cabaret
one shot napisany pod challenge polegający na opisaniu sytuacji gdzie dany cytat mógłby paść - wybrałam właśnie you can't stay in bed i dodałam do niego huncwotów.
polecam zapoznać się z piosenką z mediów, będzie ważna pod koniec!
miłego czytania 🌼
"you can't stay in bed all day"
rok 1978
Huncwoci zakończyli nauke w szkole magii i czarodziejstwa, wspólnie oddalali się od starego zamku mając gdzieś w kącie podswiadomosci, że nigdy juz tam nie wrócą. Nie sprawiało to, że się smucili, wręcz przeciwnie, wszystko co najlepsze wynoszą ze szkoły ze sobą - przyjaźń, rodzinę którą tworzyli wspólnie. To nie stare mury tworzyły dla nich dom, tylko to poczucie bezpieczeństwa, że nie są w nich sami. Piątka już dorosłych czarodziei w ciszy spędzała swoją ostatnią podróz pociągiem. Najmłodziej wyglądający z nich wszystkich, troche grubszy młodzieniec siedział pry drzwiach i przyglądał się reszcie. Zastanawiał się co ich czeka po tych siedmiu latach wspólnych przygód, czy dalej będą tak zgrani? Naprzeciwko niego rudowłosa dziewczyna lekko przysypiała, opierając się o ramię swojego chłopaka. Obok nich pogrązony w lekturze siedział niewinny, lekko za chudy młodzieniec o jasnych włosach. Tak samo przy oknie siedział także drugi, już troche mniej niewinny, czarnowłosy.
Ciszę przerwało dopiero głośne ziewnięcie dziewczyny.
- Wiem, - zaczeła, poprawiając się na siedzeniu - że nie macie jakiś wielkich planów na te wakacje.
W tym momencie w odpowiedzi dostała tylko kilka mruchnięć i szczery śmiech jednego z obecnych tam byłych gryfonów.
- W imieniu swoim - lekkim gestem wskazała na siebie po czym skierowała tą samą dłoń na okularnika obok jej - oraz Jamesa, chciałabym was zaprosić do nas.
- Nie przypominam sobie abyśmy coś... - James, jak wcześniej nazwała go dziewczyna, nie mógł dokończyć zaczętej myśli przez lekkie uderzenie w bark, które zaoferowała mu rudowłosa. - Oczywiście, zapraszamy.
Tym razem pozostała trójka współtowarzyszy szczerze się zaśmiała, nawet najcichszy z nich - Remus - odłożył swoją ksiażkę na stolik i postanowił dołączyć do rozmowy.
- Na pewno skorzystamy z zaproszenia. - stwierdził nieco za bardzo oficjalnym tonem jak na rozmowe z przyjaciółmi. - Prawda Łapo?
Czarnowłosy tylko uśmiechnął się szczerze. Najniższy z obecnych chłopców tylko lekko się zgarbił na taką propozycję, nie chciał zbyt szybko odpowiadać, w końcu propozycja jego przyjaciółki mogła go nie obejmować, wolał się nie narzucać. Co nie uszło uwadze Remusa, lekko kopnął Syriusza w kostkę i pomachał głową w stronę drzwi.
Nie było trzeba więcej aluzji, Black w mgnieniu oka zmienił swoją pozycję i teraz miał jedną ręke przerzuconą przez ramię Petera.
- Wszycy przyjdziemy! - Glizdogon nabrał trochę więcej pewności, że także jest milewidziany. Pomogło także spokojne spojrzenie Remusa skierowane prosto na niego. - Powiedz tylko kiedy Lilka, a stawimy się w waszym kominku!
Lily tylko spojrzała na Syriusza z rozbawieniem. Nie wiedziała ile jej zajmie czasu wytłumaczenie temu czystokrwistemu czarodziejowi jak wygląda przemieszczanie się na mugolską część Londynu, gdzie mieszkała od niedawna wraz z Jamesem.
Remus i Peter patrzyli z niepokojem na rozentuzjowanego czarnowłosego, który przyglądał się dokładnie każdemu szczegółowi, który tylko różnił się od tego do czego był przyzwyczajony. Glizdogon także czuł ciekawość oraz zachwyt nowymi rzeczami, jednak skupiał się bardziej na obserwowaniu przyjaciela niż słuchaniu Remusa, który już piąty raz tłumaczył Syriuszowi jak działają samochody. Nie był tak bardzo pochłonięty mugolską kulturą jak Łapa, jednak wychowanie miało tu wiele do powiedzenia. Peter po prostu nie chciał rozumieć jak żyją mugole, nie ufał im, skoro oni nie wiedzieli jak żyją czarodzieje to dlaczego on miał wchodzić z butami w ich świat. Syriusz był inny, on pragnał wiedzieć, chciał rozumieć zastosowanie każdego przedmiotu, gdyby tylko był bardziej Lunatykiem niż sobą najpewniej teraz by skrupulatnie wszystko notował. Może wtedy nie musiałby pytać tysiąc razy o tą samą rzecz. Droga do tymczasowego miaszkania ich przyjaciół miała trwać tylko godzinę, a tymczasem minęło już półtorej, a oni nie są nawet w połowie. Mijali właśnie sklep muzyczny, który Remus jakby wiedząć że Black najpewniej chcialby tam wejść, ominął szybszym krokiem. Niestety, Łapa w bardzo krókim czasie znalazł się tuż przed witrynął i zaczął zadawać swój ulubiony zestaw pytań. Tym razem nawet Peter był zafascynowany, w domu oczywsicie miał instrumenty, chociażby fortepian w głównym pokoju, jednak nigdy nie widział tylu różnych sprzętów w jednym miejscu. Zanim Remus zdążył wytłumaczyć dokładniej funkcję każdego z przedmiotów widocznych przez szybę, obaj zostali pociągnieci do sklepu. Łapa z dziecięcą fascynacją wypytywał troche zdziwionego sprzedawce o najlepszy instrument jaki jest mu wstanie sprzedać. Lunatyk stojąc obok próbował jakoś tłumaczyć, że jego przyjaciel nie jest z Anglii, choć to nie wiele mogło zdziałać jeśli pytaniem sprzedawcy było jakim cudem młody chłopak nie wie co to gitara. Remus zostawił wtedy Blacka samego z miłych starszym panem, skoro i tak nie mógł więcej pomoć, to miał chwilę spokoju. Sam zaczął przeglądać książki, stojąc niedaleko Petera.
- To są nuty. - Usłyszał nad uchem najmłodszy z huncwotów.
- Huh?
- To co przeglądasz, widzisz? - wskazał na pięciolinie pokrytą drobnymi nutami. - każdy z tych znaków określa wysokość oraz długość dzwięku, który trzeba zagrać. Teraz przyglądamy się naprawdę pięknej sonacie, kiedyś słyszałem kawałek.
Peter tylko uśmiechnął się ciepło w strone przyjaciela. Czarodzieje mieli trochę inny sposób zapisywania muzyki, choć często widywał na balach muzyków, żaden z nich nie korzystał z nut. Postanowił trochę jednak nauczyć się od mugoli i zakupił małe wydanie sonat Beethovena. Wyszli całą trójką na ulice, Syriusz na plecach miał zarzucony nowy instrument w futerale a w dłoniach trzymał drewniane pudełko z jedną wskazówką. Dzięki niemu był już mniej rozproszony i dojście do Lily poszło już sprawniej.
Dziewczyna nie wydawała się nawet zdziwiona widząc skaczącego Syriusza pokazującego jej nowy nabytek. Przywitała się z każdym i zaprosiła do środka. Mieszkanie nie było duże, nie było tutaj też wiele rzeczy Lily i Jamesa. Wynajeli je tylko ze względu na krótki remont-niespodzianke w Dolinie Godryka, które chłopak przeprowadzał. To była też świetna okazja by nauczyć swoich przyjaciół czegoś ze świata mugoli dopóki jedyna mugolaczka z grupy nie została jeszcze do końca pochłonięta przez czarodziejski świat. Syriusz oczywiście kontynuował swoją fascynacje najmniejszymi rzeczami, szczyt jego ciekawości trafił na białe płótno w największym pokoju.
W salonie siedzili już wszyscy spokojnie rozmawiająć o przyszłości i traźniejszosci, czasem wtrącając historie z przeszłości. Lily przynosiła z kuchni miski pełne mugolskich słodyczy oraz kilka napojów. James, troche nieporadnie, ustawiał projektor filmowy zaraz za nimi. Specjalnie na ten dzień para usuneła większośc mebli zostawiając tylko dużą kanapę oraz stolik.
Kiedy za oknem zrobiło się na tyle ciemno aby promienie słoneczne nie rozjaśniały obrazu wyświetlanego na płótnie, Lily postanowiła wyjaśnić co zamierzają robić.
- Dostałam kiedyś od dziadków stary projektor filmowy, no nie aż tak stary, - zaczeła tłumaczyć ówcześnie rozkładając łózko, tak że teraz cała czwórka młodych mężczyzn leżała wygodnie na zbranych z całego mieszkania poduszkach. - wracając do rzeczy, będziemy oglądać film. Pewnie będę tego żałować. - Podniosła z ziemi pudełko po filmie i pokazała dla wszystkich okładkę na któej widniał wielki napis 'Cabaret" oraz piękna, młoda kobieta.
Remus był bardzo podekscytowany, tak dawno nie oglądał filmu. Za to Syriusz nie mógł wysiedzieć w miejscu przez co James próbował mu wytłumaczyć jak działa projektor filmowy z trzy razy, bezskutecznie, bo czarnowłosy co chwila dopytywał się o to samo. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że najlepiej będzie pokazać jak wszystko działa w praktyce i włożyli taśmę do projektora zgaszając wcześniej wszystkie światła.
Peter był lekko mówiąc zafascynowany, delikatność oraz pomysł jaki był przekazany w całym tym projekcie zrobił na nim wrażenie, tak samo jak mugolski sprzęt do wyświetlania tak długich ruszających się zdjęć. Nie rozumiał tej całej mechaniki ale bardzo polubił, jak to Lily nazwała, musicale. Jednak po jednym seansie było mu dość, przyjemność w jego ciele została. Co innego Black, on wymusił wręcz aby go nauczono odtwarzania taśm na projektorze i cała pozostała piątka musiała zasypiać przy cichych dźwiękach odtwarzanego video. Oczy Łapy całą noc odbijały sceny wyświatlene na białej płachcie. Lunatyk obudził się w środku nocy, jak to miał w zwyczaju niestety i zauważył swojego przyjaciela opartego o łóżko. Chwycił go lekko za ramię i tylko ruchami warg zasugerował aby poszedł już spać. Na ekranie pojawiła się główna bohaterka, Syriusz wiedział już co stanie się za chwilę oraz późniejszą chwilę kiedy to kobieta wyjdzie na scenę. Pomysł jaki mu wpadł do głowy dodał mu energii dzięki czemu nie wyglądał już jak żywy trup, bardziej jak normalny Łapa, który trochę za długo chodził po korytarzach Hogwartu. Dłoń Remusa, którą trzymał Syriusza, została objęta przez trochę większa, należąca do starszego huncwota. Pociągnął on do góry przyjaciela i wskazał na wolną przestań obok łóżka. Lupin nie widział co się dzieje, jednak postanowił ulec Syriuszowi, w końcu nic co zrobi nie zagrozi ich życiom. Teraz oboj stali naprzeciw siebie, cichy damski głos zaczął śpiewać pod żywą melodie. Czarnowłosy przyciągnął ciało chłopaka do siebie i ustawił ich dłonie tak jakby zaraz mieli tańczyć walca, którego tak chętnie nauczają w domach czystokrwistych. Syriusz lekko stawiał kroki dookoła ich załączonych sylwetek, a Remus z lekkim uśmiechem na ustach próbował powtarzać jego kroki. Obaj robili to bardzo nieporadnie, a kiedy muzyka się zwolniła przybliżyli się jeszcze bardziej do siebie, jakby to było możliwe. Prawie nie wykonując ruchów patrzyli spokojnie nawzajem sobie w oczy, a kiedy muzyka ponownie stała się szybsza Syriusz zakręcił kilka razy Remusem i zakończył ich mały pokaż taneczny. Niższy zaśmiał się cicho szpeszony całą sytuacją. Wyszeptał tylko, że jest czas do spania, a Łapa przytaknął. Ułożyli się na skraju łóżka, Syriusz stwierdził, że jest dla nich za mało miejsca, więc po chwili obok jednego z huncwotów leżał średniej wielkości czarny pies. Remus położył się tak aby trzymać dłoń na miękkiej sierści swojego przyjaciela. Kiedy w końcu zasnął, Lupin, który dalej leżał wtulony w ciepłe ciało zwierzęcia, mógł przysiądz, że rytm jego oddechu jest niesamowicie podobny do melodii do której tańczyli jeszcze chwilę wcześniej.
Rano przyszedł czas na pożegnanie, jednak Evans zrobiła jeden błąd. Chowając taśmę z poprzedniego dnia pokazałą Syriuszowi, że posiada małą kolekcję. Głowa rodu Black, korzystająć ze swoich czystokrwistych nawyków, przekonał Remusa jak i Petera, że najlepszym możliwym sposobem na spędzenie dnia będzie obejrzenie wszystkich kinowych produkcji. James próbował przekonać pozostała część huncwotów aluzjami "you cant stay in bed all day", na co Syriusz okrył wszystkich kocami i odkrzyknął "We can!"
W przerwach pomiędzy różnymi tytułami można było tylko usłyszeć śpiew oraz marne próby grania na gitarze Blacka.
What good is sitting alone in your room?
Come hear the music play
Life is Cabaret!
Po skończeniu małego maratonu przyjaciele siedzieli wspólnie na łóżku okryci kocami. Każdy trzymał zrobioną przez Lunatyka herbatę i wsłuchiwali się w coraz to czystsze dźwięki grane przez Syriusza. Peter pragnął w tej chwili na krótki czas stać się mugolem i zostać w takiej scenie, jak w filmie, aby wszystko skończyło się dobrze, aby zawsze grała do ich życia radosna muzyka.
🌼🌼🌼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro