*2*
W tym samym momencie, w oddalonym o dwieście kilometrów dużym mieście, na peronie głównego dworca, lokomotywa wydała przeraźliwy pisk sygnalizujący gotowość do odjazdu. Na dworcu tłoczyły się tłumy ludzi. Dorośli niecierpliwe wpatrywali się w elektroniczne tablice chcąc odnaleźć swój pociąg na rozkładzie, a dzieciaki biegały między walizkami i torbami robiąc jak zwykle ogromne zamieszanie. Zaczynały się wakacje więc łatwo było się zgubić na oblężonym dworcu. Przy kasach stały niekończące się kolejki pełne zniecierpliwionych, a czasem i spóźnionych osób. Pod ścianami stali ochroniarze zmęczeni już wyjaśnianiem niezorientowanym turystom jak dostać się na poszczególne perony. Kuba jednak bez trudu przeszedł przez morze walizek i ich właścicieli, ominął krzyczące dzieciaki i dotarł do swojego przedziału w szóstym zapełnionym po brzegi wagonie pociągu pospiesznego. Gdy już wygodnie usiadł, przypatrzył się podróżnym, z którymi miał spędzić kolejne kilka długich godzin. Obok niego siedział starszy pan w drogim garniturze ze skórzanym neseserem na kolanach, pewnie kolejny zagoniony wiecznie bizmesmen, który nawet w wakacje nie ma czasu dla rodziny. Naprzeciwko siedziała ładna dziewczyna o ciemnych blond włosach zatopiona w jakiejś strasznie grubej książce. Od czasu do czasu uśmiechała się co wskazywało na to, że lektura nie jest na tyle nużąca na jaką wygląda. Obok nastolatki grubsza uśmiechnięta kobieta próbowała uspokoić dwójkę bardzo hałaśliwych dzieci. Tuż przed samym odjazdem dosiadła się jeszcze jakaś narzekająca i komentująca wszystko staruszka w okrągłych okularach.
Pociąg szarpnął i powoli zaczął opuszczać stację. Chłopak patrzył przez okno jak tłum ludzi znika w tyle a pociąg rozpędza się i wiezie go w tak naprawdę nieznanym kierunku. Ziewnął. Wciąż chciało mu się spać i mimo wypicia kawy po drodze w Starbucksie oczy się mu zamykały. Musiał dzisiaj wstać wcześniej, by zdążyć wszystko sam przygotować do wyjazdu. Mimo iż wszystko miał przygotowane i tak po drodze ojciec zrobił mu awanturę. Nie ważne co zrobił i jak zrobił scenariusz się powtarzał. Jego rodzice byli po rozwodzie i odkąd pamiętał zawsze wszyscy się go pozbywali. Miał co chciał, bo nie dość, że oboje dobrze zarabiali to każde z jego opiekunów pragnęło uchodzić za tego lepszego, jednak gdy przychodziło do zajmowania się nim, wszystko się psuło. Zawsze kłócili się o czas zajmowania się nim. W tym tygodniu mama wyjechała do Hiszpanii na jakiś ważny przetarg, więc Kuba został z tatą. Nie obyło się przy tym bez kłótni, którą z pewnością słyszało całe osiedle. Chłopak nie lubił zostawać u ojca, ale wyjazdowa praca mamy zmuszała go do pozostawania przez długi czas pod jego opieką. Nastolatek doskonale wiedział, że będzie drętwo. Zresztą jak zwykle. Na co dzień mieszkał z mamą w miejscowości, gdzie każdego znał. Miał tam przyjaciół, znajomych a tu? Nikogo. Ojciec mieszkał w dużym mieście w apartamentach. W mieszkaniach dookoła nie było jednak nikogo w jego wieku z kim mógłby się zakumplować. Wyjeżdżając do ojca przewidywał nudę, ale jednak jego sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Okazało się, że nie może zostać na tydzień w wypasionym apartamencie swojego taty, leżeć na kanapie i narzekać na nędzne życie. Z powodu ważnych gości z zagranicy ojciec był bardzo zajęty przygotowaniami projektów i prezentacji. Jego opiekun nie mógł się przyznać przed rodziną, że nie ma czasu dla syna i poprosić ich o zajęcie się nim, więc wymyślił inny sposób a pozbycie się go z domu. Właśnie z tego powodu Kuba znalazł się w tym pociągu. Jechał do jakiejś wsi, którą ledwie po dwóch godzinach udało mu się znaleźć na mapie. Mieszkał tam podobno dawny znajomy ojca, z którym miał jakiś znikomy kontakt. Na pożegnanie powiedziano mu jeszcze, że owy przyjaciel ma chyba syna w podobnym wieku, ale pewności nie było. Chłopak przewrócił oczami. Nastolatek nie wiedział za wiele o tym miejscu. Nigdy nikt o nim nie wspominał. Totalnym zaskoczeniem było dla chłopaka, że jego dobrze zarabiający ojciec, który zawsze obchodził się z wyższością do mniej zamożnych, ma jakiegoś przyjaciela na drugim końcu świata. Chłopak jednak nie chciał jechać do miejscowości, o której nic nie wie więc uznał, że znajdzie coś na własną rękę. Nie był zaskoczony, że w Intrenecie ciężko było coś znaleźć. Natknął się tylko na jakąś ofertę sprzedaży gruntów i działek i ogłoszenie zamieszczone godzinę wcześniej. Nie czytał go wnikliwie zaledwie przeleciał wzrokiem, ale można było z niego wywnioskować, że w okolicach tego miasteczka zaginął jakiś dzieciak. Sprawa była dosyć świeża bo gdy czytał artykuł chłopaka nie było zaledwie dwa tygodnie. Kuba zmarszczył czoło, by sobie coś przypomnieć. Miał na imię Icchak, czy jakoś tak. Chłopak z reguły nie interesował się plotkami zostawiał to ciekawskim dziewczynom. Jednakże coś było nie tak z tym artykułem. Kiedy po upływie dwóch dni Kuba znów próbował znaleźć ten fragment druku, okazało się, że został on usunięty kilka godzin po publikacji. Wielu dziennikarzy snuje dziwne historie, by zarobić trochę więcej pieniędzy skąd wiadomo, że nie był to fejk. Administratorzy strony mogli skasować ogłoszenie z powodu niewiarygodności. Ale to nie zmieniało faktu, że było to nietypowe. Jeśli faktycznie, ktoś zaginął, powinno się o tym pisać wszędzie, a nie kasować jedyny artykuł i udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Jak osoby prowadzące portal z ogłoszeniami mogły sprawdzać prawdziwość każdego z nich? Nastolatek sięgnął po telefon. Wszedł w kontakty i wybrał numer do swojego najlepszego kumpla. Czekając na sygnał zastanawiał się czy nie wyjść z przedziału dla prywatności swojej rozmowy. W końcu zdecydował się na to, ale nie spotkało się to z optymizmem pasażerów. O ile mężczyzna z neseserem i dziewczyna z książką nie skomentowali to dzieciaki zaczęły domagać się również wyjścia na zewnątrz, a starsza pani znów krzyczała, że nie dość, że dzieci krzyczą to jeszcze dzisiejsza młodzież nie umie usiedzieć chwili na miejscu. Nastolatek puścił te opryskliwe uwagi mimo uszu i wyśliznął się z przedziału. Gdy w końcu jego smartfon znalazł sieć rozległy się dwa głośne piknięcia i w słuchawce dało się słyszeć znajomy, przeciągający sylaby głos.
- Hej kumplu! Co tam u ciebie? Stary kazał ci zejść z kanapy i coś zrobić więc od razu mam cię ratować?
- Nie Kacper. Wysłał mnie do swojego ziomka na wieś.
- No to masz radochę! Krowy nauczysz się doić. Pooddychasz świeżym powietrzem. Wakacje bez telefonu, zasięgu, prądu, internetu. Może w szałasie będziesz spał? - zaśmiał się.
- Przestań kpić, bo zaraz podsunę pomysł twojej starej by zawiozła cię do babci. - Uśmiechnął się bo usłyszał w słuchawce jak Kacper nabrał powietrza. - Dobra nie zrobię tego. Przecież wiesz. Dzwonię nie tylko po to by się na zawsze pożegnać ale dlatego, że mam do ciebie sprawę. Wiem, że ty dobry jesteś w tych wszystkich komputerowych cyferkach, to może mi pomożesz? Ja szukałem ale słabo mi idzie. Potrzebuję info o małej miejscowości nad rzeką Siekiernik. Najbliższa miejscowość to bodajże Piekary, czy jakoś tak. Właśnie tam jadę. Może ty byś coś znalazł? Skoro i tak nie wyjdziesz na zewnątrz bo masz nogę w gipsie. W każdym razie szukaj czegoś o zaginięciu Icchaka. Ja coś znalazłem i chciałem wrócić do tego następnego dnia ale dokument zniknął. Nie wiem o co w tym chodzi ale ciekawy jestem czy miało to jakiś głębszy powód.
- Nie ma sprawy stary. Widzę, że już ci nuda odbija jak wydaje ci się podejrzane, że ktoś usunął coś ze stronki. Może chłopak się już znalazł? Główkuj tam co chcesz ja mogę poszukać. Wszyscy wyjechali a ja nie mam co robić. Będziesz miał wszystko przejrzyście dziś wieczorem. Wyślę, ale nie wiem czy dotrze. Tylko pamiętaj, następnym razem, to ty będziesz płacił za pizzę. Coś za coś.
- Ok. Jakoś przeżyje.- Kuba rozłączył się.
Przynajmniej dziś wieczorem będzie miał coś do roboty. Na razie pozostało mu wrócić do przedziału i ponudzić się. Popatrzył w okno i rozmyślał o tym, jak uda mu się spędzić czas do powrotu mamy na wsi bez miejskiego gwaru, który mimo iż męczący był przez niego lubiany.
***
I jak wam się podoba? Piszcie i zostawcie gwiazdkę. Kolejny rozdział już za tydzień.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro