XVI
- Kurwa – starszy przeklina, delikatnie odsuwając Louis'a od siebie, uprzednio całując go w czoło, a potem kierując się do drzwi – Kogo tu niesie? – zagląda przez wizjer, a jego oczy są wyłupiaste. Louis nie jest na to gotowy. On i Louis jeszcze nie są parą. Jeszcze nie teraz. Z grymasem otwiera drzwi.
- Hej słoneczko! - dziewczyna rzuca się na kędzierzawego, co przykuwa uwagę wszystkich z salonu – Tęskniłeś?
- Kendall, to nie jest dobry moment.
Dziewczyna prychnęła, wpychając się do mieszkania. Wszystkie trzy, licząc z Harrym cztery, pary oczu wgapiały się w jej osobę. Miała na sobie wysokie, rażące szpilki, krótką, dla Louis'a zbyt krótką spódniczkę, kolorową bluzkę z koronką i paznokcie długości dłoni. Szatyn przełknął ślinę patrząc na fałszywą narzeczoną Harrego, jak myślał. Uznał jej wygląd za naprawdę nie szanujący się i nawet puszczalski. Przecież ta dziewczyna nie mogła się zaledwie schylić, bez tego, aby osoba za nią stojąca miała znakomity widok na jej pośladki w bieliźnie, albo bez.
- Hej Limaaa! - krzyczy, albo piszczy, Louis nie może odróżnić tego skowytu, który dziewczyna wydaję.
Liam westchnął.
- Nazywam się – wstaję i zaczyna udawać jej piskliwy głos – Liaaaam!
Brunetka parska, poprawiając torebkę na ramieniu. Kiedy podchodzi bliżej, Louis może dostrzec jej twarz i naprawdę jest przerażony. Czy pod tą dziewczyną jest ... człowiek? Czy może po prostu garść szpachli gładziowej nałożonej na tekturkę?
- Och, Liam, wiesz, że to nie ma znaczenia – uśmiecha się przesłodzenie, a jej wargi drżą od nadmiaru botoksu, czy innych gówien, które w nie nawciskała. Siada koło Louis'a – Liaś, po prostu jesteś piosenkarzem, a chuj kogo obchodzi jak masz na imię – Zayn zaciska pięści. Nikt nie może bezkarnie oceniać jego przyszłego męża, poza tym, tylko on może mówi do niego „Liaś".
- Kendall, bądź miła – upomina ją Harry, siadając pomiędzy nią, a Louis'em – Po co tu przyszłaś?
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Nie mogę przyjść do swojego narzeczonego? - pyta niewinnie, zagryzając usta pomalowane na odcień jasnego fioletu – Och, a kogo tam kryjesz? - pyta, zaglądając za ramię Harrego, gdzie siedzi lekko spłoszony szatyn – To ten Lewis co napierdalasz o nim sto razy dziennie? (OA: Przepraszam za zrobienie Kendall w tym FF taką suką).
Kędzierzawy wywrócił oczyma, przyciągając do swojego boku mniejszego chłopca, który uśmiechnął się na to. Lekko wtulił swój nosek w koszulkę chłopaka, a dłonie zacisnął na jego koszulce. Kendall z lekka zbita z tropu, zaczęła rozmowę z Liam'em na temat konkretnych bzdet.
- Jest okej? - Harry pyta, wsuwając palce we włosy Louis'a, który mruczy na doznanie.
Chłopak krótko przytakuję, nie skupiając się na słowach, wypowiadanych przez Harrego, a jedynie na jego cudownym dotyku, oraz kosmykach włosów, które trochę łaskoczą jego czoło.
- My chyba będziemy się już zbierać – ciemny blondyn wstaję, pomagając tym samym Zayn'owi, który stara się z powrotem nie upaść, czując jak jego cholerny crush dotyka go, co prawda nie w intymny sposób, ale to musi się zmienić.
- Jasne, uhm odprowadzę was – proponuję Harry, niepewnie spoglądając w stronę Kendall.
Po chwili Louis nie czuję już ciepła na sobie, kiedy loczek odprowadza przyjaciół. Wzdycha cicho, a firanki powiewają od przeciągu w pomieszczeniu. Dziewczyna zagryza duże wargi i przybliża się do Louis'a, na co przechodzą go dreszcze. Nie ma pojęcia, czy to ze względu gromadzącego się, chłodnego wiatru, czy może przez jej lodowate spojrzenie, jakie posyła mu od początku tej niespodziewanej wizyty.
- Uhm, Lewis, Lewis – cyka przez zęby, mierząc chłopca spojrzeniem – Jesteś nową zabawką, nie oczekuj czegoś więcej.
Szatyn marszczy brwi, podpierając łokieć o podłokietnik i świdrując spojrzeniem po ciele dziewczyny.
- Pewnie oczekujesz miłości, tak? - pyta, a chłopak ma ochotę rzygać przez jej ohydny ton głosu – Proszę Cię, Harry nikogo nigdy nie pokocha. To zaschnięty, zwiędły i bezuczuciowy dupek – oznajmiła chłodno – Masz może jeszcze dziewictwo, czy i to Ci już odebrał?
Chłopak chciał odpowiedzieć, ale ktoś zasłonił mu oczy. Na początku przestraszył się, ale równie uspokoił słysząc znajomy głos.
- Zgadnij kto? - pyta chrapliwie, trzymając duże ręce na oczach Louis'a.
- Gargamel – odpowiada chichocząc, kiedy Harry wskakuję na niego i zaczyna łaskotać. Louis na chwilę odrywa wzrok od Harrego, aby popatrzeć na Kendall, która posyła mu współczujące (?) spojrzenie. Chłopiec nie wie, co ma o tym sądzić dopóki nie dostaję sms'a.
Od nieznany numer:
Mnie też kiedyś tak traktował.
Szatyn patrzy chwilę po odczytaniu na Kendall, która trzyma telefonw dłoni, pokazując mu, że ona jest adresatem sms'a. Ale skąd ma numer Louis'a?
----
Ekhem, także większość osób chciała więcej krótszych rozdziałów ^^
Rozdział będą pojawiać się we wtorek, czwartek (może) i sobotę. Z tym czwartkiem pewności nie mam, ale będę się starać ^^
I tak przez chwilę się tak zastanawiałam, czy by nie namieszać trochę w tym FF odnośnie pairing'ów, ale tego już nie powiem xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro