Call me Daddy
Mężczyzna wszedł do niewielkiego pokoiku, w dłoni trzymając kubek parującego kakao. Miał wyjątkowo dobry humor. Widząc śpiącego blondynka, uśmiechnął się szeroko. Postawił naczynie na szafeczce nocnej. Odsłonił zielone zasłony i uchylił okno, chcąc wpuścić do środka trochę świeżego powietrza. Podniósł leżącą na ziemi kołdrę i położył ją na łóżku. Usiadł na materacu i patrząc na chłopca, wyciągnął ręce w jego stronę. Umieścił je po jego bokach i powoli przejechał nimi w górę. W pewnym momencie połaskotał dzieciaka, który rozbudził się ze śmiechem na ustach.
- Ta-ta-tatusiuuu! Haha, pro-proszę, prze-e-przestań! - krzyknął młodszy, ledwo łapiąc powietrze do płuc.
Park jeszcze chwilę go pomęczył, po czym zmierzwił palcami jego włosy.
- Jak Ci minęła noc? Wyspałeś się? - spytał z mocno wyczuwalną troską w głosie.
- Było w porządku. - uniósł delikatnie kąciki ust.
- To się cieszę, kochanie. - przysunął się i po chwili zawisnął nad Yoongim.
Przechylił głowę w bok i pogłaskał go po policzku. Zlustrował wzrokiem jego twarzyczkę, która tak bardzo mu się podobała. Przygryzł wargę i nie mogąc się opanować, po chwili połączył usta ze swoim podopiecznym. Całował go powoli, lecz namiętnie. Blondyn czując język starszego, dobijający się do środka, posłusznie rozchylił wargi. Spragnione siebie mięśnie rozpoczęły przesiąknięty erotyzmem taniec. Ich ciała ocierały się o siebie coraz intensywniej.
- Ta-tatusiu... On się... Się twardy zrobił i mnie trochę gniecie... - szepnął wyższy przerywając pocałunek i się zarumienił, odwracając wzrok.
- Och, no właśnie miałem Cię prosić o pomoc... - powiedział Jimin podnosząc się i stając przed łóżkiem. - Chciałbyś się napić mleczka, kotku? - rzucił, lubieżnie oblizując wargi.
Suga podniósł się i usiadł na krawędzi materaca. Ściągnął bokserki Parka i sapnął cichutko, widząc jego gigantyczne przyrodzenie. Penis starszego wydawał mu się naprawdę wielki. Chwycił go i zaczął powoli poruszać w górę i w dół. Poczuł dłoń niższego głaszczącą jego kark i już się nie wahał. Polizał człon od nasady aż do samej główki, na której mocno się zassał, wsłuchując się w przeciągły jęk Jimina. Powoli pochłaniał kolejne centymetry jego dumy, a jego język tylko potęgował przyjemność, jaką zadawał tatusiowi.
- Taki dobry synek... och... - stęknął Park, z odrobiną siły przyciskając głowę wyższego do swojego krocza. - Mmm, idealnie...
Suga lubił być chwalony. Bardzo. Zamruczał więc, słysząc słowa starszego. Po chwili poczuł pierwsze krople nasienia. Przyspieszył ruchy swojej głowy i języka. Kiedy penis mężczyzny uderzył o jego podniebienie, od razu wytrysnął. Chłopiec wszystko połknął i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję tatusiu, było pyszne, jak zawsze. - powiedział.
- To cudownie, maluszku. - pogłaskał jego ramię i założył bokserki. - Wypij jeszcze kakao, zjedz śniadanie, jest w kuchni. Ubierz się i odwiozę Cię do szkoły. - szepnął, całując jego czoło.
Yoongi zanim zajął się tymi wszystkimi rzeczami, zaczął myśleć o tym, co przed chwilą zrobił. Przejechał dłonią po swoich ustach, które wykrzywił w lekkim grymasie. Pewnie pojawi się pytanie: dlaczego po prostu się nie sprzeciwił? Czemu nie powiedział "nie"? Otóż nie mógł. W ciągu całego pobytu u Parka, nauczył się dyscypliny i posłuszeństwa. Wiedział, że jeśli się sprzeciwi, czeka go kara. Nie zawsze się to zdarzało, tym bardziej, kiedy starszy miał dobry humor, ale lepiej nie kusić losu. Jimin potrafił krzyczeć, bić, wyżywać się na różne sposoby. Często używał blondyna jako zabawki do wyładowania emocji, odstresowania. Ale wbrew wszelkim pozorom, miał serce. Bardzo dobre serce. Gdyby nie on, Suga pewnego dnia wylądowałby na ulicy. Rok, może półtorej roku wstecz, Min Yoongi był mieszkańcem Domu Dziecka. Jego rodzice, nie wiedzieć czemu, porzucili go. Mieszkał tam praktycznie całe życie. Nikt, nigdy się nim nie zainteresował. Był niezbyt wysoki, chudy i ludziom wydawało się, iż do niczego się nie nadaje. Aż pewnego dnia pojawił się właściciel największej, najlepiej prosperującej firmy w całym Seulu. Oglądał wszystkich chłopców w sierocińcu. Razem z dyrektorką robił obchód, chciał kogoś wybrać. Przyszedł raz, drugi, trzeci. Okazywał szczególne zainteresowanie właśnie Sugą. Za każdym razem, gdy przychodził do pokoju, który dzielił z innym dzieciakiem, całą uwagę poświęcał jemu. Podobało mu się to, jak chłopiec rumieni się, słysząc pochwały. Jak wstydzi się, będąc obserwowanym. Jego niewinność i całkowita uległość, obudziły w Jiminie głos, mówiący: "Chcę, żeby był mój. By należał do mnie."
Pojawiał się w ośrodku coraz częściej i prosił o rozmowy z dzieciakiem. Wychodził z nim na spacery do parku, kupował mu lody i ciastka. Pomimo, że Yoongi był tylko jakieś 10 lat młodszy i spokojnie mógłby się zwracać do rudowłosego po imieniu, wciąż mówił do niego per pan. Dyrektorka widząc opiekę Parka nad Sugą, pozwoliła mu go zaadoptować. Chłopak niezmiernie się cieszył, aż do momentu, gdy dojechali do domu. Kiedy usłyszał warunki swojego nowego życia, przeraził się. Jednak... mężczyzna mógł mu zaoferować wszystko, czego potrzebował. Był w stanie zapewnić mu godne i bezproblemowe życie. Ostatecznie przystał na postawione warunki. Często zdarzało mu się protestować, za co był karany. Po jakimś czasie zobaczył, że Park nie miał zamiaru go krzywdzić. Wciąż zabierał go na lody i wychodził z nim na spacery. Poświęcał mu czas, oglądał z nim filmy, gotował dla niego, pomagał z lekcjami... Wreszcie mu zaufał. Przywiązał się do niego. Czuł wreszcie, że ma kogoś, kto chce mieć go przy sobie. Pewnego dnia przestał się sprzeciwiać, większość rzeczy zaczęła sprawiać mu przyjemność. Przestał pyskować, kłamać i uciekać. Nagle próby przeciwstawiania się straciły sens. Pewnego dnia sam z siebie wypowiedział słowa, które utwierdziły Jimina w przekonaniu, że blondyn należy do niego. Pewnego dnia powiedział: "Jestem tylko Twój, tatusiu. Nie zostawiaj mnie, proszę."
Ubrał buty i zarzucił torbę na ramię. Podążył za starszym do czarnego BMW stojącego na podjeździe. Droga do szkoły zajęła im 15 minut, ponieważ uniknęli korków.
- Powodzenia w szkole, maleństwo. - powiedział rudowłosy i pogłaskał jego udo. - Masz wszystko?
- Tak, tatusiu. - odpowiedział młodszy odpinając pasy. - Powodzenia w pracy. Kocham Cię, tatusiu. - wysiadł z pojazdu i zamknął drzwi.
Park tylko uśmiechnął się pod nosem i odjechał. Blondyn wszedł przez bramę na teren szkoły. Przed wejściem, jak każdego dnia, czekał na niego jego przyjaciel - Hoseok.
- Cześć Hopi! - krzyknął radośnie. - Co tam, jak tam? - zaśmiał się. - Uprzedzając Twoje pytanie, dziś miał wyjątkowo dobry humor. - powiedział.
Jung wiedział o wszystkim, co działo się z jego kumplem. Praktycznie od kiedy się poznali, traktował Yoongiego jak brata. Znał całą sytuację, niejednokrotnie widział jego blizny, a nawet słyszał płacz. Chłopak nie miał przed nim tajemnic, przecież musiał się komuś wygadać. Hoseok martwił się o niego, nie chciał, by działa mu się krzywda.
Kiwnął głową ze spokojem, słysząc odpowiedź przyjaciela. Porozmawiali jeszcze przez kilka minut i ruszyli na zajęcia. Był piątek, nauczycielom już niezbyt chciało się uczyć, więc większość lekcji była luźna (poza matematyką, bo nauczycielka wymyśliła sobie jakąś kartkówkę). Yoongi popołudniu musiał wracać do domu sam, chociaż nie było w tym nic złego, ponieważ lubił jazdę autobusem. Wysiadł na odpowiednim przystanku i ruszył w stronę jednej z willi. Otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka.
- Wróciłem już! - krzyknął ściągając buty. - Tatusiu, jak Ci minął dzie... - urwał i zatrzymał się w drzwiach do salonu, widząc zdenerwowanego Parka, stojącego przed nim.
- Co, tatusia się boisz? No chodź tu... - wyższy spojrzał na niego z lekkim przerażeniem. - Chodź tu, powiedziałem! Głuchy jesteś?! - podszedł do chłopaka i boleśnie ściskając jego nadgarstek, zaprowadził go do stołu. - Wypnij się. - rozkazał. - No wypinaj dupę, ja mówię po chińsku, czy jak?! - ryknął, a w oczach młodszego pojawiły się łzy.
Bał się strasznie, kiedy ktoś podnosił głos. Szczególnie na niego. Posłusznie więc wykonał prośbę... Co? Jaką prośbę? Posłusznie wykonał polecenie i wypiął się w stronę starszego, opierając się na łokciach o blat. Mężczyzna ściągnął... A tam ściągnął, zerwał z niego spodnie razem z bokserkami i wymierzył mu soczystego klapsa.
- Aish! Proszę... To boli... Ja nie... - załkał, czując kolejne uderzenie.
- Co Ty nie? Ty nie potrafisz się sprzeciwić tatusiowi, prawda?! - warknął prosto do jego ucha, a po chwili ugryzł jego szyję. - Kurwa, nie umiesz odpowiadać?!
- T-tak... tatusiu... - załkał.
Jimin rozpiął pasek i rzucił go na podłogę. Rozpiął swoje spodnie i razem z bokserkami zsunął je do kolan. Chwycił biodra młodszego i wszedł w niego szybko i brutalnie, na co tamten zareagował krzykiem. Nawet go nie przygotował, a zazwyczaj od tego zaczynał. Lecz chłopak nie miał mu za złe. Przynajmniej tak sobie wmawiał. Często miał ochotę go za to zwyzywać, ale za bardzo się bał. Nie był w stanie tego zrobić. Chociaż w pewnym sensie... kochał tego człowieka. Tego dupka, który go krzywdził, a zarazem tego misia, do którego mógł się przytulać. Jedna osoba - dwa charaktery.
Mężczyzna poruszał się w nim szybko, wbijając paznokcie w jego biodra. Nie przejmował się błaganiami ani wrzaskami blondyna. Musiał się wyładować, a skoro miał na to sposób, to po co miał się męczyć szukaniem innego? Po dłuższej chwili przeniósł jedną z dłoni na szyję młodszego i ją zacisnął. W pewnym momencie się wysunął, ale tylko po to, by po chwili z impetem uderzyć w prostatę chłopca, który starał się powstrzymywać wszystkie dźwięki wychodzące z jego ust.
- Co to ma znaczyć? Chcę Cię słyszeć, rozumiesz?! - uderzył w jego pośladek. - Pytam, czy rozumiesz?!
- Ro-rozu... tatusiu! - jęknął głośno, biorąc głęboki oddech. - J-ja... och! - doszedł brudząc stół.
Park również po chwili osiągnął spełnienie, rozlewając się wewnątrz wyższego, który syknął z bólu. Wyciągnął swoje przyrodzenie i zobaczył na nim krew. Sporo krwi. Spojrzał na chłopca, który ledwo co trzymał się na nogach. Gdyby nie ten stół, już dawno leżałby na ziemi. Krople czerwonej cieczy skapywały również na beżowy, puchaty dywan. Mężczyzna wytarł swojego penisa w chusteczkę, którą rzucił na podłogę. Ubrał się i pochylił się nad młodszym, warcząc:
- Wychodzę. Jak wrócę, wszystko ma błyszczeć. - klepnął go w zakrwawiony tyłek i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Yoongi krzyknął, powoli osuwając się na ziemię. Czuł się tak cholernie bezradny. Leżał może z pół godziny, po czym z trudem się podniósł. Postanowił się najpierw umyć, a później dopiero posprzątać. Prysznic był bolesny, czuł jakby mydło wręcz wyżerało jego ciało. Piekło go niemiłosiernie.
Kulejąc, zabrał jakieś płyny i proszki do czyszczenia i postanowił zająć się stołem i dywanem. W końcu nie miał prawa sprzeciwić się starszemu. Przez ponad godzinę szorował, mydlił, płukał, odkurzał, pucował na błysk. Posprzątał od razu cały salon, by mężczyzna nie miał się do czego przyczepić.
Zbliżała się pora, o której zazwyczaj jadał kolację. Nie miał na nic ochoty. Ubrał się w piżamę i poszedł do łóżka. Nie chciał spać, ale nie miał siły na nic innego. Leżał więc tylko i rozmyślał, wgapiając się w sufit.
Jimin wrócił do domu strasznie zmieszany. Był zły. Na siebie. Za to, że dał się ponieść emocjom i skrzywdził tego aniołka. Miał zamiar kupić mu "przeprosinowy" prezent, ale o tej porze sklepy były już pozamykane. Wszedł do salonu, chcąc ogarnąć choć trochę bałagan jaki tam zostawił. O mało co nogi się pod nim nie ugięły. Poczuł się okropnie. Wszystko było... czyste. Wyobraził sobie obolałego Yoongiego, który posłusznie się z tym męczy. Poszedł na górę i skierował się do jego pokoju. Musiał go przeprosić. Po prostu musiał. Wszedł do środka bez pukania, nie przemyślał tego, że przecież młodszy mógłby spać. Na szczęście - nie spał. Chciał go uściskać i być obok niego, ale gdy zobaczył jego zaczerwienione od płaczu oczy, coś go ścisnęło w klatce piersiowej. Usiadł na łóżku.
- Hej... Mały... - zaczął, niezbyt wiedząc co powiedzieć. - Przepraszam Cię... Ja... Miałem ciężki dzień, naprawdę...
Chłopiec zacisnął powieki i pociągnął nosem. Podniósł się do siadu i dotknął dłoni mężczyzny, chcąc poczuć jego ciepło. Pomimo bólu jaki odczuwał, nie był już zły. Nie potrafił być na niego zdenerwowany przez tak długi czas. Niższy przysunął się do niego i objął go delikatnie. Ucałował jego skroń i położył się razem z nim.
- Ko-kocham Cię tatusiu, wiesz? - szepnął młodszy, kiedy już sobie wszystko wyjaśnili.
Park tylko się uśmiechnął. Nie odpowiedział. Nigdy nie odpowiadał. Wreszcie zasnęli przytuleni do siebie.
Min obudził się przed południem. Była sobota, więc mógł sobie pozwolić na tak długi sen. Zdziwił się, gdy obok nie zauważył Jimina.
- Tatusiu, jesteś w domu? - zawołał, wychodząc z pokoju. - Tatusiu? - spytał, wchodząc po schodach.
Na blacie kuchennym znalazł karteczkę, na której była informacja, iż starszy wróci pewnie wieczorem i prośba, by młodszy trochę posprzątał w domu. Czuł jeszcze lekki ból w okolicach tyłka, ale był szczęśliwy. Cieszył się, że Park go przeprosił. Że okazał skruchę przez zaistniałą sytuację.
Zrobił sobie śniadanie, które zjadł oglądając telewizję. Później zadzwonił go Hoseoka, który po wysłuchaniu wszystkiego zaczął się jeszcze bardziej martwić o przyjaciela. Rozmawiali może ze dwie godziny. Yoongi z ogromną niechęcią zakończył konwersację, ale nie mogli rozmawiać dłużej. On musiał sprzątać, a Jung jechał gdzieś z rodzicami. Zabrał się więc za porządki. Dom był duży, chyba największy w okolicy. Posiadał trzy sypialnie, dwie łazienki, jedną osobną toaletę, kuchnię, jadalnię, biuro starszego, pokój dla gości, salon, piwnicę, strych i jeszcze jakiś składzik. W większości pomieszczeń wystarczyło tylko zetrzeć kurze i umyć podłogę, ale w niektórych trzeba było poukładać jakieś figurki na szafce czy też pozbierać porozrzucane papiery. Kiedy wreszcie wszystko ogarnął, mógł zająć się sobą. Poszedł do kuchni, by przygotować sobie kolację, jednak coś przerwało mu wykonywanie tej czynności. Tym "czymś" był Park, który właśnie wrócił do domu. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że Suga od razu wyczuł od niego woń alkoholu. Starał się ignorować mężczyznę, mając nadzieję, że również go zignoruje i pójdzie spać. Jednak, to byłoby zbyt piękne, prawda?
- Dobrrry wieczórrr, syn-ku. - czknął, stając obok niego i uwieszając się na jego ramieniu. - Tęskniłeeeem, wie-sz? - zaśmiał się i pociągnął młodszego w stronę swojego pokoju.
Ledwo utrzymywał się o własnych siłach, więc dzieciak bał się, że po prostu spadnie ze schodów. Asekurował go więc, bo nie miał zamiaru mieć go na sumieniu. Doszli do sypialni szatyna, gdzie Jimin od razu zaatakował usta młodszego. Yoongiemu się to niezbyt podobało, posmak tego świństwa był dla niego odrażający. Posłusznie jednak zaczął oddawać pocałunki. Park rozebrał się, rzucając wszystkie ubrania na ziemię, w bardziej lub mniej zidentyfikowany kąt. Podszedł do łóżka i ułożył się na nim wygodnie, przywołując blondyna do siebie. Chłopiec doskonale wiedział, o co starszemu chodziło. Szybkim krokiem podszedł do szafki, by wziąć lubrykant. Tym razem musiał mieć pewność, że go nie zaboli. W takich sytuacjach, dbanie o własne potrzeby - to była jego rola.
- Chodź do mnieee, maleeeńkii. - mruknął starszy, lubieżnie oblizując wargi.
Powoli się rozebrał, mając nadzieję, że mężczyzna zaśnie, podczas wpatrywania się w jego striptiz. Niestety tak nie było. Wręcz przeciwnie - czarnowłosy podniecił się jeszcze bardziej i trochę oprzytomniał. Poklepał swoje uda, na których po chwili usiadł wyższy. Dzieciak pochylił się i zaczął całować jego szyję, lekko się na niej zagryzając. Schodził powoli niżej, zostawiając po swoich ustach mokre ślady. Palcami badał fakturę umięśnionego brzucha, który według niego był wręcz idealny. Poczuł dłonie mężczyzny na swoich pośladkach. Chwycił lubrykant i rozlał ciecz na przyrodzeniu Jimina. Podniósł się i nakierował go na swoje wejście. Opuścił się na dół i odczekał chwilę, by się przyzwyczaić. Zanim jednak zaczął się poruszać, poczuł, że niższy go w tym wyręcza.
W Park Jiminie obudziły się wszystkie dzikie instynkty. Zacisnął mocniej palce na tyłku młodszego i zaczął go wręcz na siebie nabijać. Nie był pewny, czy takie zachowanie było spowodowane promilami czy podnieceniem, ale wtedy w sumie go to pierdoliło. A raczej on właśnie pierdolił tego drobnego blondynka, co dawało mu ogromną satysfakcję. Przyciągnął go do szybkiego pocałunku.
- Och... jesteeś ta-ki cia-sny. - wychrypiał, coraz szybciej poruszając się w jego wnętrzu.
- Ojejku! - krzyknął chłopiec, czując, że starszy trafił w jego prostatę.
Jimin doszedł jako pierwszy, obficie zalewając swojego synka. Poruszał się jeszcze przez chwilę, chcąc doprowadzić również Yoongiego. Chłopak ubrudził swoją rękę, niedługo po nim. Wysunął z siebie penisa szatyna i wstał. Biznesmen uśmiechnął się i zmrużył oczy.
- Kocham Cię, nawet w takim stanie. - powiedział Suga, przykrywając jego nagie ciało kołdrą.
Mężczyzna znów nie odpowiedział. Zasnął.
- Tatusiu, przyniosłem Ci aspirynę. - powiedział po wejściu do pokoju starszego, delikatnie głaszcząc jego ramię. - Tatusiu, już prawie południe.
Mężczyzna powoli otworzył oczy, głośno ziewając. Spojrzał na młodszego i uśmiechnął się delikatnie. Połknął tabletkę i popił ją całą butelką wody. Suga poszedł do kuchni, by przygotować mu coś do jedzenia. Po dłuższej chwili poczuł, jak niższy obejmuje go od tyłu.
- Coś dziwnego wczoraj robiłem? - spytał zaciekawiony szatyn, przejeżdżając nosem po szyi wyższego.
- N-nic takiego... - zająknął się. - To co zwykle, no... - powiedział cicho, smarując kromkę chleba.
- Mhm... - mruknął, odwracając blondyna w swoją stronę. - Muszę wziąć prysznic, pójdziesz ze mną? - nie czekając na odpowiedź, chwycił jego dłoń i pociągnął w stronę łazienki.
Rozbierał go, niby przypadkiem co chwilę zahaczając dłonią o jego budzące się do życia przyrodzenie. Na chwilę oderwał się od jego ust i pozbawił ubrania również siebie. Otworzył kabinę i wszedł do środka razem z młodszym. Strumień ciepłej wody oblał ich nagie ciała, rozpalając obydwoje jeszcze bardziej. Mężczyzna wylał sobie na ręce odrobinę żelu i zaczął myć swojego synka. Sprawnie omijał jego krocze, które powoli zaczynało domagać się uwagi. Zatrzymał dłonie na jego barkach i zaczął je delikatnie masować. Ugniatał jego ramiona i łopatki, a chłopiec wydawał z siebie ciche pomruki. Słysząc to, Park przerwał wykonywaną czynność i zjechał ręką do penisa młodszego. Zaczął lizać i przygryzać skórę na jego karku, przy okazji zaciskając dłoń na trzonie męskości dzieciaka.
- Och... tatusiu... - westchnął. - Proszę... - wypchnął biodra w taki sposób, by ręka umieszczona na jego penisie się poruszyła.
- Hm? O co mnie prosisz? - spytał prowokująco Jimin, zaczynając poruszać dłonią.
- Ja chcę... och! - jęknął, czując, że mężczyzna drugą ręką zaczyna masować jego jądra.
Czarnowłosemu cholernie podobało się to, jak jego maluszek reagował na każdy gest. Przyspieszył ruchy na członku dzieciaka, co jakiś czas całując jego kark. W pewnym momencie poczuł drżenie tego drobnego ciałka i ujrzał na swojej dłoni białą ciecz. Podtrzymał chłopca, by mu nie upadł i dokończył jego mycie.
- Dziękuję... - sapnął blondyn, wycierając się ręcznikiem.
- To była czysta przyjemność. - zaśmiał się starszy. - Wieczorem idziemy do kina, na ten film, co Ci się zwiastun spodobał. - puścił mu oczko i wyszedł z łazienki.
- Kocham Cię. - szepnął Suga, ale mężczyzna znów nie odpowiedział.
***
- Dzień dobry, panie Namjoon. - powiedział, otwierając drzwi. - Tatuś jest w salonie.
- Cześć Yoongi. - mężczyzna poczochrał jego włosy. - Ja tylko przyniosłem bilety i chciałem wam życzyć miłego seansu. - zaśmiał się podając mu dwa prostokątne kartoniki. - Poproś Jimina, żeby później dał mi znać, jak się podobało. - pożegnał się i wyszedł.
Chłopiec skierował się do pomieszczenia, w którym przebywał Park i wszystko przekazał. Zostało im niewiele czasu, więc szybko się ogarnęli i wsiedli do samochodu. W kinie bawili się świetnie. Film był bardzo ciekawy. Praktycznie cały czas się śmiali. Starszy ciągle obejmował Sugę, rozmawiał z nim i poświęcał mu uwagę. Właśnie dla takich chwil młodszy chciał z nim być. Czuł się wtedy tak dobrze i tak wyjątkowo. Chciał, by to trwało wiecznie. Jednak jak to mówią, chwile są ulotne...
***
Kilka dni później Yoongi umówił się z Jungiem na sali gimnastycznej, by poćwiczyć taniec. Miał zamiar czymś zaskoczyć Jimina. Tego dnia mężczyzna miał zostać dłużej w firmie, więc blondyn na spokojnie mógł się spotkać z przyjacielem. Nie mógł niestety przewidzieć tego, że Park jednak skończy pracę o normalnej porze i zdenerwowany zacznie go szukać. Zdenerwowany? Był wkurwiony. Przyjechał więc do szkoły chłopaka, chcąc dowiedzieć się, czy czasem go tam nie ma. Na nieszczęście młodszego, właśnie tam się znajdował. Myślicie, że to było pechowe? Najgorsze w tym wszystkim było wyczucie czasu Jimina. Wszedł na salę w momencie, gdy Hoseok obejmował Yoongiego od tyłu, chcąc mu pokazać, jak wykonywać jeden z kroków. Podszedł do nich i wręcz wyszarpał Sugę z ramion przyjaciela. Wyprowadził go ze szkoły i skierował do samochodu. Cała droga do domu minęła w ciszy, której w tym momencie blondyn bał się najbardziej. To była ta tak zwana "cisza przed burzą". Gdy tylko weszli do środka, został zaprowadzony do pokoju starszego i rzucony na materac. Strach paraliżował jego ciało. Nie ruszał się. Jego ręce, jak i nogi zostały przywiązane do łóżka. Jimin podszedł do szafy i zaczynał wyciągać z niej przeróżne przedmioty: paski, pejcze, bicze...
- Tatusiu, przecież ja wcale nie chciałem z nim uprawiać seksu! - pisnął Yoongi, widząc przygotowania starszego, do ukarania go. - Hoseok bardzo dobrze tańczy i chciałem, by mnie nauczył, żebym mógł zatańczyć dla Ciebie... - powiedział nieśmiało.
Park zamknął szafę i podszedł do dzieciaka. Rozwiązał jego ręce i usiadł obok niego. Delikatnie przeczesał palcami jego blond włosy.
- Chciałeś to zrobić dla tatusia? - spytał z uśmiechem.
- No... tak... Bo tatuś tyle dla mnie robi, to ja chciałem coś zrobić dla tatusia... - szepnął.
Jimin pozwolił mu się podnieść i przytulił go mocno. Ten człowiek mógł zmienić nastawienie do młodszego w ciągu kilku chwil, dlatego Suga tak się go bał.
- Pozwalam Ci się widywać z tym całym Hoseokiem, ale skarbie, nie spędzaj z nim zbyt dużo czasu, bo tatuś będzie zazdrosny, dobrze? - mruknął i ułożył dłoń na jego udzie.
Młodszy odruchowo przysunął się do mężczyzny i spojrzał na jego usta. Nie mógł oderwać od nich wzroku. Były duże i tak soczyste, a gdy przypominał sobie ich smak, robiło mu się gorąco. Pomimo tego respektu, który czuł przed starszym, uwielbiał jego dotyk. Uwielbiał to, jak go całował, przytulał. Jak go po prostu miał. Chciał do niego należeć, pomimo bólu, który mu czasem zadawał.
- A wiesz dlaczego? - głos rudowłosego wyrwał go z przemyśleń. - Ponieważ należysz do mnie i tylko do mnie, kochanie. - powiedział, jakby czytał w jego myślach.
Połączył z nim wargi w namiętnym pocałunku. Położył chłopca z powrotem na łóżku, zawisając nad nim. W przeciągu kilku chwil pozbył się spodni i koszuli (swojej jak i młodszego). Jeździł dłońmi po jego odkrytym torsie, co chwilę zjeżdżając w dół, pod materiał jego bokserek. Nie dotykał jednak jego penisa, chcąc go bardziej nakręcić. Zszedł z pocałunkami na jego brzuszek, zasysając się gdzieś w okolicach pępka. Gdy poczuł, jak chłopiec pod nim się wije, zlitował się i ułożył dłoń na wybrzuszeniu jego majtek. Potarł przyrodzenie młodszego delikatnie, na co on jęknął gardłowo.
- Ktoś tu zrobił się mokry. - zachichotał niższy i ponownie złączył z nim wargi.
Językiem zaczął badać podniebienie chłopca, co jakiś czas splatając swój z tym jego. Poczuł dłonie Yoongiego, które powoli rozpinały jego spodnie, by po chwili zsunąć je razem z bokserkami.
- Tatusiu... wejdź we mnie... proszę... - jęknął błagalnie, masując stwardniałego penisa mężczyzny.
Jimin również pozbawił go bielizny i położył się między jego nogami. Zbliżył się do jego tyłka i dmuchnął na jego wejście, na co chłopiec pisnął. Przejechał po nim językiem, powoli wciskając go do środka. Blondyn wciągnął ze świstem powietrze. Rozciągał go takim sposobem przez kilka minut. Później włożył w jego dziurkę jeden palec i powoli nim poruszał na wszystkoe strony. Po czasie dołożył drugi i zrobił "nożyczki".
- Tatusiu! Słuchasz mnie? - stęknął, próbując zwrócić uwagę starszego. - Wejdź we mnie, błagam! - krzyknął.
- Oczywiście, moje niecierpliwe maleństwo. - mruknął, wyciągając z niego palce.
Splunął na swoją dłoń i rozsmarował ślinę ma swoim penisie. Nachylił się nad Minem. Nakierował swojego członka na jego wejście i wszedł w niego powoli. Odczekał chwilę, by nie wyrządzić chłopcu żadnej krzywdy. Kiedy już Yoongi dał mu znać, że wszystko w porządku i może zaczynać, powoli poruszył biodrami.
- Nie zaciskaj się tak, kochanie. - sapnął, prosto w usta Sugi.
Kochał się z nim delikatnie. Tak, w tym przypadku można powiedzieć, że się kochali, a nie pieprzyli. Blondyn oplótł go nogami, wypychając swoje biodra, by zaznać więcej przyjemności. Przyciągał go co chwila do krótkich pocałunków. Dłonie ułożył na jego karku, ostrożnie masując go opuszkami swoich palców. Mężczyzna przyspieszył, a ciało młodszego wygięło się w łuk, kiedy odnalazł jego słodki punkt.
- Tatusiu, ojej! - jęknął, wplatając palce w jego włosy. - Proszę, trafiaj w to miejsce! - załkał błagalnie.
- Jak sobie życzysz. - powiedział, nie zaprzestając swoich ruchów.
Swoim podbrzuszem ocierał się o penisa Yoongiego, który zaczynał drżeć. W pewnym momencie wytrysnął, brudząc brzuchy obydwu. Park, czując zaciskające się mięśnie chłopaka na swoim przyrodzeniu, doszedł w jego wnętrzu, głośno sapiąc. Ucałował wargi dzieciaka i położył się obok niego.
- Co się tak wiercisz, mały? - zapytał starszy po ochłonięciu i objął spocone ciało dzieciaka. - Niedobrze Ci z tatusiem? Chcesz do toalety?
- B-bo... Czy ja nie powinienem wrócić do swojego pokoju? - spytał niepewnie Yoongi. - Bo ja wiem, że niezbyt lubisz, kiedy zajmuję Ci pół łóżka, bo nie możesz wygodnie spać i... - nie dokończył, ponieważ usta rudzielca zatkały jego własne.
- Skarbie, chciałbym, żebyś ze mną został. Do rana. - powiedział do wyższego, przytulając go mocniej.
- Kocham Cię, tatusiu. - powiedział, mając świadomość, że Jimin nic mu na to nie odpowie.
***
- Uważaj na siebie. - powiedział mężczyzna, całując skroń blondyna na pożegnanie. - Będę tęsknił. - przytulił go do siebie.
- Ja też będę tęsknił. - objął go za szyję. - Do zobaczenia za trzy dni. - wyszedł z domu.
Yoongi wyjechał z klasą na wycieczkę. Pierwsza jego taka wycieczka, gdzie będzie z dala od Jimina nawet w nocy. Pomimo ogromnej radości, że udało mu się przekonać starszego, by zgodził się na ten wyjazd, czuł pustkę. Tęsknotę. Myślał o szatynie przez cały czas: w autokarze, w parku rozrywki czy nawet w nocy w łóżku. Przy każdym posiłku i każdej wykonywanej czynności, Jimin zajmował 100% jego myśli. Codziennie dzwonił i oznajmiał mu, że strasznie tęskni. Min mówił mu to samo i dodawał, że go kocha. Ale starszy wiadomo, nie odpowiadał.
***
- Wróciłem! - wbiegł do domu i od razu rzucił się starszemu na szyję.
Mężczyzna chwycił jego pośladki i uniósł go nad ziemię, a chłopiec automatycznie oplótł go nogami w pasie.
- Tęskniłem. - mruknął, muskając delikatnie wargi Yoongiego.
- Jak bardzo? - spytał blondyn prowokująco, odchylając głowę.
- Aish, Ty mały prowokancie. - warknął i zagryzł się na jego szyi. - Cholernie.
Zaniósł chłopaka na górę. Wszedł z nim do pokoju. Postanowił tego dnia czegoś spróbować. Rozebrał go powoli i ułożył na materacu, szeroko rozkładając jego nogi.
- Zaufaj mi i się nie wierć. - powiedział, przywiązując chłopca do łóżka i uśmiechnął się łobuzersko.
Podszedł do swojej wspaniałej szafki i zaczął czegoś szukać.
- A co jeśli będę? - spytał Yoongi, kręcąc swoimi biodrami na boki.
- Tatuś da Ci karę. - syknął, nachylając się nad nim.
- Och, już się bo-ję! - jęknął, czując jak starszy wkłada mu w tyłek kulkę analną.
Tak, dokładnie tego mu brakowało. Stęsknił się za tym dominującym Parkiem, który każdym gestem oznajmiał mu, że należy tylko do niego. Był szczęśliwy. Ale czy na długo?
***
Wszystko układało się dobrze, ale jak to w życiu bywa, musiało się coś pomieszać. Jakiś czas później, po kolejnej większej awanturze, którą spowodował Jimin, młodszy nie wytrzymał. Miał ochotę powiedzieć mu co czuje, jak czuje. I wiecie co? Zrobił to.
- Jesteś chujem. - powiedział, patrząc mu prosto w oczy. - Największym chujem jakiego znam.
Po chwili poczuł piekący ból twarzy. Mężczyzna do spoliczkował.
- Nie masz prawa tak mówić. - warknął starszy. - Nie masz prawa do niczego.
Poczuł ukłucie w sercu. Często bał się, że mężczyzna ma właśnie taki zdanie o nim. W tym momencie jego obawy się potwierdziły. Coś w nim pękło i poczuł narastającą złość.
- Zjebany pedofil. - syknął. - Idiota i dupek.
Ponownie poczuł ból. Tym razem całej głowy. Upadł. Kolejne uderzenie było zbyt silne. Stracił świadomość. Nagle urwał mu się film.
Obudził się w swoim pokoju. Przypomniał sobie całą sytuację i zaczął rozpaczać. Siedział tam może ze dwie godziny. Yoongi bardzo dużo płakał. Nie miał już siły. Chciał uciec. Chciał, ale nie mógł. Właściwie... dlaczego nie mógł? Mógł wyjść, pobiec przed siebie i być wolny. Pojawiły się pewne wątpliwości, jednak... co z tego, że będzie wiódł życie jak żebrak, przecież już go nikt nie skrzywdzi. Postanowił. Zwieje. Ubrał się, zabrał ze sobą tylko telefon i pieniądze. Wiedział, że Jimina nie było w domu. Miał okazję. Wyszedł, chcąc zostawić wszystko za sobą.
Pierwszym jego celem był klub. Chciał się bawić. Chciał zaszaleć. Poczuć swoją wolność i ją wykorzystać. Znał to miejsce, ponieważ Park czasem go tam zabierał, by mu wszystko pokazać. Znali tam również jego, więc nie musiał pokazywać dowodu (tym bardziej, że owego nie posiadał) ani innych dokumentów. Wszedł. Napisał smsa do Hoseoka, z informacją, gdzie się znajduje. Odetchnął. Zaczął się bawić.
W międzyczasie do domu wrócił Park. Jak zawsze skruszony. Ruszył do pokoju chłopca, by go przeprosić za wszystko i może nawet zabrać go do lekarza, bo miał świadomość tego, iż przesadził. W sypialni jednak nie zastał żywej duszy. W żadnym z pomieszczeń jej nie zastał. Nie wiedział, co robić. Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wsiadł do samochodu i pojechał do najlepszego przyjaciela Yoongiego.
- Gdzie on jest? - powiedział drżącym głosem. - Jest u Ciebie?
Jung spojrzał na niego z politowaniem. Był zirytowany tym, że mężczyzna krzywdził jego przyjaciela, jednak... zauważył to, że Jiminowi naprawdę zależy na Minie. Gdyby mu nie zależało - nie szukałby go. Po dłuższym zastanowieniu podał mu nazwę miejsca, w którym był Suga.
- Dzięki. - rzucił cicho, wychodząc z mieszkania Hoseoka. - Cieszę się, że Yoongi ma takiego przyjaciela, jak Ty. - uśmiechnął się i poszedł do samochodu.
Jechał szybko, nie zważając na nic. Jedyne co się liczyło to jego maleństwo. Wiedział, jakie typy zazwyczaj pojawiają się w tym klubie. Nie mógł pozwolić, żeby ktoś obmacywał chłopaka. Gdy dojechał na miejsce, szybko pobiegł do środka. Na parkiecie ujrzał blondyna, tańczącego z jakimś facetem, który wręcz pożerał go wzrokiem. Podbiegł do nich szybko i uderzył mężczyznę pięścią prosto w twarz. Chłopiec był tak zszokowany całym zdarzeniem, że ani się obejrzał, a stał na dworze przyparty do ściany. Nie był w stanie zaprotestować. W ułamku sekundy zapomniał o całej złości, która się w nim gotowała, przez to, co zrobił Jimin.
- Kurwa, jesteś mój. Rozumiesz to? - warknął cicho. - Nikt nie może Cię mieć, poza mną. Uzależniłem się od Ciebie. Cholera, kocham Cię. - spojrzał głęboko w jego oczy, wyznając mu to po raz pierwszy.
- Rozumiem. - uśmiechnął się młodszy. - Też Cię kocham, tatusiu. - mruknął.
- Jimin. - poprawił go mężczyzna. - Mam na imię Jimin.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Opowiadanie w nieco innym stylu, ale mam nadzieję, że wszystkim przypadnie do gustu. Gwiazdki i komentarze bardzo mile widziane! ^^
Chciałabym je zadedykować Julii, która świetnie pisze, ma super pomysły i jest moim malutkim uke <3 *hehe, no musiałam no XDD*
Sądzę, że uszczęśliwiłam Cię chociaż troszkę tym ficzkiem *no bo taki miałam cel, co nie?*
I czekam na Twoje feelsy, bo są super :3
P.S. Jeśli pojawi się dłuższa przerwa w opowiadaniach, to proszę się nie przejmować, ja wcale nie mam zamiaru umrzeć ._.
Udanych wakacji wszystkim życzę c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro