Rozdział 23:
Dzień później...
* oczami Nathana*
- Kurwa chłopaki idę na policję! -krzyknąłem.
- Nie, no przecież nas zamknął za handel...- pisnął Alex.
Nie wiedziałem, co robić. Bałem się o nią, że coś jej się stało... Nie mogłem spać... , ale przecież nie mogę czekać, aż sama wróci.....
- To co robimy? - w tym momencie zadzwonił telefon Paula.. Odebrał go na głośnomówiącym.
- Hallo? - zapytał.
- Żadne kurwa hallo.. Jak chcecie jeszcze zobaczyć tą swoją lalunie... Jak masz na imię suko? - chyba ją uderzył a ona wyszlochałam swoje imię. - No Molly to dawaj kurwa towar i to w całości macie 24 godziny inaczej, najpierw ją zgwałcę, a potem zabije... - zaśmiał się i rozłączył. Cholera oni mieli moja biedną Molly. Ale kurwa kto to w ogóle był?
Podbiegłem szybko do Paula i złapałem go za koszulkę.
- Kto to kurwa był? - warknąłem..
- Ivan... - chyba się wystraszył,a ja właśnie pierwszy raz w życiu go uderzyłem.
- Stary popierdoliło Cię. - odciągnął mnie Alex.
- Ty też chcesz.. To przez was ona tam cierpi... kurwa jak.. - rzuciłem się na niego, ale on zablokował moje ruchy.. a w moich oczach pojawiły się łzy.
,, Kurwa Nate jesteś mężczyzną... nie rycz" - powtarzałem sobie.
Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłonie. Wyciągnąłem z kieszeni moje, a w sumie to Molly tabletki uspokajające i popiłem je wodą.
- Nate, ty bierzesz jakieś leki? - zapytał Alex.
- Nie ważne.. - warknąłem. - O jaki towar mu chodzi i czym mu zaszkodziliście? - spojrzałem na nich i zapytałem uspokajając się trochę.
- Wzięliśmy od niego forsę, ale obiecaliśmy mu, że towar dostanie.. tylko, że kurwa nie mamy tyle.. - odezwał się Paul..
- Ile? - zapytałem wściekły.
- 500 gram.. - burknął.
- Ile kurwa? - wstałem z kanapy i podszedłem bliżej. Na co oni też wstali. Nie mogłem uwierzyć... no kurwa ile?? 500 gram? Japierdole! - krzyczałem na siebie.
- A ile w ogóle macie? - zapytałem po chwili.
- No jakby wszystko zebrać to 400., kurwa mówiłem Ci żeby nie brać tej kasy - powiedział Alex.. i skierował się do Paula.
- Kurwa... a co z resztą? - krzyknąłem. - Nie możecie od kogoś pożyczyć? - Nastąpiła chwila ciszy.
- Czekaj może Rob.. - rzucił Alex..
- Ale on mieszka w NY, a to jest 30 godzin jazdy w tą i z powrotem... - powiedział Paul.
- Dzwoń do niego czy ma tyle. - powiedziałem do Paula.
- Ale.. - przerwałem mu..
- Żadne, ale kurwa.. -warknąłem. Posłuchał i zadzwonił..
Na szczęście miał i powiedział, że pożyczy. Nie zastanawiałem się pobiegłem po dokumenty, jakąś ciemną bluzę i ubrałem buty.
- Co ty robisz? - wyleciał Alex.
- Jadę do Nowego Jorku.
- Przecież nie zdążysz. - zatrzymał mnie.
- Polecę samolotem i ty lecisz ze mną. - rzuciłem. - Ubieraj się! Paul ty zostajesz.
- Co nie ma.... - przerwałem mu.
- Nie masz nic do gadania. Ja tu rządzę. - warknąłem i odpaliłem samochód. Po chwili wsiadł do niego Alex i razem pojechaliśmy na lotnisko. Na szczęście nie jest daleko.... Jakąś godzinę.
- Jak masz zamiar wrócić? - zapytał Alex po jakiejś pół godziny jazdy.
- Kupujemy samochód.. sportowy.. taki jaki zawsze chciałem. - powiedziałem i szybko sprawdziłem loty. - Kurwa! - warknąłem i walnąłem w kierownicę, przyspieszyłem jak tylko było można.
- Nate co jest? - popatrzył na mnie Alex.
- Za 30 minut mamy lot.. - warknąłem i znów dodałem gazu.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku jak najszybciej zaparkowałem terenówkę i pobiegliśmy do kasy..
Matko jakie szczęście były bilety... Po chwili usłyszeliśmy, że za 5 minut samolot do NY odlatuje. Pobiegliśmy tak szybko jak tylko mogliśmy i zdążyliśmy.
Usiedliśmy na miejscach i już byłem trochę spokojny.
* oczami Molly*
Byłam przywiązana do 4 rogów łóżka, tak mocno, że nic nie czułam. Tak cholernie się bałam.. Moje ciało było całe w siniakach i w zadrapaniach.. Z nosa i dolnej wargi leciała krew, a w ustach miałam zawiązaną chustę. Po chwili wszedł do pomieszczenia porywacz i jego kumpel.
- No jak słonko.. Ciekawe czy kochaś po Ciebie przyjdzie.. nie? - złapał mnie za podbródek a ja zamknęłam oczy, a on przyłożył mi w twarz. - Chociaż mam nadzieję, że nie zdąży, bo mam na Ciebie wielką ochotę... - Matko to było takie okropne jak mnie dotykał...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro