Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Louis nie wiedział czy ma płakać, czy skakać ze szczęścia. Bo w końcu jego tatuś był cholernie gorący, ale on przy nim wypadał jak kupa gówna, dosłownie. Poszarpane włosy, które rano wcale nie wyglądały jak włosy pewnej pięknej księżniczki. On wcale nie był taki piękny, jak dotychczas uważał. Co prawda, lubił się malować i z tym nie próżnował. Uwielbiał ozdabiać swoje paznokcie i trzymać je w dobrym, nienaruszonym stanie. Lubił też makijaż, który był jego codziennym rytuałem. Oczywiście nie kładł sobie kilo gładzi szpachlowej na twarz, ale przepadał za podkreśleniem oczu, uwydatnieniem rzęs, czy pokazaniu więcej pięknych, głębokich rys na twarzy. Kiedy zobaczył swojego tatusia, czuł, że mógłby zatopić ręce w jego puszystych lokach. Boże, one musiały być tak miękkie. Jak on chciał je dotknąć. Czy można byłoby to nazwać gwałtem? A te tatuaże ... O nich wolał nie wspominać, bo ślinotok byłby gwarantowany. Coś co z deka zaskoczyło Louis'a, to wielkość. Wszystkiego! Harry miał duże mięśnie, ogromne stopy i olbrzymie ręce, o których zresztą Louis też nie chciał myśleć, bo zamiast ślinotoku dostałby nieporadnej erekcji, oraz zapotrzebowania na duże dłonie mężczyzny. Najlepiej w sobie.

TommoHommo:

Boże, ty jesteś chyba Bogiem O.o Twoje ręce i stopy, czy ty sobie je powiększałeś? Kurwa mać.

Daddy!Harry:

Wiesz, moje stopy są równe wielkości co do penisa, choć wciąż możesz to sprawdzić skarbie :* Ach i nie przeklinaj, nie lubię tego słyszeć z Twoich pięknych usteczek kochanie. Bo tatuś będzie zły :*

Młodszy zagryzł wargę, sycząc na ból, kiedy krew zaczęła się z niej powolutku sączyć, opadając na jego różowiutki sweterek.

- Cholercia – przeklął pod noskiem, próbując rozetrzeć plamkę – Louis ty idioto.

Nazwisko. Jeszcze tylko nie znał nazwiska.

TommoHommo:

Tatku, może podałbyś mi swoje nazwisko, hę? Chciałbym móc oglądać Twoje piękne zdjęcia cały czas, wiesz?

Louis starał się przekabacić starszego, kiedy jego mózg był totalną papką. Nie mógł uwierzyć, co Harry mógłby zrobić z takimi dłońmi.

Daddy!Harry:

Dowiedź się sam koteczku :* Tatuś teraz idzie na waaaażne spotkanie, ale potem zadzwoni i pogadamy sobie, calutką noc, najlepiej żebyś czekał z telefonem w łóżku ^^

Louis opadł na poduszki gorący od potu i żaru, który zostawił po nim Harry. Jeżeli ten mężczyzna go nie zniszczy, to będzie cud.

***

Dochodziło południe, a Louis stawał się coraz bardziej napalony na swojego nowego tatusia, który, jak sam wspominał, także mieszka w Londynie. Więc dlaczego by nie skorzystać z takiej okazji? Spokojnie Louis, musisz ogarnąć hormony, uspokoić penisa i iść na przód, ale na początku zwalcz tą erekcję!

- Gotowy? - usłyszał krzyk z dołu, kiedy właśnie miał nakładać różowy lakier na paznokcie.

Chuchnął na nie leciutko, zaciągając się ich dosyć specyficznym zapachem. Cóż, Louis uwielbiał swój nos. Uwielbiał wszystkie zapachy jakimi się otaczał. Od tych słodkich i puchatych, drapiących jego nosek, po gorzkie i ciężkie, które drażniły jego nozdrza, dając poczucie namiętności.

- Jeszcze chwila! – właśnie dzisiaj Louis zaczynał swój dzień pracy w miejscowym barze. Może nie był zbyt idealny dla takiego miejsca, ale nie chciał wisieć na matce, która i tak pracowała aż nadto. Jego przyjaciel, Niall, zjawił się pod drzwiami, pukając w nie leciutko. Mały podmuch wiatru sam je otworzył, a blondyn zobaczył malutką kuleczkę zwiniętą w kołdrę, gdzie mniejszy pod pierzyną dmuchał na skończone paznokcie. Podobało mu się to, co widział. Zazwyczaj choć raz wyjechał za linię, malując skórę na jasny odcień, a tu proszę. Ani jednego błędu, czuł, że jego paznokcie są idealne.

- Jeszcze chwila, tak? - zadrwił blondyn, czesząc swoją grubą czuprynę – Ty nawet nie jesteś ubrany! - bąknął zirytowany, patrząc na młodszego, który wesoło siedział na łóżku w kwiecistym, pudrowym swetrze z lakierem u boku, oraz pilnikiem na pościeli. Uśmiechnął się zawadiacko, poklepując miejsce koło siebie, na co Niall prychnął, ale i tak się dosiadł.

- Chcesz o czymś porozmawiać, póki mój lakier nie wyschnie? - zapytał Louis, dmuchając na paznokcie i przykładając kolana do brody, tak, że mógłby uchodzić za malutkie dziecko. Lubił ten stan, kiedy czuł się na tyle odważny, aby zacząć nosić swoje ciepłe, różowe swetry, lekko podziurawione białe, czy czarne rurki, które miały odrobinę zbyt wiele dziur, czy nawet ten stan, kiedy mógł malować paznokcie, nie szczycąc się zdaniem innych. Louis miewał pewne humory. Nie zawsze był taki odważny i pyskaty. Niekiedy jego samoocena potężnie malała, a makijaż rozmywał się pod potokiem łez. Młodszy chciał być po prostu ładny, dla kogoś, kto doceni jego piękno, ale czy to było takie łatwe? Nie raz natkną się na zwykłych uwodzicieli, którzy nim pogardzali. Chcieli mieć go w łóżku, ale nie poza nim. Louis chciał poczuć się kochanym, nie chcianym.

- Harry, pedofil, coś Ci to mówi? - zapytał ze śmiechem – Miałeś poprosić go o zdjęcie, zrobił to?

Chłopiec zagryzł pulchniutkie wargi, czując, że lakier już wysechł. Zmrużył oczka w poszukiwaniu telefonu, którego w końcu obarczył spojrzeniem.

- To on – odblokował go i pokazał zdjęcie Niall'owi, który z wytrzeszczonymi oczami, tępo wpatrywał się w zdjęcie Boga, jak sądził Louis. Nie minęła chwila, a Louis znów zaczął ślinić się na widok pięknych rys twarzy mężczyzny – Znasz go?

Niall zamrugał kilka razy.

- Kurwa, Louis – przeklął, co odbiło się o uszy chłopca – To jest kurwa Styles, Harry Styles, do cholery jego matki, psa sąsiada gówna jasnej!

Chłopiec wzdrygnął się na słowa przyjaciela, chowając ciało pod pierzynę.

- Uhm, ja nie znam go – odpowiedział cicho, kuląc drobne nogi – Kim – westchnął – Kim on jest?

Blondyn przełknął gulę w gardle.

- Widzisz swój dom? - zapytał od czapy, a Louis przytaknął – Widziałeś mój dom? - szatyn po raz kolejny pokiwał głową, masując swoje zimne, gołe uda – Widziałeś dom Malik'a?

- Tak, Niall – odpowiedział znudzony, ale równie zainteresowany – Do rzeczy.

- Połącz nasze domy w całość, zsumuj ich koszt – Louis zamyślił się, ale kiwnął, aby ten kontynuował – No właśnie, właśnie tyle pieniędzy wynosi jeden komplet ubrań Styles'a.

Louis wytrzeszczył oczy.

- On jest cholernie dziany?

Niall prychnął.

- Nie, kurwa, Louis, on po prostu zapierdala po asfalcie Range Rover'em bo mu kurwa rower zajebali, a jak myślisz?

Louis spoważniał, obracając swój sweterek pomiędzy palcami.

- I znasz go? Znaczy słyszałeś coś o nim?

Niall mógł zauważyć przerażenie w oczach młodszego, ale to, co chciał powiedzieć miało zaboleć go jeszcze bardziej, ale musiał.

- Uhm, jego ojciec ma firmę, ogromną firmę. On jest kandydatem na szefa po ojcu, tak mówili w prasie, ale jest pewien szczegół, znaczy, tak, myślę, że chyba jest dla Ciebie istotny. Znaczy może jednak nie jest, albo ...

- Proszę, Niall – młodszy popatrzył na niego mlecznymi oczami, które zdawały się płakać z niewiadomego powodu.

- Louis – zaczął spokojnie – Harry jest w związku. Oświadczył się jej kilka dni temu, w bogatej restauracji, w Londynie.

Louis przymknął powieki, spuszczając głowę w dół. Otworzył je na chwilę i popatrzył na swoje paznokcie, które jakby straciły swoją urodę. Znów stał się obrzydliwym Louis'em, z masą szkaradnych kształtów, czy odkształceń. Spod przymkniętych powiek wymknęło się kilka łez, których nawet nie kłopotał się zetrzeć.

Zacisnął zęby, aby z krzykiem nie szlochać. Nie chodziło o związek Harrego, chodziło o coś więcej. Louis po raz kolejny został wykorzystany. On chciałby, aby w końcu ktoś dostrzegł w nim coś więcej niż zajebisty tyłek, czy dobre gardło, co z czasem zaczęło go denerwować. Chciał być kochanym na masę różnych sposobów. Od słów, przez czyny do gestów. Chciał miłości, a dostał ...

- Hej, Lou, przepraszam, lepiej, że się teraz dowiedziałeś, a nie potem, wiesz robaczku? - Niall klęknął przed łóżkiem, kładąc dłonie na kolana chłopca – Może darujesz sobie dzisiaj pracę, co?

Chłopiec zaprzeczył.

- Dam radę, tylko daj mi minutkę, okej? - Niall skinął głową, zanim nie podszedł do framugi, jednak nie zdążył przekroczyć progu, kiedy Louis zadał mu pytanie – Wiesz, co jest najgorsze? - zapytał, a Niall chciał wyrwać włosy Harremu, za to, że doprowadził Louis'a do łez – Najgorsze jest to, że oświadczył się jej kilka dni temu, kiedy tego samego dnia miał czelność nazywać mnie swoim skarbem.

-----

Więc, nie bijcie (chociaż i tak będziecie bili xD). I powiem wam, że jestem Magic Mike, bo moje rozdziały są dziwne i głupie. Raz są długie, raz krótkie, raz ciekawe, raz nudne w chuj, więc ten, jeżeli ktoś wytrzymuję moje rozdziały, które są tak bardzo dziwne, niczym ... nwm co może być tak dziwne, to GRATULACJĘ! XD

Miłego Dnia, Nocy or cokolwiek <3 ^^

Dziękuję za 1.9k wyświetleń, około 300 gwiazdek i masę komentarzy, które cholernie motywują xD

Ale powiem wam tyle, miałam plan na to FF, ale zmieniłam go diametralnie i aż się sama boję jak to przyjmiecie xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro