3
Nie minęło dużo czasu, a Katie i Shiro zdążyli umówić się na spotkanie. Dziewczyna nie potrafiła wrócić pamięcią do momentu kiedy ostatni raz się z kimś spotkała, w zasadzie jej jedynym przyjacielem był Lance, którego i tak widziała już na co dzień w pracy. Nie widziała więc sensu spotykania się z nim wtedy kiedy nie musieli. Westchnęła stresując się niemiłosiernie, gdyby nie dawny przyjaciel siedziałaby teraz z nosem w książkach zapewne po raz kolejny zatapiając się w sagę o Harrym Potterze lub pochłaniając książki polecanie przez wykładowcę od chemii. Spojrzała na swój artystyczny bałagan, jak to już miała w zwyczaju przed każdym wyjściem z mieszkania i po raz kolejny zadała sobie pytanie kiedy to wszystko w końcu posprząta. Pożegnała się ze wszystkim, jakby licząc że porozrzucane po pokoju przedmioty mogłyby życzyć jej powodzenia. Zamknęła drzwi na klucz zarzucając plecak na jedno ramię i ruszyła do kawiarni, w której przyszło jej pracować, lecz tym razem nie w celu zarabiania tam na swoje studia, a w celu przyjacielskiego spotkania. Była zestresowana i czuła lekki niepokój, w końcu Shiro był teraz na pewno inną osobą, był dorosłym mężczyzną, zapewne miał dobrą pracę i kochaną dziewczynę, kto wie może nawet narzeczoną? Miała się dopiero o tym wszystkim dowiedzieć, ale obawiała się, że nie złapie z nim wspólnego języka i będzie im przy sobie niekomfortowo, a później już nigdy więcej do siebie nie napiszą, nie spotkają się, nie odnowią starej znajomości, Shiro już nigdy nie przyjdzie do tej kawiarni... Westchnęła ciężko wychodząc z klatki, powiedziała sobie, że musi się uspokoić i odgoniła od siebie złe myśli, w końcu na pewno nie będzie tak źle, tylko niepotrzebnie się martwiła, a może po prostu nie chciała się rozczarować? Nie chciała robić sobie nadziei na odnowienie kontaktu? Nie miała pojęcia i to ją trochę przytłaczało.
Dotarła na miejsce po niecałych dwudziestu minutach, miała szczęście, że udało jej się znaleźć pracę tak blisko mieszkania. Weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu, zauważyła dawnego przyjaciela, nerwowo przegryzła wargę i ruszyła w jego stronę ze stale nasilającym się niepokojem.
- Cześć. - przywitała się z lekkim uśmiechem, gdy tylko dotarła do stolika i ściągnęła plecak z ramienia, po czym usiadła naprzeciwko mężczyzny.
- Hej. - uśmiechnął się do niej przyjaźnie, a dziewczynę zalała fala ulgi, wróciło do niej przekonanie, że gdzieś tam w nim wciąż siedział Shiro, ten który zawsze miał ochotę na zabawę z nią, mimo że Matt był zawsze przeciwko temu. Ten Shiro, który troszczył się o nią, gdy jako dziecko spadła z drzewa i złamała nogę. Na samo wspomnienie zrobiło jej się ciepło w środku, a niepokój powoli od niej odchodził - miło cię znowu widzieć.
- Ciebie również, już dwadzieścia pięć lat na karku, co? - uśmiechnęła się trochę złośliwie.
- Nie przypominaj, stary się robię, a ty jak zwykle wiecznie młoda, to już masz dziewiętnaście lat?
- Dokładnie. - odparła zadowolona - ale jeszcze kilka miesięcy i dołączę do ciebie w gronie dwudziestolatków.
- Wciąż i tak będziesz młodsza.
- Nie przesadzaj, przecież nie jest z tobą tak źle, wyglądasz świetnie. Lepiej powiedz jak ci się życie układa. - zagadała energicznie, sama się tego po sobie nie spodziewała. Wychodziło na to, że Shiro wydobywał z niej niemożliwe rzeczy.
- Wiesz, źle nie jest, mam od niedawna tutaj pracę. Przeprowadziłem się dwa tygodnie temu, porozmawiamy zaraz, tylko najpierw powiedz co byś chciała zamówić. - zatrzymał rozmowę, zapewne nie przyszedł tu tylko dla Katie, ale również dla świetnych ciast.
- Hmm, mam dziś dobry dzień, więc poproszę latte z syropem karmelowym. - uśmiechnęła się do niego słodko.
- Albo mi się zdaje albo mamy bardzo podobny gust. - zauważył.
- Zdaje ci się. - odparła zadowolona po czym dodała - i do tego poproszę moje ulubione ciasto z masłem orzechowym
- Jak sobie życzysz. - uśmiechnął się do niej.
Szczerze uśmiechnięty mężczyzna ruszył do lady, za którą aktualnie stała jej znajoma Lila. Miały kiedyś razem kilka zmian, jednak blondynce z powodów osobistych, którymi nie miała zamiaru się dzielić, a Katie nie zamierzała o to dopytywać, nie pasowały jej późne godziny. Tak więc została na zmianie wieczornej z Lance'm, który również studiował i odpowiadały mu takie godziny. Patrzyła jak Shiro składa u dziewczyny zamówienie, by po chwili odwrócić wzrok i spojrzeć na widok za oknem, nie chciała żeby chłopak myślał, że się specjalnie na niego patrzy. Mężczyzna wrócił szybciej niż się spodziewała i swoim ciepłym głosem wyrwał ją z zamyślenia.
- Załatwione. - oznajmił i usiadł na wcześniej zajęte miejsce.
- Dziękuję ci bardzo. - uśmiechnęła się do niego odwracając wzrok od okna.
- Nie ma za co, powiedz co tu robisz? To trochę daleko od naszego rodzinnego miasta. - spytał zaciekawiony.
- Studia, jest tu jedna z lepszych uczelni, więc czemu miałabym tego nie wykorzystać? Rodzice jakoś nie mięli problemu żeby puścić mnie tu samą, jedynie Matt martwił się, że znajdę sobie chłopaka, jakby to nie było coś dobrego. - westchnęła, dalej jednak się uśmiechając - przyjeżdża tu co jakiś czas żeby sprawdzić jak się mam i czy dobrze mi się żyje. Jaka praca cię tu przywiała?
- Wiesz, od zawsze interesował mnie kosmos, tak bardzo, że wiązałem z tym swoją przyszłość i wiesz co? Udało się. Pracuję głównie przy fizycznych obliczeniach, ale to na prawdę coś co sprawia mi przyjemność, gorzej z tym, że nie mogę nigdy się pomylić, ale jest jeszcze kilku takich jak ja, którzy chętnie pomagają mi gdy poproszę. - mówił zadowolony, Katie widziała w jego oczach ekscytacje gdy o tym mówił i to sprawiało, że aż nie chciała przestać się uśmiechać, nawet wtedy, gdy policzki zaczęły już ją od tego boleć.
- Brzmi świetnie.
- Zależy dla kogo. Na jakim kierunku na studiach jesteś?
- Zdziwisz się, bo astronomia.
- Poważnie? Nie sądziłem, że mamy, aż tyle wspólnego.
- Prawda? Kto by się spodziewał? To teraz powiedz, masz dziewczynę? A może narzeczoną? Taki przystojniak nie mógłby być sam. - zagadała, miała dziwne przeczucie, jakby musiała o tym wiedzieć.
- Nie, mój ostatni związek zakończył się chwilę przed tym jak miałem wyjeżdżać.
- Oh... Przykro mi.
- E tam, widocznie tak miało być. Nie rozpaczam, takie jest już życie. - uśmiechnął się lekko, by po chwili usłyszeć swoje imię wywołane przez Lilę - zaraz wracam.
Katie wróciła do domu późnym wieczorem i cała w skowronkach rzuciła się na łóżko. Shiro nie okazał się być taki zły, a nawet przeciwnie, ponownie obudziło się w niej uczucie, o którym dawno zapomniała, w końcu była wtedy tylko dzieckiem, nie miała pojęcia, że wielka sympatia do mężczyzny mogłaby jej wrócić. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo za nim stęskniła. Po wizycie w kawiarni, gdzie rozmawiali bardzo długo Shiro stwierdził, że robi się późno i odprowadzi dziewczynę do domu. Katie niechętnie się na to zgodziła, nie chciała kończyć spotkania, ale następnego dnia musiała być na wykładach z samego rana. Pozwoliła więc odprowadzić się pod swój blok, pożegnali się i wparowała jak rakieta do mieszkania pełna energii i w świetnym humorze, nie pamiętała kiedy ostatni raz czuła się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Sam Shiro zaproponował kolejne spotkanie, jeśli ta znajdzie dla niego czas, pomijając zajęcia i pracę miała dla niego bardzo dużo czasu. Poszła spać bez marudzenia i z uśmiechem na ustach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro