Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23:

Dzień później...

* oczami Nathana*

- Kurwa chłopaki idę na policję! -krzyknąłem.

- Nie, no przecież nas zamknął za handel...- pisnął Alex.

Nie wiedziałem, co robić. Bałem się o nią, że coś jej się stało... Nie mogłem spać... , ale przecież nie mogę czekać, aż sama wróci.....

- To co robimy? - w tym momencie zadzwonił telefon Paula.. Odebrał go na głośnomówiącym.

- Hallo? - zapytał.

- Żadne kurwa hallo.. Jak chcecie jeszcze zobaczyć tą swoją lalunie... Jak masz na imię suko? - chyba ją uderzył a ona wyszlochałam swoje imię. - No Molly to dawaj kurwa towar i to w całości macie 24 godziny inaczej, najpierw ją zgwałcę, a potem zabije... - zaśmiał się i rozłączył. Cholera oni mieli moja biedną Molly. Ale kurwa kto to w ogóle był?

Podbiegłem szybko do Paula i złapałem go za koszulkę.

- Kto to kurwa był? - warknąłem..

- Ivan... - chyba się wystraszył,a ja właśnie pierwszy raz w życiu go uderzyłem.

- Stary popierdoliło Cię. - odciągnął mnie Alex.

- Ty też chcesz.. To przez was ona tam cierpi... kurwa jak.. - rzuciłem się na niego, ale on zablokował moje ruchy.. a w moich oczach pojawiły się łzy.

,, Kurwa Nate jesteś mężczyzną... nie rycz" - powtarzałem sobie.

Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłonie. Wyciągnąłem z kieszeni moje, a w sumie to Molly tabletki uspokajające i popiłem je wodą.

- Nate, ty bierzesz jakieś leki? - zapytał Alex.

- Nie ważne.. - warknąłem. - O jaki towar mu chodzi i czym mu zaszkodziliście? - spojrzałem na nich i zapytałem uspokajając się trochę.

- Wzięliśmy od niego forsę, ale obiecaliśmy mu, że towar dostanie.. tylko, że kurwa nie mamy tyle.. - odezwał się Paul..

- Ile? - zapytałem wściekły.

- 500 gram.. - burknął.

- Ile kurwa? - wstałem z kanapy i podszedłem bliżej. Na co oni też wstali. Nie mogłem uwierzyć... no kurwa ile?? 500 gram? Japierdole! - krzyczałem na siebie.

- A ile w ogóle macie? - zapytałem po chwili.

- No jakby wszystko zebrać to 400., kurwa mówiłem Ci żeby nie brać tej kasy - powiedział Alex.. i skierował się do Paula.

- Kurwa... a co z resztą? - krzyknąłem. - Nie możecie od kogoś pożyczyć? - Nastąpiła chwila ciszy.

- Czekaj może Rob.. - rzucił Alex..

- Ale on mieszka w NY, a to jest 30 godzin jazdy w tą i z powrotem... - powiedział Paul.

- Dzwoń do niego czy ma tyle. - powiedziałem do Paula.

- Ale.. - przerwałem mu..

- Żadne, ale kurwa.. -warknąłem. Posłuchał i zadzwonił..

Na szczęście miał i powiedział, że pożyczy. Nie zastanawiałem się pobiegłem po dokumenty, jakąś ciemną bluzę i ubrałem buty.

- Co ty robisz? - wyleciał Alex.

- Jadę do Nowego Jorku.

- Przecież nie zdążysz. - zatrzymał mnie.

- Polecę samolotem i ty lecisz ze mną. - rzuciłem. - Ubieraj się! Paul ty zostajesz.

- Co nie ma.... - przerwałem mu.

- Nie masz nic do gadania. Ja tu rządzę. - warknąłem i odpaliłem samochód. Po chwili wsiadł do niego Alex i razem pojechaliśmy na lotnisko. Na szczęście nie jest daleko.... Jakąś godzinę.

- Jak masz zamiar wrócić? - zapytał Alex po jakiejś pół godziny jazdy.

- Kupujemy samochód.. sportowy.. taki jaki zawsze chciałem. - powiedziałem i szybko sprawdziłem loty. - Kurwa! - warknąłem i walnąłem w kierownicę, przyspieszyłem jak tylko było można.

- Nate co jest? - popatrzył na mnie Alex.

- Za 30 minut mamy lot.. - warknąłem i znów dodałem gazu.

Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku jak najszybciej zaparkowałem terenówkę i pobiegliśmy do kasy..

Matko jakie szczęście były bilety... Po chwili usłyszeliśmy, że za 5 minut samolot do NY odlatuje. Pobiegliśmy tak szybko jak tylko mogliśmy i zdążyliśmy.

Usiedliśmy na miejscach i już byłem trochę spokojny.

* oczami Molly*

Byłam przywiązana do 4 rogów łóżka, tak mocno, że nic nie czułam. Tak cholernie się bałam.. Moje ciało było całe w siniakach i w zadrapaniach.. Z nosa i dolnej wargi leciała krew, a w ustach miałam zawiązaną chustę. Po chwili wszedł do pomieszczenia porywacz i jego kumpel.

- No jak słonko.. Ciekawe czy kochaś po Ciebie przyjdzie.. nie? - złapał mnie za podbródek a ja zamknęłam oczy, a on przyłożył mi w twarz. - Chociaż mam nadzieję, że nie zdąży, bo mam na Ciebie wielką ochotę... - Matko to było takie okropne jak mnie dotykał...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro