Rozdział 3
Cały wczorajszy dzień przesiedziałam z książką na kolanach. Przeczytałam ją prawie całą. Czułam się trochę osobliwie czytając ją dotykiem. Jednak była to jedna z tych pierwszych dobrych rzeczy, która spotkała mnie od czasu mojego wypadku.
Słyszałam jak na dworze szaleje wichura. Byłam trochę przygnębiona, bo to znaczyłoby, że będę musiała cały dzień przesiedzieć w domu.
O szyby uderzyły pierwsze krople wody. Sięgnęłam po książkę. Pewnie skończę ją dzisiaj. Włączyłam swoją wieżę i szukając przycisków wybrałam jakąś piosenkę. Do moich uszu dobiegły takty piosenki "Run" zespołu BTS.
Ta piosenka spowodowała u mnie przypływ emocji. Przypomniała mi moją byłą dziewczynę Hanako. Miała rude włosy i piękny uśmiech. Kochałam patrzeć jak promienie zachodu słońca tworzą na jej włosach złote refleksy. Mimo, że zostawiła mnie przez mój brak wzroku, to nadal za nią tęskniłam. Nasza miłość była prawdziwa. Tylko, że Hanako nie zniosła tego, że już nie będzie tak jak kiedyś. Potrzebowała emocji, których ja zapewnić jej już nie mogłam. Moja "ułomność" mnie ograniczała.
Położyłam dłonie na wypustkach książki. Musiałam przestać o niej myśleć, choćby nie wiem jak ciężko mi było. Ona już nie wróci.
Mimo mojego postanowienia, po policzkach spłynęły mi łzy. Skuliłam się i przycisnęłam książkę do swojej piersi. Czułam, ze zaraz pochłonie mnie kłębowisko czarnych myśli.
Wybawił mnie dzwonek do drzwi. Słyszałam radosny głos swojej mamy. Nie rozpoznawałam słów, ale wiedziałam, że przyszedł jakiś niespodziewany gość. Usłyszałam tupot stóp wyraźnie kierujący się do mojego pokoju. Podniosłam się z łóżka i natrafiając ręką na klamkę, otworzyłam drzwi. Poczułam na policzku mokre włosy i ramiona, które oplotły mnie w pasie.
- Hej Kimiko, tak jak mówiłam, wpadłam do ciebie by dotrzymać ci towarzystwa w ten ponury deszczowy dzień - do moich uszu dobiegł radosny głos Sayuri.
- Nie musiałaś. Jestem nudna i nieciekawa jak pogoda za oknem - powiedziałam wzdychając. Mimo to również objęłam brunetkę.
- Myślałam, że mamy to już za sobą. Mówiłam ci, że cię lubię i wcale nie jesteś nudna. Zgadnij co ci przyniosłam.
- Nie wiem co. Czekoladę? - spytałam zdziwiona.
- Zła odpowiedź. Chociaż czekoladę też mogłam przynieść. Wzięłam audiobooki i płyty z piosenkami, które może ci się spodobają. Gdy spotkałam cię w tym parku, zobaczyłam twoją playlistę na telefonie.
- Sprawdzałaś mój telefon? O ty, mimo, że jestem niewidoma, to musi spotkać cię kara - powiedziałam i napotykając swoimi dłońmi jej ciało, zaczęłam ją łaskotać. Sayuri śmiała się jak szalona. Po chwili ja też padłam ofiarą łaskotek.
- No dobrze, już dosyć, zabieram dłonie - powstrzymywałam śmiech - co masz na tych audiobookach?
- Playlist for the Death. Posłuchaj a zrozumiesz - po pomieszczeniu rozległ się dźwięk wkładania płyty do odtwarzacza DVD.
- Chciałam to przeczytać przed moim wypadkiem. Spełniasz moje marzenia dziewczyno - uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
- Zawsze do usług - poczułam jak Sayuri ciągnie mnie na łóżko. Usiadłam na nim a ona obok mnie.
W pokoju rozległy się pierwsze słowa czytającej książke kobiety. Miała głęboki wyrazisty głos. Chłonęłam je z największym skupieniem. Po godzinie moja głowa oparła się na ramieniu brązowookiej. Poczułam jak przykrywa mnie kocem. Wytrzymałam jeszcze pół godziny i zaczęłam ziewać. Byłam senna.
- Kimiko, widzę, że chce ci się spać. Przyjdę jutro, okay?
- Okay, będę czekać - powiedziałam szczerze.
- Tylko nie słuchaj beze mnie, bo tym razem to ja będę musiała zastosować łaskotkową karę- zaśmiała się.
- Jesteś okrutna - w moim głosie rozbrzmiało udawane przerażenie.
- Wiem - przytuliła mnie i pocałowała w policzek - to ja znikam. Czekaj na mnie. Pa.
- Pa - usłyszałam jak zamyka drzwi mojego pokoju. Położyłam się przymykając oczy. Słyszałam jeszcze trzask furtki w ogrodzie.
Moje życie nareszcie uzyskało trochę barw.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro