Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Dwa miesiące po ich pierwszym spotkaniu Shiro stwierdził, że zrobi dziewczynie niespodziankę i zaprosił ją na spotkanie, mówiąc, że miejsce ją zaskoczy i oferując, że podjedzie swoim autem pod jej blok. Czekała więc pod blokiem zastanawiając się czy nie lepiej by było gdyby zaprosiła go do siebie na kawę, czy herbatę, pocierając o siebie rękami. Nie przepadała za zimą, było jej najzwyczajniej w świecie za zimno i najchętniej siedziałaby cały czas pod swoją ciepłą kołdrą, a jeszcze bardziej nie lubiła grubo się ubierać, ale czego się nie robi dla Shiro. Westchnęła pogrążona w swoich myślach o tym jak lepiej mogliby spędzić czas w jej mieszkaniu, lecz nagle przypomniała sobie, że nie sprzątała tam od co najmniej dwóch tygodni, stwierdziła, że jednak zaakceptuje wyjście na zewnątrz bez marudzenia. Poczuła ogromną ulgę, gdy tylko zobaczyła czarny samochód przyjaciela, poczekała aż ten zaparkuje, po czym wsiadła witając się z nim wesoło.

- To gdzie będzie dzisiejsza randka? - zaśmiała się cicho, z jednej strony żartowała, a z drugiej chciała żeby to była randka. Szybko odsunęła od siebie to dziwne marzenie, mówiąc sobie, że nie może go do siebie dopuścić.

- To niespodzianka~, nie mogę nic powiedzieć. - odparł z uśmiechem i zaczął jechać w nieznanym dziewczynie kierunku.

- Jesteś okropny. - Katie nadęła policzki udając obrażoną.

Dotarli na miejsce szybciej, niż myślała, patrząc przez okno stwierdziła, że nigdy nie była w tych okolicach. Katie wysiadła z samochodu i zaczęła uważnie się rozglądać, próbując się zorientować, gdzie zabrał ją przyjaciel. Lodowisko. Shiro wywiózł ją na cholerne lodowisko. Już miała ochotę ponownie wsiąść do pojazdu i zacząć protestować, jednak mężczyzna zdążył zamknąć już drzwi. Westchnęła ciężko. Nie było już odwrotu i dobrze zdawała sobie z tego sprawę.

- Nigdzie nie idę. - odparła stanowczo.

- Oj no Katie, nie daj się prosić, będzie super obiecuje. - uśmiechnął się, a Katie w środku zastanawiała się jak oprzeć się czemuś tak pięknemu, jak jego uśmiech i błagający wzrok.

- Nie umiem jeździć. - odparła nieśmiało, czując jak jej policzki robią się czerwone, założyła, że to przez mróz uderzający w jej delikatną twarz.

- To nic, nauczę cię. - odparł dalej próbując ją nakłonić, po czym dodał - no proszę, obiecuje, że będziemy się na pewno dobrze bawić.

- Eh, niech ci będzie... - nie chciała się zgadzać, ale coś w środku mówiło jej, że powinna zaufać przyjacielowi.

Takim oto sposobem Katie stała na lodzie o chwiejnych nogach trzymając się mocno kurtki Shiro, miała ochotę się rozpłakać, czując jak cały czas traci równowagę. W głowie miała tylko myśli o tym, by jak najszybciej wrócić na ziemię, wsiąść do auta Shiro i wrócić nim do domu, nawet jeśli był tam istny śmietnik. Była przekonana, że w tym całym syfie bawiłaby się lepiej, niż trzymając się kurtki przyjaciela i próbując się nie rozpłakać, sądząc że robi z siebie pośmiewisko.

- Hej spokojnie, wyprostuj się, trzymam cię. - powiedział, a jego głos zadziałał na dziewczynę niesamowicie uspokajająco, a wszystkie myśli sprzed kilku chwil wymazały się z jej głowy.

- Mhm... - mruknęła niepewnie, czując jak mężczyzna ją obejmuje, a jej policzki robią się rumiane.

Nie puszczając jego kurtki wyprostowała się, w końcu nie mogła się tak po prostu poddać, czuła się pewniej wiedząc, że asekuruje ją Shiro. Westchnęła pod nosem żeby się uspokoić i z dumą stwierdziła, że udało jej się ustać, z małą pomocą, ale jednak, a to już była połowa sukcesu.

- Nie puszczaj mnie. - powiedziała spanikowana, jakby miała zaraz stracić równowagę.

- Nie mam zamiaru. - odparł ciepło i troskliwie.

Katie puściła, jeszcze chwile wcześniej kurczowo trzymaną dłoń na jego kurtce i uśmiechnęła się sama do siebie widząc, że wciąż stoi i dobrze wychodzi jej trzymanie równowagi. Pewna siebie zaczęła wykonywać kroki tak jak instruował ją Shiro, musiała przyznać, że była z siebie niesamowicie zadowolona i dumna, gdy przestała potrzebować trzymającego ją mężczyznę. Jej euforia nie trwała jednak długo, bo już po kilku krokach przechyliła się za bardzo do tyłu, tracąc przy tym równowagę i runęła na twardy lód, ciągnąć za sobą w ostatniej chwili złapanego za kurtkę Shiro. Oboje upadli, a dziewczyna poczuła ogromny, zalewający ją wstyd oraz ból rozchodzący się od tyłka po jej ciele. Chciała już zacząć przepraszać, jednak usłyszała cichy śmiech i poczuła jak po jej ciele rozpływa się fala gorąca, która szybko zniwelowała jej ból, a na policzki wkrada się lekka czerwień, już niespowodowana panującym na zewnątrz mrozem.

- Nic ci nie jest? - spytał z uśmiechem zawisając nad nią i patrząc jej w oczy, a ona poczuła jakby nagle cały świat się rozpłyną. Zostali tylko on, ona i ten jego śliczny śmiech.

- Nie, wszystko w porządku... - odparła szybko wracając z powrotem do świata - pomożesz mi wstać?

- Jane, wybacz. - odpowiedział po czym się podniósł, ciągnąć dziewczynę w górę.

Musiała przyznać, że nie żałowała zaufania w to co mówił Shiro. Bawiła się z nim świetnie i przyznała sama sobie, że gdyby nadarzyła się okazja chętnie, by to powtórzyła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro