I
Kasztanowaty ogier nadstawił uszu na dźwięk kroków w stajni. Błyskawicznie rozpoznał w nim swojego groomer'a, który zmierzał szybkim krokiem w jego stronę. Zręcznie podpiął uwiąz do kantaru, aby potem lekko za niego pociągnąć.
California Dreaming zgrabnie wyszedł z boksu napinając przy tym mięśnie. Kilka klaczy spojrzało w jego stronę.
Syn Californi Chorme wbił wzrok w podłogę. Po wygranej w Dubai World Cup - jak niegdyś jego ojciec - czuł się bardzo dumny, chociaż nie było mu do szczęścia. Miał kończyć karierę na koniec czwartego sezonu.
Z zamyślenia wyrwało go lekkie cmoknięcie Alex'a. Zauważył, że chłopak ma puste ręce.
- No, dalej! - zaśmiał się.
California przewrócił oczami. Przecież nie był już źrebakiem, tylko dorosłym ogierem.
Mimo to przyspieszył do energicznego kłusa. Przystanął naprzeciwko padoku dla klaczy.
Zauważył tam kilka sylwetek, w tym sylwetkę niejakiej American Express.
Serce zabiło mu szybciej.
American Express to klacz z jego rocznika. Gniada od dawna mąciła mu w głowie z tyle, że ona nawet nie zwracała na niego uwagi.
- Ee, cze...
- Cześć American Express! - rozległo się donośne rżenie z tyłu. Dreaming odwrócił się w tamtą stronę.
- Cześć Avatar! - parsknęła gniada przeżuwając nadal trawę.
Oczywiście, był to kary Avatar. Niby-przyjaciel rudego. Chociaż ogier od dawna wiedział, że American Express mu się podoba, nie oszczędzał jej komplementów.
California uniósł oczy ku górze i westchnął.
- Co jest, stary? - zwrócił się do niego Avatar.
- Nic - warknął i jak najszybciej oddalił się od pastwiska dla klaczy.
Wściekły jeszcze kilka razy bryknął. Dlaczego Avatar mu to robi? W czym karusek jest lepszy od niego?
Kiedy kasztanek tak przechadzał się po pastwisku, zaczął rozmyślać. W sumie to kochał biegać i była to jego pasja.
Jednak było to zmuszanie konie do biegu. Co, jeśli on nie chciał tego robić?
Przecież kochał biegać, hej.
Potrząsnął głową i odpędził od siebie te myśli.
------
295 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro