Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Wszystkiego najlepszego skarbie, oby ten dzień nie był taki zły jak ci się wydaje  <3

2025: kazał mi to znowu opublikować, proszę nie czytać (obym dostał za to coś fajnego)

*********************

Ostatnim słowem jakie przeszło jej przez myśl, gdy opuszczała swoje małe mieszkanko było "bałagan". Westchnęła, ale nie miała już czasu, żeby posprzątać, w zasadzie to nigdy go nie miała. Studia, praca, nauka i tak w kółko przez cały tydzień. Czasami w weekendy miała chwilę wolnego, którą i tak przeznaczała zawsze na naukę, mimo że miała wiedzę znacznie przewyższającą większość jej rówieśników, albo na czytanie. Zarzuciła mały plecak, z którym nigdy się nie rozstawała na plecy, zamknęła kluczami drzwi od mieszkania i biegiem ruszyła do kawiarni, w której miała stawić się za kilkanaście minut. Nie spodziewała się tego, ale zdążyła na czas, a za ladą już stał jej przyjaciel, który słuchał zamówienia od czarnowłosego, niskiego chłopaka. Katie bez zbędnej utraty czasu ruszyła do pokoju gospodarczego i tam przebrała się w strój roboczy, mając kilka minut spóźnienia na karku, jak wielkie było jej szczęście, że Lance nigdy nie życzył jej źle i ją krył nie ważne ile minut się spóźniła. Ruszyła za ladę, stając obok przyjaciela, który przygotowywał właśnie czarną kawę dla ich tajemniczego, stałego klienta, który swoją drogą chyba próbował być emo, ale nie za bardzo mu to wychodziło. Lance był wysokim szatynem o niebieskich oczach i ciemniejszej karnacji, a na policzkach i nosie miał prawie nie wyróżniające się piegi. Mimo jego wybuchowego charakteru i dziecinnego zachowania to i tak udało im się znaleźć nić porozumienia, w co nie wierzyła sama Katie. Chłopak był typem okropnego kobieciarza, z jednym ale. Albowiem Lance był bi i nieszczególnie starał się to ukrywać, stąd też słyszała od niego częste uwagi dotyczące wyglądu zarówno kobiet jak i mężczyzn. Dziewczyna wiedziała o jego związkach tyle, że zawsze trafiały mu się złe osoby. Współczuła mu. Dobrze pamiętała jak chłopak pewnej nocy wparował z płaczem do jej mieszkania, mówiąc że zerwała z nim dziewczyna. Katie nigdy nie sądziła, że w jednej kobiecie może być tyle zawiści i toksyczności. Pierwszy raz ktoś jej się zwierzał z takich osobistych rzeczy, nie dziwne, że nie miała pojęcia co powinna zrobić. Lance to rozumiał, nie prosił o wiele, chciał po prostu to z siebie wyrzucić i był jej wdzięczny, trzyma się wersji, że miał u Katie dług i mógłby go spłacić w jaki sposób tylko, by chciała. Mimo, że dziewczyna stanowczo upierała się przy tym, że chłopak nie ma u niej żadnego długu, w końcu byli przyjaciółmi. Westchnęła na samo wspomnienie i uśmiechnęła się do siebie, nigdy by nie pomyślała, że taki wiecznie wesoły chłopak w głębi serca ma potwornie dużo ran, które zakrywa ślicznym i czarującym uśmiechem.

- Cześć. - rzuciła szybko, odwracając wzrok od twarzy chłopaka, czuła że chyba za długo się na niego gapiła - mam coś zrobić?

- Na razie nie. - odparł jej Lance podpisując biały, papierowy kubek czarnym markerem, mówiąc pod nosem każdą literę, którą umieszczał ze starannością na kubku. Katie i Lance często widzieli czarnowłosego w kawiarni, więc już nawet nie pytali go o imię, zdążyli je zapamiętać, aż za dobrze  - Keith. Jest dziś mały ruch, mamy szczęście, w końcu będę mógł spróbować tego nowego ciasta czekoladowego, nawet nie wiesz jak mi się dłużyło jak na ciebie czekałem.

- To chyba dobrze, że mamy dziś mniejszy ruch. Szczerze mówiąc nie mam dziś zbyt dobrego dnia - odpowiedziała i rozejrzała się po lokalu, w którym poza nimi znajdowało się tylko trzech klientów.

Przetarła dłońmi swoje brązowe oczy. Nie spała tej nocy zbyt dobrze, o ile dwie godziny można było nazwać snem, a co dopiero dobrym. Była zbyt zestresowana sesją żeby móc zasnąć, dlatego też uczyła się, aż nie padła z książką w ręce ze zmęczenia. Nie mogła się doczekać, aż wypije jedną ze swoich ulubionych kaw. Ranking był u niej prosty, w złe dni na pierwszym miejscu królowała czarna jak węgiel, czy inna smoła kawa z dokładnie jedną łyżeczką cukru. Natomiast w lepsze dni idealnie sprawdzało się słodkie latte z syropem karmelowym. Tego dnia zdecydowanie trafiło na czarną, była przekonana, że musi jak najszybciej się rozbudzić, inaczej pewnie zasnęłaby z głową na ladzie.

- Keith! Duża czarna! - krzyknął niespodziewanie Lance, żeby wywołać ze stolika chłopaka pochłoniętego w swojej lekturze, a Katie przez chwilę miała zamiar planować morderstwo na chłopaku, który nie jest świadomy jak potwornie donośny ma głos.

Dziewczyna zaczęła sprzątać po przyjacielu ich stanowisko, głównie myśląc o zrobieniu sobie ożywiającego trunku, a Lance wręczył czarnowłosemu jego kawę. Wtedy właśnie do kawiarni wszedł wysoki mężczyzna, Katie zwróciła na niego uwagę na moment tylko dlatego, że miał pofarbowaną na biało grzywkę. Stwierdziła, że jest dziwny i próbuje być młodzieżowy, jednak zdaniem dziewczyny, tylko się takim zabiegiem postarzał, zamiast się odmładzać. Skończyła go oceniać i wróciła do sprzątania. Lance odebrał od mężczyzny zamówienie, to on był mocny w gębie i jeśli była możliwość to tylko on zbierał zamówienia i zlecał ich wykonanie Katie, był to dla niej dobry układ, patrząc na to, że Lance i tak robił czasem więcej, niż powinien. Szczególnie gdy chciał się popisać przed uroczym chłopakiem, czy urodziwą damą. Katie dostała kartkę z zamówieniem i musiała przyznać, że mocno się zdziwiła. Mężczyzna zamówił latte z syropem karmelowym, a do tego pucharek lodowy z lodami o smaku masła orzechowego. Przy wykonywaniu tego zamówienia stwierdziła dwie rzeczy, mężczyzna jest na prawdę dziwny skoro nie dość, że farbuje grzywkę na siwo to jeszcze zamawia lody w trakcie trwania jesieni, a myślała, że nikt nie będzie już zamawiał u nich lodów. Jednak wiedziała też, że mężczyzna zdecydowanie ma genialny gust co do smaków, bo sama zamówiłaby dokładnie to samo, no może zamieniłaby lody na ciasto o tym samym smaku. Wykonała całe zamówienie, jednocześnie robiąc sobie kawę, po czym zleciła przyjacielowi za ladą, by zawołał ich nietypowego klienta. Chociaż musiała przyznać, że tak bardzo jak nie przepadała za towarzystwem ludzi, tak bardzo lubiła obserwować dziwne przypadki wśród nich. W czasie gdy Lance wołał specyficznego mężczyznę, sama poszła na zaplecze wypić upragnioną kawę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro