Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Opowieść Wilsona

Wade

- Narzeczoną...- postanowiłem mu jednak powiedzieć. On mnie rozumie jak nikt wcześniej.- Byliśmy zaręczeni. Tego dnia jechała na przymiarkę sukni ślubnej, mieliśmy się pobrać. Kiedy wracała, zbombardowali auto.  Nie było czego zbierać... To było już po mojej przemianie i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak wykorzystać moje zdolności. Znalazłem tego skurwysyna, a kiedy z lufą przy jego skroni kazałem mu powiedzieć czemu to zrobił powiedział tylko że "dobro się długo pamięta, a zło jeszcze dłużej". Od tamtego czasu jestem najemnikiem. Najbardziej mnie boli to, że od trzech miesięcy nosiła moje dziecko. Byliśmy tacy szczęśliwi. Gdyby nie ten zamach, dzisiaj miałbym pięcioletnią córeczkę, z którą bym pił herbatkę z różowych kubeczków, albo syna, który nosiłby koszulkę ze Spider-Manem, jako ikonę popkultury

Peter

Ledwo co byłem w stanie wysłuchać całej historii.
To... drastyczne.
I on musiał wszystko przeżyć.
Sam.
Mimo całej przeszłości potrafił na nowo cieszyć się tym co posiadał.
Ostatnie słowa wywołały u mnie kilka łez.
Nie mogłem się poddać.
Ludzie mnie uwielbiali, szukali w tych czynach nadziei.
- Jesteś naprawdę dzielny - wyszeptałem uwalniając go z własnego uścisku.
Każdy krył inną historię.
Chciałem wiedzieć jaka należała do Wade'a.
Nie potrafiłem przestać myśleć o tym osobniku.

Wade

- Staram się- uśmiechnąłem się smutno. Nie uroniłem jednak ani jednej łzy. Nie potrafię płakać z tego powodu. Już nie. Czas robi swoje ale i tak cholernie za na tęsknię.

Peter

Jeszcze chwilę siedziałem przy nim zastanawiając się nad ówczesnymi słowami.
Podziwiałem go.
Wytrwał tak wiele.
Miałem o wiele łatwiej. Swoich rodziców ledwo co znałem.
Brak wspomnień, a mimo tego wciąż źle się czuję po ich zniknięciu.
Co innego, gdy mówimy o wujku.
On mnie wychował, wpajał wszelkie męskie zasady.
Mogliśmy rozmawiać bez troski, która u cioci była zbyt widoczna.
Wstałem z miejsca.
- Za kilka godzin mam zajęcia, a więc... czas już iść - mruknąłem beznamiętnie.

Wade

- Tak, powinieneś się wyspać...- powiedziałem mechanicznie. Wstałem i poklepałem go po ramieniu- Fajnie...że jesteś. Do zobaczenia- uśmiechnąłem się do niego, lecz pewnie tego nie widział.

Peter

Te słowa bez wątpienia były trzecią najlepszą rzeczą, która mnie spotkała w dniu dzisiejszym.
Pierwsze miejsca zajmował Wade.
Wystrzeliłem pajęczyną w górę i szybko znalazłem się nad ulicą.
Nie pożegnałem się.
Zostawiłem go samego bez słowa.
Przedostałem się jak najszybciej do mieszkania wpadając przez okno.
Zawadziłem lewą stopą o framugę co skończyło się lądowaniem na podłodze.
Cholera.
Zdjąłem kostium zostając w samych bokserkach.
Cztery godziny snu, jak wspaniale.

Wade

Cóż... Nie zostało mi nic innego jak tylko wrócić do domu. Noc też należała do udanych. W końcu Pająk sam mnie przytulił, czy to nie słodkie? *nawet tak smutną chwilę umiesz zepsuć* Zaczęło już się rozjaśniać kiedy zapadłem w sen

___________________________
Hejka, wybaczcie, że to zaledwie parę zdań, ale wątek przeszłości Wade'a i Mer są ważne dla dalszych losów naszych bohaterów, dlatego postanowiłam poświęcić temu osobny mini rozdział.
forestontheway myślę, że się zgodzisz, że ten mały wstęp to przeszłości jest istotny, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro