Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Od mojego wypadku minął już miesiąc. Nienawidziłam swojego życia całym sercem. Wiedziałam, że nie odzyskam już wzroku. Siedziałam właśnie na krześle i szczotkowałam swoje czarne włosy, które sięgały mi do ramion. Gdyby nie moja mama, to nawet bym ich nie czesała. Po co mam to robić, skoro i tak nie widzę jak wyglądam?

Ubrałam na siebie jakąś sukienkę. Tekstura jej materiału przypomniała mi, że jest koloru niebieskiego. Ruszyłam do kuchni dotykając chłodnych ścian. Poczułam zapach tostów.

- Hej kochanie - przede mną rozległ się wesoły głos mamy.

- Hej - powiedziałam beznamiętne i z jej pomocą usiadłam przy stole. Podała mi jedzenie a ja zjadłam je powoli.

- Idę się gdzieś przejść - uśmiechnęłam się, udając, że jestem w dobrym humorze. Nie chciałam jej martwić.

- Dobrze kotku, tylko uważaj na siebie - przytuliła mnie i podała mi moją białą laskę. Była zimna i gładka.

Wyszłam z mieszkania i ze złości głośno szurałam i stukałam moim drogowskazem po ulicy doprowadzając pewnie ludzi do zawału.

Zapamietaną liczbą kroków dotarłam do parku i usiadłam na ławce. Zewsząd dobiegał mnie świergot ptaków, szum wiatru i zapach kwiatów. Mimo to, mój humor się nie poprawiał. Chciałabym móc to wszystko zobaczyć i znów cieszyć się życiem. Przez moją utratę wzroku, straciłam również dziewczynę. Jestem naprawdę beznadziejna.

Sięgnęłam do swojej torebki i wyjęłam z niej swój telefon. Na czuja wybrałam z niego piosenkę i włożyłam do uszu słuchawki. Po chwili usłyszałam cudowny głos Rap Monstera z jego piosenki "Change". Uwielbiałam ją. Jedynie piosenki były w stanie poprawić mój nastrój. Nawet nie zauważyłam jak głos rapera ukołysał mnie do snu.

Obudziłam się gdy poczułam jak ktoś wyciąga mi z uszu słuchawki i klepie mnie w ramię.

- Przepraszam, ale chyba zasnęłaś a jest już późno. Zaprowadzić cię do domu? - spytał mnie jakiś dziewczęcy głos.

- No nie wiem. Sama sobie dam radę. To, że jestem niewidoma, nie znaczy, że nie umiem trafić do domu - powiedziałam oschle.

- Spokojnie, ja naprawdę chcę tylko pomóc - głos dziewczyny stał się troszkę cichszy.

- No dobrze. Jak masz na imię?

- Sayuri, a ty?

- Kimiko. Chodźmy, moja mama będzie się martwić - skrzywiłam się.

Poczułam jak Sayuri chwyta mnie za rękę. Przeszył mnie dreszcz, ale nie puściłam jej. W ciszy udałyśmy się w stronę mojego domu.

Gdy byłyśmy już na miejscu, usłyszałam dzwonek do moich drzwi. Sayuri musiała go nacisnąć.

- Kimiko, gdzieś ty... Dzień dobry, jesteś przyjaciółką Kimiko? - głos mojej mamy stał się łagodniejszy i spokojniejszy.

- Poznałam ją dzisiaj, ale mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Jutro po ciebie przyjdę, pa - zawołała, pocałowała mnie w policzek i szybko odbiegła.

- Ale... - nie miało sensu kończyć tego zdania, bo pewnie była już daleko. Westchnęłam i weszłam do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro