XV
Louis chybotał się na kolanach Harrego, wprowadzając go w stan silnej erekcji. Chłopiec odrobinę celowo podniecał starszego, ale częściowo myślał głową, która była całkowicie otumaniona przez alkohol. Kędzierzawy czesał małe kosmyki Louis'a, który uśmiechał się do niego szeroko, całując po żuchwie czy policzkach.
- Tatusiu? - bąknął, całując nos starszego, który zdaniem małego Lou był ogromny – A mogę iść do Ciebie?
Starszy westchnął, czochrając głowę młodszego, stale wiercącego się na jego twardym penisie.
- Kotku – jęczy, kiedy mniejszy zaciska swoje rączki na udach bruneta, powoli zbliżając się do jego krocza – Możesz spać u mnie, jasne.
Chłopiec uśmiecha się zwycięsko i układa swoją główkę na piersi tatusia, patrząc na skupioną twarz Liam'a podczas jazdy. Mimo, że Louis jest przyćmiony alkoholem, chcę spać u Harrego, chcę się do niego tulić i chcę go całować, alkohol jedynie pomaga zapomnieć o przeszkodach takich jak paparazzi, Kendall czy Pan Styles, ojciec loczka.
- A mogę go ssać? - kolejna propozycja leci z ust mulata, który otumaniony patrzy na krocze Liam'a, rozpraszając go. Atmosfera w samochodzie jest napięta.
Louis wierci się na kutasie Harrego.
Harry próbuję nie wejść w Louis'a, kiedy jest pijany.
Zayn ma ochotę ssać Liam'a.
A Liam najchętniej zatkałby go czymś innym niż ręką.
Tak naprawdę tylko biedny Niall, trzymający się za pełny brzuch i co chwila rzygający na poboczu, nie myśli o niczym zboczonym.
- Nie możesz mnie ssać – syczy Liam, zmieniając biegi i dociskając pedał gazu. Wszyscy usłyszeli jak Malik wzdycha cicho, wychylając swoją głowę przez dwa przednie siedzenia i patrząc na Liam'a, jak sroka w gnat. Cóż, może ciemny blondyn naprawdę miał dość atencji jaką obdarzał go chłopak, ale jego nieziemski wygląd dawał mu wyobrażenie jak idealnie by się go pieprzyło.
- O kurwa – Niall burknął, kiedy jego brzuch zaczął robić niezwykłe fikołki, tym samym grzmiąc nieposkromienie – Chyba się cofa – mówi, a Malik odsuwa się od niego, kiedy Liam krzyczy, że nie może zjechać na pobocze, kiedy są na trasie szybkiego ruchu – Kurwa – przeklina blondyn, kiedy wszystko mu się cofa.
- Tylko nie na moją nową skórę na fotelach! - Liam krzyczy, co od razu stłumione jest rzyganiem blondyna.
***
Louis obudził się z dziwnym uczuciem w żołądku, które go ssało, ale równocześnie nie miał apetytu. Westchnął, czując, że jest ciasno czymś przykryty, a nawet okalany. Podniósł lekko głowę, ale szybko zrezygnował, sykając z bólu jaki przelatywał w jego czaszce. Otworzył szeroko oczy, a jego oczom ukazał się piękny mężczyzna z lekkim, wręcz niewidocznym zarostem, przytulający się do jego boku. Jedna z jego dość długich rąk, oplatała Louis'a, natomiast druga głaskała jego plecy. Facet miał zamknięte oczy, a jego nos marszczył się przy oddychaniu, co Louis uważał za słodkie. Kolejnym aspektem był fakt, jak piękne i elastyczne wydawały się usta mężczyzny, były pulchne, choć grubsze od tych Louis'a, pełniejsze. Loczki spadały na poduszkę, a jasna cera zostawiała trwały ślad w serduszku młodszego. Harry był piękny, a Louis rozpłakał się.
- L-lou? - Harry szepnął, otwierając sklejone po długim śnie powieki. Chłopiec jeszcze bardziej się rozpłakał, widząc przejrzystą, przytłaczającą zieleń w odbiciu spojówek. - Kochanie, co się dzieję?
Przytula go ciasno, a oddychanie dla Louis'a staję się trudniejsze. Nie dlatego, że jest zbyt ciasno, on po prostu nie może uwierzyć, że tak ładny człowiek, w ogóle się nim zainteresował.
- Jesteś piękny – powiedział chłopiec, tuląc mokrą od łez twarz do klatki piersiowej Harrego, dopiero teraz zauważając, że ten ma na sobie koszulkę. Harry nie chciał go przytłaczać, więc za pewne wolał spać odziany w coś, co mrowiło Louis'a u dołu. Naprawdę nie mógł pojąć doskonałości tego człowieka, a może to jednak kac?
- Kochanie – mężczyzna objął jego policzki, cmokając młodszego w nos – To tylko ty jesteś tutaj piękny – zapewniał go, a Louis poniekąd mu nie wierzył. Nie miał niskiej samooceny, ale Harry wydawał się zakłamany, myślał, że to może być jego wada, choć pewności nie miał – Weź to – Styles sięgnął po tabletkę na okrojonej etażerce, podając ją Louis'owi, a następnie poszedł do łazienki, za pewnie po popitkę. Louis nawet nie próbował zakryć tego, że wgapiał się w mężczyznę. Był dobrze zbudowany, koszulka idealnie opinała jego mięśnie, a także był w dłuższych bokserkach. Jego nogi były długie, ale umięśnione, szatyn myślał, że mógł być nawet modelem – Proszę – przyszedł po chwili z pełną szklanką w dłoni, a Louis zauważył krzyż na jego ręku. Widział, że całe jego ciało płonie od nadmiaru tuszu na nim.
- Dziękuję – powiedział niemrawo, masując skronie swojej głowy i dosłownie czując się jak wpędzony pod pociąg.
Harry podszedł do niego, kucając przed łóżkiem. Louis przez chwilę stracił oddech, kiedy duża dłoń starszego, splotła się z jego mniejszą, a następne co poczuł to ciepłe usta, całujące wierz jego dłoni.
- Śniadanie jest na dole – Harry mówi, głaszcząc rączki niebieskookiego – Liam i Zayn też są na dole. Zayn uparł się, że chcę jechać z Liam'em, a Liam chciał spać u mnie, więc – zaśmiał się, co Louis zawtórował.
Chłopak cmoknął Harrego w czoło, a następnie wyszedł z łóżka kierując się do łazienki. Umył się i przebrał w ciuchy, jakie Harry mu naszykował. Nie dostał spodni, znowu, więc przebrał się jedynie w ciemno – czerwoną bluzę, której logo było zdrapane, więc nie mógł dostrzec marki. Na nogi włożył dłuższe skarpetki, które sięgały mu ponad kostkę. Tak naprawdę Harry mu ich nie dał, ale chłopiec był na tyle samodzielny, aby zajrzeć do jednej z szafeczek i wygrzebać parę, ciepłych, miękkich papuci.
***
- Przepraszam, ja naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać – Louis słyszał głos Zayn'a z kuchni, więc poczłapał tam, a widząc Harrego na stołku barowym, przytulił się do jego pleców, wdychając włosy, pachnące lawendą.
- Jest okej Zayn – Liam posłał mu szeroki uśmiech, a ten spalił buraka. Szatyn może wczoraj był nietrzeźwy, ale w miarę możliwości pamiętał, co się wczoraj działo. Szczególnie w pamięć zapadły mu sprośne teksty Malik'a, które może odrobinę, albo bardziej śmieszyły go.
- Na kolana? - pyta loczek, a Louis spala buraka, nie wiedząc co odpowiedzieć – Na kolana, kotku? - pyta jeszcze raz klepiąc swoje udo, a Louis dopiero teraz rozumie aluzję. Robi umysłowego facepalm'a, wiedząc, że myśląc o słowach „na kolana" nie miał zbytnio moralnych wizji. Odchrząknął cicho, ale podniósł się na dłoniach siadając na kolanach Styles'a. Nie wiedział, kiedy spotkał go tak wielki przeskok. Jeszcze chwilę temu dowiedział się o jego narzeczonej, a już teraz siedzi an jego kolanach, w pełni trzeźwości rozumu.
- A ja nie mógłbym na kolana? - Zayn szepcze do Louis'a, na co obaj chichoczą.
Liam i Harry spojrzeli na siebie lekko otumanieni, podczas gdy Ci dwaj wymieniali poufne sekrety. Mulat po prostu nie mógł się nacieszyć tym, że spotkał swojego crush'a.
- A gdzie Niall? - pyta głośno Lou, czując jak ręce Harrego oplatając jego brzuszek, a dłonie splatają się ze sobą. Chłopiec czuję mrowienie w brzuszku, ale próbuję to zignorować, kiedy posiłek ląduję na stole, dostarczony przez Olivier'a. Szatyn prycha lekko, przypominając sobie jak wredny był dla niego, niszcząc ulubiony sweterek chłopca.
- Niall jest w domu – oznajmił loczek, patrząc jak Louis bierze w dwie rączki jedną kanapkę, ponieważ wydaję się za duża jak na jedną dłoń – Jak po raz 4 porzygał się w Audi Liam'a, kazał się odwieść do domu.
Louis westchnął, kiedy w jego głowie lekko zaszumiało.
- Ma zatrucie pokarmowe – skomentował Zayn, wcinając swoją porcję jajecznicy na bekonie.
Wszyscy popatrzyli na siebie, śmiejąc się w duchu.
- Może zagramy w Fife? - zaproponował Liam, a wszyscy przytaknęli.
***
Louis siedział pomiędzy nogami Harrego, trzymając w rękach pada, podczas gdy loczek instruował go, jak grać. Co prawda, szatyn bardzo wiele grał z Niall'em, ale przyjemnie było patrzeć, jak jego tatuś się wysila. Tak właściwie, to jeszcze nie był jego tatuś, oficjalnie, rzecz jasna. Louis wiedział, że decyzja wciąż należy do niego. Harry chcę szansy, a Louis jest wciąż nie pewny.
- Rozumiesz? - Harry wyrywa chłopca z głębokich rozmyślań – Louis! - trąca go lekko, podszczypując jego skórę obok ucha zębami – Czy ty w ogóle mnie słuchałeś? - chłopiec rumieni się i zaprzecza, a Harry lekko poddaję się agresji, i zaciska dłonie na biodrach szatyna – Dałbym Ci tyle ...
- Och, przestańcie! - krzyczy Liam, kiedy widzi chłopców w tak bliskiej pozycji, kiedy władczy ton Harrego przejmuję wodzę, a Louis'owi jest parno, od tego nadmiaru emocji.
W końcu wszyscy uspokajają się, podczas gdy Zayn jest totalnie zazdrosny. Louis siedzi pomiędzy nogami Harrego, a on nawet nie może dotknąć Liam'a. Dlaczego życie napalonej fanki jest takie trudne?
Po 30 minutowym pojedynku, akcja została pomiędzy Harrym, a Louis'em, którzy zaciekle ze sobą walczyli.
- Zaraz zginiesz – Louis syczy przyjaźnie, klikając co rusz inne przyciski na padzie.
Harry zaśmiał się.
- Zaraz będziesz klęczał przede mną na kolanach – Harry zagryza wargę, nawet nie zdając sobie sprawy, jak zbereźną rzecz powiedział.
- Chętnie to zrobię – Louis uśmiecha się, skupiając wzrok na grze.
Harry właśnie uświadamia sobie to, na co Louis się zgodził, a pad wypada z jego rąk. Louis wykorzystuję to i zalicza bramkę, drąc się niepohamowanie. W końcu siada okrakiem na Harrym śmiejąc się od ucha do ucha.
- Widzisz! - krzyczy – Jestem najlepszy! - przytula się ciasno do Harrego, a ten szybko dusi go mocnym i przyjemnym uściskiem. Louis z ekstazy całuję szyję Harrego, a jego ciepły oddech posyła ciarki wzdłuż kręgosłupa starszego. W końcu odsuwa się od jego torsu, a ich oczy się spotykają. Niebieskooki lekko przysuwa swoją twarz, tak, że ich nosy się stykają. Louis znowu doświadcza dziwnego uczucia w brzuszku, ale ignoruję to pochylając się odrobinę i leciutko muskając usta Harrego, tak, że nawet nie można tego nazwać pocałunkiem. Kiedy kędzierzawy chcę to przypieczętować i pocałować chłopca „naprawdę", po mieszkaniu rozlega się dzwonek.
- Kurwa – starszy przeklina, delikatnie odsuwając Louis'a od siebie, uprzednio całując go w czoło, a potem kierując się do drzwi – Kogo tu niesie? – zagląda przez wizjer, a jego oczy są wyłupiaste. Louis nie jest na to gotowy. On i Louis jeszcze nie są parą. Jeszcze nie teraz. Z grymasem otwiera drzwi.
- Hej słoneczko! - dziewczyna rzuca się na kędzierzawego, co przykuwa uwagę wszystkich z salonu – Tęskniłeś?
- Kendall, to nie jest dobry moment.
----
Bardzo ważne pytanie! Wolicie jeden rozdział na tydzień, ale dłuższy, czy 2, 3 na tydzień, ale krótsze?
Dziękuję za wszystko <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro