padło pytanie, na co Louis przytaknął, jakby było ono czymś oczywistym, chociaż nie lubił, kiedy Styles kupował mu wszelakie różności.
Bowiem, bał się wtedy, że ich relacja się zmienia, z romantycznych wieczorów, na płatną rozrywkę. Nie miał ochoty wchodzić w jakiś układ, typu seks za nowe ubrania, czy tym podobne rzeczy. Brzydziła go taka relacja, a sam czułby się brudno, po każdym stosunku. Niekoniecznie fizycznie, bardziej patrząc na psychikę chłopca.
- Kocham Cię, dziecinko – mężczyzna wycisnął buziaka w rogu usteczek chłopca, które jeszcze wydęte po porannym obciąganiu, oddały pocałunek.
- Ja Ciebie też, tatku – chłopiec schował twarz w zagłębieniu szyi starszego, a nogami lekko oplótł jego talię, oczywiście ręce trzymając na karku kochanka – Zaniesiesz mnie do samochodu? - zapytał głupio, nie czując się źle, podczas wykorzystywania, w taki sposób, swojego tatusia.
Styles westchnął, kładąc dłoń na pupie chłopca, a wolną ręką sięgając po klucze.
***
Cóż, Louis nie był ciężki. Był malutkim, kruchutkim koteczkiem, który po prostu lubił się tulić i przynależeć do kogoś, w czym Harry widział same atuty. Podczas jazdy obaj nie mogli skoncentrować się na jeździe, kiedy oczy drugiego tak bardzo ich kusiły. To było najbardziej chore w ich związku. Zbyt dużo miłości, która głęboko w sercu, kumulowała się. Mogła wybuchnąć, albo kumulować się do śmierci. Wszystko zależało od tego, jak potoczą się ich losy.
- A ten? - Harry pokazywał Louis'owi sweter, za swetrem, choć chłopiec grymasił nieco. Lubił zakupy, jednak na własną rękę – Kochanie, będziesz wyglądał w nim świetnie – przekonywał chłopca, mimo że ten zdawał się być nieugięty, co do podjętej decyzji.
Tomlinson jednak prychnął, wymijając loczka, który zgromił go wzrokiem.
- Jest za krótki, kretynie – władczy ton Louis'a, nie podobał się jego tatusiowi, ani trochę – Będzie mi w nim widać cały brzuch.
Styles czuł, jak w jego ciele buzuję adrenalina, i był pewien, że jeśli ten dzieciak nie przestanie wydziwiać, spierze go na własną rękę, w tym sklepie, gdzie jest ponad trzydzieści osób, tak mocno, że jego pośladki będą przypominać dwie jagody.
- Harry, nie mam ochoty wyglądać idiotycznie! - krzyknął rozzłoszczony, a Harrego poniosły nerwy. Louis dobrze wiedział, że Styles nienawidził, kiedy chłopak nie zwraca się do niego 'tatusiu'.
Rzucił sweter na ziemię i owinął dłoń ciasno wokół nadgarstka Louis'a.
- C-co robisz? - chłopiec zapytał, kiedy loczek wepchnął go do jednej z przymierzalni, a oddech uwiązł w jego gardle, kiedy Harry niebezpiecznie przybliżył swoją twarz, do jego.
- Nie mogę się doczekać, aż wypieprzę ten tyłek do bólu.
Louis stęknął, kiedy Harry popchnął go na ścianę, a ich miednice boleśnie się zderzyły.
- Hm, tatusiu – chłopiec jęknął, a loczek widząc jego euforię, natychmiast zaprzestał swoich ruchów. Musiał mu dać karę, a nie podjudzać.
- Kolana – starszy syknął, popychając młodszego na ziemię, a ten z grymasem, ukląkł przed swoim tatusiem, patrząc na jego rosnący namiocik – Dzisiaj zero ulgi dla Ciebie. Będziesz chodził z pierdoloną erekcją do końca dnia, podczas gdy ja już teraz spuszczę się na Ciebie, tak?
Chłopiec przytaknął, oblizują wargi, chociaż fakt, ze jego erekcja zostanie dzisiaj niespełniona, martwił go. Loczek rozpiął rozporek, wyciągając z bokserek swojego na wpół twardego członka, na co dostał głośne przełknięcie śliny od Louis'a.
- Mogę go już ssać? - chłopiec zapytał słodko, patrząc jak jego tatuś jeszcze porusza na nim ręką.
Po chwili jednak Harry przytaknął, a chłopiec wziął połowę przyrodzenia do ust, poruszając głową szybko.
- Kochanie, nie – loczek szarpnął za włosy chłopca, a ten stęknął, widząc jak czubek penisa łączy się z jego dolną wargą przez cieniutką warstwę śliny – Rozluźnij gardło – polecił mężczyzna – Mam ochotę je dziś pieprzyć.
***
Louis już nie wytrzymywał. Jego twarz to był czysty bałagan. O podbródek ciągle obijał się jądra, a gardło bolało od uderzania w nie. Nawet jego usta były czerwone i opuchnięte od zasysania, nie mówiąc o policzkach, które były bardzo wklęsłe i aż nadto uwydatnione.
- Kurwa, Louis – Harry przyśpieszył obroty sapiąc głośniej, nawet jeśli byli w miejscu publicznym – Tak, tak, zaraz dojdę! - Louis wzdrygnął się, kiedy czubek penisa mocno uderzył w tylną ściankę jego gardła, a on zaczął kaszleć na penisie tatusia.
Jednak Harry szybko wyjął swojego penisa z buzi chłopca, obciągając sobie chwilę ręką, póki jego nasienie nie wystrzeliło prosto do buzi i na wargi chłopca.
- Uh, dobrze, koteczku – Harry uśmiechnął się, pociągając swojego penisa i patrząc jak jego dziecinka z trudem połyka słone nasienie.
- Poproszę zapłatę za korzyści seksualne – Louis bąknął, patrząc spod oka na Harrego.
Wcale nie podobała mu się ta 'zabawa'. Miało być inaczej. Louis chciał pieszczot, chociaż wiedział, że zasłużył na taką karę, nawet jeśli do przyjemnych nie należała, a po niej gardło Louis'a będzie doszczętnie zniszczone.
***
Zayn Malik utworzył nową konwersację!
Niall ustawił swój pseudonim jako LonelySingleNiall
Zayn ustawił swój pseudonim jako ZiLovesLiamsBigDick
Niall ustawił pseudonim Louis'a jako HazzacondaInMyLife
LonelySingleNiall: Dlaczego Louis nie może gadać, ktoś mi przypomni?
ZiLovesLiamsBigDick: Udławił się Twoim zdrowym rozsądkiem
LonelySingleNiall: Mógłbyś być milszy, sam jeszcze wczoraj wkurwiałeś mnie tym swoim „Niall, nie mogę rozmawiać prowadzę", a dobrze słyszałem jęczenie Liam'a z tyłu!!
ZiLovesLiamsBigDick: Nie ważne, czemu Louis nie pisze?
LonelySingleNiall: Nwm, a powiesz mi w końcu czemu ten knypek nie może pierdolić jamą ustną? Znaczy, gadać?
ZiLovesLiamsBigDick: Uhm, no wiesz ...
LonelySingleNiall: Już wiem czemu!!
ZiLovesLiamsBigDick: ?
LonelySingleNiall: Hazzakonda szybsza niż wygląda,
ZiLovesLiamsBigDick: Nie, nie, nie zaczynaj znowu.
LonelySingleNiall: wsiadaj mały, opróżnijmy moje jądra :)
HazzacondaInMyLife: Czasami się zastanawiam, jakich Louis ma przyjaciół ...
LonelySingleNiall: Och, Harry! Zajebałeś telefon Lou? Nie ważne, powiedź nam lepiej, co się działo w tej przebieralni, że dostaliście mandat, plus, musiałeś przekupić pracownicę, aby nie wygadała wszystkim waszych brudnych, fetyszystowskich sekrecików?
HazzacondaInMyLife: ...
HazzacondaInMyLife usunął użytkownika LonelySingleNiall z konwersacji.
----
Dziękuję za wszystko i miłego wieczoru :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro